Skocz do zawartości

Ostatnio obejrzane filmy, polecane filmy


Nimrod

Rekomendowane odpowiedzi

ApaczoS: No niezła recenzja 48klatek. W sumie nieźle ją zniechęciłeś. U mnie niestety w kinie tylko wersja zwykła. Najbliżej Wrocław z 48klatkami. Miałem ochotę to sprawdzić głównie dla tej technologii bo sam film jakoś specjalnie mnie nie pociąga już.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ApaczoS: No niezła recenzja 48klatek. W sumie nieźle ją zniechęciłeś.

 

Czy ja wiem? W sumie to bardzo subiektywna ocena i to, co mi się nie podoba innym może przypaść do gustu.

Proszę się nie kierować moim zdaniem :)

Na fxguide znalazłem fajny podcast o 48fps. M. Seymour rozmawia z dwoma gostkami. Generalnie zdanie mają podobne:

http://media.blubrry.com/vfxshow/media.fxguide.com/vfxshow/the_vfx_show-160-The_Hobbit.mp3

Od 10min 20sek

Ponoć w studiu robili testy i osobom poniżej 25 lat się podoba i nie mają z tym problemu, a osobom powyżej tego wieku nie. Taka ciekawostka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Chrupek3D

Mój brat ma telewizor, gdzie wszystko wygląda jak w teatrze... jeśli taki jest Hobbit to tragedia :/

Czy to się jakoś nazywa, bo za niedługo, będę kupował TV i mam nadzieję nie natknąć się na ten "system".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój brat ma telewizor, gdzie wszystko wygląda jak w teatrze... jeśli taki jest Hobbit to tragedia :/

Czy to się jakoś nazywa, bo za niedługo, będę kupował TV i mam nadzieję nie natknąć się na ten "system".

 

Podejrzewam że chodzi o wszelkie systemy typu motionflow, clearmotion, motion plus, itd. Też tego nie trawie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój brat ma telewizor, gdzie wszystko wygląda jak w teatrze...

 

Widać brat lubi i ma non stop włączone 100Hz. Te motion flowy i inne badziewa to teoretycznie tryby po 600Hz, blablabla

Generalnie na TV włączasz sobie 100Hz a na sygnale HDMI wyłączasz. Na filmach wtedy nie ma problemu a sport i ogólnie TV wygląda lepiej.

Tryb 100hz możesz sobie w każdym tv dowolnie włączać i wyłączać. O ile oczywiście kupisz taki telewizor.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekleję swój post z innego forum a propos 48 klatek.

--------------

Hobbit 3d HFR jest... dziwny.

To z pewnością rewolucja w kinie, znacznie większa niż wprowadzenie 3d (stereoskopii) do mainstreamu.

 

Tu i ówdzie można przeczytać, że HFR odziera kino z magii. Coś w tym jest, bo w pewnych aspektach Hobbit jest tak realistyczny, że aż dziwny. Na przykład 100% prawdziwy wodospad, oglądany w 48 klatkach wpada w pewnym sensie w uncanny valley. Choć to moim zdaniem tylko kwestia przyzwyczajenia do faktu, że filmy kinowe od niemal zawsze są wyświetlane w 24. i stąd poczucie, że coś jest nie tak. Do tego obraz jest niesamowicie ostry (pomijając DOF). Szukam porównania dla wrażenia, które wywołuje ten film i chyba w miarę sensownie będzie porównać to doświadczenie ze słuchaniem muzyki na koncercie/z płyty. 48 klatek jest jak koncert, niby to te same dźwięki (przyjmijmy że to koncert muzyki klasycznej, więc nie ma wokalisty podciąganego w studiu autotune;)), ale jednak jest inaczej. Być może trudniej skupić się na samej muzyce (fabule), bo dostajemy jeszcze inne bodźce, ale właśnie, dostajemy coś, w zamian za coś innego. HFR w połączeniu ze stereoskopią powoduje wrażenie bycia w miejscu akcji. Owszem, nadal jesteśmy bardzo biernym obserwatorem, który nawet nie może wybrać na co obecnie patrzy, ale wrażenie namacalności świata obserwowanego jest bardzo duże, znacznie większe niż w standardowych filmach.

 

Niektórzy twierdzą, że film wygląda jak wenezuelska telenowela. Moim zdaniem, to na szczęście nieprawda. Scenografia, makeup, oświetlenie, efekty i oczywiście gra aktorska (choć może ta akurat jest raczej tylko poprawna i siedząca w konwencji, żadnych oscarowych kreacji) są na najwyższym poziomie. To skojarzenie jest oczywiście sensowne, ale to znów tylko kwestia przyzwyczajenia i prostego podziału, który do tej pory występował.

 

Wracając do początku, to bez wątpienia jest rewolucja. Czy warto film w tej wersji zobaczyć? Tak. Trudno o tym wrażeniu się opowiada, trzeba się przekonać samemu. Czy to się przyjmie? Trudno powiedzieć, przyzwyczajenie to druga natura człowieka, a większość ludzi przyzwyczajona jest do ścisłego podziału - film telewizyjny, kręcony w studiu to zwykle HFR, film kinowy to 24 klatki. Zaburzanie tego podziału przez Hobbita powodowało kontrowersje już od pierwszych pokazów.

--------------

 

Dodam jeszcze, że jeśli dla kogoś Hobbit rzeczywiście wygląda jak wenezuelska telenowela, to znaczy że się na niczym nie zna, bo jedyne co łączy jedno z drugim to szybszy framerate, ale poza tym, różni je prawie wszystko inne. ;)

 

Oczywiście cały post powinien mieć tytuł "moim skromnym zdaniem", nie roszczę sobie prawa do wygłaszania jedynej słusznej prawdy. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi sie "Hobbit" bardzo podobal, bylo kilka scen ktore nie przypadly mi do gustu ale ogolnie to po zakonczeniu mialem ochote obejrzec go jeszcze raz, niestety bylem na ostatnim seansie tego dnia :/ Film w ogole sie nie dluzyl i jedyne co moge mu zarzucic to to, ze teraz trzeba czkac rok na kolejna czesc a pozniej nastepny rok na final.

 

Jesli hodzi o HFR to mi sie podobalo, fakt ze czasami brakuje motion blur'a ale poza tym wszystko wyglada lepiej. W domu mam TV z 100Hz i na poczatku nie moglem sie przyzwyczaic i tez wydawalo mi sie ze obraz wyglada sztucznie ale zmienilem ustawienia truemotion na 50% i jestem zadowolony. Wydaje mi sie tez, ze tak wyswietlany obraz jest mniej meczacy dla oczu. Moim zdaniem jesli ktos (podobnie jak ja) jest przyzwyczajony do tak wyswietlanego obrazu, przy pierwszym zetkniecu z HFR nie przezywa szoku i potrafi docenic zalety tej technologii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również jestem pod ogromnym wrażeniem "Hobbita". Byłem na nim dziś z żoną i synem i od powrotu do domu cały czas wszyscy tylko o Hobbicie w kółko i na okrągło. Przede wszystkim nareszcie reżyser mógł ograniczyć skróty fabularne, a nawet rozbudować fabułę o wątki znane z Silmarillionu, by cała opowieść trzymała się nieco bardziej kupy. Do dziś nie mogę Jacksonowi wybaczyć pominięcia wątku Toma Bombadila i Złotej Jagody w LOTR, toteż w Hobbicie - całe szczęście - takich problemów już nie ma.

Film zdecydowanie mniej mroczny niż LOTR, aczkolwiek książka była i tak jeszcze bardziej infantylna.

Całość obrazu czaruje. Muzyka również. W pełni zgadzam się z oceną filmu, jaka przedstawił Luki Luki. Z wyjątkiem 3D HFR, gdyż film oglądałem w wersji 2D, toteż nie mam jak się ustosunkować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do dziś nie mogę Jacksonowi wybaczyć pominięcia wątku Toma Bombadila i Złotej Jagody w LOTR, toteż w Hobbicie - całe szczęście - takich problemów już nie ma.

 

W jednym z materiałów dodatkowych do LOTR Jackson opowiadał o kwestii wątku Bombadila. Otóż chociaż wątek to uroczy, to jest jedną, wielką dygresją w stosunku do głównego nurtu zdarzeń.W ksiązce jako tako sie broni - w filmie byłoby kiepsko.

 

Nie da się przełożyć książki na film w proporcji 1:1, a to co zrobił Jackson w LOTR to moim zdaniem majstersztyk adaptacji. Tej samej lub nawet wyższej klasy adaptacją było zresztą także Lśnienie Kubrika, niewiele mające wspólnego z kiepską powieścią Kinga. Ten, obrażony na pominiecie sporych partii jego dzieła doprowadził do nakręcenia miniserialu wiernie ekranizującego książkę. Często przywołuje się go jako argument przeciwko ekranizacjom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hobbit świetny. na 2d byłem. bardzo przyjemnie wrócić do tego świata.

 

a co chcę polecić, to Moonrise Kingdom. Wczoraj oglądałem. na samą myśl micha mi się cieszy :D mega przyjemny obrazek. na chłodny wieczór za oknem w sam raz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mrys, może i racja, że taki pogodny akcent na samym początku historii, którą stopniowo ogarnia coraz głębszy mrok, byłby solidnym wytrąceniem z równowagi całej koncepcji.

Może by jednak Jackson dorobił ten wątek osobno i opublikował jako samodzielny short, na przykład na Walentynki...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem we wtorek Bejbi blues.

 

Fabuła jest bardzo dobra, ale nie o tym chciałem napisać.

 

Polecam wszystkim zobaczyć film w kinie ze względu na niesamowitą plastyczność obrazu. Przede wszystkim scenografię, kostiumy i rekwizyty, które pieczołowicie dobrane, zawsze idą w parze kolorystycznie tworząc z każdej sceny odrębny obraz. Świetne zdjęcia i praca kamery oraz masa dopracowanych do perfekcji szczegółów która sprawiają ze miło się po prostu patrzy w kontraście do historii, którą film przedstawia.

 

Dla mnie były to 2 godziny miodu dla moich oczu, wyszedłem z kina bardzo pozytywnie zaskoczony (a szedłem do kina trochę z przymusu, zniechęcony dodatkowo wszędobylskimi bilbordami). Jestem pod wrażeniem ilości pracy włożonej w zakomponowanie wszystkiego w jednolitą całość a myślami wracam cały czas do niektórych scen (głownie do sceny w mięsnym, która całkowicie mnie rozmiękczyła :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hobbit - dla mnie rewelacja, byłem na 3d i 48 klatek, co prawda to nie był Imax ani cinema tylko multikino (i wkurzal mnie efekt przyciemniania o kilka tonów spowodowany okularami 3d, ale film i efekty 3d zrekompensowały to całkowicie) co do HFR dosyć szybko się przyzwyczaiłem do tej "teatralnośći" wg mnie świetnie to wszystko wyglądało, obraz miodzio, nie mam do czego się przyczepić, chętnie bym jeszcze posiedział ale się nagle skończyło, no szkoda... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Chrupek3D

w wątku #6260 pytałem o TV bez tych różnych systemów motion itp. Kupiłem ten telewizor bez owych polepszaczy, ale chciałem zobaczyć jak to jest. Trafiłem na niezły player:

 

http://mirillis.com/en/products/splash.html

 

który zrobił mi teatr z Meridy... jakby ktoś chciał sobie upłynnić film to polecam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hobbit 3d (24 fps) - powiem szczerze, że bez rewelacji. Strasznie porozciągane sceny niebitewne, przez co trochę mi się dłużyło (szczególnie początek... masakra). Wiedziałem, że Hobbit to zupełnie inna "bajka" niż LotR ale nawet z tym nastawieniem się zawiodłem. Film ogólnie spoko jeśli ktoś chce iść z dziećmi do kina :)

3D - niewiele było momentów, gdzie rzeczywiście spełniało to swoją rolę. Chyba wolałbym obejrzeć w 2d.

 

Skyfall - rzeczywiście inny niż reszta Bondów. Mało szpiega, 100% komandosa.

 

Looper - spoko, nic więcej.

 

Interview with a Hitman - inny niż reszta filmów tego typu. Bez zbędnych efektów specjalnych, po prostu dobrze opowiedziana historia.

 

Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć - nic specjalnego, moim zdaniem nie warto oglądać.

 

Z seriali:

 

Zachwalane przez znajomych The Walking Dead - dno. Po pierwszych paru odcinkach miałem nadzieję, że będzie lepiej. Zmusiłem się do obejrzenie całego pierwszego sezonu i z czystym sumieniem powtarzam: dno.

 

Suits - może nie jest wybitny ale mnie wciągnął. Jak będzie następny sezon to obejrzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzadko tutaj pisuję coś, ale obejrzałem Skyfalla i musze przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony, a wręcz zachwycony filmem.

Moge pakować jakieś spoilery, więc wybaczcie...

 

Moim zdaniem Skyfall to najlepszy (a przynajmniej jeden z najlepszych) filmów o Bondzie jaki powstał.

Cała ostatnia seria filmów o 007 z Danielem Craigiem w roli głównej powstała jaki prequel do całej historii Bonda (w Casino Royal jest on świeżo upieczonym doube-o-seven), a jednocześnie była to okazja do odświeżenie wizerunku Bonda (trochę taki reboot). W nowej serii Bond wrócił troche na ziemię: skończyły się czasy superłotrów chcących zawładnąc całym wszechświatem za pomocą ultrabroni, i skończyły się czasy jeżdżenia czołgami i laserów w guzikach. Moim zdanime to był wielki plus. Bardzo podobało mi się, że Bond stał się agentem, ale też człowiekiem, który ma swoje słabości, cierpi, wpada w tarapaty i nei wszystko mu wychodzi. To był bardzo dobry zabieg, który przebrzmiewa też w Skyfall przy czym tutaj udano się jeszcze dalej.

23. film o Bondzie przypadł na okres obchodzenia 50-lecia całej serii. Tutaj Bond nie mierzy się z wariatem, który nienawidzi całego Świata...tutaj chodzi o konkretny cel (atak nijako na organizacje, która ich powołała) i dwa szczury - dwóch agentów, którzy są do siebie podobni a ich moralność nie do końca jasna. jednocześnie są jak + i -. Przychodzi też czas rozliczenia się z przeszłością i właśnie ten wątek w Skyfallu jest bardzo ważny i ciekawy. Trochę jak w ostatniej części trylogii Nolana - Mroczny Rycerz Powstaje - tutaj też Bond musi najpierw "zginąć", by powrócić i zmierzyć się ze słabościami, by stać się prawdziwym 007. Jednocześnie twórcy filmu zabierają nas w przeszłość Bonda - do jego rodzinnych stron, poznajemy historię jaka stoi za głownym bohaterem.

Smaczku filmu dodają właśnie drobiazgi związane z historią filmu: pojawiają się anegdoty z poprzednich części, oraz stary dobry Aston Martin. Po tym jak w Casino Royale twórcy odświeżyli uniwersum 007, tak poprzez Quantum of Solace aż do Skyfalla systematycznie zbliżali się do tradycji - do tego co z Bondem jest nieodzownie związane, jak wspomniany Aston Martin, wynalazki z Q-Branch i wstrząśnięte Martini.

Mozna powiedzieć, że Skyfall stał się łącznikiem starego i nowego i w 50. rocznicę narodzin historia wróciła do punktu wyjścia. Całość została wykonana z wielką klasą.

 

Moim zdaniem Casino Royale, Quantum of Solace i Skyfall tworzą razem świetną trylogię o narodzinach agenta 007 wyczerpując temat. Skyfall zamyka całość i mogłoby to być doskonałe zakończenie historii filmów o Jamesie Bondzie. Opowieśc zakończona, nic więcej dodawać nie trzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie Skyfall nie przypadł do gustu. Co prawda Twoja argumentacja trzyma sie kupy, ale jednak dla mnie Bond to Pierce Brosnan. Deformacja klasyki tworzy nowy świat - poza kanonem. A Bonda kocha się zwykle za kanon, jaki całej serii przyświeca.

Poza tym nie przypadło mi do gustu odkrycie, że jak na ironię najwierniejszy obrońca korony brytyjskiej jest Szkotem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem to już na innym forum, powtórzę i tu.

Skyfall - Bond sam w domu.

Powinni zrobić premierę w święta ;]

Od czasu Craiga każda kolejna cześć przygód Bonda jest mniej ciekawa,

ale tym razem miałem wrażenie, że oglądam typowe wieczorne kino na tvp1 z Seagalem.

Fabuła do znudzenia schematyczna, zero bondowych gadżetów, a zamiast fajnej dziewczyny przez połowę filmu agent niańczy starą babę. I te gejowskie wstawki...

Cóż, jakie czasy, taki Bond. Dam 5/10

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że w pewnym momencie można przekroczyć granicę kanonu tak bardzo, ze powstaje produkt bondopodobny. Oczywiście wielbiciele produktów czekoladopodobnych też istnieją...

Chyba, że produkt czekoladopodobny zmienił się w czekoladę:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Flight" Zemeckis'a - bardzo dobry film, denzel wrecz rewelacyjny. Spodziewalem sie jakiegos sci-fi czy thrillera a film byl spokojniejszy i mniej widowiskowy niz poprzednie filmy Roberta ale naprawde mi sie podobał. Po raz kolejny potwierdza sie moj poglad ze lepiej nic nie wiedziec o filmie jak sie za niego zabiera.

 

Elevator - dobry rozrywkowy thriler, fajnie sie oglada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba, że produkt czekoladopodobny zmienił się w czekoladę:D

 

Nie. Jeśli odchodzi się od kanonu, to co najwyżej można stworzyć coś nowego, nawet bardzo dobrej jakości - ale jednak coś odrębnego. Analogicznie: jeśli malując obraz impresjonistyczny wyjdzie mi kubizm lub fowizm, to to będzie kubizm lub fowizm, a nie impresja, niezależnie od tego, jak bardzo będę tupał i krzyczał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Jeśli odchodzi się od kanonu, to co najwyżej można stworzyć coś nowego, nawet bardzo dobrej jakości - ale jednak coś odrębnego. Analogicznie: jeśli malując obraz impresjonistyczny wyjdzie mi kubizm lub fowizm, to to będzie kubizm lub fowizm, a nie impresja, niezależnie od tego, jak bardzo będę tupał i krzyczał.

Kubizm kubizmem, Pikasso Pikassem a Bondy z Craigiem mi się bardziej podobają i basta.. Walić kanony:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że się podobają, ale może po prostu lubisz dobre kino akcji, a nie Bondowskie klimaty ;]

Bond zawsze kojarzył się z zabawkami, z fajnymi laskami, z uszczypliwymi docinkami, inteligentnym dialogiem.

Tu jest ból, bo wszystkich tych kanonów praktycznie zabrakło... I między innymi przez to stracił ten Bondowki urok.

Między innymi, bo sama akcja i fabuła była na poziomie typowego filmu kina klasy B z lat 80 - zraniony bohater leczy się gdzieś w Tybecie czy innych ciepłych krajach, zapija smutki, po to by powrócić i zatłuc przeciwników.

Zero jakiegokolwiek zaskoczenia, brak świeżych pomysłów, ot, typowo sklecony scenariusz.

A gdy popatrzyłem na minę zmarnowanego życiem człowieka wchodzącego pod pod prysznic z mega atrakcyjną kobietą,

idącego tam jak na drogę krzyżową, to myślę sobie, że coś tu chyba jest nie tak.

Moim zdaniem ten film powstał na odwal i reżyser odcina kupony jadąc na opinii poprzednich z serii.

Cassino Royale - owszem, bardzo mi się podobało, ale od Quantum Solace coraz mniej Bonda w Bondzie ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasy się zmieniają. Stare Bondy były fajne, ale infantylne w przełożeniu na dzisiejsze standardy.

Moim zdaniem nie pasowałyby do dzisiejszych czasów i nie przjęłyby się bo nie spełniłyby oczekiwań widzów...zwyczajnie nie sprzedały by się. Pomijając już fakt, że mogłyby być oskarżane o wtórność i bazowanie na podobynch schematach: misja, nowa misja, flirt z pepper, otrzymanie zabawek, poznanie laski, przelecenie laski, pokonanie przeciwnika. Potrzeba było "rebrandingu" i dopasowania bohatera do nowych czasów.

 

To co chcę powiedziec, to to, że stare filmy o Godzilli były świetne i urocze - ja je uwielbiam i pewnie mają tysiące fanów. Ale w dzisiejszych czasach raczej nie chciałbym iść do kina na film, gdzie gość łaziłby przebrany w gumowy strój dinozaura i rozwala domy z kartonu. Oczekiwałbym czegoś nowego, nowej jakości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że ciężko mówić dziś o grzebaniu takich pomysłów.

Moim zdaniem Skyfall wyczerpuje temat Bonda (jedynie nie ma jeszcze historii śmierci takiej postaci, ale tego typu bohaterów raczej sie nie zabija) i mógłby zakończyć jego historię w kinie na jakiś dłuższy czas, aż nie przyjdzie nowa generacja twórców i widzów. To moje zdanie.

Żyjemy jednak w kulturze remiksu i dzieła ciągle powracają w bardziej lub mniej zmienionej formie. Nie minie dużo czasu nim powstanie kolejny film o 007, a potem kolejny, póki znajdą się chętni by to obejrzeć.

Po 20 latach powrócono niedawno do Pamięci Absolutnej, trwają pracę nad nowym Robocopem, latem 2015 do kin trafią Piraci z Karaibów 5, a swoją datę premiery ma również Jurrasic Park 4. Wspomniana Godzilla też powróci w 2014 roku. Myślę, że przyjdzie też kiedyś czas na Powrót do Przeszłości. Nie jest raczej czas na kończenie jakiejkolwiek serii...co najwyżej robienie jej na nowo. Dlatego Bond będzie trwał zwłaszcza, że nie jest to materiał zamknięty (jak np. adaptacja książek w stylu Harry Potter). Dało radę zrobić 23 Bondy...da rade zrobić kolejne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Django - jak zwykle u Tarantino, swietne dialogi, fajna historia, jeden z niewielu filmow ostatnio na ktorych nie usnalem snem sprawiedliwego. Wielki plus za opowiedzenie czegos swojego a nie trzaskanie kolenych czesci tego samego szitu polukrowanego efektami. Dla mnie miod.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Chrupek3D

Dzwoneczek i sekret magicznych skrzydeł: kobieta lubi to obejrzałem, ale nie polecam rodzicom. O ile poprzednie wersje zniosłem, bo fabuła całkiem poprawna, to ta część niemiłosiernie się dłuży. Dzieciaki pewnie będą zachwycone, ale rodzicom polecam dłuuugi spacer.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack Reacher - trochę z przypadku, bo chciałem obejrzeć Życie PI, ale nie trafiłem w seans. Daje radę. Trzyma ducha książki. Sporo zmian, ale charakter i klimat ten sam. Bardzo dobra adaptacja. Ciągle zaskakuje mnie jak fajnie stworzona jest ta postać ( zarówno w książkach jak i tutaj ). Te historyjki są sztampowe maksymalnie, trudno o zaskoczenia, ale postać głównego bohatera jest na tyle ciekawa, że przymyka się oczy na klisze. To co się broni to detale, humor i klimat. FIlm raczej do zaliczenia na ekranie TV, ale jest spoko.

 

salut

t.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

This Must Be the Place - świetna opowieść o emerytowanym gwiazdorze rocka - w tej roli kapitalny Sean Penn. Bohater to starszy facet w makijażu, najlepsze lata ma za sobą, ścigają do demony przeszłości (jeden z jego utworów zainspirował dwójkę nastolatków do popełnienia samobójstwa) i ogólnie jest wrakiem człowieka i karykaturą samego siebie z przeszłości. Przypadkiem trochę zaczyna tropić nazistowskiego zbrodniarza ukrywającego się w stanach zjednoczonych. To tylko pretekst do opowiedzenia historii o dojrzewaniu (w wieku 50 lat ;) ) i poszukiwaniu samego siebie. Bardzo fajny film z genialnym Seanem Pennem - gdyby rola ta trafiła do mniej utalentowanego aktora to prawdopodobnie film byłby groteskowy i niestrawny. A wyszło świetnie. Polecam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Django - Świetny film. Jak na razie mój faworyt do filmu roku. Tarantino w świetnej formie. Jakim trzeba być reżyserem, żeby stworzyć coś tak absurdalnego, w co wierzy się zupełnie. Niektóre sceny są naprawdę pojechane, ale ja to wszystko kupuję. Warto wyróżnić Chritopha Waltza. Złotego Globa już dostał za ten film, teraz kibicuję mu, aby dostał też Oscara. Genialny aktor, świetna rola.

 

7 psychopatów - Również gorąco polecam. Jeśli komuś podobało się "In Bruges" (polskie głupkowaty tytuł to chyba "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj"), to psychopaci również mu się spodobają. Film reklamowany jest tekstem: "Tarantino spotyka braci Coen". Przeważnie takie slogany nijak się mają do filmu, ale tutaj rzeczywiście coś w tym jest. Jeśli ktoś lubi Tarantino, Coenów, to pewnie ten film też mu się spodoba. Fajna fabuła, świetne aktorstwo. Szczególnie Sam Rockwelli i Christopher Walken, ale reszta też nie gorsza. Wydałem pieniądze na bilet do kina, wydam i na płytę jak tylko ten film wyjdzie na DVD.

 

Moonrise Kingdom - Bardzo niedoceniony film w kontekście globów i oscarów. Do globów nominowany chyba tylko za scenariusz, nagrody nie dostał. Tymczasem, jest to naprawdę świetne kino. Nieszablonowe, oryginalne. Reżyser stworzył jakiś czas temu film animowany Fantastyczny Pan Lis. Również bardzo fajny. Jednak Moonrise Kingdom spodobał mi się dużo bardziej. Bardzo fajny humor, świetna, pomysłowa fabuła. Sporo smaczków typu fajnie zrealizowane sceny z narratorem opowiadającym o wyspie. No i super aktorstwo: Bruce Willis, Edward Norton, Bill Murray. Przy czym mimo, że zagrali super, to nie przyćmili rewelacyjnych dzieciaków. Nie mogę zrozumieć, czemu tych młodych nie nominowano za aktorstwo do globów i oscarów.

Film na pewno nie spodoba się każdemu, bo humor i klimat w nim są specyficzne. Mylący może też być sam polski tytuł: Kochankowie z Księżyca. Na moim seansie w kinie było niewiele osób i część sali wyszła w połowie. Chyba spodziewali się jakiegoś romansidła science fiction :)

 

Prometeusz - W końcu obejrzałem. Na DVD, bez 3D. Więc pewnie straciłem największą wartość tego filmu. Wizualnie daje radę. Świetne zdjęcia, scenografia itp. Fabularnie - beznadzieja. Sporo już tu pisano na ten temat, więc nie ma sensu wyliczać wszystkich głupot w tym filmie, ale (SPOILERY) spec od mapy gubiący się w jaskini? Spektakularna ucieczka po prostej linii przed toczącym się po ziemi statkiem? Dlaczego te durnoty nie uskoczyły w bok? Starego kolesia gra jakiś młody z kiepską charakteryzacją? Myślałem, że z jakiegoś powodu, że będzie jakaś retrospekcja, ale nie, nie było! :)

Ja się nastawiałem wręcz negatywnie do tego filmu. Wszyscy po nim jechali. Myślałem, że przez to się nie rozczaruję, ale jednak! Dodam tylko, że na DVD miałem kilka wyciętych scen. Pomyślałem sobie - na pewno teraz się okaże czemu starego grał jakiś młody aktor. Nope! Nie okaże się. Wycięte sceny nic nie wniosły do filmu. Powiem tylko tyle, że jeśli by się w filmie znalazły, to byłby jeszcze głupszy, w pewnych momentach bardziej dosłowny, niczego by jednak nie wyjaśniał. Co mnie zszokowało - w niektórych scenach część postaci jest zupełnie inna niż w filmie. Mówię tu o ich charakterach, motywacji. Tak jakby reżyser sam nie wiedział po co niektórzy z nich w ogóle przylecieli na tę planetę. A jak reżyser sam nie wie co powoduje jego bohaterami, to jak można w ogóle utożsamiać się z nimi? Smutne to. Tyle kasy poszło na taki badziew. Potencjał w tym filmie był spory. Jak można było go tak zmarnować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod opinią Mallowa na temat Moonrise Kingdom, aczkolwiek polemizowałbym, czy ci wielcy aktorzy (zapomniałeś o Keitelu i McDormand) zagrali rzeczywiście tak wspaniale (nie twierdze, że zagrali źle, ale prawdę powiedziawszy to nie mieli tutaj za bardzo czego grać, role były raczej recytatorskie); niemniej nieszablonowe kino, mnie zahipnotyzowało, COŚ w tym jest, nie mam pojęcia, jak to ująć w słowach. Świetna scenografia, bardzo nowatorska narracja i jakaś taka nostalgiczna, bajkowa, dziecinnie beztroska atmosfera filmu. Tytuł polski faktycznie odrzucający, dla zainteresowanych - to nie jest jakieś tam romansidło, czy kino familijne; trudno sprecyzować gatunek, ale faktycznie, obraz zasłużył na więcej oscarowych nominacji (najlepszy film, czy wspomniana już scenografia, może montaż).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności