Skocz do zawartości

Pesymizm dyktowany przez otoczenie niszczy mnie


Rahkaar

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć! :)

 

Odkryłem to miejsce szukając jakichś porad do blendersa i pomyślałem, że może tutaj ktoś pomoże mi się ogarnąć. Mam 17 poziom (17lvl, exp 197/365) i kompletny brak motywacji do czegokolwiek. Od dwóch lat jakoś tak po 2-3 razy w miesiącu mam dzień, w którym wegetuję i myślę tylko o samobójstwie. Nie mam przyjaciół, znajomych ani nawet kogoś w rodzinie, z kim mógłbym normalnie porozmawiać, chociaż nie jestem odcięty od społeczeństwa i mam dobre relacje z rówieśnikami. Potrzebuję kogoś, kto mnie wysłucha. Kogoś, kto we mnie uwierzy. W wolnym czasie siedzę w różnych programach, w których można stworzyć coś swojego. Zaczynałem w dzieciństwie (10 lat) od tworzenia lokacji w narzędziach dołączonych do gier (np: TES Construction Set do Morrowinda). Zawsze dawało mi to masę radości i po prostu nie mogłem się od tego oderwać. W przyszłości chciałbym tworzyć gry: pracować jako grafik albo level-designer. To byłoby awesome... tylko, że dla wszystkich to są pierdoły, dlatego bardzo rzadko zajmuję się tym i szybko porzucam projekty. Ostatnio np: spędziłem w przeciągu 3 dni 40 godzin ćwicząc modelowanie w blenderze i zaznajamiając się z Unity. Wcześniej wymodelowałem tylko nisko-poligonowy sztylet, tarczę i grzybka. Wyszło mi coś takiego (render z Cyclesa, 4,5k trisów):

xGBD7Qp.png

 

Myślę sobie: Wow, 2-3 lata treningu i będę tworzył świetne budynki, które nie będą szpecić terenu, ale zachęcać do eksploracji świata! Zadowolony, że oderwałem się od bumelacji, kiepskiego nastroju i zacząłem coś robić ruszam zbierać opinie. Mam fobię społeczną, dlatego ocena innych ma dla mnie OGROMNE znaczenie:

- jeśli ktoś oceni (nieważne, czy pozytywnie, czy negatywnie) i wskaże na błędy albo da jakieś wskazówki: Potrafię zrobić to lepiej. Dam radę.

- jeśli ktoś powie, że jest świetne, myślę: Nie jest ok, ale nie chce mi tego powiedzieć, bo boi się, że mnie skrzywdzi, czy coś

- jeśli ktoś powie, że jest ok: Jest okropne, ale chyba jestem w stanie to poprawić (nieważne, czy w kilka minut, czy lat)

- jeśli ktoś powie, że jest brzydkie: Weź lepiej daj sobie z tym spokój. Nie nadajesz się do niczego. Przestań marnować czas.

- jeśli ktoś nic nie powie: Jest okropne.

 

Wyszło jak zwykle: znajomi, którzy zwyczajnie to olewają; rodzice, którzy każą mi się nie zajmować pierdołami. W ogóle nie interesują mnie moje odczucia wobec własnej pracy. To jest chore, dlatego staram się unikać wystawiania na ocenę tak często, jak to tylko możliwe, ale teraz nie mam wyboru. Cały czas domownicy mówią mi, że skończę na ulicy. Boję się przez to przyszłości i nie wierzę we własne możliwości. Nie pomagają już nawet antydepresanty, które przyjmuję od roku. Jedynie opinia innych na temat tego, co robię, może mi pomóc. Może trafiłem na nieodpowiednich ludzi, może po prostu jestem beznadziejny i powinienem wycofać się. Nie wiem, co mam robić. Czy studia są potrzebne, aby coś osiągnąć? Czy w ogóle będę uczył się na nich czegoś, co pozwoli mi niedługo po zakończeniu nauki znaleźć jakieś źródło dochodu? Najchętniej całkowicie oddałbym się blenderowi i innym ale przez naukę w liceum mam tylko kilka wolnych godzin w tygodniu. Boję się, że w ogóle próbując zostać projektantem poziomów wydam na siebie wyrok: bezdomność.

 

No i najważniejsze... Szczęśliwego, Nowego Roku! :)

 

TL;DR

Obczaj pogrubione części ściany tekstu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 34
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Przede wszystkim to, że odczuwasz depresję, boisz się przyszłości to dość normalna rzecz. Strach przed opinią innych również. Nie ma powodu do panikowania, bo to nic nie pomoże. Polecam zacząć interesować się swoim umysłem i go doskonalić, badać. Nie spotkałem jeszcze osoby, która miałaby nieskazitelny umysł bez żadnego treningu, każdy ma jakieś własne cienie i w jakim środowisku byś nie przebywał to zawsze umysł miałby skazę. Ze swojej strony polecam medytację i wszelkiego rodzaju techniki pracy nad własnym cieniem. Zajmuję się już tym jakoś ok 10 lat i jak przypomnę sobie ile się zmieniło w moim postrzeganiu to widzę obecnie zupełnie inną osobę. Ból jest dobrym motywatorem do zmiany. Masz wybór - albo będziesz się użalać nad sobą albo zaczniesz działać, by poprawić swoje życie. Jest mnóstwo dobrych książek/materiałów/szkoleń o samorozwoju na rynku. Warto się tym zainteresować.

 

Co do tego obrazka co wrzuciłeś to jest dość słaby. Nie ma w tym jednak NIC złego. Nie oczekujesz chyba, że od razu będziesz tworzyć grafikę na poziomie osób z Pixara. Stawiaj sobie realne cele, a realny cel jest taki, że pracujesz nad tym by stawać się lepszym. To tak naprawdę jedyny mądry cel, jeśli chcesz się doskonalić. Porównuj się tylko z sobą. Wciąż jesteś młody i jak tylko wykażesz odpowiednie chęci to jestem pewien, że twoje prace będą na wysokim poziomie. Nie będzie jednak tak od razu, wszystko krok po kroku. Nawet najwięksi geniusze tego świata pracowali mnóstwo godzin (np. Mozart zajmował się muzyką po 18h dziennie).

