W normalnych okolicznosciach moze bym sie klocil, elokwetnie Cie deptal, w kazdym razie werbalnie probowal zdusic powyzszy wywod, ale zgadzam sie z Toba w kazdym chyba punkcie, wiec klocic sie dla zasady to nawet nie profesjonalnie, od tego ma sie dziewczyne :)
Wiec po kolei. Slusznie trafiles z moimi inspiracjami, chociaz nie zastanawialem sie nigdy nad stopniem nasladownictwa stylu, ktore jak zauwazyles popelniam :) Byc moze :) Przynajmniej nie wzoruje sie na zadnych antytalentach.
Moim zdaniem Sledziu wiecej niz potrafi juz nie zrobi, a nawet przezywa pewien regres. A rysowanie kobiet nigdy mu szczegolnie nie wychodzilo (vi de chocby Osiedle Swoboda, ale jeszcze w Produkcie, bo to zeszytowe to kupa i powrot do rysunkow ktore nadsylal do Secret Service :) Campbella Danger Girl i rysunki okolotematyczne tez robia na mnie niesamowite wrazenie, w przeciwienstwie do jego nowych poczynan. Ale wracajac do tematu...
Co do braku wlasnego stylu - fakt, zgadzam sie w calej rozciaglosci, ciagle nad nim pracuje. Podstawy, czyli zaplecze warsztatowe malymi kroczkami zaczyna sie ksztaltowac na zadowalajacym poziomie, choc jeszcze duzo zostalo do opanowania, a gleboko wierze - ze moge osiagnac o wiele wiecej niz potrafie na dzien dzisiejszy. Styl przyjdzie sam, tak jak przyszedl warsztat - jako wypadkowa pomyslow, inspiracji, moich gustow i podlapanych u innych szczegolow. Czego Wam i sobie zycze.
Pozdrawiam rowniez :)