Żeby sytuacja nie była tak jednoznacznie nieoczywista wrzucę kontekst rodzinny do tego tematu.
Mam parę dzieci już (jeśli jeszcze nie masz, to też będziesz miał, na 90%) i cały ten huragan ekonomiczno, logistyczno, emocjonalny już po mnie przejechał kilka razy. Freelance i etat mają w tym kontekście swoje plusy i minusy.
Freelance to elastyczna robota - kiedy możesz, zwykle po nocach (jeśli jeszcze możesz), bo jakoś tak wychodzi, że zwykle pół dnia gonisz po jakimś urzędzie, kupujesz syropki albo przebijasz się godzinę przez miasto, żeby zobaczyć potomka jako wilka z lasu w przedstawieniu... Żaden etatowy, cierpliwy szef długo takich baletów nie uciągnie. A więc elastyczność freelancu staje się zbawieniem rodzica. ALE właśnie tej stabilności dochodów brakuje, a rodzina przejada ekspresowo każde ilości pieniędzy. Zarabiasz 4tys, mieszkasz solo albo z Panną to jesteś król - masz 2 dzieci - 4tysie pryskają w mig. A tu raz 8tys raz 2,5... Freelancu nie mylić z pracą w domu - to se ne da.
Etat, owszem daje stabilizację, ale poza równymi przelewami (szczęście, dobra firma) to się w tej branży raczej wymaga roboty do późna. I weź dzieci wychowuj - widzisz je 1-2 godziny dziennie - a pamiętajcie - żaden iPad tatusia nie zastąpi. Niby wszyscy to wiedzą, niby.
Ja wybrałem trochę bliżej domu i freelance- jakoś leci 3 lata. Więcej plusów dodatnich niż ujemnych.