 

Co do samego projektowania poziomów to wydaje mi się, że to bardziej zadanie grafików 2D, concept designerów niż grafików 3D, ale mogę się mylić.

 

Powodzenia :)

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był tu na forum niejaki "dziadek3d", był stary i głupi no bo był stary i głupi.... do tego wydawało mu się, że coś robi w 3D (jest starszy od Ciebie o równe pół wieku). Pesymizm tutejszego otoczenia wspierał go na każdym kroku, bo dziadek miał czelność mieć swoje zdanie. Jego głupota polegała na tym, że ubzdurał sobie, że będzie robił filmy animowane 3D w których będzie krzewił humanizm ani w literaturze ani tym bardziej w filmach i grach nie można znaleźć bardziej idiotycznej postaci.... wszyscy mu to bez przerwy przypominali i wytykali każdy jego fałszywy krok. Jego poczynania filmowe najdelikatniej nazywając.... najbardziej niewydarzonymi na świecie, których się nie da oglądać. Dziadek jednak nie dawał sobie w kaszę dmuchać i próbował wyjaśnić, że on robi filmy na festiwale (turlali się ze śmiechu) i rad kogoś bez portfolio w tym zakresie słuchał nie będzie..... został demokratycznie usunięty z tego forum. No bo ile można gadać z głupkiem.... głupek to głupek nikt się nie będzie martwił o jego stan psychiczny skoro został dokładnie określony. Dziadek dalej robił filmy... gdzie mu tam do Mozarta pracował tylko 14 h na dobę no i źle skończył

http://max3d.pl/forum/threads/90107-Kuku%C5%82ek-reaktywacja-)/page2

 

Dziadek uważał, że depresja to choroba artystów... jest dla nich jak wiosenny i jesienny katar.... a jak się jego czyli depresji nie łapie to trzeba ruszyć wśród mądrzejszych bez portfolio w jakiejkolwiek dziedzinie i oni ją zafundują za darmo.....:)))). Artysta musi mieś twardy zad....:))))

Dziadek w 3D siedzi od 22 lat nadal niczego nie potrafi, z niewielką pomocą mógłby zrobić trochę więcej i znalazły się na tym forum tacy, którzy z nim współpracowali, więc nie jest tak źle... trzeba tyko uporu i konsekwencji....no i najważniejsze kończymy każdy zaczęty projekt, po to żeby zobaczyć w którym się teraz jest miejscu, potem uczestniczymy w konkursach i festiwalach, żeby przekonać się jak nas oceniają i to nie nieudolni kolesie bez portfolio, a Jurorzy z doświadczeniem i autorytetem.

Długa droga ale bardzo przyjemna, właśnie z powodu tych wszystkich zawirowań po drodze.... są tacy co przejadą całe życie na fali własnego samozadowolenia dalecy od weryfikacji z otoczeniem.... bezpiecznie, ale jak nudno....!!!....:))).

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, postaram się ogarnąć i skupić na samodoskonaleniu. Rok temu troszeczkę próbowałem medytować, ale to było coś okropnego. Nie potrafiłem uspokoić swojego ciała - bardzo silnie odczuwałem nieprzyjemne drgawki mięśni i dziwne wrażenie, że tracę równowagę.

 

Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Nie sądziłem, że obcy ludzie mogą mi pomóc podbudować psychikę skoro nawet najbliżsi tego nie potrafią. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kilka rad:

-poszukaj swojej drugiej połówki, jest to bardzo ważne ponieważ miłość jest całkiem spoko lekiem na depresję, samotność zabija,

-bardzo dobrze że masz pasję tak trzymaj,

-nigdy ale to nigdy nie trać nadziei pamietaj że jesteś bardzo młody i możesz zostać jeszcze nawet milionerem, wszystko może w życiu się zdarzyć, może Cię spotkać ogrom szczęścia w przyszłości, nawet jeżeli teraz jest żle to nie znaczy że będzie tak zawsze

-postaraj się zaprzyjażnić, nawiązać kontakt z kimś przed kim bedziesz mógł się wygadać

-bądż silny i się nie poddawaj

-nigdy nie trać nadziei

o i jeszcze jedno: nigdy nie trać nadziei

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie teraz skupiałem się na szukaniu takiej osoby, z którą mógłbym normalnie rozmawiać. Znalazłem wspaniałą dziewczynę. Inteligentna, zabawna, prawdopodobnie o tej samej osobowości (INFP)... i zakochana po uszy w przyszłym programiście. Starałem się wspierać ją w każdej chwili (jej chłopak ma ze sobą problemy, często obraża ją, ucina kontakt), ale ona niczego nie odwzajemniała. Chociaż często rozmawialiśmy i mimo naszego introwertyzmu potrafiliśmy wymienić się między sobą swoimi problemami, to jakoś miałem dziwne uczucie, że zapomni o mnie, kiedy tylko przestanę za nią biegać. Tak jak wszyscy, z którymi wcześniej się przyjaźniłem. Niby mówiła, że mnie lubi, że fajnie jest, kiedy przychodzę do niej na przerwach (uczymy się w tym samym liceum)... ale kiedy to ja potrzebowałem pomocy po prostu mnie zignorowała. Nieszczęśliwa miłość boli bardziej, niż samotność i brak zrozumienia, więc teraz trochę boję się w ogóle rozmawiać z dziewczynami bo nie wiadomo, kiedy mi odbije i zamiast przyjaźni pojawi się w głowie uczucie, nad którym nie panuję. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, postaram się ogarnąć i skupić na samodoskonaleniu. Rok temu troszeczkę próbowałem medytować, ale to było coś okropnego. Nie potrafiłem uspokoić swojego ciała - bardzo silnie odczuwałem nieprzyjemne drgawki mięśni i dziwne wrażenie, że tracę równowagę.

 

Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Nie sądziłem, że obcy ludzie mogą mi pomóc podbudować psychikę skoro nawet najbliżsi tego nie potrafią. :)

 

To co opisałeś to nie jest medytacja. Medytacja nie polega na uspokajaniu niczego, a po prostu obserwacji. Obserwujesz ciało/myśli/emocje. Co do nieprzyjemnych odczuć płynących z ciała to jest to dość normalne - po prostu uświadomiłeś sobie ile napięcia masz w ciele. Generalnie im więcej medytujesz tym bardziej stajesz się świadomy nieprzyjemnych odczuć/bloków. Stając się świadomym nieprzyjemnych odczuć i obserwując je zaczną one znikać i napięcie z ciała będzie się uwalniać. Dla mnie medytacja to chyba jedyna rzecz z której nie mógłbym w życiu zrezygnować. Jest to naprawdę bardzo przyjemne i uwalniające doświadczenie :)

 

- - - Połączono posty - - -

 

kilka rad:

-poszukaj swojej drugiej połówki, jest to bardzo ważne ponieważ miłość jest całkiem spoko lekiem na depresję, samotność zabija,

 

Druga połówka nie jest lekiem na depresję. Może tymczasowym, ale nie długotrwałym. Jest to powód dlaczego tyle związków się rozpada - ludzie szukają szczęścia na zewnątrz drugiej osoby, a nie w sobie, pasożytując na innych. Dobry związek z sobą to dobry związek z innymi ludźmi. W drugą stronę to jednak nie działa. Samotność wyzwala, a nie zabija. Dopiero człowiek, który w samotności czuje się dobrze jest człowiekiem wolnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczerpnąłem troszeczkę więcej wiedzy na temat medytacji. Dla osób z silnymi lękami i chorobami psychicznymi jest to troszkę niebezpieczne, więc pewnie dlatego próba skupienia uwagi na czymś cichym tak źle wpłynęła na mnie odkrywając masę nieprzyjemnych emocji, które były dla mnie wtedy zbyt potężne. Teraz lęki nie są tak nasilone, więc oblookam jak to działa. Dam znać po kilku dniach treningu, czy coś się zmieniło. Dzięki! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z góry przepraszam za tyradę, ale jakoś nie umiem zawrzeć wszystkiego co chcę Ci napisać w kilku zdaniach.

 

Piszesz, że bardzo ważna dla Ciebie jest opinia innych, że boisz się, że robiąc to, co chcesz robić skażesz się na bezdomność. Tymczasem to, co jest największym zagrożeniem dla Twojej pozycji w życiu i dla Ciebie jako człowieka jest nie jakaś pojedyncza decyzja czy obrana ścieżka zawodowa, ale właśnie ta postawa. Nie myśl że Cię oceniam - znam to z autopsji.

 

Ktoś kiedyś powiedział że pierwszą powinnością człowieka jest nie być biednym. Uważam że kierowanie się w życiu tą maksymą i podobnymi to wielki błąd. Dlaczego? Dlatego że myśląc w ten sposób, kierujesz się strachem.

 

Jesteś na życiowych rozdrożach - już nie jesteś dzieckiem, ale jeszcze nie stanąłeś mocno na nogi jako dorosły. W dzisiejszych czasach ludzie często są na tym etapie do trzydziestki :P 17 lat to bardzo dobry moment żeby zastanowić się nad tym kim (jakim człowiekiem) chcesz być. W tej chwili mnóstwo osób próbuje wpływać na Twoje decyzje - rodzice, dziadkowie, dalsza rodzina, koledzy i koleżanki. Mają swoje wyobrażenia i oczekiwania wobec Ciebie i oni również kierują się strachem o Twoją przyszłość. I tak będzie w mniejszym lub większym stopniu ZAWSZE. Dopóki będą żyć, doputy będą próbować kierować Twoim życiem, zafundują Ci przedłużone dzieciństwo do sześćdziesiątki jeśli im pozwolisz - będą się bać o swojego syneczka i zabraniać różnych rzeczy albo kazać robić inne - oczywiście dla Twojego dobra.

 

Problem polega na tym, że w międzyczasie życie ucieka, a strach jest naprawdę fatalnym doradcą.

 

Załóżmy że zrobisz tak jak Ci polecają rodzice - zapomnisz o bzdurach (swoich prawdziwych zainteresowaniach) i zmusisz się do zajęcia "czymś poważnym", co Cię zupełnie nie interesuje. Powiedzmy że pójdziesz na marketing i zarządzanie. Powiedzmy że nawet dostaniesz jaką taką posadę w korporacji. Rodzice będą wniebowzięci - stała pensja, zus opłacony, w końcu będą mogli przestać się bać (ok... będą się dalej bać, ale odrobinę mniej - trzeba jeszcze znaleźć Ci dobrą opiekuńczą i zaradną żonę - wtedy będą mogli sobie bardziej odpuścić).

 

Jak będzie wyglądało Twoje życie? Będziesz przez następne 20, 30, 40 lat robił coś co Cię zupełnie nie interesuje, co jest stresujące, zabierze Ci 8-10 godzin życia dziennie i pewnie niemało weekendów, a to co lubisz robić będziesz ewentualnie robił po godzinach. Ożenisz się z tym kogo rodzice zaakceptują, weźmiesz kredyt na mieszkanie i będziesz tyrał jeszcze więcej żeby go spłacać. Bojąc się cały czas że stracisz pracę i kredytu nie spłacisz. I wtedy już nie będzie czasu na własne zainteresowania. Potem pewnie będziesz próbował realizować swoje niespełnione ambicje przez swoje dzieci (o które będziesz się ciągle bał). Czy to jest szczęście?

 

Tymczasem kiedy porozmawiasz z ludźmi bezdomnymi, odkryjesz że mimo niewyobrażalnie dla nas ciężkiego życia, często są to ludzie szczęśliwsi od nas. Dlaczego? Dlatego, że tylko i wyłącznie od nich zależy, co będą robić dzisiaj i jutro. Nie boją się szefa, bo go nie mają, nie boją się że stracą dach nad głową, bo już go nie mają. Nie przeraża ich przyszłość, bo jest dokładnie taka sama jak teraźniejszość. Żyją z dnia na dzień - skupieni na przetrwaniu i każdy dzień jest równie ważny, ma swoje wyzwania, radości i smutki. Są to ludzie, którzy stracili niby wszystko, ale ... przeżyli. Okazało się że jest coś więcej. Zrozumieli że nie są ze szkła i trzeba jeszcze wiele żeby ich złamać. Z tej wiedzy czerpią odwagę i siłę. Jest to życie straszne, ale ich własne. Życie pod czyjeś dyktando jest straszniejsze.

 

-

 

Jeśli mogę Ci coś poradzić, jako ktoś komu takie rozterki nie są obce, to:

Po pierwsze, pomyśl o tym, co wiedzą pewnie wszyscy sportowcy: Zwycięzcy grają, żeby wygrać, przegrani grają żeby nie przegrać. Nadzieja jest świetnym motywatorem, strach wręcz przeciwnie. Jeśli boisz się przegranej, nie możesz się skupić na grze. Jak nie bać się przegranej? Jak najszybciej zacząć przegrywać! Jak najczęściej. Jeśli nie przegrywasz, to znaczy że nic nie robisz. Jeśli nic nie robisz - nigdy nie zaczniesz wygrywać.

 

Po drugie, sport czy jakakolwiek inna aktywność fizyczna to świetne lekarstwo na złe myśli. Ciężka praca fizyczna uświadomi Ci że nie jesteś taki delikatny jak myślisz i pozwoli też oderwać się od myślenia o sobie. Poczujesz satysfakcję z tego, że mimo zmęczenia i bólu wytrwałeś. Po dużym wysiłku poczujesz też jak przyjemnie jest po prostu odpocząć, pooddychać i coś zjeść czy napić się - jak przyjemne jest zwykłe życie. W wersji dla początkujących - codzienny długi spacer czyni cuda. Odpręża i zmusza obie półkule mózgu do synchronicznej, naprzemiennej pracy, co często owocuje dobrymi pomysłami.

 

Po trzecie - pomaganie innym, zwłaszcza naprawdę potrzebującym, też pozwala spojrzeć na siebie i swoje nieszczęścia z dystansem. Pomagając innym możesz na chwilę zapomnieć o sobie, poczuć się potrzebnym i mieć satysfakcję z tego, że bezinteresownie zrobiłeś coś dobrego. Wytrzep babci dywan i wynieś śmieci a poczujesz się przyjemnie zmęczony, zadowolony z siebie i doceniony.

 

Po czwarte: nie buduj swojego poczucia własnej wartości na opiniach innych, na tym, jak dobry jesteś w tym co robisz, ani na tym ile masz. Nie musisz być dobry w niczym, ani mieć niczego szczególnego żeby czuć się dobrze ze sobą. Wiem, łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Ale rozejrzyj się dookoła. Ilu ludzi których lubisz i szanujesz nie ma żadnych szczególnych uzdolnień ani bogactwa. Skoro oni zasługują na Twój szacunek, czemu Ty miałbyś na niego nie zasługiwać? Czy pies czy kot musi mieć niezwykle piękne futro albo znać sztuczki żebyś traktował go z naturalną sympatią i szacunkiem? Nie musi. Dlatego i Ty nie musisz odnieść sukcesu, być wyjątkowym w jakikolwiek sposób żeby szanować i lubić siebie. Zawsze będą tacy, którzy mają więcej i mniej od Ciebie, są lepsi albo gorsi w tym samym zawodzie, piękniejsi i brzydsi.

 

Jeśli chcesz robić levele do gier, bo to Ci sprawia przyjemność - rób je. Masz jedno życie które szybko ucieka, szkoda marnować ten bezcenny czas na robienie czegoś, co nie ma dla Ciebie znaczenia. Rób i nie oglądaj się na innych. Oni niech robią swoje. Może będziesz robił słabe levele - ale im dłużej będziesz je robił, tym będą lepsze. I kiedyś, może za miesiąc, może za rok, może za pięć, pewnie będą świetne.

Edytowane przez jamnique
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzialaj dalej. Level design niestety nie jest czyms co latwo ocenic po samych screenshotach wiec ludzie moga po prostu byc nie swiadomi tego co im pokazujesz. Tutaj najlepiej zgrac sie z programista albo uzyc silnikow ktore dostarczaja wiekszosc funkcjonalnosci pod gre dla ktorej robisz lvl.

 

Czyli jezeli dalej widzi ci sie level design pod wielki otwarty swiat, warto wrocic do construction kita.

http://www.uesp.net/wiki/Skyrim:Steam_Workshop#Steam_Workshop

 

Na Steam na pewno ludzie bardziej docenia to co robisz. Znajdziesz sporo inspiracji i odbiorcow jako ze Skyrim community dalej jest aktywne.

 

Jezeli chcialbys zrobic niezalezny produkt, UE4 czeka. Masa przykladow i gotowych wzorcow pod gry tpp if fps.

 

A co do samego level designu, z polskich for najlepiej uderzyc po uwagi do: http://www.gamedev.pl/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jamnique bardzo mądrze pisze, warto uważnie go wysłuchać.

Ja może jednak wspomnę o pewnym aspekcie grafiki, o którym chyba nikt tu nie pisał. O aspekcie, któremu jest poświęcony osobny wątek na forum, w którym zresztą już się nie raz wypowiadałem i zwykle w kolejnych komentarzach była konkluzja, iż moim postem można zamknąć wątek. Mówię tu o wątku o zarobkach grafika, wycenianiu projektów itp.

Co prawda stan posiadania nie świadczy o Twojej wartości, ale poniżej pewnego poziomu poczucie lęku przed przyszłością zaczyna mono przytłaczać. A w tej branży w 90% jest tak, że klienci płacą za to, co rozumieją, przy czym głównie nie rozumieją nic, lub prawie nic. Oczywiście, jak dostaniesz gdzieś etat, to masz etat i jest ok, ale w tej branży jest to zjawisko niezwykle rzadkie, zwykle są to umowy kontraktowe lub na czarno (najczęściej).

U nas na forum jest niejaki PIKSar. Grafikę robi dla funu, do szuflady, a na co dzień zajmuje się nadzorem produkcji, jeździ po całym świecie i tylko nam podsyła swoje foty z najbardziej egzotycznych zakątków świata. Od lat tłumaczy nam, że prawdziwa kasa jest w przemyśle, a grafika to bardzo drogie hobby. I ma rację. Ja przez 15 lat myślałem, że poza grafiką nie umiem nic, więc gdzie mi do przebranżawiania się. Dopiero po tych 15 latach, gdy przez ten czas nawet nie udało mi się na wakacje nigdzie wyjechać, jak normalnemu człowiekowi, doszło u mnie do przełomu. Kopnąłem grafikę w d...efibrylator, założyłem biuro nieruchomości, zrobiłem prawko, kupiłem samochód, potem drugi, luksusowy, nagle zacząłem mieć kasę i poczułem się bezpieczny i szczęśliwy. Po pół roku powoli wracam do grafiki, ale już bez spiny, bez uprzedzeń, złych skojarzeń - dla funu. Jeśli biorę jakieś zlecenie to również na luzie, na moich zasadach, bo MOGĘ bezpiecznie powiedzieć klientowi, ze go na mnie nie stać, a nie zgadzać się na jego warunki z braku wyboru.

Tak więc weź pod uwagę w pierwszej kolejności aspekt ekonomiczny - Ty masz po prostu najpierw nie umrzeć z głodu, mieć gdzie mieszkać i mieć środki na rozwój, a nie bać się każdego pierwszego, czym opłacisz czynsz. Glorią i chwałą, poklepaniem przez klienta po ramieniu, czy pieniędzmi, których Ci po opłatach jeszcze dużo zostanie w kieszeni?

Pozdrawiam serdecznie i głowa do góry. Grafika jest świetna, ale lepiej osiwieć przez kobiety. :D

Edytowane przez Shogun 3D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To z czym sie zmagasz to nie jest stan, ktory zmienisz postanawiajac, ze tak sie czuc nie bedziesz, albo "ogarniesz sie".

 

Szczegolnie, jezeli myslisz o samobojstwie powinienes sprobowac zwrocic sie o pomoc do specjalisty. Skoro bierzesz antydepresanty to byles juz u lekarza, ale czy spotykasz sie z jakims terapeuta?

 

Jezeli bedziesz mial ochote pogadac to uderzaj do mnie na priva.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A, tak, Reanimator ma rację. Depresja to poważna choroba, nieleczona zwykle kończy się tragicznie. Wymaga interwencji specjalisty i terapii. Oczywiście doraźne wsparcie kolegów zawsze jest in plus. :)

A, i jeszcze jedno: nie zabijaj się. Jest wiele fajnych rzeczy, dla których warto żyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.Kup flaszke! (dobra).

2.Walnij kilka kielonow.

3.Usiadz sobie przed stolem z kartka i spisz co chcesz zrobic w tym roku.

4. Jak juz spiszesz... Masz nie isc spac dopoki chociaz godziny dziennie nad tym nie spedzisz.

 

A co do grafiki to mysle ze w tym trzeba miec twarda dupe. Uslyszysz wszystko od wszystkich. Zostaniesz zjechany do samej podlogi wielokrotnie. Z gory trzeba zalozyc ze nie bedzie latwo. To taka branza gdzie liczy sie bardzo jak wiele osob zobaczy Twoja prace. Trzeba jednoczesnie sie zmieniac z roku na rok by caly czas nadganiac za zmianami w branzy. To ciagly wyscig. Pieniedzy z tego wielkich miec nie bedziesz ale beda na pewno lepsze niz dla wiekszosci przecietnych ludzi.

Edytowane przez norden
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziadek uważał, że depresja to choroba artystów... jest dla nich jak wiosenny i jesienny katar.... a jak się jego czyli depresji nie łapie to trzeba ruszyć wśród mądrzejszych bez portfolio w jakiejkolwiek dziedzinie i oni ją zafundują za darmo.....))). Artysta musi mieś twardy zad....)))

 

Do depresji dodalbym i schizofrenie. Chociaz dobrze to ujęłeś, artysci przewaznie sa kwalifikowani do chorob psychicznych, bo maja tak bujna wyobraznie, ze nic innego nie przychodzi na mysl. Ja mam do czynienia z ta druga, chociaz mnie nijak artysta nazwac nie mozna :D.

 

Do autora tematu. Wiem przez co przechodzisz, powinienes skupic sie na pracy umyslu, aby nie myslec za duzo. To trudne, ale nie niemozliwe. Zająć sie jakims zajeciem odstresujacym, nie mowie o medytacji, ale cos typu aktywnosc fizyczna. Trzeba walczyc ze slabosciami. Strach to ucieczka. Sam nie raz wpadam w panike, ale nie trace nadziei. To najwazniejsze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.Kup flaszke! (dobra).

2.Walnij kilka kielonow.

3.Usiadz sobie przed stolem z kartka i spisz co chcesz zrobic w tym roku.

4. Jak juz spiszesz... Masz nie isc spac dopoki chociaz godziny dziennie nad tym nie spedzisz.

 

To akurat odradzam, z tą flaszką... mało jest takich ludzi, którzy po wypiciu (na dodatek w samotności), nie popadną w jeszcze większy dół. Co innego pójście do jakiegoś baru, w który można posiedzieć i pogadać z barmanem/z kimś kto równiez przyszedł na jednego.

 

Od siebie (o ile masz możliwość znaleźć na to środki), polecam totalnie zmienić otoczenie. Oderwać się od wszystkiego, wyjechać gdzieś, znaleźć pracę i zacząć się spotykać z ludźmi. Tabularaza. Po nocach rób grafikę.

 

Nie wiem jak u Ciebie w mieście, ale świetnym sposobem jest dołączenie do zrzeszeń typu: morsy, rajdy rowerowe, wspólny geocoaching itp., w tego typu akcjach uczestniczy masa fajnych ludzi, takich konkretnych, którzy są pozytywnie nastawieni i pomocni... prawie zero chamstwa i aby tylko komuś dowalić.

 

Jeżeli mieszkasz w mieście studenckim to od siebie polecę to co ja robiłem mieszkając w GHdańsku. Mianowicie chodziłem na msze dla studentów, a później po tych mszach na spotkania. Fajne rzeczy, posiedzieli wszyscy, porozmawiali, zawsze był jakiś temat, czasem film lub coś innego. Na koniec zawsze dyskusja... nie nie, spokojnie, żadna sekta. Nie myśl o tym jak o pierwszym etapie zostania na przyszłość moherowym beretem. Tam po prostu jest naprawdę masa dobrych ludzi, nikt nikogo nie wyśmiewa, zawsze kulturalnie itp. ...dziewczyny też są, praktycznie zawsze bardzo sympatyczne i otwarte na taka normalną rozmowę. Co prawda nie chodziłem tam dla dziewczyn i nigdy z żadną się nie spotykałem...ale było dużo ładnych :-)

 

Pozdrawiam,

Janusz

 

PS. Aha, oczywiście 3 i 4 punkt @nordena, jak najbardziej za :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Znajdź pracę - najlepiej w handlu (niekoniecznie musi to być sprzedaż, może być promotor.). Im wcześniej zaczniesz tym lepiej. Masz 17 lat, ale to najlepszy okres by zacząć zarabiać. W tym wieku u mnie w pracy są już osoby, ktore są promotorami produktów i zarabiają całkiem fajnie. Do tego masz kontakt z ludzmi, nigdy nie wiesz kogo poznasz.

Nie mów ze nie ma pracy. Jest, i to sporo.

 

2. Grafiką zajmij się po godzinach pracy, musisz mieć za co jeść.

 

3. usamodzielnij się jak najszybciej - znajdź pracę, wyprowadź się z domu (najlepiej zacznij zmiany małymi krokami)

 

4. Znajdź ludzi którzy już osiągnęli to, do czego dążysz. w brew pozorom łatwo ich znaleźć.

 

5. Wyjdź do ludzi - gdziekolwiek. Wolontariaty, rozne grupy i koła ktore skupiają ludzi

Idź do miejskiego ośrodka kultury - jesli takie masz u siebie w miescie. tam tez spotkasz fajnych ludzi ktorzy mają coś wiecej do powiedzenia niż "idziemy na browara".

 

6. Zrob sobie proste wizytówki. Wyglądają lepiej niż numer z imieniem i nazwiskiem napisany na oberwanej kartce. Wystarczy ze zrobisz ich 100. Noś je zawsze ze sobą, nigdy nie wiesz kogo spotkasz i w jakim miejscu (patrz punkt 1)

 

7. No i pamiętaj - nie słuchaj innych. Rób swoje. Jezeli ktoś mowi ci byś zająl się normalną pracą to pamiętaj ze on moze mieć i ma zakodowane w glowie ze ciężka praca to, przerzucic 10 ton gruzu albo węgla na godzine. To przyzwyczajenia ze starego systemu gdzie uczono ludzi ze normalna praca to cięzka fizyczna praca i nie ma nic ponad tym.

 

Napisz wiadomośc jak bedziesz chciał pogadać.

Edytowane przez Tomasz_87
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shogun ma sporo racji ale mlody czlowiek z takiego postu moze wywnioskowac, ze z grafika to jest ciezko ale wystarczy zalozyc biuro nieruchomosci, podlubac w nosie i mozna juz kupowac luksusowe samochody jeden za drugim :P

 

To tak nie dziala. Wszedzie jest ciezko, wszedzie trzeba sie napracowac i mozolnie piac sie w gore. Gdyby bylo inaczej to mielibysmy pelno, dobrze prosperujacych biur nieruchomosci i kazdy by jezdzil luksusowymi samochodami :P A niestety prawda jest taka, ze: wiekszosc zarabia malo, mniejszosc srednio a nieliczni sa bogaci - w kazdym zawodzie, w kazdym kraju, w kazdym czasie. Tak bylo jest i bedzie.

 

Dalej - komus sie uda w grafice, komus w nieruchomosciach, komus w produkcji. To czy i gdzie sie uda zalezy od wielu czynnikow - szczescia, specyficznych predyspozycji (rowniez tych biznesowych), koniunktury itd. Jeden po 15 latach w grafice bedzie zarabial swietnie, inny dziadowal (nawet jesli ich poziom bedzie zblizony), komus sie uda w "zwyklej" pracy a inny bedzie biedowal w korpo. Nie znacie ludzi, ktorzy w "normalnej", "porzadnej jak pan bog przykazal" pracy w korporacji zarabiaja 2 czy tysiace bez perspektyw na awans? Bo ja znam i to calkiem sporo. Dobry, ogarniety handlowiec zarobi super ale tych dobrych jest malo, nie kazdy sie nadaje do tej branzy. Dobry, ogarniety grafik tez zarobi dobrze. Mimo wszystko wieksza szansa, ze zarobisz dobrze w tym co lubisz robic i do czego pasujesz. Jak masz jakas dziedzine w d i jestes slaby, to nigdy kokosow nie zobaczysz na oczy.

 

Pojscie do pracy nie jest zlym pomyslem ale raczej za granice, na pare lat, by potyrac i odlozyc pieniadze na nauke grafiki. Jak pojdziesz do "normalnej" pracy na etat w Polsce to ci sie po 8h nie bedzie chcialo uczyc, zwlaszcza ze zaczynasz praktycznie od zera. Jedyna praca, ktora ma sens to tester gier - praktycznie nic nie trzeba umiec a daje ci furtke do branzy. A jak chcesz robic tylko levele, bez grafiki to sytuacje masz bardzo ulatwiona - nauka po godzinach i po roku praktyki i praca. Level design to taka troche "entry-level" dziedzina, nie trzeba umiec cudow, by zaczac pracowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

pozwolę sobie przytoczyć moją historię...

 

Grafiką zajmuję się gdzieś tak od 2006-2007 więc trochę czasu jest - ale komercyjnie dopiero od roku.

No ale może od początku.

Wszystko co robiłem, nie wychodziło poza mój dysk twardy, może niektóre "obrazki" lądowały na fb ot tak, co by pokazać znajomym ale bez żadnych oczekiwań. Praca grafika zawsze wydawała mi się pracą marzeń, ale twierdziłem i sam sobie wmawiałem, że mój skill jest równy zero (i po blisko 10 latach, prawde mówiąc dalej tak twierdze bo mam świadomość tego co potrafią inni robić). Jak chciałem gdzieś startować i wysłałem swoje prace to nawet odpowiedzi nie dostałem , co przekornie dawało mi większego kopa w kierunku własnego progresu. Babrałem się wszelkimi pracami, ale 3d była świętością, która była tylko dla mnie.

 

Jednak przyszedł taki dzień, że urodziła się moja córka, niestety złożyło się tak, że dłuższy czas byłem bezrobotny, wpadłem na pomysł że wyjade do nl do pracy na szklarniach.. co tam przeżyłem i jak było to temat na zupełnie inną opowieść, ale jedno tam zrozumiałem - gadając tam z ludźmi i pokazując to co robię, wszyscy dziwili się czemu mając fach w ręku wyjechałem z kraju, czemu nie spróbowałem przekuć umiejętności w pieniądz.. wróciłem świadomy tego, że niestety jestem "cipka a nie robol" jak powiedział mój brygadier tam w holandii, chwytałem się wszelakiej pracy tylko po to by zarobić i odłożyć na lepszy sprzęt i w ciągu roku odłożyłem tysiaka na paroletnia stacjonarke z gtxem 660 (jaka to była radość gdy moje pierwsze rendery zaczęły śmigać, bo na poprzednim kompie nawet nie chciały odpalić - ale fakt, cała moja nauka była na sempronie 1,6ghz z 1,5gb ramu co nauczyło mnie baaardzo dokładnie optymalizować modele ;)

 

Po zakupie nowej stacjonarki poświęciłem się tylko i wyłącznie dłubaniu w 3d - i był to bardzo ciężki okres, cięzki cały rok - pracowała tylko kobieta mojego życia więc ledwo wiązaliśmy koniec z końcem... Ogółem okres koszmar - ciągłe kłótnie, brak wiary w to że może coś się zmienić, byłem naprawdę bliski tego by w ogóle olać grafikę bo się do tego nie nadaję.

 

Lecz pewnego dnia, zadzwonił telefon - okazało się, ze znajomy z którym się nie widziałem pare lat ma firmę i podjął się pewnego zlecenia, które mu jego poprzedni grafik po prostu spartolił. Widział moje prace i był ciekaw czy jeszcze zajmuję się 3d, więc bez zastanowienia się zgodziłem :) A co najważniejsze, dopiero teraz po roku czasu widze prawdziwy rozwój swoich umiejętności, po roku pracy z klientami gdzie chcąc nie chcąc muszę dany projekt doprowadzić do końca, a co za tym idzie jeśli czegoś nie potrafię zrobić to muszę znaleźć rozwiązanie by to zrobić.

 

Podsumowując prawda jest taka, że jeśli się bardzo ale to bardzo chce to trzeba do tego dążyć z uporem maniaka. Nie przejmować się niczym, nie myśleć co będzie tylko robić swoje i czekać na ten moment by w odpowiedniej chwili złapać nadarzającą się okazje :)

 

Ot cała historia w skrócie, wnioski do wyciągnięcia samemu ;)

 

peace

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za brak aktywności i dziękuję za Wasze wsparcie. Nie sądziłem, że tylu z Was podzieli się swoimi doświadczeniami i tak mi pomoże :) Teraz jest o wiele lepiej i w końcu zabrałem się za siebie: w ciągu dnia ćwiczę, wieczorami medytuję a kiedy stan depresyjny nasila się odpalam sobie motywujące filmiki na youtube. Dzięki temu... nie... to dzięki Wam uodporniłem się na to, co mówią inni (Nie interesują już mnie opinie, ale głównie propozycje i rady), praktycznie w ogóle nie mam myśli samobójczych i więcej czasu poświęcam na to, co dla mnie ważne. :) Staram się także odcinać od tej dziewczyny. Nie potrafię opanować tego uczucia i tracę przez nią kontrolę. Nawet teraz, kiedy nie miałem z nią kontaktu od kilku dni, nie potrafię przestać o niej myśleć. Poszukam pomocy u psychologa.

 

Jestem niezły z angielskiego i mam rodzinę w Londynie. Mój wujek zajmuje się remontami w mieszkaniach i być może zatrudniłby mnie jako pomocnika. Zarobki na poziomie 800-1200 funtów miesięcznie. Nie wiem tylko, czy nadaję do takiej roboty. Niby nigdy nie zajmowałem się na poważnie takimi rzeczami, ale jakieś takie czynności, których efekt można podziwiać po jakimś czasie (np. malowanie), zawsze dawały mi masę frajdy. Ojciec zawsze krzyczy na mnie, kiedy coś mi nie wychodzi (nawet za pierwszym razem), więc zacząłem całkowicie ignorować tego typu profesje będąc pewnym, że to nie moja działka... czas zmienić to podejście. :)

 

Unikam alkoholu i wszelkich używek. Od kilku miesięcy staram się nawet zaspakajać potrzeby tańszymi, zdrowszymi substytutami: woda mineralna zamiast Coca Coli, chrupiąca bułka zamiast paczki chipsów. :D Dzięki temu jestem w stanie odłożyć jakieś pieniądze. Co prawda nie jest tego zbyt wiele, ale przynajmniej w przyszłości będzie mi łatwiej oprzeć się jakimś pokusom i roztropniej wydawać pieniądze.

 

Ze zmianą otoczenia może być trochę ciężko. Mieszkam na wsi na której nic się nie dzieje. Poszukam jakichś ciekawych miejsc w najbliższym mieście - Skierniewicach. Tak szczerze to marzę o udziale w takim konwencie:

 

A jeśli chodzi o grafikę: dzięki treningowi modele wychodzą mi coraz lepsze. Teraz zabrałem się za normalmapy (na początku dla nieskomplikowanych brył). Nie mam pojęcia co robię źle. Normalki wypalone w blenderze z high-poly na low-poly mają liczne błędy:

Low-poly:

R7pRF94.png

Low-poly z Normal:

SGflvfN.png

High-poly:

cWsTH8F.png

Jeszcze raz dziękuję. :)

Edytowane przez Rahkaar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta kanciastość krawędzi wynika z tego, iż normalmapa, podobnie jak bumpmapa i w przeciwieństwie do displace, nie deformuje fizycznie siatki, tylko symuluje interpretację jej powierzchni wzorowaną na modelu HP.

Cieszę się, ze lepiej się czujesz, ale pamiętaj, ze chwilowa poprawa nie oznacza wyzdrowienia. To długi i bolesny proces z nawrotami, więc nie lekceważ choroby. Co do dziewczyny, to doskonale rozumiem, iż odkochanie się jest trudne, nieraz na granicy niemożliwości. Nie wiem, jak jej uzasadniłeś odseparowanie się od niej, ale uważam, iż warto powiedzieć jej prawdę, że zasługuje na Ciebie zdrowego i samodzielnego, a nie pijawkę emocjonalną, jaką najczęściej jest depresyjny partner.

Co do medytacji - tak naprawdę medytacja to nic innego, tylko stworzenie okazji do wyciszenia i przemyślenia spraw na spokojnie. bardzo użyteczna, jeśli się nie dopuszcza do analizy lęków i głupich myśli. Co prawda jest to bardzo trudne, ale możliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To była nieodwzajemniona miłość. Kontaktowała się ze mną tylko wtedy, kiedy potrzebowała pomocy albo kogoś, komu mogłaby po prostu opowiedzieć o swoich problemach z chłopakiem. Chciałem mieć taką przyjaciółkę, ale to poczucie tego, że jestem komuś potrzebny odebrało mi rozum. Zamiast skupiać się na swoich problemach starałem się robić wszystko, aby tylko ją uszczęśliwić a kiedy nie chciała rozmawiać tęsknota, której nie mogłem zaspokoić, niszczyła mi nastrój. Wystarczyło jej jedno słowo i bum: wracam do żywych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podepnę się pod wątek, bo ciekawym się jawi :) W wieku 18 lat nabawiłem się depresji, znalazłem się w sytuacji która zadziałała jak zapalnik i stało się, przez niespełna 5 lat tej przygody zrujnowałem sobie wszystko, co było do zrujnowania, przerobiłem cały wachlarz nerwic, a jeszcze do tego miałem dziewczynę, którą wyniszczałem swoją obecnością. W wieku 22 lat poszedłem na studia (2 podejście), poznałem ludzi, zostawiłem to wszystko za sobą. Dziś spóźniony o jakieś 3-4 lata względem rówieśników zacząłem żyć, mam swoje cele, które nie zniknęły nawet pod ciężarem nieopisanego cierpienia psychicznego. Łap kontakt, nie chowaj się w domu, bo może być za późno.

 

Wielokrotnie winię się, że nie osiągnąłem tego czy tamtego w wieku np. 20 lat, ale czy niespełna 26 to tak wiele. Wciąż mogę np. za 2-3 lata robić fajną grafikę albo stronki, bo zwłaszcza to drugie jest moim celem. Lepiej odnaleźć się późno niż wcale i podpierać drzewa przy rowach. Pesymizm otoczenia pozostał, na wsi na lubelszczyźnie, w cholernie statystycznej rodzinie z problemami trudno o wiele. Ale wierzę, że wyjdę na swoje i tobie tego również życzę. Wielbię j. angielski, licencjat w tym temacie okazał się być moją przepustką do początków lepszego życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetne materiały... Tak w ogóle im dłużej czytam ten wątek, tym bardziej dociera do mnie, że nie do końca mam się komu wygadać w 'realu'. Mimo wszystko poziom optymizmu jest nieporównywalnie wyższy i tego się trzymam. Gdyby ktoś na ochotnika chciał wymienić kilka PW także ze mną to jestem łasy, głownie w tej formie komunikuję się ze światem, ale już bez totalnej izolacji, jak miało to miejsce kilka lat temu. Nawet nauczyłem się rozmawiać przez telefon bez tracenia oddechu, yeah! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Reynevan

 

nic się nie dzieje, każdy chce swoje żale wyrzucić mimo, że są od tego inne fora to jednak osoby związane z grafiką chcą się zwierzyć kolegom/koleżankom po fachu. Też bym swoje dorzucił ale zrobi się tu strasznie ponuro, że tło tego forum będzie jak słońce latem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rany! Teraz zupełnie nie poznaję osoby, którą tutaj rok temu opisywałem. Role się odwróciły. Wyszedłem z tego i zagrzewam innych do walki. Zdobyłem trochu wiedzy z psychologii i dzięki różnym ćwiczeniom zrzuciłem 20kg. Pewność siebie 10/10. Zajebiście. :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności