Skocz do zawartości

Rozważań o Sztuce. Blaski i Cienie.


Farvus

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba to drugie.

Dla dzieci w przedszkolu rysowanie z wybraźni jest tak naturalne jak oddychanie. Używają wyobraźni bardziej niż ktokolwiek inny. Potem jednak większa część zatraca tę umiejętność bo przestaje się interesować rysowaniem.

Tymczasem ludzie co po bardzo długiej przerwie zaczynają swoje przygody z rysowaniem i zabierają się na starcie za obserwacje starają się bazować wszystko na naturze co jest tą trudniejszą częścią. Odtwarzać światło, kolory, proporcje itd. To nie jest jednak najważniejsze. W tym wszystkim ginie gdzieś używanie wyobraźni a to jest podstawowa umiejętność przy rysowaniu z głowy. Tam gdzie kończy się wiedza, zaczyna wyobraźnia. Stąd jeśli ktoś nie korzysta zbyt często z tego drugiego to malowanie butelek zawsze będzie dla niego prostsze.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 213
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Farvus żeby narysować coś z wyobraźni nie można rysować schematem, aby było to wierne z prawami fizyki światła itd. inaczej scenki robią się sztuczne. Dlatego najpierw trzeba przestudiować jak działa światło, które tworzy bryły poprzez walor, lub jak wygląda dłoń człowieka, aby nie rysować jej schematem. Dzieci mają dużą wyobraźnię, ale spójrz chociażby na to jak rysują człowieka, czy ma to coś wspólnego z rzeczywistością? Niewiele. Już Grecy doszli do takich wniosków i stworzyli coś co nazywamy dziś idealnymi proporcjami człowieka. Odrzucili to co wiedzą na rzecz tego co widzą.

Dziwi mnie, że przyjąłeś w ogóle taki tok myślenia bo jest niedorzeczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci mają dużą wyobraźnię, ale spójrz chociażby na to jak rysują człowieka, czy ma to coś wspólnego z rzeczywistością?

 

Możesz zaprogramować komputer żeby odtworzył bardzo realistycznie z proporcjami anatomicznymi i oświetleniem człowieka. Czy to więc oznacza że jest lepszym rysownikiem niż człowiek? Niekoniecznie. Dlatego bo nie używa wyobraźni. Nie tworzy niczego nowego.

A rysowanie człowieka samo w sobie wymaga głównie pamięci. Resztę i tak trzeba wypełnić wyobraźnią. Jak jest ubrany, co robi, gdzie się znajduje, jakie ma cechy charakterystyczne. No chyba że chesz rysować scenki z łaźni rzymskiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Farvus żeby narysować coś z wyobraźni nie można rysować schematem, aby było to wierne z prawami fizyki światła itd. inaczej scenki robią się sztuczne. Dlatego najpierw trzeba przestudiować jak działa światło, które tworzy bryły poprzez walor, lub jak wygląda dłoń człowieka, aby nie rysować jej schematem. Dzieci mają dużą wyobraźnię, ale spójrz chociażby na to jak rysują człowieka, czy ma to coś wspólnego z rzeczywistością? Niewiele. [...]

[...]Dziwi mnie, że przyjąłeś w ogóle taki tok myślenia bo jest niedorzeczny.

 

Po pierwsze kto powiedział że rysując/malując/"tworząc" trzeba się na siłę wzorować na rzeczywistości. Jest wielu arystów którzy zasłyneli dzięki temu że mieli inne spojrzenie na świat, jeszcze więcej artystów którzy mimo swojego doskonałego warsztatu zagineli gdzieś w tłumie podobnych prac. Jeśli piszesz o schematach to wydaje mi się że wiecej ich znajdziemy w sztuce ralistycznej niż rys/malowaniu z wyobraźni. Nie zgodze się natomiast z Farvusem jeśli chodzi o to co jest łatwiejsze, pewnie zaleźy jak dla kogo ale mi łatwiej przychodzi przypomnienie sobie czegoś i odwzorowanie niż nakreślenie czegoś zupełnie nowego, nieodtwórczego.

 

BTW: Niezły offtop się tu zrobił a autora z referką nie widać ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry za ciągnięcie tego offtopa :P. masz)rum napisał to co miałem na myśli.

 

masz)rum - Co do łatwości to zależy jak postawisz sobie poprzeczkę. Ja też często mam blokady i brak pomysłów ale z doświadczenia widze że jak siąde i zaczne bazgrać od niechcenia jakieś różne kształty to zawsze po jakimś czasie wyłaniają się z tego lepsze lub gorsze rysunki z wyobraźni. Gdy człowiek rozkręci to po jakimś czasie okazuje się że nie ma w tym wielkiej trudności. Tutaj właśnie Marko Djurdjevic ma racje twierdząc że rysowanie samo z siebie jest proste ale znacznie trudniejsze jest przełamanie strachu przed rysowaniem.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze kto powiedział że rysując/malując/"tworząc" trzeba się na siłę wzorować na rzeczywistości. Jest wielu arystów którzy zasłyneli dzięki temu że mieli inne spojrzenie na świat, jeszcze więcej artystów którzy mimo swojego doskonałego warsztatu zagineli gdzieś w tłumie podobnych prac. Jeśli piszesz o schematach to wydaje mi się że wiecej ich znajdziemy w sztuce ralistycznej niż rys/malowaniu z wyobraźni. Nie zgodze się natomiast z Farvusem jeśli chodzi o to co jest łatwiejsze, pewnie zaleźy jak dla kogo ale mi łatwiej przychodzi przypomnienie sobie czegoś i odwzorowanie niż nakreślenie czegoś zupełnie nowego, nieodtwórczego.

 

Chciałem znieczulić, że w mojej wypowiedzi skupiałem się na rodzajach malarstwa mi bliższych, czyli tych właśnie realistycznych, czerpiących z dorobku wielkich malarzy okresu klasycyzmu, realizmu czy romantyzmu. Jednak gdzieś mi to uciekło. Oczywiście, istnieje wielka sztuka jaką jest chociażby impresjonizm, ale ja traktuję to jako pomoc w rozumieniu barw, nie skupiano się na pewnych cechach obiektu a na innych - kolor jego składowe. Napisałeś, że jest wielu artystów którzy zasłynęli innym spojrzeniem na świat. A więc na niego patrzyli, nie rysowali z głowy, patrzyli na coś jednak po przez większy czy mniejszy wkład swoich emocji wyrażali siebie. Jeśli artysta chciałby zasłynąć malarstwem z wyobraźni to by musiał być niewidomy. Nie wspominam już tutaj o abstrakcjonizmie bo jeśli to traktujesz jako malarstwo z wyobraźni to wydaje mi się, że nie wiesz czemu służy abstrakcja. Od rzeczywistości nie da się uciec, można jedynie ją modyfikować, ale żeby ta modyfikacja się powiodła musisz poznać naturę, to jak działa rzeczywistość, malarstwo z dziedziny sci-fi także opiera się na rzeczach nam znanych, w mniejszym czy większym stopniu. Jak namalować metalowy pojazd kosmiczny nie mając pojęcia o tym jak wygląda metal, lub inny materiał? Malując głupi czajnik poznasz zachowania metalu, to jak odbija światło. Spójrz na ludzi raczkujących w dziedzinie rysunku, jak rysują-malują z wyobraźni, np człowieka. Czy to dla Ciebie jest do przyjęcia? Jeśli tak to jaki jest sens nauki, zasad, poznawania anatomii, wogóle tego forum i naszych korekt?

 

Offtop lub nie ale nie rozmawiamy o naturze rozkwitania pączków jabłoni tylko o sztuce i jej postrzeganiu, więc proszę o wyrozumiałość. :D

 

PS. Jeszcze jedno, nie wiem czy wiesz czym się różni schemat od zasady której powinno się trzymać. W sztuce realistycznej z mojego punktu widzenia nie ma schematów, jest mnóstwo zasad, które pomagają i naprowadzają.

 

 

 

Po przemyśleniu Twojego toku myślenia stwierdzam... rzeczywiście, łatwiej jest namalować z wyobraźni. Ale ja osobiście nie przyjmę tego jako malarstwo, a jako kicz, to już mam wyryte w mózgu, stąd pewnie ta sprzeczność. Bo myślałem, że mówimy o malarstwie na poziomie a nie o jakimś pseudo-artyzmie. DOBRE malarstwo z wyobraźni to dla mnie zbijanie pianki z wszystkiego tego czego się uczymy, dążymy do takiego malarstwa studiując rzeczywistość. Stąd wg mnie nie da się łatwiej malować z wyobraźni DOBRYCH rzeczy. AMEN. Dyskusja chyba zażegnana.

Pozdrawiam. :)

Edytowane przez Paweł Kaczmarczyk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisząc to chciałem raczej zauwarzyć że można mieć różne podejście do sztuki i nie trzeba od razu wszystkiego klasyfikować i podpisywać pod pewne reguły, nie pisałem też co ma sens a co nie. Nie skupiał bym się tez tak mocno na słowie "spojrzenie" bo może miec ono wiele znaczeń, mi akurat nie chodziło dosłownie o patrzenie ;P

 

PS: Jeszcze jedno. Jeśli przyjąłeś taki sposób konfrontacji to może odpowiesz czy w sztuce nierealistycznej zatem są schematy?

Chyba powinienem uważniej studiowac słownik ;]

 

PS2: Jeszcze jak bys mógł napisac do kogo kiedy się zwracasz bym był wdzięczny bo mam wrazenie ze to wszystko we mnie wymierzone i przykro mi się robi. AMEN

Edytowane przez masz)rum
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez jakieś dwa czy trzy lata męczyłem anatomie, proporcje, światło i temu podobne. Wszystko szło dobrze i idzie do tej pory. Po jakimś dłuższym jednak czasie człowiek uświadamia sobie że technika to jest dopiero pierwszy etap. Gdzieś po drodze natomiast zgubiła się kreatywność, wyobraźnia. Pozostało tylko szkicowanie tych manekinów, perspektyw i temu podobnych. Perfekcji nigdy się nie osiągnie. Zawsze można się tylko przybliżać.

Również jestem za dobrym warsztatem, zrozumieniem formy i realistycznym malowaniem opartym na obserwacji. Wolałbym jednak unikać takiego schematu że najważniejsze w tym wszystkim jest to światło na butelce i nic innego nie ma wartości. Myśle że niektórzy mają to wyryte w mózgu :).

 

Nie chodzi o zupełne porzucenie techniki tylko świadomość wspomnianych schematów.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieklasyfikując pozwolimy na dowolność, wtedy powstanie tendencja sztuki samozwańczej. Bo ktoś tak uważa i już. Istnieje dowolność w tworzeniu, ale jest też coś takiego jak opinia innych, naszczęście to oni decydują o wartościach estetycznych, nie sam artysta.

Jasne, historia zna przypadki w któych kicz w następnej epoce zostawał nazwany arcydziełem. Jedne przełomy były słuszne inne mniej. Jednak cała ta opinia wynika z pewniej mojej nienawiści do wytworu zwanego sztuką nowoczesną. W jej rozwoju prowadzi to nie do dowolności tworzenia a podburzenia norm estetycznych. Dominuje myśl, pewna idea. Jednak w pewnych przypadkach jeśli ta idea nie zostanie opisana poniżej to za nic nie można wywnioskować co autor miał na myśli.

Widzę, że coraz bardziej odbiegamy od tematu. :D Dajmy temu spokój. ;)

 

PS: Jeszcze jedno. Jeśli przyjąłeś taki sposób konfrontacji to może odpowiesz czy w sztuce nierealistycznej zatem są schematy?

Gdybym jeszcze mógł zdefiniować czym jest sztuka nierealistyczna... a może Ty potrafisz mi to jakoś wyjaśnić? :) Chętnie posłucham co masz do powiedzenia. Twoje pytanie zdaje się zataczać powoli koło w naszej dyskusji. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w stanie zdefiniowac czym jest sztuka nierealistyczna, myślę że nikt nie może, dlatego uważam że dalsza rozmowa nie ma sensu, przynajmniej nasza ;P

A moje pytanie było odpowiedzią na twoje zdanie.

 

 

PS. Jeszcze jedno, nie wiem czy wiesz czym się różni schemat od zasady której powinno się trzymać. W sztuce realistycznej z mojego punktu widzenia nie ma schematów, jest mnóstwo zasad, które pomagają i naprowadzają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w stanie zdefiniowac czym jest sztuka nierealistyczna, myślę że nikt nie może, dlatego uważam że dalsza rozmowa nie ma sensu, przynajmniej nasza ;P

 

A moje pytanie było odpowiedzią na twoje zdanie:

 

Jeśli piszesz o schematach to wydaje mi się że wiecej ich znajdziemy w sztuce ralistycznej niż rys/malowaniu z wyobraźni.

 

I na tym zakończmy. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale jest też coś takiego jak opinia innych, naszczęście to oni decydują o wartościach estetycznych, nie sam artysta.

 

Nie ma czegoś takiego jak wartości estetyczne w ujęciu obiektywnym. Sztuka jest zawsze subiektywna w odbiorze. Była, jest i taką pozostanie.

 

Co do ostatniej pracy w tej galerii:

Autorze - jeśli nosisz spodnie - apeluję do ciebie: ustosunkuj się jakoś do tego co zostało napisane. Jeśli jest ci głupio - po prostu przeproś forumowiczów. Jeśli nie - zechciej obronić swoje postępowanie. Taktyka strusia to najgorsza z możliwych w tym wypadku.

Czekam na jakąś wypowiedź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuka jest zawsze subiektywna w odbiorze.
Czy aby na pewno? :) Jeśli przez odbiór rozumiesz upodobanie (lubię coś, bo lubię coś), to ok.

Jeśli przez odbiór sztuki rozumiesz jej analizę (choćby szybką, intuicyjną), przy której "działać" zaczyna zmysł smaku (http://pl.wikipedia.org/wiki/Gust), to nie zgadzam się. W estetyce są takie pojęcia jak harmonia czy rytm, które choć umykają przed jednoznacznym zdefiniowaniem, to jednak są na tyle jasne, że można się nimi posługiwać w sposób w miarę obiektywny (dokładniej "uciekają subiektywności, obiektywizują się, zmierzając ku obiektywności" choć może nigdy jej nie osiągną [jeśli być upartym, to można dowieść, że obiektywność w ogóle nie istnieje :P]). Podobnie z gustami. Są lepiej i gorzej wyrobione "gusta" (Nie bijcie za to, że nie zgadzam się z tym, że o gustach się nie dyskutuje...).

 

Ludzie powołują się na rzymian [i na wygodę, ten tekst ma na celu "ucinanie" niewygodnych rozmów] tak, jakby Ci nigdy się nie mylili :)

Może i tak było, ale wtedy warto zrozumieć, o co im chodziło w tym gustibus non disputandum est: "gustus i sapor oznaczają w literaturze łacińskiej raczej powierzchowną i towarzyszącą tylko pierwszemu, ogólnemu wrażeniu znajomość stosunków między rzeczami, którą można byłoby przeciwstawić plena et perfecta cognitis." (za F Schummerem)

Im dłużej z czymś obcujemy, tym do pełniejszego i doskonalszego poznania (plena et perfecta cognitis) jesteśmy zdolni. Im więcej pojęcia masz, tym mniej w Twoim zdaniu gustus a więcej plena perfecta cognitis. W innym wypadku to forum nie miałoby sensu, a każdą zamieszczoną tutaj pracę należałoby od razu uznać za równą pozostałym i umieścić w złotej galerii.

 

SBT77 sam jeszcze niedawno pisałeś o "wyrabianiu się" poprzez obcowanie ze sztuką :) niektórzy nie tylko patrzą/słuchają, ale i czytają, analizują, rozmyślają i rozmawiają, a także sami działają, co przyspiesza ewolucję gustu.

Edytowane przez prrrszalony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo prrrszalony! Napisałeś coś z czym się zgadzam zupełnie, ale nie chciałem już dyskutować, żeby nie pogłębiać offtopu, bo o sztuce to można w nieskończoność. :)

 

Farvus rzeczywiście nie zrozumiałem, przyznaję się wszem i wobec bez bicia. :)

Może na zakończenie dysputy autor wątku wrzuci coś nie przekalkowanego a równie dobrego i budującego jego reputację na forum. Wtedy bym zapomniał o tej plamie jaką dał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy aby na pewno? :) (...)

 

Tak. I jest tak właśnie dlatego że mówimy o sztuce. Gdybyśmy mówili o jedynie o ilustracji, grafice - podpisałbym się pod twoją wypowiedzią rękami i nogami. Ale mówimy o sztuce. Tu warstwa estetyczna jest jedynie skorupą, platformą na której bazuje jakieś przeżycie autora, przekaz którym chce się podzielić z odbiorcą. Rozpatrywanie sztuki jedynie poprzez jej warstwę estetyczną jest całkowitym nieporozumieniem. Artyzm wymyka się definicji.

 

A grafika ilustracyjna, użytkowa ? Tak, tu estetyka (także subiektywna w odbiorze) gra pierwsze skrzypce - i właściwie obecnie mogłyby ją robić komputery. Tyle że nie ma w tym nawet grama sztuki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej, nie wiem skąd czerpiesz definicję sztuki i estetyki:)

Sztuka, to wszystko to, co sztuczne, czyli wytworzone przez człowieka (na wzór przyrody). Warto przy tym zwrócić uwagę na podział sztuk (Batteux) na użyteczne, piękne i użyteczno piękne. I po problemie (dalej jest problem co jest wielkim dziełem, a co gównem, ale nikt nie sprzecza się co sztuką jest, a co nią nie jest tak, jak nikt nie sprzecza czy słaby, nielubiany samochód, to też samochód :P). Jeśli chcesz tak dzielnie pisać co sztuką jest, a co nią nie jest, to musisz to zdefiniować, inaczej to jakbyś pisał o transcendentnych różowych słoniach, które pasą się na mrocznej stronie księżyca i przy ich pomocy coś chciał udowodnić :)

Pisałem nie tylko o ilustracji i grafice, ale także o muzyce i innych dziedzinach, w których jakąś role odgrywa krytyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sztuka, to wszystko to, co sztuczne, czyli wytworzone przez człowieka (na wzór przyrody)" - I wouldn't be so sure. basquiat, pollock, kandynsky, ernst.... a SBT77 bardzo dobra scieszka kroczy.

 

Jak ktos ma ochote moge wejsc z ciezszym kalibrem bo hobbystycznie czytam do poduszki literature z teorii sztuki no juz od........ pewnego czasu...

 

noiprox: sa problemy ktorych nie da sie zalatwic jednym zdaniem czy slowem, takim prostym tak, nie. czasem do zrozumienia jest potrzebna skomplikowana siatka wzajemnych powiazan, pojedynczych rozwiazan pomniejszych problemow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sztuka, to wszystko to, co sztuczne, czyli wytworzone przez człowieka (na wzór przyrody)" - I wouldn't be so sure. basquiat, pollock, kandynsky, ernst.... a SBT77 bardzo dobra scieszka kroczy.
Tak myślałem, że z tą przyrodą to za ogólnie napisałem. Chodziło mi, o to, że tworząc coś nie wyskoczysz choćby poza kolory i relacje między nimi, które "podyktowała" przyroda (choć krewetka by się nie zgodziła, bo widzi w 8 "podstawowych" :D). Ten wzór przyrody można sobie odpuścić (ktoś powie, że abstrakcjonizm geometryczny nie ma wzoru w przyrodzie i ok, bo sam nie wiem w czym ma wzór, ale ja wychodzę z założenia, że nie ma w umyśle tego, co pierw nie było w zmysłach :P).

Chętnie podyskutuję o tym na tyle, na ile pozwoli mi moja wiedza, tak więc dawaj cięży kaliber, a przy okazji namiary na książki, chętnie kiedyś sobie czytnę :) Nawet wymienić się kilkoma mogę, bo ostatnio wpadło mi kilka ciekawych do biblioteczki jak np. "historia koloru", "barwa i człowiek" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj miriam, watek zostal porzucony przez wlasciciela, ktory z pewnoscia nie ma odwagi skonfrontowac sie ze swoja wtopa. Ja tego nie rozumiem: jak sa jednolinijkowe wpisy typu: super, dajesz, padaka, niezle kolorki to jest wporzo. A jak wywiazala sie spontaniczna rozmowa na interesujacy temat to nagle szlaban "ordnung must zein". Zakaz rozmowy o sztuce! W ogole ta sztuka to jakis niewygodny temat.

 

prrszalony: ok. to co piszesz to sztuka mimetyczna. a co z "ciemna" strona szuki? Sztuka "czystej plastyki"? Zabawa liniami, plaszczyznami, kolorem, faktura zupelnie bez jakiegokolwiek odniesienia do przyrody. Zreszta czy malowanie pejzarzu miejskiego to wzorowanie sie na przyrodzie? Co najwyzej na rzeczywistosci. Najbardziej widac to w projektowaniu kiedy wychodzi sie od geometri, logiki a dochodzi to projektu domu czy strony www.

 

duzym tematem sa znaki cywilizacji. krzyz, kolo, trojkat, litery, znak dolara. Czasami mozna doszukiwac sie zrodel w przyrodzie (np. litera S - krztalt i dzwiek kojarzy sie jednoznacznie), jednak wiekszosc jest stworzona przez pragamtyke (krzyz jest prosto narysowac chocby patykiem) albo ksztalt narzedzia albo rodzaj podlorza (roznica w znakach arabskich, gotyku i czcionki komputerowej to wlasnie to)

 

A teraz wezmy dla przykladu prace bacona. Chcac pokazac dramat egzystencji siega po sztuke nasladowcza(malowanie ze zdjec zazwyczaj), sztuke projektowa (kompozycje plaszczyzn, okreslenie przestrzeni linia, abstrakcje medium olejnego), znak (w kompozycji i bezpozrednie odniesienia (strzalki, litery itp))

 

Francis_Bacon_2_tryptyk.jpg

 

Powiem szczerze dziwi mnie troche przywiazanie do idei nasladowania rzeczywistosci wsrod tworcow pracujacych na cyfrze. Dzis szalenie modna staje sie galaz sztuki abstrakcyjnej ktorej zrodlo tkwi w maszynie.

 

co do literatury to kurcze trudna sprawa. Nie zaczynalbym od Derrida i Faucaulta. Mysle ze to musi przyjsc po kolei Na pewno na poczatek najlepsze sa zrodla co pewnie najlepiej wiesz. teksty artystow(palladio, da vinci, poussen.... az do traktatow xxw i fenoemnalnego strzeminskiego), teoretykow (goethe, arnheim, shopenhauer).

 

A najlepiej na poczatek: "Dzieje 6 pojec" Tatarkiewicza.

Na studiach to bylo dla mnie jak objawienie. To moim zdaniem najlepszy wstep do rozumienia zmian XXw. Duzy plus ze jest przystepnie napisana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze dziwi mnie troche przywiazanie do idei nasladowania rzeczywistosci wsrod tworcow pracujacych na cyfrze. Dzis szalenie modna staje sie galaz sztuki abstrakcyjnej ktorej zrodlo tkwi w maszynie.

 

Bo cyfrowe malarstwo wykorzystuje się powszechnie w przemyśle rozrywkowym i w ilustracjach. Rzadko spotyka się sztukę abstrakcyjną w grach komputerowych czy na okładkach powieści fantasy. Jednocześnie gdybym przyszedł do galerii z wydrukami moich abstrakcyjnych speedpaintów to krzywo by na mnie spojrzeli (bo przecież namalował to za mnie komputer).

 

Poza tym jak kilku innych co wcześniej tu pisali próbujesz rozpropagować jakieś idee w sztuce, które są dalekie od ogólnej tematyki działu 2d. Głównie dlatego bo postują tu ludzie którzy w większości aspirują do zostania ilustatorami, storyboarderami, concept artystami, matte painterami itd. Żeby osiągnąć jakiś sukces na tym polu, trzeba mieć bardziej praktyczne podejście do rysowania / malowania. Mniej teoretyzowania a więcej warsztatu nawet jeśli po osiągnięciu pewnego poziomu artysta przestawia się na profesjonalne rysowanie na wpół-realistycznych kreskówek.

Stąd nie dziwiłbym się powszechnemu przywiązaniu do realizmu. Każdy musi przez niego przejść zanim zacznie eksperymentować.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Farvus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie dla wielu forumowiczów to co powiem będzie zwykłym banałem ale skoro cały ten offtop został zalegalizowany to podziele się swoim punktem widzenia

 

Sztuka składa się z podstawowych elementów:

 

odbiór emocjonalny widza – Nie każdy może być widzem w sensie rozumienia sztuki dlatego że jest subiektywna. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie stwierdzić czy coś jest lub nie jest sztuką, co najwyżej można mieć mniej lub bardziej obiektywne przypuszczenia.

elastyczność tworzywa – Uważam że wiele czynności możemy odnieść do sztuki choćby kulturystę który rzeźbi swoje ciało czy Pan Zenek który na zlecenie Pani Zosi pomalował kuchnie i dobrał do koloru farby szafki i blat. Oczywiście to jest tylko kwestia skali ale najważniejsze są tu emocje twórcy i odbiorcy. Trudno mi jest postawić znak równości pomiędzy finezyjnie poukładanymi Toi-Toiami wokół ratusza a Moną Lisą dlatego że podstawowym składnikiem pierwszego przypadku są gotowe przedmioty a w drugim molekuły farb umieszczone na płótnie przez co uważam malarstwo czy rzeźbę bardziej wartościową formę przekazu niż fotografia czy instalacje przestrzenne bo ma większą głębie przekazu.

 

PS: Kopiowanie natury, innych dzieł może służyć tylko rozbudowie warsztatu ale nie tworzeniu czegokolwiek bo sam proces należy do przetwarzania. Oczywiście co innego stanowi inspiracja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)przez co uważam malarstwo czy rzeźbę bardziej wartościową formę przekazu niż fotografia czy instalacje przestrzenne bo ma większą głębie przekazu.

 

Tego nie byłbym taki pewny. Wydaje mi się że kluczowe znaczenie może mieć nie forma przekazu a jego treść. Przykładowo - słynna "Fontanna" Duchampa (i inne "ready-made") - teoretycznie zwykła forma niesie zaskakującą treść poprzez nietypowy kontekst, w którym zostaje ukazana. Forma jest wg mnie drugorzędna w stosunku do treści, którą przekazuje. W skrajnym wypadku staje się wręcz bez znaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i wszystko pięknie i ładnie, wydawać by się mogło że odrealniony obraz wizjonerów nie może mieć miejsca, bo przecież narusza "ogólnie przyjęte dogmaty sztuki", myślę że nie tędy droga (a przynajmniej jak, na mój wypaczony historią sztuki gust , która mi z reguły służyła jako kołysanka). Powiecie zaraz że to ignorancja :), i brak wiedzy, aczkolwiek jak sobie czytam,

jak odnieść rzeczoną treść do formy przekazu ? Minimaliści :], dla przykładu obrazy Malewicza, gdzie to właśnie układ prostych elementów, kompozycja buduje "nastrój".

Gdzie w tym miejscu szukać podprogowego przekazu ;). Na szczęście nie jestem krytykiem sztuki, więc brak wiedzy jest częściowym odpuszczeniem moich grzechów i idąc dalej podchodzę do tematu Rozważań, przez to co widzę "What you see is what you get".

 

....

 

Myślę sobie czasem że istotą rzeczy patrząc, przez pryzmat takich myślicieli jak Leanardo da Vinci czy też (abstrahując od malarstwa) Einstein ważne jest znać podstawy, aczkolwiek szukać własnej drogi. Tworzyć, a nie przetwarzać.

Mnie zawsze pociągał "realizm", ale w połączeniu z moją mroczną futurystyczną wizją wszystkiego ;). Droga ku temu daleka, więc do emerytury może jeszcze zdążę.

 

....

 

Kolejny temat komputer w dobie XXI, to jedynie narzędzie, które w rękach artysty daje dzieło.

Samo drodzy Panowie nie dzieje się nic.

 

 

//Pozdr.

Edytowane przez miriam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miriam - realizm i historia... Powiedziałbym że sięgając głębiej i głębiej w mroki historii sztuki trafimy raczej na symbolizm i minimalizm... Maniera towarzyszy sztuce od niepamiętnych czasów. Maniera w formie właśnie - ogólnie rzecz ujmując sztuka prehistoryczna i starożytna jest w większości oparta na przedstawieniu oderwanym od stuprocentowego realizmu. I nie jest zawsze tak że "nie umieli" - ale często po prostu chcieli przedstawiać rzeczy tak a nie inaczej. Mniejsza z tym...

Obecnie większość osób operuje pewnym uproszczeniem - przeciwstawia współczesną sztukę abstrakcyjną jakiejś sztuce "klasycznej" - z grubsza rzecz biorąc realistycznej w formie - jakkolwiek by jej nie ująć (chociaż de facto każda epoka miała swoją manierę w przedstawianiu rzeczywistości)...

 

Skąd wzięła się ta dwoistość w sztuce ? Odpowiem nieco prowokacyjnie, ale szczerze:

 

Rozwój techniki w znacznym stopniu uwolnił sztukę od jej utylitarnej roli - ktoś kto chce mieć portret lub przedstawić swój stan posiadania w postaci nieruchomości czy jej otoczenia nie musi już zamawiać malarza - wystarczy zrobić zdjęcie... Wreszcie by zaopatrzyć się w instrumentarium niezbędne w pracy malarz czy rysownik nie musi wydawać majątku dalece przekraczającego budżet przeciętnego człowieka (ktoś może się nie zgodzić, ale porównajcie obecne obciążenia finansowe do tych, na które napotykali dawni mistrzowie).

Malarz, rysownik - ale także muzyk, pisarz, poeta - przestali być niewolnikami swego hojnego mecenasa i mogą robić to co podpowiada im ich własny zmysł estetyki i poczucie piękna...

Sztuka przestała być elitarna i trafiła "pod strzechy". Teraz każdy kto ma coś do powiedzenia może się wyrazić artystycznie. Kiedyś to nie było takie oczywiste.

Stąd wielki indywidualizm w formie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SBT77, właśnie wracając do epok, każda z nich miała swój zasób wiedzy (czyt. doświadczeń), aha znalazłem kamień, spróbuję sobie nim pomazać po skale zobaczymy co wyjdzie ;). Kolejne pokolenia bazując na doświadczeniach swoich przodków rozwijały tą myśl poprzez własne doznania lub inne czasem przypadkowe zdarzenia. Idąc jeszcze dalej, a nawiązując do dzisiejszych czasów, bazujemy na wiedzy, przekazywanej z dziada, pradziada ...., w zasadzie można by przewrotnie powiedzieć że poza technicznymi nowinkami nie wnosimy nic, my jako jednostki żyjące w XXI w. Bo wszystko już teoretycznie przynajmniej było, stąd też uważam, że zamiast powtarzać powinniśmy czasem, spojrzeć przed siebie ;).

I tak wkraczamy na grunt futuryzmu. Bo to co było, przeminęło , natomiast nikt nie wie co jeszcze będzie ... i myślę że gdyby nie ten fakt, to teraz siedzielibyśmy przed ogniskiem z kamieniem w dłoni myśląc sobie co by się stało gdybym tak nim w skałkę rzucił.

 

...a dziś mamy Google.

mały edit: a za kilkadziesiąt lat znajdzie się jakiś mądry człek i nazwie tą epokę komputeronizmem, lub digitalizmem :).

Szczerze mówiąc zanim zacząłem cokolwiek "poznawać" z teorii różnorakich, moje maziajstwo jakoś się telepało do przodu na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć jedno, że przez to że wiem, nie mam już tej swobody, jak to poruszone wcześniej przedszkolne dziecko ;), Jakiś blok psychiczny czy coś innego co w głowie siedzi. Być może czasem lepiej nie wiedzieć za dużo ...

 

 

//Pozdr.

Edytowane przez miriam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forma jest wg mnie drugorzędna w stosunku do treści, którą przekazuje. W skrajnym wypadku staje się wręcz bez znaczenia.

 

Nie zgodzę się, wg mnie bez formy nie można dobrze oddać treści, wymownie. Ale bez treści też forma staje się pokazaniem rzemiosła, umiejętności technicznych i nic więcej. Zawsze się odnoszę do mojej życiowej dewizy: "Wszystko musi mieć swoją równowagę". Teraz szala przechyla się bardziej w stronę treści, ale nie możemy zatracić gdzieś po drodze formy, bo sztuka stanie się czymś prostym do stworzenia, bez wysiłku, rzemiosła. Dlatego staram się propagować pewien powrót do równowagi, zachowania tradycyjnych metod, ale nie stania także w miejscu. (Chyba gdzieś już to pisałem, ale to nic. Czasem warto powtarzać swoje opinie :D)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ja sobie odpuszczam tą dyskusję. Łapię się na tym że mylę pojęcia, poruszam się w świecie którego nie zgłębiłem - to nie ma sensu...

 

Zacząłem pisać bo trochę mnie oburzyła krytyka abstrakcjonizmu - który uważam za ważny nurt w sztuce - ale zapędziłem się teraz w kozi róg - sorry za mały na to jestem...

 

Pokręciłem to z formą i treścią w sztuce - nie rozumiem pojęć.

Spróbuję to wyrazić jeszcze raz, prostymi słowami żeby się nie pogubić:

 

Miałem na myśli to że w swoich poszukiwaniach nie trzeba koniecznie naśladować rzeczywistości żeby stworzyć coś poruszającego. Dla mnie najważniejsze jest to co czuję widząc obraz, rzeźbę, instalację itd - jak "coś w tym widzę" to nie jest dla mnie istotne czy jest to w jakiś sposób zbieżne ze światem, który nas otacza czy nie.

 

Mówiąc o treści w sztuce nie miałem na myśli świata pojęć tak jak często się to rozumie z tego co widzę. Mówiąc prosto - nie jest dla mnie istotne czy jestem w stanie nazwać to co widzę, określić czy to jest pies, kot, krowa, pałac, katedra czy cokolwiek innego. To może być "sdjsnovdnsoi sdsvdpi" ale jak mnie takie dzieło porusza - uznaję je subiektywnie za sztukę.

 

Ale oczywiście Florian P. masz rację - w tym znaczeniu że abstrakcjonista dysponujący rozbudowanym warsztatem artystycznym będzie wiedział jakie emocje w widzu wywołają dany kolor, figura, kompozycja itd.

 

Czyli - mówiąc o treści miałem na myśli "to coś", artystyczne poszukiwania, a nie rzemieślnicze młócenie tego co wypracowały setki pokoleń o których mówił Miriam. Palnąłem straszną głupotę z tą formą, bo teraz wydaje mi się że właśnie to sama forma, pozbawiona treści (rozumianej jako świat pojęć opisujących naszą rzeczywistość) może być nośnikiem tych artystycznych poszukiwań. Mea Culpa - za mało wiem...

 

To chyba tyle :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ee nie przejmuj się ja wiem że nic nie wiem :) z tym da się żyć.

Grunt to czuć, odczuwać, nie raz jest tak że za przeproszeniem, czarna kropka na białym tle wyraża więcej niż złożona scena batalistyczna. Wszystko zależne jest ot prostego widzi mi się.

 

//Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego nie byłbym taki pewny. Wydaje mi się że kluczowe znaczenie może mieć nie forma przekazu a jego treść. Przykładowo - słynna "Fontanna" Duchampa (i inne "ready-made") - teoretycznie zwykła forma niesie zaskakującą treść poprzez nietypowy kontekst, w którym zostaje ukazana. Forma jest wg mnie drugorzędna w stosunku do treści, którą przekazuje. W skrajnym wypadku staje się wręcz bez znaczenia.

 

Nie rozumiem Duchampa bo widzę w tym tylko i wyłącznie tanią prowokacje która sprowadza całą sztukę do absurdu. Po tym wszystkim pojawiają się ludzie co wsiadają do wanny z kałem którym nacierają całe ciało albo wkładają do waginy plastikową lalkę i każą publicznie podziwiać symulowany poród „BO PRZECIEŻ TO JEST SZTUAKA!”. Można nadrobić formę treścią a treść formą ale nie zastąpić dla tego jestem za złotym środkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

happy-angel co by zrozumieć podejście danego artysty, trzeba by się wczuć w jego osobowość, przeanalizować warunki społeczno-polityczne w jakich żył, etc. ect. a nie o to w tym wszystkim moim zdaniem chodzi. Fakt, że pojawiają się prowokatorzy szukający rozgłosu, sztuka prowokacji jak to ktoś określił, jednych zadziwia, innych brzydzi. Wynika to z łatwego dostępu do szerszego grona odbiorców (internet, tv) i szukania sensacji w zasadzie w niczym.

Pisząc o różnych podejściach do tematu sztuki, powinniśmy jeszcze zaznaczyć jeden fakt, moim zdaniem chyba najważniejszy, o odpowiedzialności moralnej, etycznej artysty i wszystko dopiąć pod epokę w której żył/żyje.

...

 

edit: tak mi się jeszcze przypomniało odnośnie szokowania, gatunek filmowy horrorem zwany ;), cofnijmy się w lata 20 i 30 minionego wieku i popatrzcie na takie tytuły jak Golem 1920r, Nosferatu, Dr Jekyll & Mr Hide, czy też Drakula 1931 to był dopiero szok dla widza ;).

a co mamy dziś w zasadzie bida z nędzą i wszędzie krew się leje ...

 

 

 

//Pozdr.

Edytowane przez miriam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Farvus: troche przereinterpretowales. Zaprezentowalem jedynie kilka faktow. Bynajmniej nie stoje po stronie sztuki abstrakcji. Wlasciwie to stoje rozkrokiem pomiedzy i to bardziej po stronie tej przedstawiajacej.

 

 

Miriam przedstawil ciekawy motyw: komputer jako narzedzie.

 

Wydaje mi sie ze nie ma co sie sluchac dziadkow ktorzy usiluja utwierdzic nas w przekonaniu ze to tylko narzedzie. To bardziej przenarzedzie. Tylko ze jest paradox, komputer to jest narzedzie o niewiarygodnych wlasciwosciach ale chyba latwiej sie nim pogubic niz go ujazmic. Od jakiegos czasu bardzo mnie ciekawi ze tak malo ludzi osiaga jakosc malowania przecietnego akademickiego studenta z XIX w. Z kolei nie wiem tez czy ma sens ucieganie od mozliwosci maszyny. Mysle ze ci sami studenci z XIX wieku lali by po gaciach widzac byle wizke, nie mowiac juz o efx w filmach.

 

Pisuar Duchampa to prowokacja ale nie byle prowokacja. Pisuar nie wisi nie stoi a lezy. Na pisuarze jest podpis jego tworcy (tzn producenta pisuaru). Zreszta rozmiarami i niezgrabnym ksztaltem ma cos wspolnego z innymi czesto glosnymi dzielami czlowieka.

Edytowane przez witkowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witkowski a czy tak nie jest, otóż mój zacny kolego musimy skupić się na definicji - grafika komputerowa, przede wszystkim to poważna dziedzina nauki i przemysłu (przynajmniej tak mi się wydaje). Z pozornej zabawy w mazianie przekształciła się w poważną dziedzinę informatyki i właśnie sztuki.

Dlaczego sztuki? Dlatego, że rola programisty w tym całym bałaganie, kończy się wraz z napisaniem programu. Teraz przed komputerem siada człowiek artysta, który ma stworzyć dzieło, animację czy obraz. Tego samego Gościa nazwanego dziś Grafikiem Komputerowym obowiązują (a przynajmniej powinny obowiązywać) te same zasady, co wszystkich artystów, a więc przede wszystkim pomysł, 2 wszelkie teorie dotyczące, perspektywy, anatomii, koloru, ect...... w tym wypadku komputer + oprogramowanie staje się tylko narzędziem, środkiem wyrazu, techniką nie gorszą, ani nie lepszą od pędzla. I być może zaraz powiecie że to nie to samo co trzymanie pędzla nad sztalugą, ale jednak odczucia mogą być przynajmniej zbliżone (pomijam zapach farb ;) ).

Przeprowadzając analizę postępu technologicznego można by nawet powiedzieć że następcą pędzli, ołówków czy też farb staje się pomału tablet + szop lub inny soft :].

Kto wie może za jakieś dzieści lat zamiast tego będziemy trzymali w rękach laser, czy inne ustrojstwo, którym będziemy rysowali/malowali w przestrzeni.

 

//Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gościa nazwanego dziś Grafikiem Komputerowym obowiązują [...] te same zasady, co wszystkich artystów, a więc przede wszystkim pomysł, 2 wszelkie teorie dotyczące, perspektywy, anatomii, koloru, ect"

 

Coraz wiecej problemow odpada. Jak umiesz dobrze 3d i ustwawienie renderera to chocby kolor i perpektywa. Ok troche trzeba znac ustawienia swiatel ale to jest znacznie prostrze od ich malowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym wypadku masz rację, aczkolwiek musi być w tym wszystkim jeszcze to coś ;), same imbryczki już dzisiaj nikogo nie zadziwią. Pozostaje jeszcze to coś co nazywa się ideą/pomysłem, powiem szczerze, nie znając się niestety/stety na 3d że jednak łatwiej jest coś narysować niż składać w 3D, a tym bardziej że i tak większość rzeczy powstaje ze szkiców.

 

Nieco z innej beczki ... ciągnąc temat rysowania z wyobraźni czy też z natury, zastanawia mnie pewien problem ogólny, jak to z tym jest czy człowiek malujący z natury ma blok twórczy, na rysowanie wyimaginowanych rzeczy i na abarot czy człowiek malujący jedynie z wyobraźni może mieć problemy z rysowaniem z natury.

 

 

//Pozdr.

Edytowane przez miriam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostaje jeszcze to coś co nazywa się ideą/pomysłem

 

W sumie tak, chociaż to jeśli chodzi o sztukę. W grafice komercyjnej z tego co widzę obowiązują trochę inne zasady - raczej trzymanie się utartych schematów i technik - tak jak w holywoodzkim filmie. W sumie to dość prosto to zdefiniować - bohaterowie w dynamicznych pozach, jaskrawe kolory, przejrzysty realizm, dużo detalu, jakieś fxy, wybuchy itd... Specjalnie pomysłowe to nie jest - ot takie graficzne disco-polo. Ale się sprzedaje.

 

jak to z tym jest czy człowiek malujący z natury ma blok twórczy, na rysowanie wyimaginowanych rzeczy i na abarot czy człowiek malujący jedynie z wyobraźni może mieć problemy z rysowaniem z natury.

 

Nie wiem jak w tym pierwszym wypadku, ale w tym drugim to powiem nawet więcej - nawet człowiek rysujący/malujący z fot może mieć poważne problemy z pracą z natury :D Ja zawsze rysowałem z fot i jak zacząłem próbować rysować z natury to nieomal czułem jak mi się coś w głowie przekręca... Strasznie trudne to dla mnie jest... Imo najłatwiej przerysować cudzą pracę, potem trochę trudniej pracować z fotografią, a najtrudniej z natury...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

żeby wątek całkowicie nie dostał zapaści, po części nawiązując do Twojej wypowiedzi na temat Hollywood'skich produkcji, taka refleksja mnie najszła ;), iż nie wszystko musi być w tych klimatach i tam produkowanych i że również mocne filmy mogą również wyjść poza szary schemat "zabili go i uciekł". W oparciu o niewielkie budżety.

Coś do czego wracam co jakiś czas, odtwarzając jak mantrę ;), "Labirynt Fauna" Guillermo del Toro jak dla mnie film, muzyka to mistrzostwo. I w cale nie z holyłodzi ;).

 

//Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miriam - ja bym powiedział, że te mocne filmy z reguły unikają utartych schematów. Generalnie katem artyzmu jest dopasowywanie dzieła do gustów szeroko rozumianej publiczności.

 

Skoro tak - może ktoś zechce podyskutować:

Czy można nazwać sztuką dzieło stworzone obok zamiaru swego twórcy, bądź nawet wbrew niemu - jedynie po to by kupić poklask gawiedzi ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niezręcznie jest odpowiadać na tak retorycznie postawione pytanie.jeszcze trudniej odpowiedzieć na portalu stricte story bordowego i pop-konceptowego. Nie dlatego ,ze koncept nie jest dla mnie sztuką , wręcz przeciwnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście. Czasem jest tak, że tworząc swobodnie artysta przy okazji utrafi w gust publiczności. Ale nie zamykajmy sprawy jedynie w kryterium szeroko rozumianej pop-kultury, twórczości komercyjnej. Prowokacja w stylu odciskania pomalowanych farbą pośladków na płótnie też niekoniecznie musi być zgodna z wewnętrznym światem przeżyć autora, a raczej związana z chęcią zaistnienia w mass-mediach.

Osobiście uważam że problem istnieje, bo po jednej stronie mamy ludzi tworzących "graficzne disco-polo" jak to ładnie ktoś określił, z drugiej strony performerów przypalających homary, albo głodzących psa. Gdzieś ten "złoty środek" zdaje się umykać po cichu z pola widzenia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

każdy tworzy z serca - w to wierzę. Ale co w tym sercu ma , czym przez lata spacerowania przez świat je wypełnił? Tutaj odpowiedź musi znaleźć sam człowiek zainteresowany odbiorem sztuką. Choć mam wrażenie ,że XX wiek wytworzył sztukę fajną, fajowską, ... może dlatego, że życie przyspieszyło?

Internet kreuje każdego jako indywiduum, uniwersum samo w sobie. To dobrze, ja się z tym zgadzam absolutnie. Ale jednak większość szuka w internecie poklasku. Taka może nasza natura.

A trafić w gusta publiczności (jak napisał SBT77)-to nie znaczy podążać za nią, robiąc do niej różnorakie miny.

Kiedyś na studiach na patrzyłem się jak my młodzi ludzie robimy sobie sami pranie mózgu chwytając się za wszystko czego nie rozumiemy , równocześnie krzycząc ,że rozumiemy wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o jaki przyjemny temat.

 

sztuka staje sie dzielem sztuki w momecie kiedy ma odbiorce. A jezeli idzie o interpretacje to czesto samego artyste zaskakuja interpretacje jego dziel, czasem sam sie moze czegos o sobie dowiedziec z takiej a nie innej interpretacji. W dzisiejszych czasach bardzie o oddanie uczuc,mysli ( sieganie do wnetrza siebie , chaos - kosmos - Kant czy tez Kartezjusz ) ,w tym co sie robi a nie o powielanie wzorow czy siegania do swiata idei, chociaz czesto zwiazane jest to z tym ze wchodzac na wystawe trzeba sie zapoznac z przeslaniem autora bo inaczej ciezko sie polapac , kiedys operowano bardziej uniwersalnymi wzorami i symbolika . A to czy autor robi cos naprawde od siebie czy bardziej zeby uzyskac poklask siega juz bardziej do tematow autentycznosci , wolnosci, moralnosci , napisano juz o tym tyle ze jest w czym wybierac . Nie mowie ze to co sie dzieje w postmodernistycznym swiecie mi sie podoba bo szczerze wole pójść na wystawe Rembrandta niz podziwiac malownicza plame na chodniku, ktora zostawil po sobie artysta performer skaczac z 11 pietra, oddajac siebie w ostatecznym ( jednorazowym) akcie twórczym. Trzeba byc wybiórczym i krytycznym , nie bac sie myslec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Fajny temat.

Nie pozwólcie mu umżeć. Jaka by nie była ta dyskusja - każdy czytając może wyciągnąć coś dla siebie.

 

Myślę nawet ze kontynuujecie pewną tradycję dyskusji o "sztuce" - te najważniejsze (dyskusje) odbywały się zwykle za pośrednictwem Poczty (konfrontacje "szkół" i poglądów kończyły się pobiciami i śmiercią :/ - "Wtorkowe/czwartkowe obiadki, czy kawki") - Jedynie rozmowa o problemie interpretacji może poszeżać nasze horyzonty i pomóc w otwieraniu drzwi które były do tej pory zamknięte albo wogóle ich nie zauważaliśmy. Można to osiągnąć chodząc na Ciekawe Wykłady teoretyków, ale nie każdy studiuje.

Mi Osobiście, bardzo podoba się podejście do tematu SBT77 i Witkowskiego - w postach widać ogrom wiedzy teoretycznej jaką pochłonęli. Momentami brakuje tylko Otwartości.

 

Idealnie byłoby gdyby każdy tu piszący nie próbował wywlekać swoich poglądów jako "jedynie słuszne"... Idealnie byłoby, gdybyśmy mogli otwarcie chłonąć różne teorie akceptując je bezkrytycznie (to nigdy się nie stanie) dostosowując je do naszych "prywatnych" realiów - Jednak "sama już dyskusja" wiele wnosi, proszę nie zapominajcie jak ważna jest wymiana poglądów.

NIE zamykajcie wątku "bo robi się niesmacznie".

 

Wiele osób próbując bronić swoich "racji" popełnia tu błędy merytoryczne (IMHO), ale to nie jest tragedia, bo przecież mkażdy dysponuje jakąś tam ograniczoną wiedzą.

 

Grass - Użyłeś tylu ogólników że nie sposób się z tobą nie zgodzić i jednocześnie nie sposób nie zanegować tego co piszesz. ogólnie Fajnie że piszesz, ale piszesz chaotycznie a "prawa" o których wspominasz ("sztuka staje sie dzielem sztuki w momecie kiedy ma odbiorce"; "W dzisiejszych czasach bardzie o oddanie uczuc,mysli"; "kiedys operowano bardziej uniwersalnymi wzorami i symbolika"; "Trzeba byc wybiórczym i krytycznym") mają zastosowanie w "części" przypadków, więc to komunały.

 

Pozdrawiam. Dyskutujcie, ale bezkrwawo - "go on" :)

-------------------------------

[edit] - właśnie znalazłem na Wykopie:

filmik powinien pomóc zrozumieć podejście dyskutujących stron, choć jak dla mnie Filmik przedstawia piękną teorię (akurat o Racjonaliźmie i WolnejMyśli), daleką od rzeczywistości - w której udział biorą emocje.

Edytowane przez sly
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyniosłem szybko nasze problemy egzystencjalne z wątku Omena panowie ponieważ znowu będą głosy o anarchistycznych postawach i akademickim języku.

Edytowane przez Thx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak na dzis dzień Digital painting jest pewna hybryda ręcznego malarstwa, można w nim szybciej pracować, równocześnie się podpierając refkami do jakiś tam kompozycji. I o tym można dyskutować do woli ciesząc sie i rozkoszując co rusz to nowymi teoriami. jednak jest coś na rzeczy kiedy ludziska tutaj wstydza sie mówić, ze pracowali z fotami. Dlaczego, nie wiem sami muszą dostrzegać jakąś dziwna pokusę do złego.ja pytam jakiego złego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności