Skocz do zawartości

Teczka 2D - Wojtek Fus


WojtekFus

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatni stream dobry, zresztą jak zwykle :P

Żałuję, że mnie po kolokwiach wcięło i nie miałem szans dokończyć lutowego czelendża z Twojej grupy na FB... Praktycznie cały luty i początek marca zleciał mi na bieganiu do dziekanatu i szwędaniu się po uczelni, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu załapałem się na koło naukowe pełne pasjonatów tworzących giery (bo postęp to nie tylko maxowanie skilla xD ). Jak znajdę czas, to wrzucę co nieco z pracek powstałych na jego potrzeby.

Strasznie inspirujący do działania człowiek z Ciebie Wojtku :D

Powodzenia w dalszych zmaganiach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Dzięki mrBone! Liczę na to, że jeszcze coś do Skeczbuk Czelendża wrzucisz :D

 

A tutaj wynik przekopywania teczki Cpt. Obviousa. Kopiowałem co ciekawsze fragmenty wypowiedzi Maćka i zrobiłem z tego takiego PDFa. Sporo można z tego wyciągnąć.

 

https://www.dropbox.com/s/meon38al0vtxq20/MaciejKuciara-PowiedzianenaMax3D.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i subcio, ja bym tylko lekko rozjaśnił jungle, żeby postać wyciągnąć bardziej do widza, coś jak tutaj CLICK

Mi się podoba u Macka że potrafi właśnie tak wyciągać te ważne element do przodu. Z resztą jak sobie obczaisz jego rangera w b&w to będziesz widział. Dzięki za notki, że też ci się chciało :)

zdrówko!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świeeetne, podziwiam od wczoraj! I dopiero teraz zauważyłem że są tam zasugerowane stopy - wydaje mi się że zanim wrzuciłbyś taką pracę do portfolio, warto by je było schować, tak samo miednicę, bo sądząc po rozmiarze głowy i rąk, ta pani stoi w wodzie przynajmniej do połowy łydki. Inna sprawa, że tekstury i kapitalna malarskość skutecznie odwracają uwagę od proporcji. Jak jeszcze przeczytałem że zrobiłeś to w 3h, to w ogóle poczułem się mały :)) Generalnie wszystkie ostatnie obrazki wymiatają, ale za dużo tego robisz żeby każdy oddzielnie komentować ;)

 

Regularnie klikam uparcie 5*, ale tu działa chyba jakaś siatka sabotażystów :d Nawet jeśli ktoś się nie jara pracami, to warto docenić ile się w tej teczce dzieje pod względem merytorycznym

 

Jedyna moja rada jest taka: pamiętaj, że jeśli kiedyś będziesz robił ilustrację na podstawie któregoś z kostiumów Roba Goodwina, to powinieneś dołączyć linka do oryginału.

Edytowane przez Urbanboogie
ajajaj, straszną literówkę zrobiłem w marcu, musiałem poprawić
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@resh - Dzięki wielkie za feedback! Na Twoim overze wygląda to zdecydowanie lepiej - jest więcej oddechu. Haha, pewnie, że mi się chciało. Takie źródło wiedzy leży sobie gdzieś zakopane między teczkami i tylko czeka, żeby je podnieść :) Tylko nie każdemu chce się schylać.

 

@Bombadil - Ja to malowałem z nadgarstkami w gipsie po wizycie EC. Widać, połamanie nic nie daje :D

 

@Urbanboogie - Dzięki wielkie! to chyba kwestia zmniejszenia i przestawienia lekko głowy. Motywujesz takimi słowami! Dzięki jeszcze raz za odwiedziny :)

 

Haha i te gwiazdki to ostatnia rzecz, o którą się teraz martwie :D Jedno wiem, na 5 nie zasłużyłem. 4 to i tak super wyróżnienie :D

 

Dzisiaj spróbuję dalej wyeksplorować tę technikę. Muszę bardziej ogarnąć clone brusha, bo jeszcze nie za bardzo wiem kiedy go użyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba kwestia zmniejszenia i przestawienia lekko głowy.

 

Głowy jak głowy, ale ręce i dłonie jak u king-konga:) Dopóki człowiek nie zauważy piersi i stóp to szata jak najbardziej zgrywa się z rękami. Ale jak już człowiek to zauważy to proporcje nie do końca pasują. A szkoda, bo praca ma fajny klimat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolory bardziej do mnie przemawiają w starej pracy, ale użycie pędzli i kompozycja są lepsze w nowej odsłonie. hehe, może też kiedyś pokuszę się o ilustrację w stylu Cpt. Obviousa, tylko przestudiuję co zebrałeś w pdf.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Panowie za miłe słowa :) W takim razie spróbuję pokrótce zdać relacje z mojego pobytu tutaj.

 

Dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi - zdecydowałem się podjąć naukę w Watts Atelier w Encinitas, w Californi, co wiązało się z przeniesieniem do USA na minimum 3 miesiące. Oszczędzę Wam już klnięcia na system wizowy, problemem na granicy etc i przejdę do rzeczy przyjemniejszych.

 

SAM_4899.JPG

 

Miasteczko, w którym osadzone jest Atelier, jest typowym surferskim miasteczkiem turystycznym na zachodnim wybrzeżu, 40 km na północ od San Diego. Pierwsze wrażenia to przede wszystkim niesamowicie serdeczni ludzie, którzy sprawiają, że szybko można się poczuć w takim miejscu, zdawałoby się zupełnie dla mnie obcym, jak w domu. No i oczywiście pogoda - jestem raczej zwolennikiem słonecznych dni, niż polskiego klimatu, który w tym roku doprowadzał mnie do szału. Taka zmiana dodaję trochę uroku życiu, bo cholera, po prostu zapomniałem jak wygląda słońce.

 

DSCN0079.JPG

 

Wracając do sedna sprawy, czyli po co tu przyjechałem. Udało mi się za pośrednictwem szkoły wynająć mieszkanie z jednym z uczniów, którzy uczą się w szkole już od 3 lat, więc mają naprawdę świetne umiejętności, żeby nie powiedzieć, że zastraszające. Krótko mówiąc, wszyscy, których dotychczas poznałem, czyli znajomi Nicka etc to niesamowicie utalentowani, wyluzowani faceci. I muszę powiedzieć, że to tworzy cholernie rozwojowe środowisko, w którym człowiek aż chce się uczyć. Klimat jest ogólnie tego typu:

 

SAM_4855.JPG

 

SAM_4856.JPG

 

Jeśli chodzi o samą szkołę, to jestem dopiero po trzech dniach zajęć. Wykupiłem tzw. Unlimited Pass, dający możliwość uczestniczenia we wszystkich klasach. To daje od 6-9 godzin zajęć dziennie, włącznie z sobotami, więc plan jest dość napięty. Instruktorami są Jeff Watts, Lucas Graciano, Erik Gist, Ben Young, Jim Hanh, Meadow Gist. I muszę powiedzieć, że wszyscy są fenomenalni.

 

DSCN0013.JPG

 

DSCN0032.JPG

 

DSCN0036.JPG

 

DSCN0037.JPG

 

 

Jedna klasa trwa średnio 3 godziny. Nauczyciele dają nam tzw handouty, czyli po prostu notatki, przedstawiają temat danej klasy i zazwyczaj po czymś takim zaczynamy rozgrzewkę, czyli krótkie 5 minutowe rysunki z modela, z naciskiem na temat klasy. Później zazwyczaj jest krótkie (do 30 min) demo i przystępujemy do rysowania. Co jest bardzo ciekawe i wydaje mi się unikalne dla Watts Atelier to fakt, że nauczyciele, biorą klasy swoich kolegów. Uwierzcie mi, można się poczuć zabawnie siedząc na lekcji obok Jeffa Wattsa, podczas, gdy ja ledwo nauczyłem się ostrzyć ołówek. Ale może właśnie to jest unikalne dla tej szkoły - nauczyciele wciąż się szkolą, a co ważniejsze pracują w ilustracji, tak jak Lucas i Erik. Więc ich warsztat stoi na naprawdę wysokim poziomie.

 

SAM_4974.JPG

 

SAM_4968.JPG

 

Sposób nauczania jest bardzo bezpośredni i prosty w dobrym tego słowa znaczeniu. W klasach jest od 7 do 15 osób, więc w ciągu 3 godzin zazwyczaj spokojnie można otrzymać nawet do 30 minut krytyki, tego co się dotychczas zdziałało, włącznie z praktycznymi poprawkami wykonanymi przez instruktora, bezpośrednio na rysunku, albo na warstwie kalki, dzięki, której widać, jakie konkretnie poprawki zastosował. Atmosfera szkoły jest naprawdę unikalna, instruktorzy fenomenalni, zarówno pod względem osobowości, jak również umiejętności. Ludzie uczęszczający na klasy to, w zależności o tematu klasy grupa średniozaawansowana, zdarzają się ludzie z Disney'a i Blizzarda. Mamy nawet ludzi, którzy przyjechali się tu uczyć aż z Tokio, czy Brazylii.

 

Zdaję sobie sprawę, że jestem tutaj dopiero 5 dni, ale taką przygodę polecam każdemu. Pisze do mnie mnóstwo ludzi, którzy mówią, że chcieliby zdobyć edukację tego typu ale nie mają takich możliwości. Mają. Jeśli ja, 20-letni szczeniak bez wykształcenia, mogę coś takiego zrobić, to każdy może. To nic wielkiego, trzeba mieć tylko trochę odwagi i być zdecydowanym.

 

To be continued :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna sprawa Wojtek, powodzenia :) Faktycznie rysuje się węglem na gazetowym papierze co daje ten specyficzny sznyt atelier tego typu czy to mit? I czy oni pomagali Ci z wizą tak jak powiedzmy potencjalny pracodawca ktory z reguły ogarnia takie rzeczy za osobe którą ściąga?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boze jaka zazdrosc... Ja w wieku 20 lat to sie zastanawialem czy jak sobie pozwole na jeszcze pare minut dialupowego internetu to wystarczy mi kasy na oplacenie stancji w Lublinie... Co za czasy panie, co za czasy!

 

Z pozytywniejszych rzeczy to jak przewiniemy pare lat do przodu to mialem okazje przejezdzac przez Encinitas na trasie z LA do San Diego ;] Eh, brakuje mi tej kalifornijskiej pogody...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w wieku 20 lat stać było na stancje...milioner kufa!

Hah, so true mr Nicponim, so true! xD Ja nadal czekam na swoje socjalne żeby moc opłacić akademik, bo paniom w dziekanacie się papierki zawieruszyły i cza było donieść raz jeszcze xD

 

Masa ludzi czeka na to, aż sukces przyjdzie i sam zapuka do ich drzwi. Ty, Wojtku widać wziąłeś byka za rogi. Los w swoje ręce :D Co już samo w sobie jest imponujące. Prawidłowo!

Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy relacji ze słonecznej Californi jak na kolejny odcinek "Gry o Tron" xD

Fus ro dah! Pozamiatałeś xD

 

EC, nie przesadzajmy, niektórzy jeszcze wiedzą co to znaczy dial-up (zwłaszcza jeżeli mieli z czymś podobnym do czynienia na laborkach stosunkowo niedawno), więc jeszcze nie jest aż tak tragicznie z wiekiem Omena. Co innego gdyby nawet na moim kierunku (teleinformatyka) o tym nie wspominali :P

Pewnie wtedy badano by jego wiek za pomocą jakiegoś rozpadu połowicznego i mierzono w eonach xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boze jaka zazdrosc... Ja w wieku 20 lat to sie zastanawialem czy jak sobie pozwole na jeszcze pare minut dialupowego internetu to wystarczy mi kasy na oplacenie stancji w Lublinie... Co za czasy panie, co za czasy!

 

Tru, tru. Jak ja w wieku 20tu złapałem fuche i była w kielni jakaś kapucha i człowiek się z domu wyprowadził, to już myślał, że Pana Boga za nogi złapał :D

Co za czasy, co za czasy...

 

Swoją drogą jaka to jest kasa, na takie edukowanie się w zagramanicy?

Jak kiedyś obczajałem naukę na zachodnich szkołach animacji, to abstrakcyjne na tutejsze warunki kwoty, nieprzekraczalne póki co.

Rok zdalnego kursu animacji 42 tyś $.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że jestem tutaj dopiero 5 dni, ale taką przygodę polecam każdemu. Pisze do mnie mnóstwo ludzi, którzy mówią, że chcieliby zdobyć edukację tego typu ale nie mają takich możliwości. Mają. Jeśli ja, 20-letni szczeniak bez wykształcenia, mogę coś takiego zrobić, to każdy może. To nic wielkiego, trzeba mieć tylko trochę odwagi i być zdecydowanym.

 

... i piniendzy... no właśnie... ile to piniendzy... bo to głównie jest bariera a nie "odwaga" i "zdecydowanie"... pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Wojtku jestem pełna podziwu za Twój upór i determinacje. Ciesze się strasznie ,że udało Ci pojechać do USA i mam nadzieje ,że atelier duzo Ci da. Fajnie widzieć jak ktoś z takim uporem i skutecznością potrafi dążyć do tego czego chce. Trzymam kciuki i czekam na dalsze relacje :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, to ja mrBone chyba na tym samym wydziale studiujemy :P

 

Sam myślałem o kierunkach artystycznych przy wyborze studiów, ale poszedłem, przyznam, że za namowami innych ludzi gdzie indziej. Trochę odwag mi brakło. Jeszcze się 1 rok nie skończył, a ja już żałuję :) . Dlatego podziwiam Cię Wojciechu za odwagę i wytrwałość i życzę powodzenia :D

 

Długo już przeglądam Twoją teczkę i o ile zawsze było tu przyjemnie to ostatnio się coś mocno ruszyło- zacząłem pamiętać Twoje prace, w końcu poza fantastycznie rozwijającym się warsztatem zobaczyłem tu takie 'coś' co trafia w mój gust :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna sprawa Wojtek, powodzenia :) Faktycznie rysuje się węglem na gazetowym papierze co daje ten specyficzny sznyt atelier tego typu czy to mit? I czy oni pomagali Ci z wizą tak jak powiedzmy potencjalny pracodawca ktory z reguły ogarnia takie rzeczy za osobe którą ściąga?

 

Juz wyjasniam, ogolnie cala sprawe zalawialem ja. Napisalem do Watts atelier juz dosc dawno temu, cala sprawe prowadzi zona Jefffa Krista, po wyjasnieniu iz chcemy leciec i uczyc sie u nich poprosilem o listy z oficjalnym zaproszeniem. Przyszly po 5 dniach poczta lotnicza.

 

843742_557919127552735_2121294045_o.jpg

 

No i umowilismy sie na spotkanie z Konsulem w ambasadzie, Wojtek byl pierwszy raz ja drugi. On wize dostal, a po raz kolejny nie dostalem. Ot taka patowa sytuacja, wedle nich mam "za slabe wiezi z krajem" i w ich mniemaniu polecialbym smazyc burghery pierwszego dnia w ktorym postawil bym noge na amerykanskiej ziemi. Zlozenie wniosku wizowego to jednorazowa oplata BEZZWROTNA w wysokosci okolo 520zl ( zalezy od kursu usd, ich kursu ktory jest zawsze wyzszy )

 

Tak wiec przestrzegam, ze wcale nie jest tak latwo wyjechac, nie dosc ze to kosztuje nie malo ( ja wraz z dojazdami wydalem lacznie 1400 zl ) to nie ma sie zadnej gwarancji. Wiecie najbardziej boli nie fakt straty pieniedzy, ale zadeptane marzenia i plany.

 

P.S Odpowiadajac jeszcze na pytanie o koszta.

Na to wplywa wile czynnikow, wybor linii lotniczych, miejsce zakwaterowania, ilosc klas i to jak bedziecie sie zywic. Z naszych wyliczen wyszlo ze biorac okolo 5 klas i mieszkac we dwojke w essex heights ( najtanszy kompleks mieszkan w Encinitas ) wychodizlo by to okolo 650-700 usd na miesiac. Przy pobycie na pol roku powinniscie sie zamknac w okolicach 28-29 tysiecy PLN.

( mocny wply ma na to kurs USD )

 

Pytanie klucz, czy warto? Naszym zdaniem warto, czlowiek to najlepsza inwestycja.

Chodz by uzyskac optymalne efekty, radzil bym pojechac tam juz z jakimis umiejetnosciami, wtedy mozna sie skupic na "prawdziwej" nauce, a nie na podstawach podstaw. A jesli ciezkos ie ebdzie pracowac w takim miejscu to efekty pozwola znalezc prace, ktora w miare szybko powinna zwrocic wydatek. ( oczywiscie, i tu wiele zalerzy od roznych rzeczy :) )

Edytowane przez ICE
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"za slabe wiezi z krajem" i w ich mniemaniu polecialbym smazyc burghery pierwszego dnia

 

haha no słyszałem o takich wersjach ;) współczuje, jeszcze pare lat temu brałbym taki wyjazd poważnie pod uwage ale wyglądało to troche inaczej w telegraficznym skrócie tak jak wspomniał np. bigu. Teraz pozostaje to w sferze zachcianek i szlifów takich jak sobie ubzduraliśmy jakiś czas temu z ludkami ze studia ze uderzymy sobie na asp czy coś w ten deseń :P z tym ze watts w moim mniemaniu ma większy sens.

 

ps. To co piszesz ws. Kosztów to faktycznie wyglada ok, bagatela dwa cintiki, także YOLO i do przodu ;)

Edytowane przez lisu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za odwiedziny i miłe słowa! Nie mogę uwierzyć, jaki ruch się tu zrobił :D

 

U mnie historia była o tyle specyficzna, że od razu po liceum wiedziałem, że nie chcę studiować w Polsce i chcę zająć się ilustracją. Więc po prostu nie poszedłem na żadne studia. Był to ciężki wybór z racji tego, ze wszyscy znajomi, koledzy wyjeżdżali do większych miast i przez 2 lata musiałem patrzeć jak dobrze się bawią, podczas gdy ja kisiłem się w Elblągu. Po maturze złożyłem podanie o dotację z UP i przyznano mi kwotę na otwarcie działalności gospodarczej (graphic desgin), którą prowadziłem, przez 2 lata, zbierając kasę na ten wyjazd do USA. Później dostałem pracę w małym studiu w Gdyni i 3 miesiące potem wystąpiłem o wizę. Z pomocą rodziny i mnóstwa ludzi , w końcu się udało.

 

To była duża góra do przeskoczenia i ciągła walka ze sobą. Żadnego czerwonego dywanu do celu, tylko ciężka praca i czasem wielkie poświęcenia.

 

A najlepsze jest to, że to dopiero początek drogi. Chociaż jest o tyle łatwiej, że teraz trzeba 'tylko' zapierdzielać.

 

Omen - A ja myślałem, że Ty wciąż jesteś w Cali :D Too bad, myślałem, że może poznam światową legendę digital paintingu osobiście :D No, ale co jak co, pogoda to olbrzymi atut Californi.

 

Lisu - To prawda z tym papierem. Bardzo dobrze chłonie węgiel a do tego w ogóle nie smuży przy rozcieraniu, czyli można sobie podpierać rękę podczas rysowania. Powiedziałbym, że bardziej charakterystyczna jest technika, niż narzędzia. Sposób mapowania cieni i grupowania ich w kształty, które później się wypełnia. To tworzy ten atelierowy feeling :)

 

Pare fotek:

 

DSCN0195.JPG

 

DSCN0201.JPG

 

DSCN0224.JPG

 

DSCN0194.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałbym, że bardziej charakterystyczna jest technika, niż narzędzia. Sposób mapowania cieni i grupowania ich w kształty, które później się wypełnia. To tworzy ten atelierowy feeling :)

 

tak mam takie dvd jak Jeff smaruje takiego typa w mexykańskim kapeluszu, a to grupowanie cieni bardzo przypomina mi cast shading czy jakoś tak. dzięki za relacje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ICE... az mnie zablolalo jak czytalem... So sorry man... Chyba by mnie musieli z konsulatu sila wyciagac po takiej akcji...

 

A tak na marginesie jak ktos ma kase, albo moze miec kase i naprawde czuje ze malowanie to jest to, to ja radze olac wszelkie studia i zapisac sie na cos takiego. Nie mowie ze koniecznie w Kaliforni bo na pewno sa jakies szkolenia blizej. Trzeba pamietac ze w tej brazy nie wazne jest wyszkatlcenie, liczy sie jedno - portfolio, a taki kurs musi niezlego kopa dawac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności