Już odpowiadam po kolei i załączam jeden ze spotów do wglądu:
1. Byliśmy na planie. Wydrukowaliśmy mrówkę na drukarce 3d, żeby funkcjonowała na planie jako referencja skali oraz aby operator o oświetleniowcy mieli na co ostrzyć, świecić itd. Nadzorowaliśmy trochę, żeby sobie pracę ułatwić o ile to możliwe. Tracki, HDRI, dokumentacja i rozmowy z reżyserem i operatorem, aby wszyscy nadawali na tych samych falach. Nie wszyscy mieli doświadczenie w pracy z takim wirtualnym bohaterem, który będzie wstawiony u ujęcia dopiero później. Ustalenia co i gdzie mrówa będzie robiła, były w jakiś tam sposób już wiążące.
2. Jak zauważycie na finalnych reklamach, mrówka często ma jakąś tam interakcję z otoczeniem. Coś podnosi, coś podaje, coś ustawia. Na planie był obecny lalkarz, który to wszystko już pod kamerą animował. Na żyłkach, na drucikach. Z punktu widzenia produkcji, tak wyszło dużo taniej, a i dla nas mniej roboty. Generalnie taką zasadę się przyjmuje, że jeśli coś można nakręcić i to dobrze wygląda w kamerze, to tak zostaje. Tam było kilka odcinków tej mrówki. W każdym odcinku inne przedmioty. Decyzja odgórna poszła taka, że wszystkie przedmioty jeśli tylko jest to możliwe, są kręcone razem z otoczeniem.
3. Tutaj akurat Corona, 3ds max.