Skocz do zawartości

scorpio13

Members
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  1. to zawsze mozna poddac dlugiej niekonczącej sie dyskusji : - moze masz niska odpornosc na stres i tylko wydaje Ci, ze ten poziom stresu nie jest adekwatny do zarobków ? - moze z racji krotkiego stazu (sory, ale 3 lata to nie jest "juz 3 lata doświadczenia", ale "dopiero 3 lata doświadczenia") masz jeszcze za słaby warsztat żeby sobie radzic z tym co firma przed Tobą stawia, a moze firma wyposaza Cie w "narzędzia" (w sensie wiedzę) tylko Ty za wolno sie w tym wdrażasz ? No bo jesli piszesz zdanie typu "jeżeli spartolisz i wybierzesz opcję, która nie będzie spełniała głównych założeń, to zapomnij o premii/awansie/podwyżce/udziale w ciekawym projekcie " to pierwsze co sie nasuwa to : wybierz taką opcję która będzie spełniała te założenia :). Czy jestes w stanie czy nie to prosta pochodna Twoich kompetencji (bez obrazy, nie neguje ich). I wiem , że nie ma cżłowieka który wie wszystko. od tego są doradcy po stronie integratorów i vendorów żeby z nich korzystać. Umiejętnie. Jelsi pracujesz w duzym banku to wystarczy , ze poszukasz u producenta account managera odpowiedzialnego za Twój bank lub ogolnie za sektor bankowy i kazdy przysle Ci inzyniera ktory bedzie odpowiadal na Twoje pytania, a jak zażądasz to zrobią Ci szkolenie - i za takie rzeczy sie nie płaci. Jesli ktos nie odpowiada na Twoje żądania to po prostu zadzwon do jego bezposredniego konkurenta i popros o to samo. dzisiaj w wiekszych projektach rzadko sie zdarza, zeby firma sama w calosci takie rzeczy przygotowywala. zeby to bylo mozliwe, chocby ze wzgledu na koszt pozyskania i utrzymania wiedzy/kompetencji w organizacji... nie wiem czym dokladnie sie zajmujesz, ale w ciemno moge zaproponowac, zebys sobie wyliczyl jakie systemy/urzadzenia masz pod sobą, a potem zastanow sie ile czasu i pieniedzy trzeba na to zeby sie przeszkolic, popraktykowac zeby osiagnac ekspercki poziom wiedzy w tym wszystkim ? Każde rozwiązanie możesz obronić przygotowując coś co się nazywa "proof of concept" (moze u innych inaczej sie to nazywa). Bo wynikiem tego działania jest formalnie dokument ktory określa z jednej strony Twoje oczekiwania z drugiej wyniki testu konkretnego rozwiazania potwierdzajace bądz nie spełnialność Twoich oczekiwań. Inna sprawa to umiejetnosc cedowania odpowiedzialnosci na innych w Twojej firmie (do tego nei trzeba byc managerem), ale to juz temat na inna dyskusje, jak chcesz pociagnac temat to napisz na priv bo tutaj odejdziemy od tematu forum... :) . jesli pracujesz w duzej organizacji to sory, ale musisz conajmniej 30% swojego czasu pracy poswiecac na socjalizacje, samopromocję etc etc, inaczej predzej czy pozniej zginiesz. :) to tak optymistycznie... nigdy nie pracowałem w it po stronie utrzymania infrastruktury czy to sprzetowej czy softwareowej. zawsze bylem stronie tych co to sprzedaja takim jak Ty :). wierz mi, ze po mojej stronie wcale nie jest to bardziej kolorowe. ja mam proste targety na wielkosc sprzedazy. jestem rozliczany w cyklu polrocznym i od 10 lat od kiedy jestem w sprzedazy (dawniej bylem inzynierem) zyję w tych cyklach. czyli teraz jak sie zaczyna nowe polrocze finansowe to wiem , ze przez 6 miesiecy mam prace, za okolo 5 miesiecy tuz przed koncem polrocza patrzac na wynik sprzedazy bede wiedzial, czy mam sobie szukac innej pracy czy nie... :) to tak optymistycznie zeby zakonczyc... :D
  2. jesli przyjąć podejscie pt w kazdej rzeczy szukajmy czegos pozytywnego to tak, masz absolutną rację, za 40tys ZŁ dowiedziałem się, że nawet najlepsze kolega może mnie orżnać na kasę... :D dobre i to ...:D
  3. Jestem tu nowy, na dodatek hobbysta w grafice, ale wątek mocno mnie zaciekawił więc pierwszym postem sie wypowiem wlaśnie tutaj. :) Traktujcie to jako luźne , raczej nieprzemyślane uwagi :) Nie ma czegoś takiego jak absolutna gwarancja tego , że ktoś się wywiąże z umowy czy to pisemnej czy ustnej. Nie mniej jednak, tam gdzie w grę wchodza pieniądze, tak zwany "współczynnik ryzyka wydymania" wzrasta gwałtownie w sytuacji kiedy "papierka" nie masz. Więc imho zawsze warto umowę podpisać. Nie kazdy przypadek konczy sie ciaganiem po sądach, a w skrajnych sytuacjach mozna taki nieuregulowany dług sprzedać windykatorom, oczywiscie ze stratą (nie wiem ile, 20-30%?), ale przynajmniej czesc pieniedzy dostajesz od razu, a firma windykacyjna najczesciej sie nie certoli tylko szybko idzie po swoją część stosujac swoje sprawdzone metody... Pewnie w praktyce nie jest to ani łatwe , ani kolorowe, ale bez "papierka" nie masz nic żeby walczyć o swoje...Brak umowy to wręcz proszenie o wydymanie. Zdarzyło mi sie to w życiu dwa razy i nauczka jest taka, że gdybym poszedł droga formalną to raczej byłbym dzisiaj bogatszy o dobre 40kZŁ... Bolesne jest , ze w jednym przypadku dymaczem byl tzw dobry znajomy ktory dla garsci pieniedzy zdecydowal sie spuscic w kiblu 10 lat znajomosci...Pieniądze potrafią zapsuć każdego... Z innymi Twoimi wypowiedziami wypowiedziami sie zgadzam w 100%. Kontrolerzy lotu i piloci to oczywiscie, ze inna historia. Ich stres wynika z odpowiedzialnosci za zycie ludzkie, zaden z nich nie jest freelancerem i kazdy z nich niezle zarabia i nie zyje w obawie, ze po zakonczeniu lotu moze nie dostac nastepnego zlecenia. MA umowe o prace i musi w ciagu miesiaca wylatac swoje. Stres w sytuacjach niecodziennych owszem sie poajwia, ale ta grupa zawodowa ma na swoje szczescie cos co sie nazywa procedury i ich przestrzeganie oznacza zero konsekwencji parwnych... oczywiscie utrata wlasnego zycia to inna sprawa, ale jak ktos ma problem z takim ryzykiem i stresem z tego wnikajacym to powienien zmienic pracę, to tak jakby bokser bał sie wyjsc na ring, bo moga mu nos złamać... (generalnie wśród wyczynowych bokserów nie ma chyba nikogo kto chociaż raz nie mialby zlamanego nosa... :P taka robota). Warto pamietac, ze statystycznie jednak wiecej ludzi ginie na drogach niz w katastrofach lotniczych... a najczesciej przez ulice przechodzi sie bez stresu , nie myslac o tym, ze ktos moze nas przejechac. Po pierwsze - w kazdej branzy rządzą pewne te same uniwersalne zasady : wiec oczywiscie tam gdzie bariery wejscia sa niskie (nie potzrebne duze kompetencje, jak przy kopaniu rowów łopatą...) tam zarobki będą niskie. Więc jak ktoś myśli o wyższych zarobkach to niech szuka w takiej dziedziny/specjalizacji, która ma większe bariery wejścia i tym samym mniej ludzi sie tym zajmuje. Wiec jak teksturujesz kamyki, to nie licz na to , ze zarobisz tyle ile na zrobieniu fotorealistycznej postaci ludzkiej - jesli jestem w błędzie to mnie poprawcie bo tak naprawde w grafice jestem laikiem i moze teksturowanie kamykow jest trudniejsze... :D Ja osobiscie wspolczucia dla kopaczy rowów nie mam zadnego, jak na nich patrze to raczej odczuwam satysfkacje z tego , z lepiej pokierowalem swoim zyciem, nawet jesli bylo troche szcześcia to twierdze, ze zdajac maturę,idąc na studia i szukając aktywnie pracy, szkolać się, zdajac egzaminy po róznych kursach wydatnie temu szczęściu pomogłem. Jeśli ktoś ma 30tke na karku i kopie rowy to jedyne co mi przychodzi do głowy to pytanie : coś ty człowieku zrobił ze swoim życiem...? Bo sory, ale juz pozniej wyjsc od kopania rowów na lepsza pozycje jest piekielnie trudno... Po drugie - trzeba (w kazdej branzy) budować swoją reputacje solidnością i jakością wykonanej pracy. W każdej branzy ludzie chetnie wracają do sprawdzonych (profesjonalnych) wykonawców bo to po prostu oznacza mniejsze ryzyko i pzrewidywalne efekty. Wiec jesli nawet początki są trudne i bolesne to warto zacisnąć zęby i robić dobrze swoje. Po trzecie nie łap się za wszystko i nie konkuruj ceną. Domorosłych fotoszopowców jest mnóstwo - strone internetową zaprojektują Ci już za 50zł... Logotyp już za 150... Potem się okazuje , że zdalnie pracujesz z 14latkiem... W handlu ogólnie znana jest zasada, że jeśli ktoś konkuruje tylko obniżaniem ceny za sprzedaż swoich usług czy towarów to znaczy , że nie ma nic innego (np w sensie jakości) do zaoferowania i jest zawsze gwarancją szybkiej erozji marży (zarobku) - zawsze pojawi się ktoś kto aby wygrac na chwilę jednego klienta zejdzie z ceną jeszcze niżej.... Bolesne jest to, że jak raz coś dla kogos zrobisz za 1 zł, to później przy drugim zleceniu od tego samego klienta już będzie niezwykle trudno zrobić coś podobnego za 1,20zł. Negocjacje cenowe to zawsze pewne ryzyko, ale na szczescie dwustronne. Jak ktoś Ci powie, ze jakiś chińczyk chce sie podjac zlecenia za połowę twojej ceny to machnij ręką. Może chińczyk to zrobi, a może za miesiac zleceniodawca wróci do Ciebie załamany jakością pracy chińczyka. 50/50 - to dość wysoka szansa. Chcesz być freelancerem - tzn , że chcesz być niezależny, robić co lubisz, pracować wtedy kiedy chcesz czasami zarabiając extra , a czasami tyle co nic ? przyjmij do wiadomosci, że dopóki nie osiągniesz pozycji tzw "wymiatacza" do którego idą pielgrzymki ze zleceniami to zawsze będzie Ci towarzyszyć niepewność jutra i zmienne szczęscie. ale za to masz luz i jak w srode nie chcesz rano wstawac z łóżka to nie wstajesz... Chcesz miec świety spokoj, stabilne zarobki, jako taką zdolnosc kredytową wynikającą ze stałego zatrudnienia - idź gdzies na etat, 8h dziennie za biurkiem i upierdliwy szef nad głową to konsekwencje. W pracy na etacie w tej czy innej branży stres/deadline pojawia sie taki, a u freelancera inny - można pokusić się o stwierdzenie , że poziom stresu najczęściej jest adekwatny do zarobkow - branża bez znaczenia... (po zastanowieniu się wyłączyłbym z tego prawników...;P ) Praca łatwa, przyjemna, dobrze płatna, bez stresu to mit, niektórzy powiedzieliby : utopia. nie ma takiej pracy. Mówię wam to mając juz troche po 40tce, równo 20lat pracy zawodowej w IT z czego większość lat w duzej korporacji. Wierzcie mi : poziom stresu bedzie zawsze adekwatny do zarobkow.

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności