illy Napisano 20 Grudzień 2006 Napisano 20 Grudzień 2006 Yahoo i Agencja Reutera zamierzają publikować zdjęcia i filmy zrobione przez zwykłych ludzi, obrazujące wydarzenia, które pojawiają się w serwisach informacyjnych. Tym samym mają nadzieję, że miliony użytkowników telefonów komórkowych z aparatami fotograficznymi i cyfrowych kamer wideo zmienią się w zapalonych fotoreporterów. Od kilku dni Reuters.com i Yahoo News, dwa najpopularniejsze internetowe serwisy informacyjne w Stanach Zjednoczonych według firmy comScore MediaMetrix, zamieszczają na swoich stronach zdjęcia i filmy nadesłane przez internautów. Agencja Reutera zamierza udostępniać od przyszłego roku część tych zasobów tysiącom wydawców mediów, którzy zamówią prenumeratę jej serwisu informacyjnego. Firma ma także nadzieję, że uda się jej uruchomić stronę poświęconą wyłącznie materiałom dostarczonym przez użytkowników. - Istnieje nieustający popyt na obrazy, które są ciekawe lub mogą stać się symbolami pewnych wydarzeń - mówi Chris Ahearn, prezes grupy medialnej Reuters. Dodaje, że agencja zawsze kupowała interesujące zdjęcia od osób prywatnych i "wolnych strzelców" współpracujących z nią na luźnych zasadach. - To tak, jakbyśmy zadawali pytanie: "Co by było, gdyby wszyscy ludzie na świecie zostali naszymi reporterami?" - kontynuuje Ahearn. Projekt jest jednym z najbardziej ambitnych przejawów tak zwanego dziennikarstwa obywatelskiego. Na zjawisko to składają się również blogi, raczkujące strony internetowe z wiadomościami lokalnymi, a także starania podejmowane przez wielkie organizacje medialne, takie jak BBC lub CNN, które chcą sprawdzić, czy użytkownicy ich serwisów mogą jednocześnie stać się reporterami. Wiele agencji informacyjnych sięga po zdjęcia amatorskie, aby uzupełniać wiadomości o wydarzeniach takich jak zamachy bombowe w Londynie lub tsunami. Yahoo już wcześniej wykorzystywało prace zamieszczane przez internautów w należącym do firmy ogólnodostępnym serwisie Flickr służącym do publikacji i wymiany fotografii. W ten sposób powstał na przykład pokaz slajdów ilustrujących sytuację w Tajlandii po wrześniowym zamachu stanu. Również filmy nagrane telefonami komórkowymi coraz częściej współtworzą serwisy informacyjne. Tak właśnie został sfilmowany Michael Richards, w chwili kiedy obrzucał rasistowskimi obelgami osoby komentujące jego występ. Aktor, grający Kramera w serialu komediowym "Seinfeld", został na tym przyłapany podczas występu w jednym z klubów nocnych. Nagranie opublikowano na stronie TMZ poświęconej gwiazdom showbiznesu. Ku różnorodności Wspólny projekt Yahoo i Reuters ma być sposobem na zwiększenie różnorodności materiałów wizualnych wchodzących w skład serwisów informacyjnych. W serwisie informacyjnym Yahoo użytkownicy mogą zamieszczać zdjęcia i filmy w sekcji zwanej You Witness News (news.yahoo.com/page/youwitnessnews). Wszystkie pojawią się na stronie Flickr i jej odpowiedniku zawierającym nagrania wideo. Redaktorzy w Yahoo i Agencji Reutera przejrzą nadesłane materiały, wybiorą najciekawsze i opublikują je na stronach z odpowiednimi artykułami, podobnie jak dzieje się to z pracami profesjonalistów. - Ludzie nie mówią: "Chcę zobaczyć materiały nadesłane przez internautów'" - opowiada Lloyd Braun, zarządzający grupą medialną Yahoo. - Chcą po prostu zobaczyć Michaela Richardsa w klubie. Jeżeli ktoś zrobił mu zdjęcie telefonem komórkowym, to w porządku. Jeśli uwiecznił go zawodowy fotoreporter, to też dobrze. Użytkownicy nie otrzymują honorariów za nadesłane materiały opublikowane na stronach obu serwisów. Ci jednak, których prace zostaną wybrane do dystrybucji wśród klientów Agencji Reutera, dostaną zapłatę. Ahearn mówi, że nie ustalono jeszcze zasad wynagradzania. Przypuszcza, że stawka podstawowa może być dość niska, ale jak twierdzi, firma jest skłonna płacić więcej tym, którzy zgodzą się na udzielenie jej wyłączności na publikację zdjęć i filmów zarejestrowanych w trakcie najważniejszych wydarzeń. Jak na razie nie ma żadnego przepływu pieniędzy między Yahoo a Agencją Reutera, ale jeżeli tej ostatniej uda się stworzyć oddzielny serwis informacyjny z materiałami nadsyłanymi przez internautów, firmy zaczną dzielić się zyskami. System weryfikacji materiałów Zanim zdjęcia i filmy pojawią się na stronie Yahoo lub wejdą do sieci dystrybucji Agencji Reutera, specjaliści poddają je dokładnej analizie, aby wyeliminować podróbki i fotomontaże. Procedurom tym daleko jeszcze do perfekcji. Zeszłego lata jeden z blogerów odkrył, że zdjęcia z konfliktu w Libanie nadesłane przez jednego z samodzielnych fotoreporterów współpracujących z agencją zostały zmienione cyfrowo. Firma zerwała umowę z fotografem i usunęła jego prace z archiwum. Obecnie zatrudnieni przez nią specjaliści próbują stworzyć oprogramowanie umożliwiające szybkie wykrywanie zdjęć poddanych przeróbkom. Umowa z Yahoo jest jedną z kilku inicjatyw Agencji Reutera mających na celu zdobycie nowych źródeł materiałów do serwisu informacyjnego. Grupa zainwestowała 7 mln dolarów w Pluck, firmę zajmującą się dystrybucją zawartości blogów wśród wydawców gazet i innych tradycyjnych mediów. Wspiera również dwa bardziej eksperymentalne przedsięwzięcia: serwis NewAssignment.net promujący nowe podejście do reportażu, w którym praca zawodowych dziennikarzy łączy się z wkładem internautów, oraz Global Voices, będące kolekcją blogów z krajów słabiej rozwiniętych. Również Yahoo ma ambitne plany związane z serwisem You Witness News. Chce wykorzystywać nadesłane obrazy na swoich stronach o sporcie i rozrywce. Z czasem zamierza poszerzyć serwis o wiadomości lokalne i sport w szkołach średnich. W przyszłości rozważy możliwość pozwolenia internautom na nadsyłanie nie tylko zdjęć i filmów, ale także całych artykułów. Jak na razie, problemem zarówno Yahoo jak i Agencji Reutera jest brak wystarczających środków do edycji i weryfikacji takich tekstów. - W serwisach informacyjnych istnieją ścisłe reguły dotyczące jakości ich zawartości - mówi Elizabeth Osder, główny dyrektor Yahoo do spraw rozwoju produktu. - Jeśli mamy opublikować jakiś tekst, musimy go dokładnie sprawdzić. CNN, będąca własnością Time Warner uruchomiła w sierpniu dział I-Reports (http://www.cnn.com/exchange/), do którego użytkownicy mogą przysyłać teksty, obrazy i filmy. Niektóre z nich trafiają do serwisów informacyjnych. Wewnętrzny obserwator - Nawet najlepsi reporterzy w większości przypadków podchodzą do tematu z punktu widzenia obserwatora zewnętrznego, stojącego z boku tego co się dzieje - mówi Mitch Gelman, szef produkcji CNN.com. - Natomiast bezpośredni, zaangażowany uczestnik wydarzeń patrzy na wszystko od wewnątrz - ma do zaoferowania zupełnie inną perspektywę. My, jako agencja informacyjna, czujemy się zobowiązani do przedstawienia obu punktów widzenia, aby zagwarantować pełny przekaz. Yahoo i Reuters mają, poza największymi serwisami informacyjnymi, również innych konkurentów przyciągających ludzi chcących podzielić się swoimi nagraniami. Mogą na przykład uzyskać natychmiastową satysfakcję zamieszczając je na stronach ogromnego serwisu wideo YouTube, będącego własnością Google, albo w jakimś innym zakątku sieci. - Zwykły człowiek bywa świadkiem czegoś, co może stać się tematem wiadomości w mediach średnio raz na 10 lat - mówi Steve Rosenbaum, twórca MTV Unfiltered, jednego z pierwszych programów telewizyjnych współtworzonych przez widzów nadsyłających własne materiały. - Kiedy ktoś ma coś, co uzna za warte opublikowania w internecie, umieści to na stronie, z której korzystał już wcześniej. A liczby mówią, że ta strona to YouTube. I rzeczywiście, Yahoo miało problemy z przyciągnięciem chętnych do publikowania filmów wideo w ciekawym serwisie, który powstał w wyniku współpracy z siecią kablową Current stworzoną przez byłego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych Ala Gore'a. Od paru dni na stronie nie można już zamieszczać nowych materiałów. Według Rosenbauma, będącego obecnie szefem firmy Magnify Media, która pomaga właścicielom stron internetowych publikować filmy wideo, mogą oni napotkać problemy związane z pozyskaniem właściwych materiałów do serwisów. - Jeśli oczekujemy, że internauci sami będą wiedzieli, jakie wiadomości mogą wzbudzić zainteresowanie milionów użytkowników sieci, to albo zaleje nas powódź sensacyjnych historii o pożarach samochodów, albo nie dostaniemy nic. A przecież nie o to chodzi - mówi Rosenbaum. © 2006 The New York Times __________________ Wydalo mi sie interesujace dlatego wrzucam tutaj :) http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,74419,3804907.html
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się