Skocz do zawartości

CzAk1

Members
  • Liczba zawartości

    4 768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Odpowiedzi dodane przez CzAk1

  1. To i ja dorzucę. 
    Godzilla - Król Potworów.
    Dla mnie sztos. Ale ja jestem fanem, więc pewnie jestem mało obiektywny. Ogromny ukłon w stronę fanów. Zrobione z dużym szacunkiem do oryginału. Epickość przez duże E, czuć skalę i jeśli ktoś lubi walczące ze sobą potwory, to jest to właściwy film. 🙂 

    • Like 1
  2. Spoko artykuł, chociaż poprzedni podobał mi się bardziej. Był bardziej konkretny, czegoś ciekawego się dowiedziałem i zapamiętałem.

    W tym dla mnie trochę złapane pobieżnie ogólniki z historii animacji, i jak o wpływie internetu się zaczyna to w sumie oczywistości i się kończy. Brakuje tego czegoś. Spoko się czyta, ale nie zapadł w pamięć jak ten wcześniejszy.

    Z ciekawostek w temacie, które zasłyszałem na jakiś festiwalach kiedyś, to Francja ponoć traktuje animacje jako swoje dobro kultury, dlatego dokłada do branży 70 procent budżetu, bo ogólnie branża wogóle nie zarabia na siebie. Co ciekawe, bo tam wydawałoby się , że ma się całkiem dobrze.

     

    Dzięki WWWoj. Pomyślę o czmyś bardziej specjalistycznym przy kolejnym tekście ;)

  3. Też byłem, widziałem.

    Po filmie miałem wiele przymyśleń na jego temat. Ogólnie film mi się podobał. Byłem zachwycony wizualną stroną, wzruszyłem się widząc filmową wersję znanych scen i godzinami przesłuchiwałem muzyki.

     

    Niemniej próbuje też zrozumieć konstrukcje filmu, zamysł twórców i burzę w opini publicznej.

     

    Co zasługuje na pochwałę filmu, oprócz wspomnianej wizualnej strony i muzyki, to duży szacunek do oryginalnego materiału.

    Po pierwsze w produkcji filmu, jak można było zauważyć, były zaangażowane i osoby i wytwórnie z Japonii, ale też tamtejsi aktorzy. Spodobał mi się bardzo obecność psa Momiru Oshiiego, który przecież nie wnosił nic do historii, ale twórcy znaleźli czas, by pojawił się w filmie. Zdecydowanie należy zwrócić uwagę, że film wcale nie miał tak dużego hollywoodzkiego tempa, jak początkowo zarzucono. Jestem też pod wrażeniem, jak bardzo można zmienić historię, czasem zupełnie nie zmieniając niektórych scen.

     

    Co do samej historii...

    Film na pewno nie ma tej samej głębi, co jego pierwowzór. Przesunięto też nacisk fabularny - zamiast rozważań na temat abstrakcyjnej, filozoficznej teorii tożsamości, pojawiło się coś bliższego naszym czasom, czyli prywatność i autonomia. Major poruszała temat, nie własnej osobowości, ale na ile posiada coś takiego jak prywatność, skoro wszystkie jej myśli są możliwym do edycji kodem. Coś bardziej nam bliskiego w świecie, gdy nasze działania są uzależnione od

    .

    Czy ten zabieg był zły? Nie. Twórcy filmowi często z tego korzystają. Oryginalny Star Trek był historią o rzeczywistości różnych kultur, nowy to opowieść o terroryzmie. Czy w GITS zrealizowano to dobrze? Ciężko ocenić.

     

    A teraz w kontekście whitewashingu, kontrowersji i problemów w box-office.

    Skąd problemy finansowe filmu? Nie wiem. Być może GITS to historia nie o złym filmie, ale porażka PR-owa wytwórni, która nie umiała powstrzymać krytyki na temat wybielania. Czy sama krytyka jest słuszana?

    Osobiście uważam, że nie.

    Po pierwsze, GITS to adaptacja filmu. Amerykanie adaptują, wykładają kasę, biorą swoje gwiazdy. Mają do tego prawo. Gdyby chcieli zrobić film dla Japończyków to po prostu daliby im kasę.

    Po drugie - kasa. Obecnie nie ma gwiazdy ze wschodu, który miałaby taki potencjał reklamowy, który byłby w stanie podźwignąć marketingowo film. Scarlett była też wyborem marketingowym.

    Po trzecie uważam, że film wykonano z dużym szacunkiem i udało się pokazać coś, na czym polegały często inne filmy - pokazanie różnorodnego, wielonarodowego środowiska. Mieliśmy Scarlett, mieliśmy japońską gwiazdę, afroamerykanina i wiele innych postaci. Określenie tego filmu, jako wybielonego jest - uważam - krzywdzące.

     

    Wiele osób uważa, że GITS bardziej filozoficzny i z japońskimi gwiazdami byłby lepszy. Ale czy na pewno?

    Nierzpoznawalne gwiazdy na plakatach. Do tego ostre filozoficzne dywagacje. Czy to sprzedałoby się lepiej na zachodnich rynkach? Szczerze mówiąc - wątpie. Obecnie w produkcji jest Full Metal Alchemist. Japońscy aktorzy, wierne dla anime. Czy będzie miliony monet w amerykańskich kinach? Wątpię,

     

    Trzeba też pamiętać, że oryginalne anime też nie miało kolosalnych wyników finansowych w chwili swojego wyjście. Doceniono je dopiero po czasie (Jak wiele innych filmów, które dziś uznajemy za kultowe).

     

     

    P.S. Strasznie podobał mi się trzeci akt filmu.

  4. Burzliwa historia animacji jako dziedziny rozrywki i sztuki obejmuje czasy rozwoju i regresu. 11. muza w niezwykły sposób dostosowuje się do zmian. Gdy stała się polem walki wielkich wytwórni, a jej tradycyjna forma zaczęła zanikać, znikąd odrodziła się w zupełnie nieoczekiwanym miejscu.

     

    Pełna treść: Jak Internet pomógł odrodzić się filmowi animowanemu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności