Blade Runner 2049 - bardzo podoba mi się część "pierwsza", dlatego do kina poszedłem z dość dużym strachem. Cały czas pamiętam rozczarowanie, którego doświadczyłem w trakcie i po seansie Ghost in the shell. Blade Runner, to jeden z moich ulubionych filmów s-f i jeden z niewielu, do których co jakiś czas wracam. W dodatku wydaje mi się, że film ten zestarzał się bardzo dobrze. Ale do sedna.
Blade Runner 2049 jest w dzisiejszych czasach rzadko spotykaną perełką, filmem s-f z dużym budżetem, którego efekty specjalne nie służą tylko i wyłącznie pokazaniu rozwałki oraz destrukcji miasta. Podobały mi się kadry, podobała mi się scenografia i to jak oba te elementy połączono w całość przez świetną pracę operatorską. Estetyka filmu jest klasą samą w sobie. Ciekawym zabiegiem było zastosowanie dość dużego nasycenia kolorów, przez co film jest niezwykle barwny, nawet gdy dominują brudne i rdzawe barwy. Ostatnio taki zabieg widziałem w Mad Max Fury Road.
Jeżeli chodzi o grę aktorską, nie ma się co dużo rozpisywać. Wszyscy dają radę i są przekonywujący.
Fabuła została skonstruowana w taki sposób, aby była niezależna od części pierwszej. Jednak widz, który widział pierwszego Blade Runnera, będzie miał większą wiedzę na temat pewnych zdarzeń i wątków. W żaden sposób się tego nie czepiam, ponieważ zdaję sobie sprawę, że niemożliwym jest wymagać od widza, aby przed pójściem do kina obejrzał 35-letni film.
Jedyną rzeczą, która w mojej opinii mogła by być lepsza, jest muzyka. Autor ścieżki dźwiękowej nie starał się naśladować Vangelisa, skomponował coś odrębnego, innego. W moim odczuciu jest to dużo gorsze od tego, co stworzył Vangelis. Chociaż trudno mówić o czymś gorszym, skoro w mojej opinii Vangelis stworzył prawdziwe arcydzieło. Muzykę pasującą idealnie do tego co dzieje się na ekranie, która w pewien sposób potęguje efekt scen i wpływa na emocje. Muzykę, która stanowi integralną część tego filmu, jakże rozpoznawalną i zapadającą w pamięć. Sam nie wiem ile razy słuchałem tej ścieżki dźwiękowej. Natomiast muzyka nowego Blade Runnera zapada w pamięć, ale nie posiada już takiego efektu. Ciężko powiązać konkretne sceny z danym utworem, brakuje tego efektu podbijania emocji w konkretnych momentach.
Podsumowując jest to film, do którego na pewno wrócę. Jeśli miałbym postawić ocenę, to było by to 9/10. Smuci trochę fakt, że film ten jest już uznany za finansową klapę. Nie pomogły dobre recenzje krytyków oraz ludzi na YouTube. Z tego powodu studia filmowe będą niechętnie finansowały taki sposób realizacji filmów.