Skocz do zawartości

Assasin Creed III - Cinematic Trailer


Dobrotek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 34
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

'they speakof liberty and justice, but for who'. Gdyby tylko bohater był nie tylko pół krwi indianinem ale i czarnym, to było by nawet zabawne, a tak to nie wiem czy to było na poważnie czy autoironicznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejżałem, porównałem do cinematica z W2 xbox i moim zdaniem słabo wypada.

Fajnie orzeł zrobiony (kiedy siedzi na gałęzi) - ale lot między konarami wygląda dziwnie. Walka - niby dynamiczna, zwolnienia itp, ale to nie to, wygląda bardziej na kilka statycznych starć niż na przekonująco oddaną "szarżę" faceta z siekierką :).

 

Jest słabo. Platige jednak kawał dobrej roboty odwaliło w tym cinematicu do W2.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jest słabo. Platige jednak kawał dobrej roboty odwaliło w tym cinematicu do W2. "

Dżizas, Loki rób to bardziej dyskretnie bo mi się zbiera na wymioty.

 

Co to trailera to o ile nad fabułą można sie uśmiechnąć, to realizacja jest doskonała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie generalnie jest super, tylko mam małego brainfucka, co ten Assasyn wciąż z łukiem na plecach biega, zamiast kosić wszystkich z bagnetu i innych ciekawych wynalazków jak na taką epokę, stworzonych na potrzeby takiego "zawodu"?

 

Jak tak śledzę poczynania tych asasynów w trailerach, tj od Bliskiego Wschódu, przez Wenecję w Europie i jeszcze coś, kończąc na Ameryce Północnej, to czekam aż będzie rok 2146 gdzie Assasyni będą funkcjonować w futurystycznej Japonii i będą strzelać z elektromagnetycznych łuków. Dopiero będzie syto :D

 

A sam trailer jest super, ale nie przebiło, w moim odczuciu, Revelations :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ to była głupia taktyka walki. Każdy film z tej epoki wygląda trochę idiotycznie przez te przypasowane trykociki i gości, którzy walą do siebie z muszkietów stojąc rzędami do siebie. W "Patriocie" z Gibsonem też próbowali mocno to jakoś ożywić, ale średnio to wychodziło. No nie ma cudów.

Wracając do trailera to jest OK, ale Revelations ciągle pozostaje niedościgłym ideałem. Ten wygląda na przygotowywany trochę w pośpiechu. Z tegorocznych Digiców wolę Castelvanię.

 

salut

t.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superwidowiskowe ale malo klimatyczne i bezsensowne. Frontalna szarza to nie robota dla assassina. Chocby mial kosmicznego skilla to biegnac naprzeciw sciany kul... ryzykuje niepowodzenie, mowiac delikatnie. Wyglada to ekstra jesli nie rozmyslac nad tym za bardzo.

Trailer z assassinem ukradkiem podrzynajacym gardlo dowodcy na dzien przed bitwa bylby po stokroc bardziej na miejscu. No, ale dzis musi byc "EPIC"....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, taki styl walki wynika z natury broni jaką wtedy używano i naleciałości z poprzedniej epoki :)

Strzelby prochowe, straszliwie niecelne gówno, ołowiana kólka tańczy w lufie by potem wydostać się w kawałkach, a czarny proch po 2 wystrzałąch tak zapycha prześwit, że nawet w kawałkach nie da rady się wydostać, ale za to jaka siła obalająca ^^'

Celujesz w jednego, trafiasz trzeciego z prawej, albo ptaka nad głową, ale leży, fragment który go trafia jeszcze na dodatek eksploduje wewnątrz ciała. Przyjemna śmierć, nie powiem...

 

Po salwie, szarża i walka wręcz.

 

Jeśli któryś trailer przypomina Reveletions, to moim zdaniem raczej jest nim Castelvania, takie jest moje wrażenie. Sama muzyka bez efektów dźwiękowych, leniwa kamera i nawet kolorystyka.

 

Wracając do tego trailera.

Wykonanie epicko dobre, modele, tekstury, kemera, animacja, wplecione slow-mo, nie takie "poetyckie" jak Castelvania i Revelations, ale mimo to klimatyczne.

Chyba pierwszy raz widzę, aż tyle zróżnicowanych postaci w ich trailerze, więc wybaczę lekki spadek jakości postaci.

 

Tak czy inaczej trailerek miodny i kolejny trailer DIGICa który będę oglądał z 30 razy z rzędu xD Nie mają dla mnie litości...

 

Conor ma odbiegać od poprzednich asasynów, więcej w nim z Indianina, a Ci lubią szarżować :D

Moim zdaniem cudnie pokazali, jak przechytrzył ich ułomny sposób prowadzenia bitwy :)

Mały, sprytny, morderca, a niech go xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W momencie w którym assassin wbija się w kolumnę nie mogę oprzeć sie wrażeniu, że oglądam słabszą wersję W2. Niby więcej postaci i większe zamieszanie ale nie oddaje takiego dynamizmu walki ani nie tworzy napięcia jak podczas tamtej walki na statku. Być może zbyt długi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loki, Biacz pls, jest cudo. Z szarżowaniem i ze niby nierealistyczne to pamiętajcie ze to gra - ma być epicko i widowiskowo ale w granicach rozsądku, która jest unikalna dla danej gry. Mogli dodać najnowszego Woodkida w tło

i by był egzekutor na miare trailera do revelations, ale ja i tak się jaram, nie ma zbędnego głupiego kiczu, wszystko pasuje do stylistyki. Teraz tylko się zastanawiac czy wariować i kupować na ps3, czy czekać na konwerke - bo nie wiadomo czy na PC lepsza grafa będzie, bądź co bądź ich głównym targetem są konsole... co sądzicie panie i panowie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jednak fajniejszy niż Revelations. Może na klimacie, bo nie wdając się w szczegóły, kupuję jakiś naturalizm dużych otwartych przestrzeni, łany zboża dają bardzo ładną kolorystykę (malarsko to w ogóle jest poziom wyżej niż Revelations) i mimo, że potwornie głupia jest ta historia z szarżą, to jednak ma do sprzedania konkretne emocje, jakąś niezłomnośc, fajnie widać choćby jak podłamane wojska wracają w ślad za kompanem do walki. To jest historia powiedzmy archetypiczna, która jakoś tam przemawia, ta z Revelations też nie była specjalnie realistyczna, więc nie widzę tutaj wielkiej różnicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość fishinthewater

Najbardziej podoba mi się mattepaint z 2:47, przydała by się taka tapeta. Reszta nie powala, może dlatego że nie gram w gry.

Żeby nie było suchara dodam że w moim odczuciu animacje/mimika twarzy są jakaś takie....sztywne? hmm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kilkanascie tuzinow uzbrojonych wojakow nie jest w stanie zatrzymac jednego osilka... gosh....

 

mniejsza o scenariusz, wykonanie zas jest koazckie, jest dynamika i ostra walka,

 

jedyne co mnie gryzie to koncept stroju, jak na kolorowe stylowe wlochy pasowalo, tak tutaj ni w zab ni w oko, zbyt pomieszane imho

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hahaha z oczu, to by było genialne rozwiazanie, musisz zagadać do ubi z tym ^^ Orzeł zapewnie Valerego, moge sie założyć

Dementuję tę plotkę, chociaż chciałbym aby tak bylo :)

 

Trochę się zawiodłem tym cinematickiem, poprzednie robiły na mnie większe wrażenie. Nie żeby było słabo, ale jest niedosyt. Szkoda bo ta epoka jest mi najbliższa.

Na pewno zawodzi sama bitwa, mimo że postaci jak na cinematick występuje sporo to jednak bitwa sprawia wrażenie kameralnej i pozbawionej znaczenia

Dwa szeregi strzelców? Taktyka wtedy polegała na kontrmarszu, do którego potrzeba około 10 szeregów na pierwszej linii (pierwsza linia to nie pierwszy szereg) co pozwalało na prowadzenie ognia ciągłego.

Od początku serii, niezmiennie śmieszy mnie bezwzględny zabójca z kapturem na oczach który po prostu nie widzi co robi :)

Ogólnie jest fajnie, ale od najlepszych wymaga się więcej, więc liczyłem na więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od początku serii, niezmiennie śmieszy mnie bezwzględny zabójca z kapturem na oczach który po prostu nie widzi co robi :)

Ogólnie jest fajnie, ale od najlepszych wymaga się więcej, więc liczyłem na więcej.

 

To samo co Valery.

Od siebie dodam jednak, że bardzo podoba mi się prowadzenie kamery dające fajny filmowy nastrój. Ładne, szerokie kadry.

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta głupia taktyka zmiatała naszą husarię i rządziła w pruskim wykonaniu prawie przez cały wiek XVIII. Oczywiście bitwy wyglądały jak partie szachów ale jakby odpowiednio poprowadzić napięcie to dla mnie byłoby to mega widowiskowe.

 

Niestety łatwiej wypuścić kolesia z mieczem który w samotnej szarży wycina pół regimentu. I jest epicko. Dla 12latka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taktyka wtedy polegała na kontrmarszu, do którego potrzeba około 10 szeregów na pierwszej linii (pierwsza linia to nie pierwszy szereg) co pozwalało na prowadzenie ognia ciągłego.

 

Z ciekawosci - a jak przetrzebiono czyjes wojska i mial braki w ludziach na ustawienie ich w konkretnej formacji to co? Mowil "Nie moge wziac udzialu w tej bitwie"? Ironiczne nieco ale powazne pytanie. Ciekawym,.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawosci - a jak przetrzebiono czyjes wojska i mial braki w ludziach na ustawienie ich w konkretnej formacji to co? Mowil "Nie moge wziac udzialu w tej bitwie"? Ironiczne nieco ale powazne pytanie. Ciekawym,.

 

Oczywiście odpowiem :)

Jeśli straty w bitwie wynosiły 20% staniu wyjściowego uznawano to za prawdziwą rzeź. w większości bitew straty nie wynosiły więcej niż 10% gdyż wtedy po prostu się wycofywano.

 

Walka w formacji, tak zwany kontrmarsz, polegał na tym, że żołnierz ładujący bron znajdował się z tyłu, wychodził na przód oddawał w ciągu kilku sekund strzał i wracał do tyłu. Niedopuszczalna była sytuacja aby ktoś stał na środku pola i nabijał muszkiet, będąc wystawionym na wrogi ogień.

 

W przypadku mniejszych potyczek gdy stan osobowy nie pozwalał na walkę w formacji i kontrmarsz po prostu stosowano zupełnie inną taktykę. Wojsko szło w rozsypkę, chowano się za rożnymi przeszkodami na czas ładowania broni.

Dlaczego?

Wyobraźmy sobie sytuacje walki 2 szeregów strzelców przeciwko 10 szeregom w otwartym polu. Ci którzy stosują kontrmarsz na 10 szeregów oddadzą w tym samym czasie 5 krotnie więcej strzałów i zmasakrują przeciwnika.

 

Dodam jeszcze że stosując tą taktykę, wojsko zazwyczaj się poruszało a nie stało w miejscu. To z kolei sprawiało ze ranni zostawali z tyłu i można ich było w miarę sprawnie ewakuować. Mimo ściany kul, postrzał śmiertelny tez był rzadko spotykany ( jeden na kilkudziesięciu rannych). Najbardziej krwawe walki to te w których dochodziło do walki w zwarciu

Ludzie w tamtych czasach nie byli tacy głupi jak to sie dzisiaj przedstawia w filmach :)

 

uff ale się rozpisałem ;)

Edytowane przez Valery
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Valery

 

Przecież takie zasady by nie przetrwały. Znalazłby się dowódca podlotek z manią wielkości, to kazał by walczyć do upadłego.

 

Takie bitwy polegały na rozbiciu przeciwnika i przegnaniu jego wojsk.

 

Walczący nie tworzyli jednej monolitycznej formacji, byli podzieleni na mniejsze.

Nie rzucało się wszystkich ludzi od razu do boju, najpierw szły mniejsze formacje, zazwyczaj dalekodystansowa piechota i się wykrwawiali. Strzelców łatwo wyszkolić i są tani, bierzesz pierwszy lepszy plebs, szkolisz na chama i do boju. To następcy pikinierów, którzy byli mięsem armatnim.

 

Ci co przeżyli i mieli już doświadczenie, trafiali do tych "cennych" jednostek.

 

Reszta formacji czekała w pogotowiu, by ruszyć jeśli przeciwnik postanowił urządzić mała zasadzkę. Jeśli jej nie było dalej się wykrwawiali nawzajem małymi atakami, aż któryś nie znalazł luki w ustawieniu drugiego lub stracił na tyle dużo ludzi, że wolał zaryzykować pełny atak.

 

Podczas pełnej bitwy, szły formacje wyposażone w droższych i/lub bardziej doświadczonych żołnierzy.

 

Jazda była używana do flankowania lub rozbijania formacji na mniejsze, a doświadczone jednostki piechoty najpierw je ostrzeliwały, a potem szarżowały. Starając się oczywiście je okrążyć i by powoli rzędami ich wyciąć. Ci w środku, takiego okrążonego oddziału, mieli szansę na niewolę.

 

Niektóre bitwy były olewatorskie i dowódcy, albo tylko szczerzyli kły, albo bali się, może o takie bitwy chodzi.

 

@szczuro

 

Tak się to tłumaczy na Polski, ale z genezami historycznymi jest różnie i element skrytobójczy jest tylko częścią całości.

Dokładniej słowo Assassyn pochodzi od słowa Hashashin, zdaje się oznacza, coś w stylu, "ten który zażywa Haszysz".

Hashashin'i byli wojownikami Islamskiego odłamu, który ufortyfikował się w górach.

Byli znani głównie z swoich skrytobójstw w których ponoć byli wybitnie dobrzy, religia Islamu oraz pranie mózgu ich wodza religijno/militarnego, ich w tym wspomagało. Pranie mózgu polegało na wizjach obiecanego raju wywołanych halucynacjami po zażyciu Haszyszu, sprytnie połączonymi z sugestiami ich wodza, stąd nazwa.

 

Skrytobójstwo jednak było domeną głównie kobiet. Hashashin'i nie składali się jedynie z skrytobójców, ale i elitarnych, świetnie wyszkolonych, bezwzględnych oraz pozbawionych strachu śmierci, wojowników.

 

Krążą też legendy o dziwacznej broni z której korzystali. Tak czy inaczej, lubili bardzo bliski dystans i zamieszanie.

 

Po za tym Conor, ma być ze wszystkich Assassynów najmniej powiązany z poprzednikami, jego postać ma dużo czerpać z jego Indiańskiego ludu.

W grze masz zarówno elementy skrytobójcze, jak i ubijanie małych armii w frontalnym ataku, czasem nawet w grupie. Każda postać miała po za specjalną bronią, tradycyjny miecz lub topór, potem nawet pistolet.

Edytowane przez n-pigeon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- n-pigeon:

To co piszesz w ogóle nie przeczy temu co napisałem ja. Oczywiste jest ze nie cała armia walczy na pierwszej linii ( nie mylić pierwszej linii z pierwszym szeregiem) naraz.

Tyle ze ja pisałem o kontrmarszu co stanowi tylko jeden z podstawowych elementów taktyki XVIII wieku. W tamtych czasach najmniejsza stosowana jednostka operacyjna był batalion na który składało się 1 tys do 1,2tys żołnierzy. W ramach batalionu bez żadnego problemu formowało sie 8-10 szeregowa formacje. Tak wiec stwierdzenie "wykrwawiali nawzajem małymi atakami" jest mało precyzyjne. Na przykładzie bitwy pod Borodino, gdzie po samej stronie francuskiej uczestniczyło 135 tys żołnierzy można by rzec ze jeden batalion to niedużo. No ale to jednak spore niedomówienie.

Nie słyszałem też o bitwie z tamtego okresu w której walczono by do upadłego. Możesz podać przykład? Rozkaz można wydać ale wyegzekwować raczej ciężko, a nie słyszałem też o rozstrzeliwaniu cofających się żołnierzy na polu walki ( oczywiście mowa o XVIII oraz poczatku XIX wieku)

Jedna z najkrwawszych i najważniejszych bitew tamtych czasów, bitwa pod Wagram - straty francuskie 18% ( wliczając zabitych, rannych i zaginionych) , straty rosyjskie bardzo podobne

Edytowane przez Valery
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ludzie w tamtych czasach nie byli tacy głupi jak to sie dzisiaj przedstawia w filmach :)"

:)

I wojna światowa jest znana z historii jako ta, która przewróciła taktyki wojenne na "mało honorowe". Do tego czasu istniała etykieta wojenna. Honorowo nie atakowało się np. w nocy i w święta, oczywiście były tego wyjątki, choć nie tak częste. Co zabawne pokazuje się wojnę tych czasów jako okrutną, a prawda jest taka, że była dużo bardziej humanitarna od dzisiejszych. Rycerstwa np. się nie zabijało, zresztą to było raczej trudne, a brało do niewoli i oddawało za okup. Rycerze byli bardzo cenni i raczej rzadko ginęli w bitwie. Zresztą chłopstwo traktowało się może gorzej, ale niewiele w porównaniu do tego co się widzi w filmach. Martwy chłop oznacza niezaorane pole, a to oznacza głód. Ogromna i dość krwawa bitwa pod Grunwaldem skończyła się na +\- 10 tys. zabitych przy ok. 65 tys. żołnierzy. To nasze czasy pokazują głupie okrucieństwo ludzkie i tchórzliwe morderstwa gazami i atomówkami. Może trochę poskakałem z wiekami, ale w tym kontekście to raczej bez większego znaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Valery

 

Z tym do upadłego to było raczej moje podkoloryzowanie, jak pisałem, w bitwie chodziło raczej o rozbicie formacji wroga, wyszkolony po łebkach proletariat, raczej nie miał wpojonego honoru oddać życie za dowódce. Jak robiło się nieciekawie uciekał ile wlezie, dlatego straty nie były przesadnie duże, wątpię by to z troski ich dowódców.

 

Zasady, zasadami, ale przestrzeganie ich, jeśli nie przyniesie to wymiernych korzyści, jest mało prawdopodobne, tym bardziej jak trafi się ambitny dowódca.

 

Nie znam rachunków konkretnych bitew, ale było ich na tyle dużo, większych i mniejszych, że zdziwiłbym się gdyby wszystkie były tak podobne. Nie twierdze też, że podane przez ciebie szacunki ofiar, są złe. Chodziło mi o twoją poprzednią wypowiedź o kameralności. No i jeden z możliwych czynników małej ilości ofiar podałem w pierwszym akapicie, drugim jest to że broń była mało celna :)

 

Tak jak kotisded pisze, wcześniej rycerstwo było brane do niewoli, ale dla pieniędzy, nie szacunku dla zasad. Tym bardziej, że takie bitwy organizowano nawet jako turnieje, nie działo się to tylko w czasie wojny, ludzkie życie nie było wiele warte, jeśli nie mogli za nie zapłacić.

 

Bitwy po prostu mogą wyglądać bardzo różnie, to co piszesz, zgadza się, przynajmniej w dużej mierze, z opracowaniami źródeł (źródłami tego nie nazwę :P) które ja czytałem, tylko chciałem trochę dopowiedzieć :)

Moim zdaniem opis który przedstawiłeś trochę zbyt generalizuje, ale oczywiście się w pewnym stopniu zgadzam, tak jak mówisz, to co ja napisałem, nie zaprzecza temu co ty napisałeś.

 

@kotisded

 

Oj nie do końca, zależy o co walczyli i z kim. Rycerstwo wcale nie było takie honorowe.

 

Wyprawy krzyżowe to jedna wielka rzeź na cywilach, dla? Religi? Nie, pieniędzy.

 

Jeśli rycerstwo walczyło w bitwie, albo bohurcie, czyli z innymi rycerzami, to brano jeńców i starano się nie zabić przez przypadek tych z majątkiem, by potem otrzymać okup. Wszystko toczyło się o pieniądze i sławę.

 

Cywile nie mają pieniędzy, jeśli chcesz na nich zarobić musisz rozkraść ich domostwa i miasta, a tych co się przeciwstawią wymordować, jak się nie stawiają to i tak ich trochę wykrwawić, by nie spróbowali potem tego odbić na szlaku.

 

Tak samo wyglądały bitwy o terytorium.

 

Współczesne bitwy też były o terytorium i władzę, dlatego nie bali się mordować cywili...

 

Każda wojna jest głupia i krwawa :P

 

Dlaczego biedota walczy w wojnach bogatych, nie ważne, czy to średniowiecze, czasy wiktoriańskie, czy historia wojen światowych lub teraźniejsza. Walczyli ponieważ mieli szansę na tym zarobić i to dużo, albo byli manipulowani przez przywódców religijnych, albo po prostu bronili swojego (majątku :) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Valery

 

Zasady, zasadami, ale przestrzeganie ich, jeśli nie przyniesie to wymiernych korzyści, jest mało prawdopodobne, tym bardziej jak trafi się ambitny dowódca.

 

Nie znam rachunków konkretnych bitew, ale było ich na tyle dużo, większych i mniejszych, że zdziwiłbym się gdyby wszystkie były tak podobne. Nie twierdze też, że podane przez ciebie szacunki ofiar, są złe. Chodziło mi o twoją poprzednią wypowiedź o kameralności. No i jeden z możliwych czynników małej ilości ofiar podałem w pierwszym akapicie, drugim jest to że broń była mało celna :)

zasady prowadzenia walki w tamtych czasach nie wynikały z zadnego kodeksu honorowego czy podobnej bzdury. po prostu stosowanie sprawdzonych formacji przynosiło znacznie lepsze efekty.

male straty o dziwo tez nie do konca wynikały z nie celnosci broni. ta bron miała po prostu mały zasięg, i mała zdolność penetrującą. żołnierz zanim zginął, najczęsciej był kilkukrotnie ranny. ot chocby moge przytoczyc przykład. ks. Józefa Poniatowskiego który zginął pod Lipskiem. W czasie bitwy był 4 lub 5 krotnie ranny, a zginął podczas przeprawy przez rzekę (prawdopodobnie albo utonął albo został przez pomyłkę ostrzelany przez sojuszników) ogromna część rannych umierała nie w skutek samych ran ale powikłań typu zakarzenia

mysle ze wystarczy offtopu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się w tamtych czasach nie przestrzegano żadnego kodeksu, tak jak i w każdym innym okresie.

 

Prawda mały zasięg, ale i mała celność, ołowiane kulki były znacznie mniejsze od prześwitu lufy by nie klinowały się w osadach prochu, z tego powodu zasięg był mały, bo duża część sił rozprężonych gazów szła w gwizdek, a nie kulę.

Siła jednak i tak była bardzo duża, ale czuło się ją tylko przy bliskim kontakcie. Broń palna była często używana na dystansach zbliżonych lub identycznych do walki bronią białą. Wielu strzelców, szczególnie pistoletowych w czasie bezpośredniej potyczki wręcz przykładała lufę do ciała przeciwnika, wtedy rana była bardzo poważna.

 

Na dalekim dystansie ołowiana kulka się rozpadała, przeciwników trafiały odłamki, które po wbiciu się ciało jeszcze eksplodowały, przez to największym wrogiem było zakażenie, ciężko taką ranę oczyścić nawet posiadając odpowiednią wiedzę.

 

To taki mały off top, to są tylko komentarze i rozmawiamy o czymś związanym z tematem :P ale racja można już kończyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności