Studia typu DD, R&H, czy ILM są opłacane z budżetu produkcyjnego, prawda? Jeśli tak to trochę słabo, bo często (Life of PI, Benjamin Button) to właśnie VFX praktycznie "robi" cały film, a potem nie dostają centa z zysków z dystrybucji. Wracając do "Life of PI" - (kwestia gustu) ale moim zdaniem bez VFX film byłby tylko marną papką z wyświechtanym pomysłem na scenariusz.
Świetny artykuł :)
Pobawiłem się chwilę tą betą, niby fajnie ale chyba wolę substance designera - te same możliwości plus tekstury proceduralne, nody, nondestructive workflow.