Skocz do zawartości

Ostatnio obejrzane filmy, polecane filmy


Nimrod

Rekomendowane odpowiedzi

Iron Man 3 - Moim zdaniem najlepsza część marvelowej sagi , co nie zmienia faktu, że to taki film do obejrzenia i zapomnienia. Ale zabawa w porządku.

 

Anna Karenina - z zaległości. Genialna konwencja, absolutnie genialna. Świetnie wygrany teatr w kinie, trudno to zaszufladkować. Sprytne i nowatorskie. Parę bardzo ładnie wygranych, emocjonalnych scen. Gdyby nie to, że ja generalnie nie "kupuję " tej bohaterki i tej historii to bym był zachwycony, ale i tak dało się oglądać.

 

Wielki Gatsby - dla mnie rozczarowanie. Spodziewałem się dynamitu. Pierwsza połowa świetna i dokładnie tak żywa jak należy się spodziewaać po Luhrmannie , ale w drugiej połowie film siada okrutnie i zamiast przypominać najlepsze chwile " Moulin Rouge " zaczyna przypominać najsłabsze momenty "Australii" . Szkoda. Potencjał był.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm mi się Iron Man podobał ale odniosłem wrażenie, że był nieco za bardzo...no właśnie w sumie nie wiem jaki, dla mnie w pewnym momencie za dużo było eksplozji i "amerykańskości" i dziwnych tanich chwytów w tego typu filmach ale zabawa i tak przednia. Podoba mi się motyw z wykorzystaniem postaci Mandaryna ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oglądałem starego Conana barbarzyńce, jest kilka klimatycznych scen, kilka zabawnych scen( zwłaszcza jak Arni wkracza do akcji ze swoim niemieckim akcentem ) oraz świetny soundtrack, jednym słowem warto

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krudowie - bardzo fajny, lekki, z humorem. Polecam. No i dla fanów F/Xów - dużo ładnych wybuchów i rozwalanych skał.

 

 

Niby na tak,ale... byłem z małymi dzieciakami (3-6) - im się podobało, ale też bez przesady. A np Epokę lodowcową oglądają co 2 miesiąc i cały czas je cieszy. Niestety Krudowie są w warstwie scenariuszowej wytarci do granic możliwości. Scenarzyści zbyt kurczowo się trzymają wykutych na pamięć kamieni milowych z Każdej_Porządnej_Opowieści : bohaterowie - każdy inny, ze swoim światem, problem któremu trzeba stawić czoła, droga do pokonania tego problemu uczy czegoś nowego bohaterów,programowy twist, przemiana, drugi programowy twist,happy end --- może reżyser przerobił to podręcznikowe ćwiczenie w zbyt oczywisty sposób ( bo np Jak oswoić smoka... teoretycznie to samo, ale jakoś bez czkawki [he he] się obyło). Wizualnie bomba film, ale jakoś wrażenie, że to zapychacz pozostaje. DW robi co 2-3 film NAPRAWĘ fajnie, pomiędzy to jakieś miałkie zapchajdziury... Pewnie to kwestia rozdzielania scenariuszy, REŻYSERÓW przydzielanych do poszczególnych filmów... Disney robi jednak bardziej przygotowane projekty, ale to kwestia doświadczenia, zapewne...

 

 

Oczywiście to rozważania o najwyższej półce jakości, więc nawet "zapchajdziura" to poziom rzadko w Polsce widziany... 80% widowni okiem nie mrugnie nawet...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem trzeba sobie taką sztampę obejrzeć dla rozluźnienia. A jak Ci się znudzi sztampa to proszę bardzo: Kubrick, Lynch, Tarantino... Choć akurat ten ostatni to na sztampie bazuje, ale podnosi ją do rangi arcydzieła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Mistrz" Andersona - intrygujący, choć trudny obraz, szczerze powiedziawszy jego druga część jest dla mnie dość niejasna, niemniej jest to JAKIŚ film, zdecydowanie autorskie kino.

 

oj racja, to takie kino które długo po seansie jeszcze cie gdzieś swędzi i uwiera i nie możesz przestać myśleć co właściwie widziałeś. Ja np "przekrętkę" w ostatniej scenie i puentę filmu zrozumiałem dopiero na następny dzień. Nie wiem kto zajmuje się nominacjami do oscarów ale Phoenix rzuca na kolana i każe zbierać szczękę z podłogi. Anderson już w "Aż poleje się krew" zaczął rozkładać na czynniki pierwsze religię i mechanizmy nią rządzące, ale w "Mistrzu" - miszcz!

 

oglądałem starego Conana barbarzyńce, jest kilka klimatycznych scen, kilka zabawnych scen( zwłaszcza jak Arni wkracza do akcji ze swoim niemieckim akcentem ) oraz świetny soundtrack, jednym słowem warto

 

Conan Barbarzyńca to moje ulubione kino fantasy, w pewnych kręgach film kultowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj racja, to takie kino które długo po seansie jeszcze cie gdzieś swędzi i uwiera i nie możesz przestać myśleć co właściwie widziałeś. Ja np "przekrętkę" w ostatniej scenie i puentę filmu zrozumiałem dopiero na następny dzień. Nie wiem kto zajmuje się nominacjami do oscarów ale Phoenix rzuca na kolana i każe zbierać szczękę z podłogi. Anderson już w "Aż poleje się krew" zaczął rozkładać na czynniki pierwsze religię i mechanizmy nią rządzące, ale w "Mistrzu" - miszcz!

 

"Mistrz" faktycznie bardzo dobry. Nie zdziwię się gdy za kilka lat film osiągnie status arcydzieła i będzie analizowany na wszystkie możliwe sposoby. Mimo to ja wolę te wczesne Andersony o tych dwóch ostatnich. Boogie Nights, Magnolia, Lewy Sercowy... były bardziej "popowe" ale przez to jakoś też bardziej przystępne. Aż Poleje się Krew i Mistrz oglądam z podziwem ale jakoś nie przemawiają do mnie tak jak tamte filmy.

 

Conan Barbarzyńca to moje ulubione kino fantasy, w pewnych kręgach film kultowy.

 

Eee tam tylko w pewnych kręgach... Wszędzie!! :)

 

Ja oglądałem film pod tytułem "Parker". Nie wiem kiedy przestałem się śmiać ze Stathama i po prostu zacząłem podziwiać jego konsekwencję w kręceniu identycznych filmów :P Po Parkerze można się spodziewać dokładnie tego samego co po innych jego filmach. Jest strzelanina, kopanina i kilka głupich tekstów... cały film wypada średnio ale trzyma poziom do którego już nas Statham przyzwyczaił :) 6/10

 

PS. Parker (a raczej Porter) w wykonaniu Gibsona był dużo lepszy ;)

Edytowane przez michalz00
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest moc w tym trailerze :) Naprawdę chciałbym żeby wyszedł im świetny film. Więckiewicz gra tu chyba rolę życia ;)

 

Ja ostatnio obejrzałem kilka filmów. Z nowości:

 

Oz Wielki i Potężny [2013] - Podobał mi się. Wizualnie momentami ten film jest przepiękny (szczególnie na początku). Zagrany jest w miarę dobrze. Franco nawet mi pasował do roli. Weisz i Williams grają poniżej swoich możliwości, ale takie mają role. Najsłabiej wypada Kunis, która nie pasuje do swojej roli. Ostatnimi czasy rzadko się też zdarza żeby sequel albo remake przy okazji nie zniszczył legendy oryginału. W tym przypadku można powiedzieć, że udała im się ta sztuka ;) 7.5/10

 

Jack Pogromca Olbrzymów [2013] - To jest w sumie spore zaskoczenie, na plus. Spodziewałem się kompletnego badziewia a okazuje się, że film wcale nie jest taki zły. Momentami jest nawet fajny :) I gdyby tylko główne role zagrali bardziej doświadczeni aktorzy a efekty specjalne były na wyższym poziomie to ten film mógłby zrobić więcej szumu... 6/10

 

Ze staroci: Przedzieram się powoli przez filmografię William'a Wyler'a, genialnego reżysera (ma on na swoim koncie między innymi taki skromy film pod tytułem... Ben Hur ;) ) I tak się złożyło, że obejrzałem dwa jego filmy z czasów wojennych.

 

Mrs. Miniver [1942] - Obawiałem się, że te filmy będą jedną wielką propagandą, ale na szczęście tak się nie stało. Oczywiście w końcówce tego filmu jest trochę gadki dodającej otuchy w trudnych czasach ;) Ale daleko temu od tego co wyprawia dzisiaj Michael Bay w swoich filmach :D A ogólnie film opowiada ciekawą historię angielskiej rodziny, która musi zmierzyć się z wkraczającą do ich kraju wojną. 8/10

 

Najlepsze Lata Naszego Życia [1946] - Natomiast w tym filmie Wyler opowiada historię trójki amerykańskich żołnierzy, którzy wracają po wojnie do domu. Okaleczeni, dosłownie i w przenośni, muszą zmierzyć się z nową rzeczywistością. I ten film to, według mnie, już kompletne arcydzieło. Wszystko jest tu doskonale wyważone. Pochwała dla weteranów miesza się anty-wojennymi motywami. Genialnie zagrane i wyreżyserowane. Polecam. 10/10

 

Oba filmy wygrały Oscary za Najlepszy Film i Reżyserię.

Edytowane przez michalz00
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

michalz00: Mam nadzieję że będzie przynajmniej tak dobry jak w Różyczce. W ogóle świetny aktor, szczególnie w audiobookach i dubbingu. Co do samego filmu, to mimo temu co mówi wielu Wajda ma doskonały warsztat i to musi być hit. Chociaż Kanału i tak nie pobije już nigdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Man of Steel

Dla mnie? Fenomenalne widowisko.

Szedłem na film o superbohaterze przez duże "S", obrońcy ludzkości, który od początku swojego istnienia dokonywał rzeczy niezwykłych korzystając ze swoich fantastycznych umiejętności. Co dostałem? Nic mnie z tego co oczekiwałem. Obrońca ludzkości o nadprzyrodzonych zdolnościach ratuje świat w widowiskowym stylu, jakiego próżno szukać w innych filmach.

 

I w sumie w tym momencie trzeba by było ostrzec tych, którzy z nieokreślonymi oczekiwaniami spodziewają się często czegoś innego. Nie wiem, czego można się spodziewać po blockbustrze z Supermanem w roli głównej?

 

Film jest Świetny wizualnie. Koncepcja obcej cywilizacji, Kryptona - tamtejsze stroje, technologia, pojazdy, małe detale. Wszystko jest świetnie zaprojektowane. Ktoś gdzieś napisał, że Snyder zrobił lepszego Gigera niż Scott w Prometeuszu. I coś w tym zdecydowanie jest. Szacunek trzeba oddać za zdjęcia i całą pracę kamery. Jest ona specyficzna, nie każdemu przypadnie do gustu. Na filmie nałożone są różne, chłodne filtry, kamera sprawia wrażenie często trzymanej z łapy, do tego dochodzi balans zoomem i ostrością. Jednych to zachwyca, innych razi. Jedno jednak trzeba przyznać - to buduje wizualną identyfikację filmu. Jeśli w przyszłości ktoś pokaże mi tak zrobiony fragment filmu, to z pewnością pomyślę o Człowieku ze stali, żadnym innym filmie.

 

Obraz doprawia muzyka Zimmera, a tej chyba nie trzeba reklamować. Klei się z obrazem idealnie. Widziałem kiedyś jak ktoś napisał, że na ścieżce dźwiękowej brak jednoznacznego motywu muzycznego. Motywu Supermana jest, jednak może się zagubić dla niewprawionego słuchacza pomiędzy innymi, bo jest ich na ścieżce dźwiękowej...ja wyłapałem 3. Jeden dla Supermana, jeden dla Zoda i jeszcze jeden, którego nie zdołałem przypisać. Zabieg taki Zimmer robił juz wcześniej. Również w Mrocznym Rycerzy Joker miał swój własny motyw muzyczny, chociaż tam był on wyraźnie inny (niepokojące niskie dudnienie). Płytę z OSTem z Man of Steel na pewno złapie w swoje ręce.

 

Fabularnie film można podzielić na kilka wyraźnych części. Jednym z minusów jakie moge przypisać do prowadzenia akcji, jest taki, że w pierwszej godzinie wszystko dzieje się bardzo szybko. Tempo akcji w całym filmie jest oczywiście szalone, ale na początku skaczemy pomiędzy jednymi wydarzeniami, a kolejnymi. Nigdy nie przepadałem za takimi rozwiązaniami, ale rozumiem, że inaczej nie dałoby się upchnąć w filmie takiej ilości wydarzeń. Gdy pojawia się Zod na Ziemi całość trochę się zmienia. Przestajemy skakać, od tego momentu akcja toczy się bardziej liniowo i oczywiście pojawia się dużo mordobicia. Przybysze z Kryptona to raczej goście o stylu walki close-combat, a z każdego ciosu idą fale uderzające kruszące mury. Widowisko jak cholera! Zakończenie tej ponad godzinnej destrukcji w wielkim stylu było - dla mnie osobiście - zupełnie zaskakujące, wręcz szokujące. Ponoć Nolan nie popierał takiego zamknięcia kwestii Zoda, który miał podzielić los reszty swojej załogi. Jednak Snyder chciał inaczej i musiał się trochę namęczyć by przemycić takie rozwiązanie. I chwała mu za to. Gdyby film skończył się te 20 minut wcześniej, pewnie pozostawiłby we mnie duży niedosyt. Finalna walka wniosła dużo. Nie tylko jest to element pewnej oczekiwanej sprawiedliwości, czy wizualnie wgniatająca w fotel walka, ale też motyw, który buduje bohatera i jego późniejsze decyzje. Ktoś powiedział mi, że film był przewidywalny. Cóż...ja cieszę się, że mam wśród znajomych jasnowidzów, bo dla mnie film taki przewidywalny nie był (no chyba, że uznać za przewidywalny fakt zwycięstwa dobra nad złem). Osobiście przez godzinę w trakcie seansu zastanawiałem się jak główny bohater pokona przeciwnika, którego nie da się tak zwyczajnie zastrzelić...

 

Sama logika filmu i postacie, co widzowie często wytykają różnym filmom, jest do kupienia. Moim zdaniem film klei się dużo bardziej niż np. Iron Man 3 ( o którym nie napisałbym wiele pozytywnego). Da się wyłapać trochę głupot. Niektóre rozwiązania są odrobiną naiwne, bo gdy pomyśli się o tych wszystkich ludziach w różnych sytuacjach (np. walących się budynków, albo arktycznego lodowca, gdzie temperatura ponoć spada do -45), to widz jest w stanie sobie wyobrazić dziesiątki innych zachowań, tylko nie takie, które aktualnie podejmują bohaterowie. Jest to jednak przywilej reżysera, do podejmowania takich decyzji, a nie innych. Snyder uchronił się jednak w moim mniemaniu przed wplataniem skrajnie nielogicznych bzdur, gdy kogoś zabijają, a ten ucieka itp. Oczywiście największe podejrzenia wzbudza sama logika stojąca za mocami Supermana, ale to w końcu postać tak fantastyczna, jak tylko może być. Twórcy i tak podjęli wysiłek wyjaśnienia źródeł mocy superbohatera i chyba trzeba to kupić bez zbędnego zastanawiania się nad tym. W końcu...to nie jest film przyrodniczy. Zresztą, czy film staje się gorszy jeśli przyjmiemy, że gość postawiony pod ścianą i stający w obronie rodziny, jest w stanie pokonać w walce szkolonego żołnierza? Co do bohaterów, to pewnym minusem jest fakt, że w natłoku wydarzeń zabrakło trochę przestrzeni dla rozwinięcia i zaprezentowania samych bohaterów.

 

Podsumowując. Jeśli nie będziecie próbować roztrząsać tego, jak można kodować DNA, oraz w jaki sposób obniżona grawitacja wpływa na umiejętność lotu, to dostaniecie bardzo ładnie zszyte, monumentalne widowisko wprowadzające kino o superbohatera na wyższy poziom. Takie moje zdanie :)

Edytowane przez CzAk1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem dopiero co po seansie nowego Supermana. Zgadzam się, że jest widowiskowo. Fajne zdjęcia, super efekty i w ogóle, ale... Ten film mnie jakoś nie porwał. Moim zdaniem Batman w konwencji na serio sprawdza się duuużo bardziej. Na pewno Man of Steel to film dobry, ale jednak przyczepiłbym się do tempa, dynamiki. W ostatniej części filmu, kiedy zaczyna się pojedynek z obcymi trudno mówić o jakimś budowaniu napięcia. Wszystko dzieje się w zawrotnym tempie i akcja nie zwalnia do końca filmu. Było to trochę nużące. To jakby w jakiejś piosence wokalista darł się przez połowę utworu.

Nie czepiam się oczywiście rzeczy typu dlaczego superman lata ipt., ale kilka dziwnych zachowań bohaterów jednak było. Np. dlaczego rodzice supermana nie polecieli razem z nim? Ja wiem, że w komiksie nie polecieli i tu też nie mogli, ale można to było jakoś wytłumaczyć.

Nie przekonała mnie też scena, w której Superman nie uratował swojego przybranego ojca. Były sceny, które miały nas przygotować na taką decyzję, ale jednak nie przekonało mnie to.

No i sam ten fakt, że jak Clark Kent założy okulary, to już nikt nie poznaje, że jest Supermanem. To też oczywiście już skaza pierwowzoru i ciężko coś z tym zrobić, stąd moje wcześniejsze zdanie - Superman nie sprawdza się w konwencji "na poważnie" tak jak Batman.

 

P.s. Dizajn był super, ale był jeden zabawny moment na początku filmu. Dlaczego tych buntowników na Kryptonie wystrzelono na orbitę w statkach w kształcie... czarnych penisów? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja z Supermanem ma tak, że trochę nudnawy, patetyczno - pompatyczno - mesjańsko śmieszny. Na rozmowie z księdzem prawie się zaśmiałem na głos. Bijatyki niby efektowne i WIELKIe ale z drugiej strony już to wszystko widziałem i nudne to. Mnie osobiście rozlatana kamera denerwuje. Czasami oczopląsu można dostać.

No ale będą kolejne części - to pewnik. LexCorp już się w filmie pojawił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, iż osobiście zgadzam się w 100% z Czak1m, dodać mogę jedynie jedno: cinema dx kopie dupsko niesamowicie przy tym filmie. Nigdy nie byłem na żadnym "przyrodniczym" filmie w takim kinie ale tutaj efekt jest świetny. Czułem się jak małe dziecko w disneylandzie:) Przy walkach wręcz dostajemy po nerach i plecach. Podmuchy przy eksplozjach dodają 50% do efektu, wiatr i zapachy rewelacyjnie oddają atmosferę. Momentami może wkurzać dźwięk dysz przy nieco cichszych scenach ale ogólnie na duży plus. Ci co mają okazję, polecam z czystym sumieniem. Widowisko warte tych prawie 5 dych ale z popcornem nie wchodźcie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje trzy grosze o Man of Steel - Pierwsze półtorej godziny zdecydowanie aspiruje do blockbustera wyższych lotów. Momentami można było pomyśleć, że Człowiek ze Stali dołączy do Człowieka z Żelaza i Człowieka z Marmuru, w najgorszym przypadku do Człowieka w Ogniu, taka powaga biła z ekranu ;) I muszę się przyznać, że dałem się na to nabrać bo bardzo mi się to wszystko podobało. Niestety cała ta praca legła na końcu w gruzach (dosłownie :P ). Gdyby Roland Emmerich i Michael Bay zrobili sobie filmowe dziecko, to wyglądałoby ono jak ostatnie 40 minut Człowieka ze Stali. Rozwałka na skalę Emmerich'a ale skonstruowana na modłę Bay'a, czyli bez US Army ani rusz. W poprzednich filmach o Supermanie byli tylko chłopcami do bicia, w tym są już bardzo ważnym elementem akcji. W ogóle bez US Army, Optimus Prime czy Superman by sobie nigdy nie poradzili... Ale jakie czasy takie blockbustery. Mroczny Rycerz nie pokona przeciwników bez super komputera, który może podsłuchiwać wszystkich-wszędzie ;) A Człowiek ze Stali nie ma wyboru i musi wprowadzić w życie zasadę "Nie negocjujemy z terrorystami "... Eeehh tylko rozrywki w tym wszystkim za mało, a z tych gruzów na koniec wyłania się puste widowisko. 7/10 za te pierwsze półtorej godziny, design Kryptońskich zbroi i sprawną realizację ;)

Edytowane przez michalz00
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superman - przyzwyczajony do faktu ze kazde filmy z Marvela/DC sakuja az fak, obawialem sie ze film bedzie cienki jak sik pajaka. Zwlaszcza majac w pamietci porazke S-mana z 2006r. Nawet nie smialem marzyc ze film bedzie na tyle dobry co Avangers, slyszalem tez juz 2 opinie ze film jest slaby.... A tu seans sie zaczyna i - BAM! right in your face, nawet zazwyczaj lekko mnie irytujacy Crowe swietnie sie prezentowal na tle wybuchajacych statkow obcych. Design Kryptona tez spoko, chociaz tez z Thor-a uwazam za lepszy. Jak dla mnie film jest przefajny (zeny nie pisac zajebisty). Warto udac sie do kina na seans!

A co sie na koncowce dzieje to normalnie damnnnnnnnn..... pycha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie odnieść się do uwagi na temat amerykańskiego wojska i patetyczności...

Zastanawiam się bowiem, czy to faktycznie takie złe?

 

Na Polaków to drażni i razi. "Znów amerykańskie wojsko i niezniszczalni marines"

Ale zdaje się, że za oceanem nie wzbudza to już takich kontrowersji. Skoro Mrines ratują niejednego bohatera i świat w wielu filmach, to być może amerykańska widownia tego chce i pęka z dumy na myśl o sławieniu amerykańskiej siły w Świecie.

 

A czy my nie chcielibyśmy czegoś podobnego?

Sporo ostatnio było mówione o serialu "Nasze Matki, Nasi Ojcowie" wyemitowanym przez TVP1. Przy tej okazji pojawił się np. ten tekst: http://erykmistewicz.pl/news/359/17/Polski-Instytut-Antypolskich-Filmow-Tygodnik-Do-Rzeczy

 

A w nim:

A Polacy? Zamiast wzmacniać własną dumę, dajemy się zaganiać do bydlęcych wagonów „Kac Warszawa” i „Wyjazdów Integracyjnych”. Publiczne pieniądze zarządzane przez Agnieszkę Odorowicz z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wspierają wszystkie możliwe antypolskie produkcje. Antypolskie, prezentujące Polaków jako wciąż pijanych, kierowanych prymitywnymi instynktami, samczych, brudnych, złych. Antypolskie, gdy oskarżają Polaków, że w nieludzkich warunkach przesłuchiwali talibów. Antypolskie, wzmacniające najgorsze stereotypy, budujące i przekazujący światu Polaków-antysemitów.

 

Moim zdaniem coś w tym jest. Buntujemy się przeciw innym, którzy są zdolni do sławienia własnej nacji, a sami swoją dumę narodową zakopaliśmy gdzieś w ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie odnieść się do uwagi na temat amerykańskiego wojska i patetyczności...

Zastanawiam się bowiem, czy to faktycznie takie złe?

 

W za dużych dawkach, denerwujące :) Mnie nie chodzi o to, że amerykanie w co drugim filmie akcji machają flagą i się drą USA, USA!! ;) Do tego się już dawno przyzwyczaiłem. Mnie chodzi bardziej o to, że armia wspiera te różne blockbustery na zasadzie reklamy. Udostępniają producentom swoje zabawki ale oni muszą je pokazać w wypasiony sposób, żeby budować image niezniszczalnej armii ;) Ot typowy product placement. A najbardziej mnie to razi jak jest wpychane do historii, która mogłaby się spokojnie bez tego obejść.

 

A nasze podejście jest inne, my lubimy jak jesteśmy najbardziej poszkodowanym narodem świata ;) I też mnie to denerwuje :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba obaj macie rację.

@CzAk1: Coś w tym jest, że to chyba kwestia kręgu kulturowego. W Polsce jakoś ludzie się nie obnoszą z polskością. W USA ludzie noszą np. koszulki lub czapki z flagą amerykańską. U nas tylko podczas meczów reprezentacji. Nikt na co dzień nie chodzi w polskiej fladze. Tam przecież się do flagi dzieci "modlą" w szkołach. U nas patriotyzm jest źle widziany.

Co do przytoczonego zdania, to też nie podoba mi się często jakie filmy się sponsoruje z publicznych pieniędzy. Ale pewien jesteś, że Kac Wawa i Wyjazd Integracyjny też były finansowane z PISFu? Jeśli tak, to masakra.

 

@michalz00: Z Tobą z kolei zgadzam się, że sposób w jaki się te propatriotyczne zagrywki robi jest często ciężki do strawienia. Łopatologicznie, oklepanymi schematami. W Supermanie też mi to nie pasowało. No i racja, że pokazywanie w filmach wojska jako czegoś cool, żeby tylko dzieciaki się zaciągnęły... To też jest przykre. Ale żeby nie było, że to domena całej amerykańskiej kinematografii... Bardzo podobał mi się w tej kwestii film Jarhead. Jeśli ktoś nie widział, to gorąco polecam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o przytoczone filmy to nie były finansowane z pieniędzy PISF'u. Kac Wawa to była koprodukcja prywatnych podmiotów, Wyjazd integracyjny nie dostał dotacji, ale pożyczkę z racji tego że został wybrany w kategorii "film o potencjale komercyjnym", którą zdążył już zwrócić. Autor artykułu jest niestety słabo przygotowany z tego tematu więc wypisuje bzdury. Problem z polską kinematografią oczywiście jest, ale leży zupełnie w czym innym.

 

Autor pisze że Agnieszka Odorowicz wspiera antypolskie produkcje, które pokazują samczych i pijanych polaków. Prawdopodobnie chodzi tutaj o "drogówkę", "pokłosie", "różę" czy "obławę" (można wymieniać w nieskończoność). Sądzę że osąd jest niesprawiedliwy. To, że w Polsce wielu reżyserów robi filmy fabularne o problemach społecznych teraz i za komuny wynika z tego, że na takie kino można dostać kasę, a przecież polscy filmowcy żyją z produkcji, a nie z eksploatacji filmów. Nie sądzę natomiast, aby szkalowały wizerunek Polaka jako takiego. Rozumiem za to narzekania, że polskie filmy są do siebie podobne - szare i smutne. Tutaj się zgodzę.

Jako przykład tego, że nie zawsze jest to złe działanie, podam za to animację Crulic - Path to beyond, dofinansowany przez Krakowski Fundusz Filmowy. Ten film jest naprawdę fajny i zbiera nagrody. Jest tylko jeden problem - szkaluje Kraków;) Myślę jednak że dobrze że powstał, jest to miła odmiana i trochę świeżości od tego co się u nas robi.

Jak widać sprawa nie jest tak czarno-biała jak uważa autor tamtego artykułu. Każdy projekt IMO należy oceniać oddzielnie. Niedługo Smarzowski, na którego ludzie do kina chodzą zrobi "Pod mocnym Aniołem" Pilcha. Ja wróżę bardzo dobry wynik, pomimo tego że będzie to pewnie najsmutniejszy i najbardziej szary film od dekady. To też jest antypolskie czy nie? Zależy kto ocenia;)

JGAA-97PJK85_l.jpg

Edytowane przez Lucek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obejrzałem man of steel

jedna rzecz mnie wkurza, zawsze na początku główny heros obrywa od złych a później na końcu filmu robi się mega i wszystkim oddaje

działa mi na nerwy już ten oklepany schemat, nie można by chociaż raz zrobić że heros wszyskimi pomiata od początku do końca ? ;]

ładne efekty i dobre aktorstwo, ale spodziewałem się czegoś lepszego, niestety w moim rankingu nie przebiło Avengers natomiast przebiło ( i to dużo ) Dark Knight Rises

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Man of steel - strasznie przereklamowany...

Czekałem i czekałem na ten film, w końcu się wybrałem i nieco zawiedziony po wyjściu z kina.

Pierwsza połowa lepsza, później myśleli chyba, że sieka na ekranie załatwi wszystko. Momentami nudziłem się, a zniszczenia i wszelkie efekty specjalnie nie wywołały we mnie takie WOW jak Avengers i swojego czasu Transformers.

Spodziewałem się lepszego przedstawienia całej opowieści. Lois Lane mnie irytowała, główny bohater drewno style.

Przez ostatnie lata mieliśmy dość spory wysyp filmów akcji i ja już oczekuję czegoś więcej w tego typu produkcjach. Powielanie schematów, nie dałem rady wczuć się w klimat... Być może przesadzam, ale zdenerwował mnie ten film :P

Jestem fanem rozwałki, akcji, szybkiego montażu ale tutaj czegoś zabrakło!

5-6/10 max, niestety.

 

Snitch - drugi, ambitniejszy film z Dwaynem Johnsonem w roli głównej. Trzyma w napięciu, ogląda się przyjemnie. Jest dobrze!

 

The Call - spodziewałem się słabizny i miłe zaskoczenie. Oczywiście miejscami naiwny (który film nie jest ;) ), ale całościowo całkiem nieźle. OST na plus, buduje klimat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

The Call - spodziewałem się słabizny i miłe zaskoczenie. Oczywiście miejscami naiwny (który film nie jest ;) ), ale całościowo całkiem nieźle. OST na plus, buduje klimat.

 

Również byłem mile zaskoczony. The Call bardzo mi się podobał. To jest jeden z tych filmów gdzie na bieżąco komentujemy działania bohaterów w mniej więcej taki sposób: Co ty robisz głupia!! Nie wchodź tam!! ;) Na tym polega rozrywkowość tego filmu. OST nie zapamiętałem ale utkwiły mi w głowie fajne zdjęcia, jest tam kilka naprawdę fajnych ujęć z ciekawych kątów. Aktorsko jest tylko... poprawnie ;) Końcówka też taka trochę na siłę dopisana. Ale akcja jest świetna i trzyma w napięciu jak na thriller przystało :) Bardzo dobre kino klasy B, 8/10

 

I jak już jesteśmy przy thrillerach to ja polecam też Passion. Który też mi się bardzo podobał :) De Palma trochę wrócił tym filmem do swoich korzeni. Ten film to według mnie techniczna perełka, zdjęcia i praca kamery - doskonałe. Są tu typowe dla niego długie jazdy kamery nie przerywane montażem, są zoomy, są też świetnie dopracowane statyczne kadry. Wykorzystał tu cały swój ulubiony arsenał. Aktorsko jest w miarę dobrze. Intryga mnie wciągnęła i cały czas oglądałem film z dużą uwagą. Końcówka natomiast... ryje beret :P 8/10

Edytowane przez michalz00
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

World War Z daje radę. Taki wybitnie producencki, ale na najwyższym producenckim poziomie. Kilka fajnych przewrotek w scenariuszu, kilka fajnych rozwiązań. Tam gdzie trzeba trzyma w napięciu. Dobra zabawa. Sporo fajnych nawiązań do gier.

No ale to nadal film o zombiakach ;) Co może dla jednych być wielkim plusem, dla innych wielkim minusem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superman niezły. Efekty bardzo przyzwoite, skala zniszczeń w Metropolis kolosalna, wszystkie Transformersy razem wzięte nie zrobiłyby takich zniszczeń przez 4 filmy, co Superman w 15 min filmu. Lois Lane - ładna, aczkolwiek nie pasuje do oryginalnej za Chiny. Najlepsza Lois dotąd to Teri Hatcher. Nie do pobicia. Poza tym w tym filmie jakoś niewiele jest miejsca na Lois, tak naprawdę. Poza dwoma epizodycznymi wątkami jest tylko ozdobą, ładną buzią, tłem, niczym łopoczący gwiaździsty sztandar. Podobał mi się rozbudowany wątek Jor - Ela i Lary oraz silny wpływ postawy obu ojców na ukształtowanie postaw Supermana.

Szkoda, że wszystko, czego się dotknie Nolan, musi być tak bardzo oderwane od pierwowzoru, iż poza kostiumem nie pozostaje już prawie nic z oryginalnego bohatera. Zmienia się historia, otoczenie, charakter - wszystko to, co stanowiło dotąd integralną tożsamość postaci wykreowanej przez DC Comics lub Stana Lee z Marvela. Ja wiem, ze trzeba iść z duchem czasu, ale warto pamiętać, ze to, za co kochamy superbohaterów, to określone archetypy, które - mimo, iż nieraz trącą myszką - są nadal aktualne, w znacznej mierze po prostu ponadczasowe.

Tak czy siak film naprawdę polecam. :)

A tutaj Lois, jaką uważam za "wzorcową":

LoisLane.jpg

Edytowane przez Shogun 3D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że wszystko, czego się dotknie Nolan, musi być tak bardzo oderwane od pierwowzoru, iż poza kostiumem nie pozostaje już prawie nic z oryginalnego bohatera.

 

Racja. Chociaż muszę powiedzieć, że Batman Begins miał jeszcze typowo komiksowego ducha. TDK i TDKR wydawały się już bardziej Nolanowe niż komiksowe ;) I też się zastanawiałem przed premierą MoS, czy mroczna wersja Supermana może się udać? Byłem przekonany, że to wyjdzie słabo. Mrok pasuje do Bruce'a Wayne'a, bo jest w nim zakorzeniony od dzieciństwa. Superman nie miał tak traumatycznych przejść ;) Mimo to byłem mile zaskoczony, bo z całego MoS najbardziej podobało mi się właśnie to (mroczne, może za duże słowo) realistyczne ukazanie życia Clarka. Gdy na koniec film dryfuje w komiksową rozwałkę... wtedy dla mnie ten film zupełnie oklapł :P

 

Obejrzałem Furious 6. Niestety film mnie rozczarował. Pierwsza cześć to bardzo dobry film. Zawsze mi się podobał, miał świetny klimat i pościgi robiły wrażenie. Niestety kolejne części były coraz gorsze. A część czwarta to według mnie była już totalna porażka (z koszmarnymi efektami). A tu nagle ni stąd ni zowąd do kin wchodzi część piąta... i okazuje się totalną rewelacją :P Naprawę rzadko się zdarza żeby seria w piątej odsłonie nabrała takiego wigoru. Fast 5 to świetne kino akcji i doskonały blockbuster. Dlatego moje oczekiwania wzrosły. Niestety okazały się zbyt wygórowane. Furious 6 nie oferuje nic nowego jedynie odcina kupony od udanej części piątej. Scenariusz był ewidentnie pisany na kolanie, żeby jak najszybciej ponownie zebrać na ekranie całą grupę. Jedyne co mi się naprawdę podobało to starcie Giny Carano z Michelle Rodriguez, Girlfight z prawdziwego zdarzenia ;) Ale to tylko taki smaczek, który nic nie wnosi do fabuły. 6/10

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też ostatnio oglądałem Furious 6 i mam podobne odczucia jak przedmówca. Z jednej strony nawet spoko się oglądało, ale scenariusz pisany na szybko i masa matrixowych akcji wielokrotnie wywoływały u mnie face palm. Gdyby to był jakiś spiderman czy inny x-men to byłoby ok, ale w takim filmie wyglądało śmiesznie. Nie wiem dlaczego w takim kierunku poszli z tą serią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony nawet spoko się oglądało, ale scenariusz pisany na szybko i masa matrixowych akcji wielokrotnie wywoływały u mnie face palm.

 

Hehe, dokładnie :) Chociaż w poprzedniej części też było pełno takich przegięć ale jakoś bardziej pasowały do tych bohaterów (i były lepiej wpisane w całą fabułę). W tej części już zaczynają z nich robić nadludzi. W następnej już tylko oni będą mogli uratować świat przed zagładą ;) Zgadzam się, że oglądało się te popisy spoko ale właściwie nic w tym filmie poza nimi już nie ma. A piątka pokazała, że da się połączyć akcję z sensowną historią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pacific Rim -> Dziwne że jeszcze nikt o tym filmie nie napisał jeszcze. Wchodziłem do kina z bardzo sceptycznym nastawieniem a wychodziłem uhahany jak dwunastolatek :) Na boga :) Wielkie roboty i kreatury z innego wymiaru! How Cool is That!?!?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezdziec zinkad - Na film poszedlem w kompletnej niewiedzy na temat tej produkcji. Po ukonczeniu projekcji moge powiedziec, ze jest to kawal swietnej przygodowki podchodzacej pod klimat Piratow z Karaibow, jednak osadzonej w realiach westernu. Film wymuskany na cacy, bardzo dobrze sie na nim bawilem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem Grubasy (2009) film hiszp. w klimacie filmów hiszpańskich. Ale dawno nie dawałem pauzy idąc do kuchni i siedziałem do końca by zobaczyć jak skończy się historia wszystkich bohaterów. W sumie kino, które się docenia dopiero jak człowiek jest dorosły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolverine - dopiero co obejrzane. Logan zupełnie wyrwany ze świata mutantów, jaki znamy z serii o X-menach. Co prawda nie jest on jedynym mutantem w filmie, ale wydaje mi się, że pozostałe mutanty nie pochodzą ze świata Marvela. Co prawda jedyne, co Logana łączy z Japonią to fakt, że niczym samuraj nie rozstaje się ze swoim scyzorykiem, mimo to fabuła jest naprawdę fajna. Oczywiście i nad tym filmem ciąży widmo Syndromu Nolana (jakby to określenie miało przejść do historii, to pamiętajcie, ze to ja wymyśliłem), czyli Logan miewa momenty zadumy godne Batmana i Supermana (tylko czemu nie Wonder Woman...?). Dla tych, którzy lubią w kinie japońskim machanie kataną, ninja, spiski, sztuki walki, Yakuzę, tatuaże itp - jest to pozycja obowiązkowa.

 

Spoiler:

1. Ninja są tylko w wersji podstawowej, czyli czarnej - żadnych czerwonych, zielonych, niebieskich, żółtych, czy najgroźniejszych ze wszystkich - różowych w kwiatki i w sandałkach z fioletową kokardką)

2. Przed seansem założyłem się z kolegą, że będzie na bank scena w której Logan przecina pazurkami katanę. Przewrotny scenarzysta wymyślił coś odwrotnego. Teraz przez tydzień muszę chodzić w gaciach odwróconych na lewą stronę. Don't ask :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja coś z rodzimej kinematografii zarekomenduję - "80 milionów".

Nie za bardzo lubię filmy nakręcone teraz, ale o czasach przed 89', bo to filmy o beznadziei i syfie. Natomiast tu jest film o sukcesie! O mini zwycięstwie.

To film optymistyczny, także nie jest potrzebne szare mydło do podcięcia żył.

Dobry film sensacyjny(jak na nasze możliwości), trzyma w napięciu, zaskakuje. Czuć lata 80 - czego nie można powiedzieć o "Wszystko co kocham". Bardzo niekiepska obsada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

The Iceman [2013] Film opowiada historię Richarda Kuklinskiego, płatnego zabójcy albo raczej seryjnego mordercy :P W roli głównej świetny Michael Shannon. Na drugim planie plejada znanych aktorów których dawno nie widziałem w tak dobrym filmie ;) Ray Liotta i Winona Ryder (jak zwykle prześliczna :) ). David Schwimmer (Ross z Przyjaciół) jest tu prawie nie do rozpoznania, tak samo Chris Evans (Kapitan Ameryka). Film jest bardzo solidnie zrobiony, utrzymany w duchu filmu gangsterskiego spod znaku Ojca Chrzestnego i Chłopaków z Ferajny. Polecam. 8/10

 

Zrobiłem sobie też wakacyjną retrospektywę filmów Johna Carpentera. Żeby się za bardzo nie rozpisywać to zamieszczę tylko subiektywny ranking ;) Od najlepszego:

 

1. Coś

2. Halloween

3. Ucieczka z Nowego Jorku

4. Gwiezdny Przybysz

5. Mgła

6. Oni Żyją

7. W Paszczy Szaleństwa

8. Oddział

9. Christine

10. Atak na Posterunek 13

11. Wioska Przeklętych

12. Książę Ciemności

13. Ucieczka z Los Angeles

14. Wampiry

15. Wspomnienia niewidzialnego człowieka

16. Wielka draka w chińskiej dzielnicy

17. Duchy Marsa

Edytowane przez michalz00
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RIPD Dept. - fajna, lekka komedia z masą przyzwoitych F/Xów i poczuciem humoru typowym dla postaci granych zazwyczaj przez Bridgesa i Reynoldsa. Niby odmóżdża, jak to zwykle tego typu filmy, ale postacie bohaterów są na tyle barwne i pozostawiają na tyle fajne wspomnienia, że nie wyprze ich najbliższe wydanie Wiadomości. Na dodatek bardzo sympatyczna rola Mary Louise - Parker. Na dobrą sprawę gdyby nie umarlaki i wątek pewnego niegodziwego kojota - zboczeńca, można by na to iść z dziećmi... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizjum - jak dla mnie, dobre sci-fi. Gorsze od Dystrykt 9 i to widać gołym okiem, ale nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem. Rozrywka na poziomie. Wykreowany świat, oprawa audiowizualna na ogromny plus. Efekty specjalne nie odstają od tych w dużych blockbusterach, miejscami je przewyższają.

Liczyłem na brak typowych dla Hollywood tanich zagrywek - niestety... To chyba jedyny, większy minus tego filmu. Nie będę spoilerował, dlatego tak mało napisałem o tym. Tak czy inaczej, polecam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizjum [2013]

 

Ja się jednak zawiodłem :( Po totalnej katastrofie jaką był Prometeusz liczyłem na to, że Blomkamp przywróci mi wiarę w dobre kino Sci-Fi ;) Niestety Elizjum jest filmem średnim. Historia jest słabiutka, poszatkowana retrospekcjami które łopatologicznie tłumaczą motywacje głównego bohatera. Za dużo w niej też, dogodnych dla bohaterów, zbiegów okoliczności. Dla mnie jest to po prostu mało wyszukany sposób popchnięcia akcji do przodu. I mimo to, że akcja jest co chwilę popychana do przodu, to bohaterowie od początku do końca "stoją w miejscu". Bohater Dystryktu 9 w miarę rozwoju akcji ewoluował (dosłownie i w przenośni ;) ) i na końcu filmu był już inną osobą. Tego zabrakło w Elizjum. Bohater Damon'a od początku do końca jest dobry, Copley od początku do końca jest zły. Nikt się nie zmienia, przesłanie idzie w pustkę. Do tego dodać kilka nieścisłości scenariuszowych i film leży ;) No prawie leży, bo na nogi stawiają go tylko świetne efekty. Ale to jak dla mnie za mało na wysoką ocenę. 5/10

 

Nie wiem kto mi teraz przywróci wiarę w Sci-Fi? Może Nolan w "Interstellar"?

Edytowane przez michalz00
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iceman: tak, jak już wspomniano - dobre kino gngsterskie i Winona Ryder faktycznie urocza jak zawsze. Mimo to - naprawdę smutna historia człowieka, który dla rodziny zrobiłby wszystko i właśnie dlatego ją traci...

 

Movie 43 - Jak ktoś oglądał Onion movie to to jest jeszcze bardziej porąbane. Gdyby nie zupełnie odrębna i niepowiązana fabuła można by się pokusić o nazwanie tego parodią Onion movie. Humor dosadny, głównie o ciągnięciu dru... tzn pobieraniu po dobrym łączu... i tematach pokrewnych. W sumie fabuła jest tutaj drugorzędna: na pierwszym planie jest popisowa gra aktorska plejady topowych hollywoodzkich gwiazd takich jak Kate Winslet, Gerard Butler, Hugh Jackman (tutaj wybitnie genialny!!!!!), Hale Berry, Uma Thurman, Naomi Watts, Dennis Quaid, Richard Gere, Emma Stone oraz absolutnie niezbędna w każdym takim filmie Anna Faris. Naprawdę polecam. Koniecznie weźcie ze sobą chusteczki.

Taaa, do wycierania.

...Nnnie, raczej nie łez...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności