Skocz do zawartości

mrys

Members
  • Liczba zawartości

    900
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez mrys

  1. Kontekst tu niewiele zmienia. Chodziło dokładnie o znaczenie/pozycję w popkulturze. Przy całym szacunku dla, niewątpliwie znaczącej, pozycji Wieśka to do wymienionych baaaardzo dużo mu brakuje pod tym względem.
  2. No nie, to jest porównanie wyprodukowane przez producenta :) Czyli że à rebours się rozumie 😄
  3. A dzisiaj znowu taki "kfiat" polski 😄 " "Wiedźmin" wszedł już na ten poziom, na którym są Batman, Superman czy James Bond." TB
  4. W większości się zgodzę, może poza tym, że dany serial przyciąga głównie fanów książek, na bazie których powstał. Wedle badań różnych instytucji większość to zwyczajni abonenci, których trzeba jakoś przytrzymać. Fani są od robienia szumu 😄 . Outlandera lubię - fajne i ciekawie opowiedziane. No i co do tłumaczeń twórców - pełna zgoda. Zrobili kiepski serial i tyle. Bo zupa była za słona. Z innych dobrych rzeczy prawie do końca (bo końcówka serialu trochę nie żre) to polecam The Expanse. I serial i książki są równie dobre..
  5. Prosisz i masz 🙂 Dokładnie na ten temat cały czas się wypowiadasz - przeczytaj ze zrozumieniem mój pierwszy post tutaj. Dotyczy 3 sezonu. A że go nie obejrzałeś, to i twoje uwagi są bez sensu, bo jak napisałeś wiesz o nim jedynie z opinii "ludzi, których opinia ma znaczenie". Z zajęć z krytyki filmowej wyleciałbyś na zbity pysk, ale za moich czasów wykładowcy kierowali się pewną etyką - nie oglądałeś - nie pisz. Teraz pewnie jest inaczej. W dodatku coś tu szwankuje logicznie, bo w kolejnych dwóch zdaniach wg. ciebie: "serial zmienił kierunek o 180 stopni i idzie jeszcze bardziej w tym samym kierunku". Twórcze. Nowe. Świeże. Przypomina mi stary dowcip o podwładnym, który na pytanie kierownika o opinię odpowiada: "Moja opinia jest jeszcze bardziej taka sama jak Pańska." Zmiana nie. Aktorstwo tak. Jaskier z 3 sezonu jest jakiś - mniejsza o to, że zamiana w geja jest głupia fabularnie i w ogóle (bo jest), ale w dwóch poprzednich sezonach Jaskier był dla mnie (bo innym sie podobał) drewniany i nijaki. Więc jeszcze raz: czytaj ze zrozumieniem. Ciepło to ja przyjąłem zmianę aktorską a nie preferencji. Ani razu nie odniosłeś sie bezpośrednio do tego, co napisałem, za to co i rusz wsadzasz takie kawałki jak ten powyżej. "Kolor włosów", który jak widzę pokochałeś to, jak już kilka razy zaznaczyłem jedynie przykład. Zgadzam się całkowicie, co do spiermandolenia fabuły przez modyfikacje treści książek i poddawanie się współczesnym trendom, ale ani razu się na ten temat nie wypowiadałem, bo zwyczajnie jej (treści) nie znam (albo znam w stopniu ledwo ledwo). Wypowiadałem sie wyłącznie na temat poziomu realizacji 3 sezonu. I - gwoli ścisłości: - woda nie jest mokra. Mokra może być powierzchnia albo jakaś materia przesiąknięta wodą. - wiedzę o powietrzu, jako osobnym żywiole zawdzięczamy Grekom, a konkretnie Empedoklesowi. Wcześniej nikt go specjalnie nie zauważał. Tak, że owszem - wielcy myśliciele rulezzzz. Część tak. Część nie. O Bombadila nadal płaczą ci najbardziej zatwardziali. Ale fakt faktem - byłoby tego mniej i właściwie mówisz to, co już powiedziałem. Chociaż realizacja jest lepsza niż 1 i 2 to nadal przeciętniak. W dodatku - to już tylko znam z recenzji - paradoksalnie akurat 3 sezon dużo bardziej trzyma sie książek niż poprzednie. Kłócił sie nie będę, ale jestem ciekaw jak to w końcu jest? Po pierwsze - 1 i 2 to półgnioty (vide mój pierwszy post) 🙂 Po drugie - Wiedźmin to już zjawisko kulturowe - czy go lubimy czy nie zaistniał pozaksiążkowo i jako taki jest dla mnie interesujący. Żeby sobie wyrobić opinie musiałem go zobaczyć chociaż poległem na książkach 😄 Ale - kto wie, może jeszcze do nich wrócę 🙂 GoT IMO broniła sie gdzieś do IV sezonu. Potem było nieźle, ale trochę się dłużyło aż do idiotycznego finału. Jednak realizacyjnie, aktorsko i wizualnie to do końca była uczta (może poza CZARNYM ODCINKIEM Z NOCNĄ BITWĄ). Gdyby tę samą fabułę podać w taniej wersji z np. Kevinem Sorbo to raczej by sie całość nie obroniła, mimo Martina (nota bene chyba już samoznudzonego cyklem) w tle.
  6. Nooo, to jest argument klasy ultimate. Zwykle używany w razie braku argumentów standardowych. Ojej, to można się wypowiadać na temat trzeciego sezonu, bez obejrzenia go? To chyba jednak oczko wyżej niż ja. Hmmm... Z tego co napisałem to raczej wytykam to, co widziałem. Fabuły nie tykam o tyle, że już książki mnie znudziły, więc nie wiem, na ile zmieniono to i owo. Ale jako ignorantowi w tym sensie wiele rzeczy nie przeszkadza mi tak, jak fanowi, który zna pierwowzór, jeżeli całość ma sens. Natomiast cały czas mówię jedynie o warstwie realizacyjnej, bo akurat na tym sie znam. Od strony teorii co prawda, bo na praktykę talentu zabrakło, ale jednak. Co do dekonstrukcji całości wystarcza. Czy serial/film jest dobry można ocenić bez znajomości materiału źródłowego - to coś innego niż wierność adaptacji (tu bez tego ani rusz). Jeżeli jest dobrze zrobiony, w miarę trzyma sie kupy (nie ma ideałów) i zaciekawia, to już całkiem nieźle. Przykład? Serial Terror. Jest dobry sam w sobie, ale do książki nie ma startu. Gdybym nie czytał, byłbym zachwycon serialem. A tak doceniam to i to. Natomiast zgodzę się, że w wielu przypadkach (zapewne tutaj też - znam inne dokonania ASa i wiem, że potrafi) baza w postaci książki i wierność jej "duchowi" i ew. niuansom fabularnym dobrze finalnemu efektowi robi i ułatwia zadanie. Jeżeli ktoś sie już przegryzł przez temat i pewne rzeczy poustawiał z sensem, to robienie w poprzek jest ryzykowne. Cała (duża) trudność to zgrabne zatkanie dziur po tym, czego trzeba sie dla dobra filmu pozbyć - dlatego czasem sie do tego zatrudnia autora pierwowzoru. Aczkolwiek są i odwrotne przypadki. Dokładnie o to chodzi. Spora (nie cała) cześć zarzutów tzw. fandomu tyczy sie jednak właśnie tego, kto kogo powinien zagrać a kto nie - i to mnie głównie śmieszy. Np. Henry. Ileż to było dyskusji, że się nie nadaje, bo np. ma "dupkę" w brodzie. A teraz Henry wróć... BTW. ostatnio ze strony Netflixa padło sformułowanie, że zatrudnili Anyę Chalotrę żeby... "podważyć standardy piękna." Na miejscu tej pani dałbym komuś w pysk za tę wypowiedź. Bo w gruncie rzeczy znaczy to, że jest (według Netflixowych standardów) niezbyt urodziwa.
  7. Oho - spięte poślady i ogień w oczach - chyba trafiłem na trufana 🙂. Może jednak należałoby przeczytać? I jakoś jaśniej napisać, bo od "Bronisz..." niewiele zrozumiałem. "Kolorek włosów" to tylko przykład, czego się potrafią czepić trufani. Ja to nazywam "syndromem Bombadila". Kilka postów wcześniej Nezumi pokazał zdjęcie filmowej Eithné i porównał z opisem książki. No kupa po prostu. Tylko JAKIE to ma znaczenie dla fabuły czy idei książki?! Owszem - gdybym znał książki ASA na wyrywki to może bym kręcił nosem, ale nie znam, więc oceniając serial WYŁĄCZNIE przez pryzmat jakości filmowej mogę mieć gdzieś jak ta Pani wygląda. Oczywiście do momentu, kiedy takie eksperymenty nie wchodzą w konflikt z np. wyobrażeniami archetypicznymi albo historycznymi. Gdybym ja to robił, to bym sie kierował bardziej Sapkowskim, ale Netflix zapewne policzył ilu widzów (czarnych np.) mu przybędzie a ilu (fanów) ubędzie. Pierwszy sezon "W" w ciągu miesiąca obejrzano w 76 milionach domów. Serio uważasz, że każda z oglądających go osób dokładnie czytała książki lub grała w gry? IMO może z 10%. Reszta oglądała go tak jak ja - bez "znajomości materiału źródłowego". Tego się nie kręci dla fanów, tylko publiczności. I - tak z ręka na sercu - ILE obejrzałeś seriali (dobrych lub nie) o których nie masz pojęcia, że powstały na bazie "materiału źródłowego" i ci to, o zgrozo!, NIE PRZESZKADZAŁO? Wspomniany "syndrom Bombadila" zrodził mi się w trakcie oglądania Władcy pierścieni Jacksona - materiał źródłowy znam doskonale - czytałem chyba z 20 razy od dość młodego wieku (II wydanie z okładkami Stasysa Eidrigevičiusa z 1981 roku). Trufani zasypali Jacksona pretensjami o to, gdzie jest Bombadil. Odpowiedział prosto: historię Toma kocha, ale JAKIE ona ma znaczenie dla fabuły? Żadne. Jako wielki miłośnik Tolkiena powinienem być załamany po serialu Amazona. A nie jestem. mam w nosie co tam nabrojono, bo książek mi to nie zmieni. A one są najważniejsze - reszta to tylko dodatek. Zresztą podobne zdanie ma chyba AS. który sprzedał prawa do ekranizacji i dalej się najwyraźniej tematem nie interesował za bardzo. Że aż zacytuję Autora: I nie, nie mam sie za mędrca "pośród motłochu matołów", tylko zapomniałem, że jedynie trufani ZNAJĄCY MATERIAL ŹRÓDŁOWY mogą mieć swoje zdanie. Niestety ślepe przywiązanie do materiału źródłowego potrafi nałożyć klapy na oczy (nomen omen 😄) - "przysłowiowy kolor włosów" przesłania fakt, że całość jest zgrabniej zmontowana i logiczniejsza niż do tej pory. Co i tak nie ratuje (3 sezonu) serialu przed przeciętnością. Adaptacja, słownikowo, to przystosowanie utworu literackiego do wystawienia na scenie lub sfilmowania. Dopuszcza zmiany, modyfikacje czy manipulacje materiałem źródłowym. Tyle. A o czym innym niby jest książka niż serial? Wiedźmini są, zabijają potwory, Ciri ma moce a Yeneffer problemy z samoakceptacją 😄 + polityka w tle. Jak zauważyliście - nie znam ŹRÓDEŁ, ale zakładam że mniej więcej o to chodzi w obu przypadkach 🙂 Kubrick był tylko przykładem tego, jak można zmielić "materiał źródłowy" by uzyskać zamierzony efekt. I niestety jesteś w tym przypadku hipokrytą: " jakby byli "Kubrickami" to by sie wszyscy zachwycali serialem. A z niej taki Kubrick jak ze mnie baletnicą". Czyli gdyby pod serialem był podpisany Kubrick to ten nagle byłby dobry? Też zakładam, że byłby inny, ale i tak by sie wam nie spodobał, sądząc po tym co zrobił Kubrick z Lśnieniem. Kingowi w każdym razie się to nie spodobało, i doprowadził do ponownej, wiernej i dziadowskiej ekranizacji. Generalnie nie bardzo rozumiem o co ten hałas wokół Wiedźmina serialowego, skoro książek jego istnienie nie zmienia. Jak dla mnie większym grzechem jest jego jakość jako serialu niż swobodne traktowania bazy źródłowej. A że trzeci (IMO najlepszy realizacyjnie) sezon nie żre? Może po prostu się znudził?
  8. A ja mam dość alternatywne spojrzenie na 3 sezon Wiedźmina (chociaż nie obejrzałem jeszcze tej drugiej puli odcinków - jakoś mnie nie ciągnie). Znaczy mi się dość podoba. ALE. Po pierwsze nie czytałem książek Sapkowskiego, bo mnie znudziły wkrótce po próbie zaczęcia - pan A.S. napisał wiele znacznie lepszych rzeczy - zatem nie jestem trufanem i mam dokładnie gdzieś na ile serial się trzyma pierwowzoru. Jak czytam różne wpisy trufanów właśnie i jazdę po Bagginsie z tego powodu, że ktoś ma inny kolor włosów albo powiedział zdanie nie w tym momencie co w książce to mi sie śmiać chce. Bo jak już jest książka to trzeba ja skopiować w 1:1 przecież... Czyli że na ekranie chcę tego samego co już znam. Głupie i nierealne, ale niestety pielęgnowane przez niektórych autorów - np. Kinga, któremu Kubrick z gniotowatej powieści zrobił złośliwie arcydzieło filmowe... Zatem - film to NIE książka. To zupełnie inne medium z innym "językiem" i "gramatyką". Co mnie zatem urzeka w 3 sezonie "W"? Że nie zasnąłem. IMO to chyba najlepszy sezon pod względem filmowej realizacji - montażu, narracji itp. Poza oczywiście idiotycznym "bullett timem" w scenach walki (niektórych) - taki dziecinny efekt marnych reżyserów (chyba, że wiedzą jak go twórczo użyć - tu nie wiedzieli). No i poza co poniektórymi aktorami.. Ciri... Może zostawmy to nieporozumienie, bo ogólnie sprawia wrażenie, jakby grała w innym filmie i się przypadkiem zapałętała na plan. Tera będzie ostro... Jaskier mi sie podoba 🙂 Znaczy postać NARESZCIE dobrze zagrana. Tak, wiem że oryginalnie nie LGBT a tu LGBT, ale jak już wspomniałem, wierność pierwowzorowi mam gdzieś, bo go nie znam:) I żeby nie było - jak piszę, że mi sie W3 podoba, to oznacza tylko, że da się obejrzeć. Bo nadal jest to przeciętniak (1 i 2 to były półgnioty IMO; cały gniot jest zarezerwowany dla Amazonowego Tolkienomorfa). Taka jednorazówka bez absmaku. Natomiast co do Bagginsa, to ja do niedawna rozumiałem, że zatrudniany przez Netflixa nie może mówić źle o współprodukowanym serialu. Aż zobaczyłem Rycerzy zodiaku... Boże... Wtedy dotarło do mnie, że może on jednak rzeczywiście lubi taki styl. Albo, co prawdopodobne, nie umie w film... Chociaż Katedra (Duży Szacun) czy Szkoła spadania (Szacun) sugerują, że jednak umie, tylko jego (niewątpliwy - bez ironii) talent ewoluował w złym kierunku... Kiedyś, kiedy Wiedźmin miał być filmem i Bagginsa przymierzano do reżyserskiego stołka czytałem wywiad z nim gdzie (cytuję z pamięci, więc mogę być haniebnie niedokładny) zauważył, iż prowadzenie żywego aktora nie różni sie specjalnie od reżyserowania animowanej postaci. Wtedy zacząłem się bać... W tym znanym klipie o misji Rozetta (tak, tym z ochami i achami zachwyconych oglądaczy, że Polak potrafi) znalazłem zastosowanie tej metody twórczej: z dwojga BARDZO dobrych aktorów reżyser wydobył pokłady drewna. Ale może sie okaże, czego życzę z całego serca, że te wszystkie Wiedźminy, Zodiaki i inne to tylko taka kiczowata trampolina do arcydzieła klasy Jokera - w końcu reżyser tego ostatniego też nie rokował... Wracając do Wiedźmina - nie wiem jak silny miał wpływ na jego kształt Tomasz Bagiński (pewnie niewielki), ale z nie do końca dla mnie zrozumiałych powodów W3 mi się lekko spodobał jako film (abstrahując od całej otoczki i tzw. Uniwersum). Taki rzemieślniczy kawałek. Ale, jeszcze nie zobaczyłem końcowych odcinków, więc moje zdanie może ulec korekcie 😄
  9. Ja ci normalnie zazdroszczę... Mieć tyle wolnego czasu żeby tyle pisać i narzekać na soft, którego się nie używa.... A co do AI w Blenderze to nie jest to takie bez sensu jak piszesz. Takie Dream textures np. może być bardzo pomocnym narzędziem.
  10. mrys

    uchwyt do monitra 27-32

    Kupując uchwyt, czy to jakąś rurę z rurą w poprzek czy na sprężynach, czy na sprężynach gazowych warto sprawdzić jak rozwiązano kwestie odchylania monitora w osi poziomej (czyli regulację nachylenia). W 90 % jest to ściskane śruba imbusową i w 90% jest do dupy. O dowolnym odchylaniu mozna zapomnieć, o ustawieniu na stałe też - co jakiś czas znienacka i sam z siebie, albo od ZŁEGO DOTYKU palcem monitor robi skłon do przodu. Ja mam ramie ze sprężyną gazową i w teorii jest to świetne. Jednak po ostatnim fikołku monitora oparłem jego dolną krawędź na nadstawce biurka. Teraz jest stabilny jak skała. Tzn. nie można go w żaden sposób ruszyć, bo się ukłoni. 😄
  11. Ja jestem psiarz zdecydowanie. A ten tutaj to Drops. Żywi się głównie chlebem z masłem i pasztetem. Niezdrowo. Żeby go przekonać do zmian zrobiliśmy mu badania krwi i takich tam (no bo ta dieta nas niepokoi). Pani weterynarz zadzwoniła, że takich dobrych wyników to w życiu nie widziała. No i jak mu teraz wytłumaczyć, żeby ruszył psie żarcie?
  12. Szczerze to nie wiem ile daje - w życiu nie użyłem 😄 Co do kursora 3d - zanim był Blender używałem 3d Studio (paamięta ktoś jeszcze 😉 ) , Maxa w wersjach 1-3 i Rhino przez kilka lat. No i potem XSI razem z Blenderem. Więc w sumie bez 3d kursora dawałem radę, ale jak już go poznałem to sobie nie wyobrażam bez niego pracy 🙂
  13. gdybym się przesiadł na Maye pewnie też bym narzekał: nie ma 3d kursora, cut tnie wszystko jak leci, ech nawarstwia się to i nawarstwia 🙂 Kwestia przyzwyczajenia IMO.
  14. Niech jeszcze tylko ktoś napisze skrypt, usuwający 3d cursora 😄
  15. Przecież można to sobie ustawić na stałe jak się chce? O ile pamiętam domyślnie cut ciął wszystko jak leci, co było IMO durackim pomysłem (NIGDY dosłownie tego w ten sposób nie musiałem użyć) 🙂 Może to potem zmienili w defaulcie. Ja ustawiłem coby ciął tylko zaznaczenie i od kilkunastu wersji nawet nie pamiętam jak było domyślnie 😄 Ten enter na końcu tak boli? Trochę się czepiasz pierdół - Blender ma sporo poważniejszych problemów. Poza tym tu i tam na Maye też wylewają kubły pomyj ze to czy tamto działa tak czy inaczej. IMO różnice w workflow nie są dowodem na wyższość czy niższość softu. PS: 1500 to nadal więcej niż 0 😄 PPS: delete często używam tak, coby mi pousuwał ścianki ale zostawił krawędzie. Sam jestem zdziwiony, jak często mi się to przydaje.
  16. Przychodzi koniec roku, patrzysz na konto a tam BUM. Autodesk ściąga sobie 8K za przedłużenie licencji. Patrzysz czy BF cos tam coś tam - i bum - BF nic nie robi... ;D No ja wiem że z automatu nie ściąga (chyba), ale to nadal 8K powodów, by - jeżeli ci się dobrze pracuje w Blenderze - olać Mayę 🙂 Blender ma generalnie problem, z edycją kilku obiektów na raz. Nie mówię o dosłownej edycji siatki, bo to wreszcie od jakiegoś czasu jest, ale np. o teksturowaniu. W Modo zaznaczasz w shader tree kilka obiektów i hurtem zmieniasz im materiał czy tekstury. Outliner to zresztą taki trochę ubogi krewny modowego shader tree. Co do delete face nie do końca masz rację. przekombinowany system blenderowego delete ma swoje zalety, jeżeli masz pomysł jak go wykorzystać. Czasem (nawet dość często) się to przydaje a jeden klik więcej niespecjalnie boli. Kwestia przyzwyczajenia, ale nie traktowałbym tego jako babol. Są o wiele większe. Np. zupełnie obecnie po...bany sposób używania knife project. Było tak, ze sie zaznaczało dwa obiekty, przechodziło w tryb edycji, wydawało komendę i ten zaznaczony na końcu był cięty (albo ciął - z głowy pisze to nie pamiętam - miałem to "w palcach"). teraz zaznaczasz cięty obiekt, przechodzisz w tryb edycji, z ctrl zaznaczasz obiekt tnący i wydajesz komendę. Zaznaczanie obiektu tnącego, jeżeli leży on na powierzchni ciętego (70% przypadków) albo w bliskości (25% przypadków) wymaga jakichś 5 - 6 prób z kręceniem viewportem i zmianami trybu podglądu (wire, solid). W większości przypadków zaznacza ci się jakaś krawędź tego już zaznaczonego, który jest w trybie edycji. Ale wedle zadowolonych z siebie devów to jest tak, jak miało być a poprzedni sposób był ZUY.
  17. I tu do akcji wchodzi Blender 😄
  18. mrys

    Render z tłem

    Da się. w scenie którą pokazałeś: Pod cuba daj plane jako shadow catcher a w texture coordinate dla tła NIE object tylko window. Noda mapping można wywalić. Dwie uwagi: 1. obrazek do background dodajemy jako zwykły "image texture" 2. rozdzielczość renderu musi mieć proporcje wybranego obrazka bo jest on dopasowywany do okna. Metoda Nezumiego jest jednak znacznie lepsza. Oczywiście obraz tła można też dodać w nodach przy compositingu. Tu propozycja z nodami w compositingu:
  19. Ogarnąć podstawy można samemu. I szczerze powiedziawszy nawet lepsze to, niż bulić za kurs , gdzie uczą co to vertex a co edge i ew. jak je przesuwać. Jak już wiesz, że to rzeczywiście dla Ciebie i masz jakąś bazę można inwestować w bardziej zaawansowane kursy. Ja kiedyś dostałem maila od człowieka, który prosił, bym go nauczył jak robić "takie samoloty", bo ogólnie to go interesuje itd itp. Z grzeczności (bo nauczyciel ze mnie i tak beznadziejny) zapytałem, w którym jest miejscu. Okazało się, że zastanawia się jaki soft sobie do tego ściągnąć a do tej pory tylko grau w gry. Sam ostatnio myślałem o jakimś kursie. O ile jeżeli chodzi o modelowanie techniczne, to sam siebie oceniam jako mocno zaawansowanego, o tyle organika leży i kwiczy a animacja i rigowanie jest jakieś takie basic+. A że wsysa mnie coraz bardziej "paleoart", gdzie sculpt jest właściwie podstawą, to się go uczę (głównie na błędach 🙂 ). Na razie jednak przyzwyczajenia starego dziada wzięły górę - kupiłem sobie książkę 🙂. Nie o samym sculptingu, ale o tym jak odtwarzać na bazie zachowanych skamieniałości wygląd prehistorycznych zwierząt. Zresztą kapitalna rzecz Marka Wittona Paleoartist's handbook. Wyszedłem z założenia, że o ile samą technikę cyfrowego rzeźbienia mniej lub bardziej mogę ogarnąć sam - o tyle żeby to wyglądało trzeba używać narzędzi świadomie - wiedzieć, co chce się uzyskać i dlaczego. Do czego zmierzam: nie sądzę, żeby jakikolwiek kurs sam zrobił z kogoś grafika. A najlepsze są IMO te, które pokazują nie tylko jak ale głównie dlaczego. W jaki sposób temat warunkuje użycie takich a nie innych narzędzi. Stąd rady korzystania z DOBRYCH kursów online, prowadzonych przez specjalistów w danej dziedzinie są jak najbardziej OK. Ale bez podstaw, które musisz wypracować sam do niczego ci się nie przydadzą.
  20. Pamiętam. Pamiętam też, jaki był strach, gdy co poniektórzy optowali za zmianą okna menegera plików, który, delikatnie mówiąc był do d... A już szczytem obelgi było, jak ktoś zaproponował, żeby przynajmniej pod windą korzystał ze standardowego menagera MS. NIE!!!!!! - wrzasnęło komjunity. To by mu zabrało osobowość, bo by sie UPODOBNIŁ!!! No to do dzisiaj sie nie upodobnił, chociaż obecnie meneger w zasadzie jest bardzo OK. Albo inny kwiat: dyskusja sprzed lat: czemuż, ach czemuż Blender się nie pyta przy zamykaniu, czy zapisałeś plik - pytali ciężcy frajerzy i profani?. Bo to by ludzi rozleniwiło, a prawdziwy profi user Blendera takich dupereli nie potrzebuje - odpowiadali wtajemniczeni akolici. Poza tym jest autosave przecież. I tak w kółko: ktoś proponował jakąś zmianę, która w każdym innym sofcie była standardem - NIE!!!!!!!! Blender musi być inny!!! Gdyby był to soft komercyjny, to z takim podejściem dawno by go nie było. Ratuje go tylko cena. A szkoda, bo poza wszystkim jest naprawdę kawałkiem dobrego softu. Przez chwile wydawało się, że ktoś tam w górze wreszcie pomyślał. Wystarczyło sie odrobine otworzyć, chociażby przyjąć ten infantylny lewoklik jako standard, by zyskać naprawdę sporo nowych użytkowników. Mnie VFX ani ziębi ani grzeje - jak powiedziałem taki mam charakter roboty, że mogę ja w całości ogarnąć w Blendku. W niczym mi sie zresztą tak dobrze nie pracuje jak w nim. Ale to nie znaczy, że mam nie zauważyć głupot i tego jak chaotyczny i nieprzewidywalny jest jego rozwój. A o filmach, grach i pomniejszych projektach to bym tu może nie wspominał. Każdy miał być przełomem i w ogóle ach och. Devy sie cieszą z nowej krótkometrażówki a ja sie dalej bujam z ich niespodziankami. Pamiętam, ze bodaj od 2.8 wyeksportowanie UV layout w png w 8K okazało sie niemożliwe przy 32 GB RAM. W 2.79 to samo w 16K nie było problemem (zrobiłem taki wariacki test). Na bugtrackerze się dowiedziałem że to "known issue in png exporter". I tyle. Niestety, w żadnym ze swoich 16 filmów tego nie potrzebowali, więc co tam.
  21. Fajnie. Tylko że po drodze zapewne skopią kilka innych rzeczy. W wersji 2.92 np. drastycznie spadła wydajność w trybie texture paint. Lagi były tak potężne, że nie dało się pracować. Poprawiali to przez kilka wersji - w 3.0 jest już OK, chociaż mam wrażenie, że jednak nie tak jak w 2.91 (ale to może być tylko wrażenie). Export UV Layout dla UDIMów (czyli każdy do osobnego pliku) też przerastał możliwości developerskiego teamu Blendera. NIE WIEM jak jest teraz, bo używam zrobionego przez znajomego plugina - zajęło mu to może z godzinę i w dodatku oparł się istniejącym kodzie exportera UV, dodając ze dwie linijki. Do tego dochodzą ustawiczne zmiany w skrótach klawiszowych, oczywiście w żaden sposób nie anonsowane w filmikach z cyklu "new incredible feature". W dodatku, jako że całego potencjału Blendera nie wykorzystuję, więc pewnych niedociągnięć pewnie nawet nie widzę. Mam nieodparte wrażenie, że devovie nie używają Blendera do tworzenia czegokolwiek tylko go developują i ew. robią krótkie filmiki co to on nie potrafi. A część błędów ciągnie się już od bardzo długiego czasu. Osobiście wolałbym żeby najpierw poprawili to, co działa nie do końca dobrze, trzymali się ustalonej klawiszologii a potem dopiero siadali nad nowymi możliwościami. Co nie znaczy, że go nie lubię 🙂 Z narzędzi, których używałem siadł mi najbardziej (może poza XSI, bo to w ogóle extraklasa była IMO - jak widzę geometry node w B to mam wrażenie, że ktoś zajumał ICE z XSI 🙂 ) PS: Przypomniał mi się jeszcze jeden kwiatek - nagła zmiana sposobu korzystania z Knife project. Na o wiele, moim zdaniem, gorszy.
  22. Jako że też się nie znam dodam swoje trzy grosze. Zerknąłem na stronę VFX https://vfxplatform.com/ . No i widzę, że CY2022 (czyli plan na 2022) mówi: "Software providers should now use CY2022 as the build target for all new major releases". A CY 2022 przewiduje stosowanie Pythona 3.9.x (czyli jedna wersja w tył). To nie jest archaiczna wersja sprzed trzech lat tylko z 2020. To, że duże studia nie rzucają się na najnowsze wersje jak szczerbaty na suchary, tylko jadą na wcześniejszych, sprawdzonych (zwłaszcza w projektach, które są kontynuacją i trudno w połowie ryzykować zmiany w oprogramowaniu) jest faktem znanym i dość oczywistym. Tym bardziej ruch Blendera na rzecz zerwania kompatybilności z reszta branży wydaje się bez sensu...
  23. Zawsze mnie te kobiece zbroje śmieszyły, bo w zasadzie spełniały wszystkie funkcje poza ochronną 🙂
  24. Tak swoja drogą w rogu mojego ekranu, obok kilku blenderów różnych wersji (bo jeden robi lepiej to a inny tamto) mieszka sobie to (+ dongle w slocie USB 🙂 ) : I szczerze powiedziawszy nie wiem czy to sentyment czy starość, ale to był soft....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności