Skocz do zawartości

Baggins

Members
  • Liczba zawartości

    1 085
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez Baggins

  1. Trybal - Częściowo już odpisałem na to pytanie. Z reguły staram się wyłączać analityczny umysł i nie "widzieć", że na przykład tak naprawdę oglądam paru gości na greenboxsie, albo , że w trakcie pełnej napięcia sceny, za kamerą stoi jeszcze dwudziestu techników i to wszystko ogląda. To by zepsuło zabawę. Co do efektów - także od jakiegoś czasu po prostu staram się oglądać film. Moja wiedza efektowa jest spora, i często wiem jak zrobić, lub jak zrobiłbym dany efekt - ale poza przypadkami bardzo złych filmów nie włączam tej części mózgu. smiler - i miasteczko filmowe i PISF jako organizacja w wielu szczegółach nie są pozbawione wad, ale ogólnie jest to bardzo wartościowa sprawa i już widzę, że przyczynia się do zwiększania ilości produkcji filmowej w Polsce. Co za tym idzie także produkcji efektów. Tak - myślę, że będziemy mieli coraz częściej do czynienia z efektami w polskich filmach - także pochodzącymi z PI. peteRlo - Dukaj to temat rzeka. Pisze książki nieekranizowalne, albo trudne do zekranizowania, ale nie poradzę - mimo upływu lat dalej ta proza trzyma mnie mocno i wcześniej czy później zrobie kolejny film na Dukaju oparty. Pomysłów jest kilka. "Ruch Generała" - o którym wiadomo od lat -( czeka aż bedę lepszym reżyserem ). Serial na bazie "Czarnych Oceanów" ( to za duże na pojedyńczy film ) czy film oparty o "Xawrasa". "Xawras" z tych wszystkich projektów jest najbardziej realny - bo koszty tej produkcji będą stosunkowo najniższe - stąd też pracujemy nad pre-produkcją tego filmu. Niezależnie od tego jak nam pójdzie to i tak minie jeszcze sporo czasu zanim projekt ten nabierze konkretnych kształtów. W tej chwili trwają prace nad scenariuszem. Chalek - teledysk to bardzo fajna forma pracy, ale niestety w naszych realiach są to projekty skrajnie deficytowe. Wolność twórcza jest spora, ( to zazwyczaj idzie w parze - niski budżet, duża wolność ) , ale pamiętajmy, że zazwyczaj w budżecie trzeba zmieścić nie tylko efekty czy animacje, ale też cały plan zdjęciowy - i niestety małe nakłady na zdjęcia w przypadku teledysków bardzo widać. Trzeba więc włożyć sporo pracy, przy dużych ograniczeniach budżetowych, wiedząc, że materiał co by się z nim nie zrobiło i tak będzie wyglądał trochę "tanio" . Wyjątki tylko potwierdzają regułę. Trudno o entuzjazm dla takich projektów w takiej sytuacji. Dobra, ale ja tu się zasłaniam budżetami, a tak naprawdę nie chcę wyjawić głównego powodu jakim jest mizerny moim zdaniem wybór muzyki - sam kojarze zaledwie kilka nazwisk na polskiej scenie, do których muzyki chciałbym pracować i nie powodowałoby to u mnie bólu zębów. A zagraniczne gwiazdy na razie się jeszcze do nas nie zgłaszały. ( choć kto wie, kto wie , zobaczymy ) Levan - Tak, zrezygnowałbym z zajmowania się grafiką i reżyserią reklam gdybym dostał taką propozycję, chociaż bardziej prawdopodobne będzie płynne przejście między jednym i drugim stanem. Reklamy ( tak jak w początkach kariery grafika - wtedy pod kątem warsztatu 3D ) traktuje jako świetną szkołę warsztatu. Są wymagające psychicznie i technicznie, ale też przy reklamach można pracować na profesjonalnym sprzęcie filmowym z dużą ekipą i powoli wprawiać się. Jak na razie nie uważam się za świetnego w tej dziedzinie - uczę się , podpatruję, popełniam błędy ( na szczęście większość reklam które robię jest zdjęciowo bardzo prosta - dużo efektów, greenboxy, albo nawet czysta animacja ) - ale powoli idę do przodu i udział projektów, które wyłącznie reżyseruję wzrasta z hehe, kwartału na kwartał. I idzie mi to coraz sprawniej. Nie sądzę, żebym musiał zaczynać od nowa - coś tam już umiem, powoli idę do przodu. michalogorek - ohohoho - wymieniasz nazwiska z samego topu, a porównujesz je z polską średnią. Jak się mocniej skupić, można znaleźć parę zupełnie niezłych teledysków robionych przez polskich twórców - a , że jest ich mało - to naprawdę nic dziwnego. Jesteśmy małym krajem. Co do drugiego pytania - hehe - przyznam, że nie wydaje mi się do końca jasne, ale spróbujmy. Pamiętaj, że PI narodziło się jako studio robiące efekty specjalne i prościutkie animacje do reklam. Potem, zaczęliśmy produkować powoli filmy - siłą rzeczy animowane, w tym w końcu czujemy się najlepiej. Dopiero od niedawna mamy możliwości i chęci, żeby powoli sięgać w stronę filmu aktorskiego, ale też w stronę większych produkcji animowanych. To wieloletni proces. Hehe - trochę nie rozumiem pretensji - to tak jakbyś zarzucił jakiemuś studiu, które od lat robi filmy aktorskie, że się ogranicza i nie robi animacji - i dlaczego nie robicie animacji? hehe. Bez jaj. Znam prace Cunningama, Gondry'ego i Jonze - co więcej, moim agentem w Wielkiej Brytanii jest producent najlepszych teledysków Gondry'ego - ale nie chcę być "prawie jak Cunningam", czy "prawie jak Jonze" - chcę być Tomkiem Bagińskim i powoli, powolutku będę sobie na to nazwisko pracował. Całkiem możliwe, że po drodze nawet uda się zrobić jakis teledysk. W Twojej wypowiedzi pojawiają się też tony doprawdy lekko przesadzone. Skąd wiesz ,że "brak nam ludzi" , skąd wiesz że "brak nam wizjonerów" - to sądy całkowicie subiektywne - możesz napisać najwyżej - że uważasz, że tak jest. Ja akurat uważam inaczej. Czynnik ekonomiczny, który traktujesz nieco "po łebkach" jest również bardzo istotny, ale pisałem o tym w odpowiedzi dla Chałka. Nie wiem jak bardzo znasz realia produkcji, ale bynajmniej nie jest to bułka z masłem - nie da się skrzyknąć paru ziomów spod bloku i pod hasłem "nakręćmy teledysk" wyprodukować arcydzieło. Że nie wspomnę, że to teledysku potrzebna jest jeszcze muzyka, którą się "czuje". Ostatni wątek wypowiedzi znowu jest całkowicie subiektywnym spostrzeżeniem. Mi akurat o wiele większe uznanie w profesjonalnych kręgach przyniosło FA, a jak o tym zapominam to patrzę na Baftę, którą jako jedyną nagrodę postawiłem sobie narcystycznie na półeczce, hehe, i wiem, że jest to argument poniżej pasa, ale co tam. Tak naprawdę dopiero od FA datuję przyśpieszenie rozwoju. Być może za parę lat, zobaczysz prace, które wydadzą Ci się "wizjonerskie". No i jeszcze sprawa polskich mistrzów animacji. To już temat rzeka. Nie wiem w jakim jesteś wieku, więc nie wiem czy pamiętasz jaka była sytuacja polskiej animacji 10 czy 12 lat temu, kiedy zaczynałem pracę, a wcześniej zaczynałem studia. Animacja leżała i kwiczała, mistrzowie pochowali się piwnicach, zapomnieli o swoich uczniach. Nie mam żalu , jestem realistą - za tym również stały często trudne sytuacje ekonomiczne, przejście do gospodarki rynkowej rozjechało przemysł animowany w Polsce na placek. Zostały gruzy. Ale kiedy tacy ludzie jak ja próbowali się przebijać to nie miał ich kto prowadzić, byli na pustyni i uczyłem się nie na Kuci czy Dumale, ale na Terminatorze i Akirze. I tyle. Ani nie uważam tego za złe, ani za dobre - tak po prostu było. Podaj mi jedno nazwisko rzeczywiście "ucznia starych mistrzów" w ciągu ostatnich 20 lat . Mi przychodzi do głowy tylko Piotrek Karwas i Wojtek Wawszczyk - którzy swoje sukcesy ( proszę mnie poprawić, jeśli się mylę ) zawdzięczali również głównie sobie a nie temu, że ktoś ich prowadził. No , ale teraźniejszość jest już nieco bardziej słoneczna. Ostatnie lata to i dla ASP i dla Filmówki to chyba lepszy okres i sam widze, że i podejście profesorów się zmienia i studenci jakby lepsi - więc pewnie określenie "polska szkoła animacji" znowu zacznie funkcjonować. I z tym optymistycznym akcentem... ;-) tomek
  2. peteRlo - a pytanie gdzie? Hehe. Wiesz, do udzielania się na forach zmusić siłą nie można nikogo. Kiedy zaczyna się ostro zasuwać często aktywność internetowa staje się tego pierwszą ofiarą - i myślę, że inni pracujący tutaj to potwierdzą. Jeśli przeszukasz archiwa kilku polskich forów, znajdziesz wiele bardzo wartościowych informacji udzielanych przez ludzi z którymi kontakt po zaczęciu kariery nagle się urwał. I nie jest to nic nietypowego. Jest tak wbrew pozorom wszędzie na świecie. W samym Sony Imageworks pracuje ze 3000 ludzi - czy aż tak często widzisz rady przez członków tego zespołu udzielane? CGtalk jest po prostu dużo większy, to i z tego nikłego procenta ludzi, którzy dzielą się wartościową wiedzą da się tam uzbierać zauważalną grupę. Z drugiej strony wiele doświadczonych osób wciąż pojawia sie i udziela na forach, ale po paru latach przestaje się odpisywać na każdy wątek i wszystko śledzić. To przykre i trochę przerażające, ale 95% pytań zadawanych na forach internetowych przez początkujących to pytania , na które bez trudu można znaleźć odpowiedź w archiwum, a jeszcze łatwiej sięgając do helpa - nie bardzo jest tu o czym dyskutować. Być może to nadinterpretacja , ale wyczytałem w Twoim poście lekką pretensję i doprawdy nie wiem skąd się ona bierze. Sam staram się kontakt forumowy utrzymywać. Pojawiam się, otwarcie i nie. Publikuję ( rzadko bo rzadko, ale zawsze ) makingofy do reklam choć ich przygotowanie jest dość czasochłonne, ale też już od jakiegoś czasu nie ukrywam, że ruszanie do mnie z pytaniem typu "jak zrobić szkło w V-rayu bo mi nie wychodzi" - to niestety strzał kulą w płot. Jestem jeden a takich pytających dziesiątki. Mam nadzieję, że wątpliwości rozwiane. czołem tomek
  3. Czak1, hindus - nie mam jakiegoś jednego panteonu grafiki na którym się wzoruję. Podobają mi się rzeczy najróżniejsze, w różnych stylach, klimatach. Trudno mi też mówić o moim własnym stylu - zawsze uważałem się raczej za zbieracza, kompilatora podpatrzonych w różnych miejscach scen, obrazów - szukałem oryginalności raczej w nowym złożeniu znanych elementów niż w wymyślaniu nowych. W ogóle uważam, że film to sztuka trochę ludyczna, przaśna, i nie może być zbyt oryginalna. Ludzie lubią oglądać rzeczy, które już widzieli. To wcale nie oznacza, że wszystko ma być tępe i wtórne, to tylko oznacza, że oryginalne pomysły w filmach trzeba dawkować i opakowywać je w rzeczy już opatrzone, które widzów nie odstraszą. Jeszcze wracając do grafików, których podziwiam - podziwiam często ludzi, z którymi pracuję w PI. I nie mówię tego, żeby kogoś tu klepać po pleckach. To naprawdę duża przyjemność pracować z ludźmi, którzy znają się na swojej robocie. Biga już wymieniłem wcześniej, ale czasem warto po prostu zerknąć na stronę ekipy PI, popatrzeć na te nazwiska - to nie zawsze są ludzie udzielający się na forach, czy szerzej znani, - a naprawdę warto ich znać. prrr szalony - Tak, parę osob z ekipy regularnie odwiedza fora internetowe. Ja robię to dość często - choć z reguły odwiedzam dyskusje ogólne, lub off topiki. Nie mam czasu ani możliwości śledzić wątków z pracami - no , czasem coś rzeczywiście mi "utkwi w oczach" - wtedy śledzę wątek, ale to coraz rzadsze. Przy czym prace naprawdę dobre bardzo rzadko przeoczam. Na szczęście jest frontpage, na szczęście są opinie ludzi i nie trzeba śledzić każdego wątku na forum, żeby wyłowić rzeczy wartościowe. Faktycznie staram się nawiązać kontakt, albo przynajmniej zapamiętywać na przyszłość osoby, których prace robią na mnie wrażenie i pokazując dobre prace w internecie łatwo złapać moją uwagę. Parę osób trafiło właśnie w ten sposób do zespołu a z całkiem pokaźną grupą współpracujemy dzięki temu freelancersko przy najróżniejszych robótkach. Ale, żeby było jasne - nie sądze, żebym był w tym specjalnie oryginalny - taki sposób nawiązywania kontaktu z artystami zdarza się już właściwie na całym świecie. Peterlo - i jeszcze: "najbardziej trwałe rzeczy buduje się na najgorszych stronach swojej natury" huehue. To najprawdziwszy fakt. Mamy jedną czy dwie licencje mayi i wykorzystujemy ją głównie do bardzo specjalistycznych, konkretnych zadań. Staramy się wykorzystywać ją na polach na których jest naprawdę mocna. Ostatnio dużą rzeczą zrobioną na mayi, którą ciężko byłoby zrobić na innym sofcie, było tornado z reklamy "Lecha" . W ostatnich czasach bardzo poprawił się transfer danych między maxem a mayą, więc możliwe, że będziemy ją wykorzystywać nieco częściej. Ma parę niezłych patentów. Co do Expo to jest w ogóle długa historia. Generalnie ogólny projekt zewnętrza był narzucony i tu musieliśmy się trzymać, przynajmniej z grubsza projektu targów, ale we wnętrzach mogliśmy trochę poszaleć i mieliśmy od klienta tylko bardzo luźne, ogólne szkice. Ponieważ czasu na realizację tego materiału było bardzo mało klient dał nam wolną rękę - i mogliśmy trochę "pojechać". Tutaj duże ukłony należą się Marcinowi Jakubowskiemu, który okonceptował wszystko i później był też autorem matte paintów w tym projekcie. Także "szuflandii" . tomek
  4. breja - lubiłem komiksy, ale ostatnimi laty kontakt z komiksami mi sie trochę urwał. Sięgam po nie sporadycznie. Lubie Hellboya za humor. caest - Otarłem się o tą szkołę, ale miałem zaledwie dwa wykłady więc nie wiem co się tam teraz dzieje. Jeśli dobrze kojarzę nazwiska ( proszę o poprawienie mnie jeśli się mylę ) to prowadzi pracownię Wojtek Wawszczyk, który ma spore doświadczenie, kilka fajnych filmów autorskich i otarł się nawet o duże hollywoodzkie studia. Daje to nadzieje na przyzwoity poziom. Niestety nie miałem konaktu z absolwentami tej szkoły, a tylko na ich podstawie można by ocenić jej poziom. tomek
  5. JeezBumpkin - skany ołówka sobie daruję, za dużo zachodu, może kiedyś przy okazji wreszcie jakieś swoje stare śmieci poskanuje to pokażę. Wrzucę za to kawałek historii - specjalnie dla starszych państwa ilustracja do pamiętnego wątku o kupach z pl.comp.grafika.3d - bodaj z 2001 roku - który - co wyjaśnie młodzieży - zaczął się od pokazania przez Grześka Jonkajtysa filmu Mantis, który to film został potężnie zjechany i zrównany z kupą przez jednego z forumowiczów. W wyniku czego narodziła się jedna z większych dyskusji społeczności 3D w owym czasie. Ilustracji do wątku było sporo więcej, ale ograniczę sie do tego speedzika. Za artystyczną czcionkę odpowiada Grzesiek - który jak wiemy po ostatnich sukcesach "Arki" nie przejął się specjalnie krytyką i robi dalej swoje. KICI - nie mam pojęcia kiedy pełny metraż, ale przyszły rok może być pod tym względem, odpukać, przełomowy. makko - Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Finalny wygląd jest zawsze uzyskany w kompozycji, po złożeniu wielu warstw i odpowiednim nimi manipulowaniu, ale już z renderera zazwyczaj wychodzi dość dobry materiał. Zresztą każdy z prowadzących ma swój ulubiony sposób osiągania potrzebnego efektu. Ja na przykład kładę nacisk na kompozycję, ale są też reklamy, często wyglądające świetnie - które w kompozycji miały podkręconą tylko kolor korekcje, a 90% efektu zostało uzyskane w rendererze. Co temat to podejście. Pamiętaj, że robimy pracę bardzo różnorodną tak więc nie mamy jeszcze jednego pipeline dla wszystkich projektów - to byłoby niewydajne . ( Wprawdzie pracujemy nad bardzo skalowalnym pipeline, który radziłby sobie z projektami o różnej skali, ale to jeszcze melodia przyszłości ). Czasy renderingu są różne, ale mieliśmy już projekty z czasami typu 4 godziny na klatkę. Staramy się unikać takich hardcorów, ale czasem się nie da. sith_Lord - a ładnie to tak kablować? huehue. Anyway - co do Twojego drugiego pytania - to zależy czy to co masz jest fajne i rokuje. W chwili obecnej są pewne możliwości uzyskania budżetu z PISF'u - są to pieniądze rzędu 50 - 150 tysięcy na film krótki, więc coś za to można zrobić , ale jest to dość mocno obwarowane warunkami. Przede wszystkim znajdź sobie sprawnego producenta ( oczywiście możesz zająć się produkcją sam, ale będziesz miał małe szanse, że znajdziesz wtedy czas też na robienie filmu ) . Bez producenta może być trudno zawalczyć o te fundusze. W ogóle producent się przydaje, zwłaszcza po ukończeniu pracy nad filmem ( co wcale nie oznacza ukończenia pracy w ogóle, w niektórych dziedzinach to dopiero początek. ) Pierwszy film, jeśli jest wykonalny , dobrze jest zrobić samemu, albo w małym gronie, bo łatwiej trochę nad tym zapanować. Niestety nie spodziewaj się drogi usłanej różami - to bardzo bardzo ciężkie wyzwanie, któremu mało kto jest w stanie podołać. Powodzenia. Możesz spróbować uderzyć do nas. Produkujemy w tej chwili kilka naszych rzeczy - w tym "Paths of Hate" nowy film Damiana Nenowa - studenta Łódzkiej Filmówki. Nasza produkcja to głównie wsparcie organizacyjne - mniej finansowe - ale się przydaje. qpqp - Korciło, czego dowodem był pierwszy teaser FA, ale Katedra to rozdział zamknięty, a zrobienie takiej parodii byłoby wbrew pozorom bardzo pracochłonne. Może kiedyś komuś się będzie chciało, ja wole skupić się na projektach nowych - także komediowych. A na człowieka , który rzuci mi rękawice czekam i czekam i dupa, ciągle nie widać. Wiążę jakieś nadzieje ze wspomnianym Damianem Nenowem - ma oko i pomysły. Także z Kamilem Polakiem i jego "Świteziem", o którym krążą plotki, że będzie to bardzo ładny film. No i "Arka" Grzesia ma spore szanse na sukcesy, ale tutaj sytuacja jest trochę inna, bo jesteśmy wieloletnimi przyjaciółmi. No mineło 5 lat od "Katedry", czas na walki na tronie. Hehe. czołem tomek
  6. DaveBorck - hehe, dobre, dobre. Grafik wieku hehe. Grafik wieku średniego chyba hehe.;-) D3SIGN - Ulubiona zabawka z dzieciństwa? Lego, a wcześniej spory worek zbieranych latami drewnianych klocków. No, ale kiedy pojawił się komputer tradycyjne zabawki poszły w odstawkę. tomek
  7. ramze - Wszystko po trochu. Myślę, że jestem jakoś tam uparty, i umiem pracować, ale też miałem sporo szczęścia do ludzi. W kluczowych momentach życia trafiałem na mądrych ludzi, którzy dawali mi kopa do przodu. Co mnie motywuje? Jestem obrzydliwie, paskudnie, chorobliwie ambitny - co akurat w zawodzie do którego aspiruje się przydaje, więc może nie jest to tak zła cecha. tomek
  8. No i sam "Rain" . 1996-1997 - ten sam komp i ten sam tandem dosowego i windowsowego 3dstudio. Po tej pracy wreszcie zacząłem robić coś konkretnego. I bum - 10 lat mignęło. czołem tomek
  9. A teraz studia. Okolice "Raina" - czyli 1996-1997 Komp 486 MMX 166 mhz nie pamiętam już ile ramu, ale na pewno nie więcej niż 128 mega. To było podczas przejścia z dosa na windows - cześć jeszcze w starym dosowym 3Ds, a część w max 1. Ten drugi od lewej załatwił mi niezłą ocene z projektowania pod koniec pierwszego roku. tomek
  10. Dobra a teraz na specjalne życzenie zestaw prac, który powinien być zapomniany już dawno, no ale sami chcieliście. Na początek szkoła średnia. okolice roku 1994. Komputer 486 40 mhz , 4 ( a pozniej 8 ) mega ramu. Stare dosowe 3Dstudio, do tego Autodesk Animator Pro do skladania i podmalowywania. To naprawdę już bardzo trąci myszką. Wszystkie młodzieżowe błędy i skuchy tu widać jak na dłoni. Mam jeszcze parę takich, ale Wam oszczędzę. tomek
  11. pit17 - praktyki na chwilę obecną są jeszcze w powijakach, ale staramy się je rozwijać ( w tym momencie na przykład jest trzech praktykantów w firmie, w tym jeden z zagranicy ) . Pierwszym etapem jest skontaktowanie się z nami, albo samodzielnie, albo przez uczelnię. Ta druga opcja jest pewniejsza - przy pierwszej naprawdę trzeba mieć świetne portfolio i sporo szczęścia. Nie chodzi o to, że "samotni" muszą być lepsi, chodzi o to, że przy sporym naszym obłożeniu pracą i mailami takiego "samotnika" łatwiej przeoczyć i zgubić, niż sygnał z uczelni. Warto też zamieścić prace na naszym formularzu - bardzo rzadko odpisujemy, ale przeglądamy bank zgłoszeń dość regularnie i w momencie kiedy pojawia się obiecujący człowiek zapisujemy go sobie na przyszłość - co czasem owocuje kontaktem nawet po roku czy dwóch. Praktyki to nie szkoła - oczekujemy, że ludzie, którzy się u nas pojawią coś już będą umieli i nie trzeba ich będzie trzymać za rączkę. Zasadniczo chcemy, żeby uczestniczyli przy normalnych projektach - oczywiście przy pracach w miarę prostych, w środowisku nieco kontrolowanym. Wymagamy sporej samodzielności. Codzienne życie w PI jest dość nudne więc też nie radziłbym spodziewać się nie wiadomo jakiej atmosfery i klimatu. Łatwiej na pewno jeżeli dany delikwent jest choć trochę znany z netu. Wiadomo kto zacz. Łatwiej wbić się na praktyki jeżeli można przyjechać z własnym laptopem, czy kompem - przygotowanie stanowiska to konkretny koszt i stanowisk praktykanckich mamy jeszcze bardzo mało. Łatwiej jeśli akurat idzie w firmie jakiś projekt długoterminowy ( tak jak było z Wiedźminem ) - podział pracy przy takim projekcie jest prostszy. No jest sporo warunków i myślę, że minie jeszcze ze dwa lata, zanim nasz program praktyk będzie miał ręce i nogi, ale to się całkiem sensownie sprawdza. Można poznać ludzi, zobaczyć jakie mają podejście do pracy w warunkach dość kontrolowanych i mało ryzykownych. Aha - deafultowo praktykantom nie płacimy. Jeżeli zauczestniczą w projekcie czysto komercyjnym i sprawdzą się naprawdę dobrze, to mogą liczyć na premię - ale lepiej nie przychodzić z góry z takim nastawieniem. Za to jeśli dadzą się poznać i się sprawdzą są duże szanse na kolejne już normalne, freelancerskie zlecenia, a z czasem na bardziej stałą współpracę. Chałek - o ile się orientuje nie mamy Houdiniego, ale jeden z naszych ludzi bardzo lobbuje na jego rzecz. Być może houdini pojawi się w firmie do jakichś specjalistycznych zadań, ale raczej nie przestawimy pipeline pod niego. tymko - ja w ogóle zacząłem od tradycyjnych rzeczy. Kiedyś bardzo bardzo dużo rysowałem. Piórko, ołówek - dobrze się w tym czułem. W kolorze już gorzej. Parę moich speedów pojawiało się tu i ówdzie na forach. Niestety od jakiegoś czasu rysuję już bardzo mało. Zostawiam to lepszym od siebie. mant-raz - Miałem styczność z demosceną w czasach licealnych, ale bardzo krótko i na bardzo amatorskim poziomie. Jedynym z moich białostockich idoli był Animal - Darek Zwirzyński - w dawnych czasach bardzo znana postać demosceny - i miałem go przyjemność wtedy poznać. tomek
  12. ninja_shuriken - uff. Ale zestaw. Więc odpowiedzi będą telegraficzne. - nie znam Blendera ani trochę. - nie używałem Rhino. - Żona jest charakteryzatorką. Bardzo mnie wspiera w każdej dziedzinie. - Córka sobie poradzi - jeśli będzie chciała zajmować się sztuka, cóż zobaczymy - jeśli będzie w tym dobra to na pewno otrzyma wsparcie ode mnie. - Czasem w coś zagram. Głównie strzelanki. W tej chwili czekam na premierę Crisisa. - W grafice najbardziej uciążliwa jest jej , hmm, mozolność. To, że przeniesienie swoich wyobrażeń na ekran zajmuje zazwyczaj piekielnie dużo czasu. Nieporównywalnie dłużej , niż ich zapisanie. - Pierwszy etap nauki to moim zdaniem około 3 lat. W tym okresie się poznaje podstawy. W ogóle z moich obserwacji wynika, że kolejne "skoki rozwojowe" są od siebie oddalone 3-letnimi przerwami. Kolejne stopnie wtajemniczenia. - nigdy nie modelowałem na potrzeby gier. - tekstury różnie. Zazwyczaj malowałem je sam, pomagając sobie zdjęciami. - nie grałem w Gothic 3, nie grałem w Dark Messiah. No to chyba tyle. Uff. mara - częściowo odpowiedziałem w odpowiedzi dla Innosa. Świat open source'owego oprogramowania 3D znam bardzo słabo, więc ciężko napisać coś sensownego. Drobnych programów open source ( playerow, przeglądarek i tym podobnych ) oczywiście używam, ale nic z tego nie ociera się nawet o grafikę. Sama idea open source jest bardzo fajna, ale jeśli chodzi o zastosowania profesjonalne, chyba bym nie ryzykował. Zresztą o ile się orientuje to nie słyszy się o specjalnie szerokim zastosowaniu tych programów w studiach. Do drobnych zadań - na pewno. Wiem, że dość często wykorzystuje się Wings - do pierwszych etapów modelowania, ale to jednak nieco inny świat. Oparcie się całkowicie na sofcie, za którego powstanie nie można "pociągnąć do odpowiedzialności" nikogo konkretnego, którego rozwój jest kontrolowany przez bliżej nieokreśloną społeczność internetową byłoby chyba jeszcze zbyt ryzykowne. Leru - faktycznie nie mamy wielu filmów w naszym portfolio. Dotychczas wiązało się to głównie z mizernymi budżetami na efekty przy produkcjach filmowych w Polsce. Na szczęście powoli się to zmienia i pewnie zwiększy się udział filmów w naszej produkcji. Teraz na przykład właśnie ukończyliśmy pracę efektową dla filmu "Katyń" Wajdy - 200 ujęć - głównie z efektami "niewidzialnymi" - więc będzie dobrze jeśli nikt nie zauważy, że tam są ;-) xaoo - To zależy czym się chcesz zająć. Dla mnie 3D było tylko rozszerzenim możliwości 2D - i pod tym kontem przebiegała moja edukacja. Najpierw robiłem obrazki jako takie, dopiero później zacząłem korzystać przy okazji z 3D. Nauczyłem się modelować, teksturować, animować i tak dalej. Musisz zadać sobie pytanie- po co Ci to 3D jest potrzebne? Elldrigar Vallar - Pytanie czy lepiej być specjalistą w wąskiej dziedzinie, czy widzieć rzecz szerzej - cóż - już tutaj padało. Trzeba to pytanie zadać sobie - to bardziej pytanie z psychologii, bo w tym wyborze najważniejsze powinny być własne oczekiwania, własne pomysły na życie. 3D to piekielnie szeroki temat, który w dodatku rozrasta się w ogromnym tempie. Warto liznąć wszystkiego. Zacząć od modelowania, teksturowania, podstaw oświetlenia, ale też w dzisiejszych czasach dobrze też już dość szybko zdecydować się - co się chce. Bo nie ma sensu uczyć się 3D dla samej nauki - jest to po coś. Czy chcę pracować w filmach? W grach? W architekturze? Co chcę robić? - zależnie od odpowiedzi na pytanie będzie trzeba się uczyć różnych rzeczy. W Twojej wypowiedzi też zauważyłem, że uzależniasz trochę to co robisz od mocy komputera. To częste podejście u początkujących, a jest podejściem fatalnym. Wyjaśnieniem tego, że praca nie idzie jest wtedy: "bo mam za słaby komputer". Zerknij czasem na http://www.raph.com , jest tam sporo prac starszych niż 5 lat , które powstawały na sprzęcie z dzisiejszego punktu widzenia śmiesznym - a wciąż robią wrażenie. Cała "Katedra" powstała na dual 512 mhz - kompie nieporównywalnym z dzisiejszymi. Efekty do "Parku Jurajskiego" powstawały na kompach od których mocniejsze są niektóre dzisiejsze komórki. Warto pamiętać o tym narzekając na swój komputer. Uff rozpisałem się. Prosta odpowiedź na pytanie "od czego najlepiej zacząć" brzmi - "zacząć" - po prostu, zacząć i robić zamiast zastanawiać się i czekać. Roszondas - Łódzka filmówka to bardzo dobra szkoła. Pojawiły się tam wreszcie nowe techniki , studenci prezentują niezły poziom. Percepcja animacji komputerowej bardzo się w ostatnich latach poprawiła. Sam czasem żałuję, że nie miałem okazji tam studiować, ale kiedy ja zdawałem na studia to komputery miały tam bardzo złą pozycję i moje pytania o nie na konsultacjach spotykały się z bardzo negatywnymi komentarzami . Wiedząc, że szanse na dostanie się tam będę miał bardzo małe ( wtedy było 6 osób na roku ), i wiedząc, że na komputerach i tak tam nie popracuję postanowiłem obstawić inne wydziały. Lucas - każde studia się przydają i każda wiedza jest warta zdobywania. Bardzo sobie chwalę wiedzę, którą zdobyłem na architekturze. Na pewno trochę poprawił mi się dzięki tej wiedzy gust i na pewno na wiele rzeczy na wydziale otwarły mi się oczy. Parę pracowni wspominam bardzo pozytywnie. Zwłaszcza pracownię rysunku i komputerów. Nauczyłem się też ostrego zapieprzu - to też ważne - dobre studia potrafią nauczyć porządnie pracować. qpqp - Staram się pracować w miarę normalnie - koło 10 godzin z przerwą na obiad, ale różnie jest. Czasem trzeba posiedzieć więcej. No i te 10 godzin bywa intensywne na tyle, że później nie ma się już ochoty na jakikolwiek kontakt z pracą. Ale to ja. Co człowiek to inne podejście. Są w PI tacy co przychodzą wczesnym rankiem i wychodzą popołudniu, a i tacy co pracują nocami. Do wyboru do koloru. Tak jak wspomniałem wcześniej z reguły na początku kariery pracuje się naprawdę bardzo dużo, całymi miesiącami dobrze powyżej normy. Po pierwsze organizm jest młody więc wiele wytrzyma - po drugie, trzeba nadrabiać czasem pracy to co później przychodzi z doświadczeniem. Tarantino lubię, ale nie tylko jego. Dobra, tyle na dziś. Jutro poniedziałek więc będe na pytania odpowiadał pewnie nieco bardziej zdawkowo i nieco rzadziej, ale jeszcze nie znikam. tomek
  13. Innos - nie "załapałem się" już na naukę softu rzeźbiarskiego. Coś tam łapię z Z-brusha, ale już od dwóch lat zostawiam modelowanie lepszym od siebie. W temacie programów darmowych jestem kompletnie zielony. Firmy korzystają raczej z komercyjnych rozwiązań. Na pewno na etapie nauki podstaw praktycznie nie ma znaczenia jakiego softu sie używa - trzeba się w każdym nauczyć tego samego. Soft darmowy jest do tego równie dobry co komercyjny. Potem, jeśli poważnie myśli się o życiu zawodowym, trzeba jednak sięgnąć do pakietów komercyjnych i w związku z tym pojawia się pytanie czy nie lepiej od razu uczyć się takich pakietów. W końcu Maya ma wersję darmową, max - studencką. Nie jestem przeciwnikiem pakietów darmowych, ale też, nie miałem z nimi styczności więc nie umiem powiedzieć nic o ich zaletach. JeezBumpkin - mój dysk domowy jest w robocie, więc sprawdzę jutro czy uda mi się coś tam odnaleźć, ale nie obiecuję. Marduk - eeee tam - gra może jedna piąta ludzi w firmie, regularnie jeszcze mniej. Po prostu ja przeżywam renesans hehe. Jest paru niezłych wymiataczy u nas, którzy w ogóle w nic nie grają i gier nie lubią. qpqp - analizuję filmy w trakcie oglądania tylko jeśli rzeczywiście jakaś scena jest technicznie oszałamiająca, albo jeśli film jest wyjątkowo denny i kompletnie nic innego nie można z nim zrobić tylko obejrzeć pod kątem technicznym. Mam niestety coraz mniejszą frajdę z oglądania filmów, które są dobre tylko pod kątem technicznym. Mam mniej wolnego czasu niż kiedyś i wole go przeznaczać na rzeczy jak najciekawsze. Nie wiem na przykład czy wybiorę się na "Transformerów" - znajomi przekazują mi ze Stanów, że technicznie ten film jest kapitalny, ale jak pomyśle o samochodzikach zamieniających się w robociki i jeszcze jak pomyślę, że jest to zrobione na serio, bez przymrużenia oka, to jakoś ochota na ten film mi spada. Chałek - jak na razie do pracy cinematikowej dokładamy, ale braliśmy to pod uwagę. Na pewno jeżeli w dłuższej perspektywie ta gałąź nie zacznie przynosić jakichś zysków to będziemy musieli ją odciąć, ale póki co jestem dobrej myśli. Na razie traktujemy to jako inwestycję. To kompletnie inna specyfika pracy niż reklamy i naprawdę warto się takimi projektami zajmować, choćby dlatego, że mają o wiele większe wymagania techniczne i można nauczyć się nowych rzeczy, a te później da się też wykorzystać przy innych projektach. W PI rzeczywiście główną działalnością są reklamy. Przynoszą pewnie z 90 procent obrotu, ale im bardziej rośniemy tym bardziej się to będzie zmieniać. W najbliższym czasie powinien wystartować mały serial animowany, mamy w planach produkcje pełnometrażowe, chcemy rozwijać dział robiący efekty do filmów. Dostajemy też całkiem sporo zleceń nietypowych, jak na przykład projekcje do teatrów. W chwili obecnej pracujemy chyba nad czwartym czy piątym spektaklem. A i wspomniane cinematiki mam nadzieję, że będą robione u nas dalej. Mówiąc krótko - tak reklamy są główną działalnością firmy, ale staramy się rozwijać szeroko i sprawdzać jak najwięcej możliwości. SoAd - cóż, przepraszam jeśli tą wypowiedź odebrałeś osobiście i poczułeś się urażony. Nie o to chodziło, ale nie ukrywam, po zobaczeniu obrazka wzieło mnie na lekkie złośliwości, a i obrazek sam w sobie mnie rozbawił. Trzeba bardzo uważać z nazwami i napisami na swoich pracach - sam popełniłem w młodości parę takich błędów. Wyobraź sobie, że masz zdjęcie fiacika z dolepionym spoilerem, pomalowanego na czerwono - i OK, to jeszcze da się przełknąć, ale jeśli ktoś na tego śmiesznego fiacika naklei napis Porshe - i zrobi to serio, nie dla jaj - no to cóż - hehe - sam sobie strzeli gola. Tu wystąpiła podobna sytuacja. Unikaj tego na przyszłość, chyba, że będzie Ci chodziło o efekt zamierzony. ( tu tego nie dostrzegłem ) Czak1 - Nie dałbym nawet rady panować nad wszystkim, ba, nad połową - to zbyt duża firma, zbyt wiele się dzieje poza tym pamiętajmy, że jest tu parę ważniejszych osób, które podejmują prawdziwie strategiczne decyzje. Staram się być jako tako zorientowany co się dzieje, ale o wielu projektach moje pojęcie jest bardzo blade. Najlepiej oczywiście orientuje się w projektach swoich - prowadzonych lub reżyserowanych przeze mnie. Bywają też takie okresy, że któryś z tych projektów angażuje mnie na chwilę tak bardzo, że kompletnie nie mam głowy do innych zadań. Jest różnie. no, trzeba nakarmić młodą tomek
  14. gaepard - niezłe pytanie. Odpowiedź mu nie dorówna. Pewnie zacząłbym mu dawać różne mądre rady - trudno powiedzieć konkretnie jakie, hehe, mam radę na każdą sytuację i każdą porę dnia - taka przypadłość. Jednego jestem pewien - młodego Tomka by to tylko wkurzyło bo nie lubił słuchać rad i głównie słuchał siebie. Marduk - firma już jest spora, ale wciąż jeszcze wszystkich znam. Niestety faktycznie często nie mam już czasu, żeby z każdym regularnie zamienić parę słów. Zwłaszcza ostatnio pojawiło się sporo nowych twarzy. Michał radzi sobie świetnie. Akurat z nim pracuję już długo. Odrobił frycowe freelancerką przy "Wiedźminie". Nieźle gra w q3. ;-) Zgłoszeń mamy sporo, ale wiadomo - nadaje się do rozważenia najwyżej 10 procent, a z tych 10 procent też często zgłoszenia czekaja miesiącami. Musi się pojawić projekt, przy którym warto i łatwo kogoś nowego przetestować. Potem, kiedy ktoś ma już za sobą pierwszy kontakt z nami - jest już łatwiej. qpqp - Dwurdzeniowy 3.2 ghz, z 2 giga ramu. Detali nie znam. Kompa składa dział IT, dla mnie jest ważne tylko, żeby działał. Skończyły się czasy kiedy wszystko sam składałem i orientowałem się co mam pod biurkiem. A maxa wciąż lubie, ale coraz mniej czasu mam na zwykłe tradycyjne 3D. 3d_new_B - Dla córki jeszcze nic nie zadedykowałem. I nie wiem czy zrobię to w przyszłości. Myślę, że dla niej będzie ważniejsze, żebym szybciej wracał do domu, i częściej z nią przebywał niż żebym tracił ten czas na robienie jej obrazków. No, ale pamiętajmy, że młoda ma dopiero 3 miesiące - może wymusi jakiś obrazek na tacie za parę lat. Piractwo to temat niełatwy. Ja zaczynałem w czasach kiedy w Polsce legalnego softu po prostu nie było i bez piratów nie doszedłbym tu gdzie doszedłem nie mogę więc jednoznacznie piractwa krytykować. Jednocześnie sam jestem piractwa ofiarą, bo moje filmy są rozpowszechniane na potęgę bez mojej wiedzy i zgody - i nie zawsze mi się to podobało. Szeroki temat. Generalnie uważam , że prawda leży gdzieś pośrodku - w przypadkach kiedy pieractwo nie prowadzi do zarabiania pieniędzy generalnie można chyba czasem przymknąć na nie oko. Oddzielną sprawą jest piractwo filmowe i muzyczne - generalnie jestem przeciw, ale tutaj trochę zagapili się dystrybutorzy i wciąż nie ma sensownej legalnej alternatywy dla piratów w dziedzinie rozpowszechniania produkcji przez internet - żaden zakaz piractwa, bez takiej alternatywy nie zadziała. Co do najostrzejszej krytyki "Katedry". Uff. To już całe lata, nie pamiętam nic konkretnego - ale wystarczy odwiedzić onet i poczytać komentarze do moich wywiadów i recenzji filmów - na pewno jakieś fajne rodzynki się znajdzie. Wielokrotnie byłem nazywany beztalenciem, a Katedra żałośnie płytką i dennie zrobioną czołówką do gry - nie skupiam się na tym. Mruczek - zdrowie, długie życie, dla wszyskich członków rodziny ;-) To wystarczy. kxs - Czasem jestem rozpoznawany. Nie za często - najczęściej w sklepach kiedy płace kartą i sprzedawca dostrzeże nazwisko. Wtedy czasem ludziom zaczyna coś tam świtać. Czasem ludzie są dzięki temu trochę bardziej uprzejmi. Zazwyczaj mam spokój. Na spotkaniach branży, na konwentach czy festiwalach jest trochę inaczej. Tu poziom rozpoznawalności jest sporo większy. Klasyczną sytuacją jest wtedy to, że odzywają sie do mnie jacyś kompletnie nieznajomi ludzie przekonani, że ich doskonale pamiętam, bo spotkałem ich rok czy dwa lata temu na innym spotkaniu czy festiwalu i zamieniłem parę słów. Ja próbuję sobie twarz skojarzyć, ale nic, pustka kompletna, więc uśmiecham się, potakuję głową, mowię : " a tak , pamiętam, jak leci? " - lub inną bezpieczną formułkę - i po zamienieniu paru słów i zapewnieniach, że na pewno uda się nam skontaktować w przyszłości zapominam o człowieku kompletnie. Większość ludzi niestety nie zdaje sobie sprawy, że poznaję setki ludzi w ciągu roku, naprawdę setki. Dla nich jestem jednym Tomkiem Bagińskim, ale dla mnie twarze zlewają się w jedną szarą masę. To trochę straszne, a trochę śmieszne - bo łatwo o nieporozumienia. wizz - pracujemy na 3dsmax. To główny program. Ale też mamy mała i bardzo sprawną ekipę od XSI. Warto znać Z-brusha, albo Mudboxa - jeżeli się modeluje. Animacja postaci często powstaje w Motionbuilder. Do kompozycji używamy Shake'a ( do zadań filmowych, ujęciowych ) i AE - ( do projektów reklamowych, opartych na motion-designie ). No i oczywiście Photoshop. Poza tym jeszcze kilka pomniejszych softów w tym parę napisanych przez nas. Stradivalius - nie ;-) Tyle na dzisiaj, dobranoc. tomek
  15. Marduk - Jeśli chodzi o grafikę 3D, cóż, póki co wybór szkół jest mizerny. Przezimować oczywiście można, jest niewykluczone, że da się też spotkać parę wartościowych osób, ale na pierwszorzędną edukację bym nie liczył ( mówię o animacji, grafice - nie wiem w sumie jaki jest profil tej szkoły ) Swoją drogą Zarządzanie i Inżynieria Produkcji ? Dość mocno w innych klimatach. Przypadek, czy przemyślany wybór ? Ninja_Shuriken - Widziałem oczywiście filmy spod marki Final Fantasy. Bardzo fajne to technicznie, można sporo podpatrzeć, ale scenariuszowo nie podeszły mi specjalnie. Chałek - motion blur to szeroki temat. Im dłużej pracuje się z materiałem ruchomym, tym więcej się niuansów zauważa. Motion blur postprodukcyjny jest całkiem fajny, ale niestety wygląda gorzej, a w niektórych przypadkach - dużo gorzej niż motion blur renderowany. Wystarczy zrobić sobie test z dwoma szybkimi obiektami poruszającymi się w różny sposób w którym jeden z tych obiektów będzie przed drugim. Jak jeszcze dodać przezroczystości do obiektów to będzie widać ogromną różnicę. Albo warto sprawdzić jak wyglądają chaotycznie poruszające się duże ilości małych partikli z oboma rodzajami motion blura - i wszystkie wątpliwości co jest lepsze zostaną rozwiane. Co do managera renderingu to używamy maxowego Backburnera wspartego zestawem naszych własnych plug-inów , napisanych przez Adama Wierzchowskiego, dzięki którym możemy przez backburnera renderować także między innymi z XSI i AE. JeezBumpkin - nie dostałem się do ASP, bo miałem słabo przygotowaną teczkę. W owym czasie wydawała mi się niezła, ale z perspektywy tych 12 latek widzę, że miałem po prostu źle dobrane prace. Byłem zielonym dzieciakiem z Białegostoku, który miał prace głównie przygotowane pod architekturę , który zaczął poważnie uczyć sie rysunku 9 miesięcy wcześniej i nie miał zielonego pojęcia jak powinny wyglądać prace na ASP. Hehe, wrzuciłem do teczki nawet parę renderów moich wczesnych prac ( które już coś tam małego wygrały w konkursie fantastyki ). Głupio. Wtedy byłem potwornie zirytowany, bo przeszły selekcję osoby znacznie słabsze warsztatowo a ja nawet nie miałem szansy na egzamin. Do tego chwilę później zdałem egzamin na Warszawską Architekturę na 10 miejscu w ogóle, a na 2 w części rysunkowej - na 600 zdających - więc wiedziałem, że mam "parę w łapie", ale z perspektywy czasu w sumie się nie dziwię. Nie miałem dobrej teczki na ASP i tyle. Byłem wściekły parę lat, potem nauczyłem się więcej i mi przeszło. Teraz pewnie sam bym swojej teczki nie przepuścił. Była do kitu. Co do innych studiów, napisałem już wcześniej. Ciężka sprawa w sumie. Na pocieszenie napiszę, że w ogóle niespecjalnie wierzę w zinstytucjonalizowaną edukację. Człowiek głównie uczy się sam. Szkoła może mu najwyżej trochę pomóc. makak_ - dzięki za listę książek. Może się na coś skuszę. Ostatnio czytam głównie różne ludlumy po angielsku, żeby trenować język, więc z chęcią oderwę się od tego na chwilę. czołem tomek
  16. Krzysiek M - Nigdy tak nie uważałem. To lekka nadinterpretacja. Uważam jedynie, że warto mieć tradycyjne umiejętności i w większości przypadków ich brak odbija się na jakości prac. Pamiętajmy nie mówie tu tylko o rysowaniu czy malowaniu. Także o fotografii ( jeśli ktoś zajmuje się oświetlaniem scen ) czy aktorstwie, lub aktywności fizycznej ( jeśli ktoś zajmuje się animacją postaci ). Komputer pozwala tylko podkręcić narzędzia i umiejętności z tradycyjnego świata. Oczywiście, że można być dobrym grafikiem 3D bez podstaw tradycyjnych - ale takie przypadki to raczej wyjątki od reguły. Większość dobrych speców coś tam tradycyjnie umie. Jest też furtka dla tych, którzy po prostu chcą zajmować się 3D, ale nie chcą być artystami - jest sporo specjalizacji czysto technicznych - riggowanie, skryptowanie, symulacje, partikle - do których trzeba mieć oko do obserwacji i zacięcie techniczne, ale przy których można być totalną rysunkową beznadzieją. Jak widać możliwości są szerokie. Chalek - hehe. Używamy V-raya, bo go nieźle znamy, jest tani, ma ładny motion blur i przy większości prac się spokojnie sprawdza. Zdarza się nam wykorzystać mentala, ale rzadziej, do dużych rzeczy - w drobiazgach jest po prostu niepotrzebnie wolny . Tak jak wspomniałem ciągle często wykorzystujemy scanline'a - w małych rzeczach jest bardzo szybki. Rendermana byłoby miło mieć na pokładzie i myślimy o zakupie paru licencji do bardzo specjalistycznych zadań, ale jest to wybór dość kosztowny. xaoo - Skłaniam się ku opinii, że faktycznie liczy się głównie ciężka praca, ale też ludzie równi nie są. Oczywiście, że niektórym jest łatwiej osiągać pewne cele. Nazywa się to różnie, zazwyczaj talentem - ja to nazywam predyspozycjami. Jeżeli robi się coś co sprawia sporo frajdy, nie trzeba się zmuszać, to naturalnie pracuje więcej, nabiera doświadczenia szybciej, łatwiej o dobre wyniki. Prawda o talencie i pracy leży więc po środku - przydają się oba. Pamiętajmy też, że talent jest potrzebny nie tylko w sensie artystycznym. Umiejętność dogadywania się z innymi członkami ekipy, odpowiedzialność, zdolność do ciężkiej pracy i tym podobne cechy to też talenty - przy wielu zadaniach ważniejsze, niż czyste zdolności artystyczne. JeezBumpkin - na poważnie zdecydowałem się iść w tym kierunku na początku 4 klasy szkoły średniej ( jakiś czas temu szkoła średnia miała 4 klasy, nie było gimnazjów, hehe ). Na Architekturę zdawałem jako backup od ASP, bo była tam pracownia grafiki komputerowej - niestety nie dostałem się na tą drugą uczelnię. Stąd Architektura, ale nigdy nie wiązałem z nią planów na przyszłość. Chciałem robić filmy. makak_ - Nie czytałem o Mordimerze Madderdinie. Jakieś tytuły książek? Co do drugiego pytania. Tak - jeśli się nadarzy możliwość, chcę zająć się filmem aktorskim - ale czeka mnie jeszcze dużo nauki i pracy, zanim będę do tego gotowy. wenus525 - cóż. Medycyna to dość egzotyczny wybór dla grafika. Jestem zdania, że lepiej jednak celować trochę bliżej. Najważniejsze to zadać sobie pytanie. Kim się chce być za 10, 20 lat. Jeśli grafikiem, to po co medycyna? A jeśli lekarzem, to trzeba od razu pogodzić się z tym, że 3D pozostanie najwyżej weekendowym hobby o malejącej z czasem wartości. Trzeba zdawać sobie sprawę, że nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka. Coś trzeba wybrać a potem już trzymać się tego. tomek
  17. ninja_shuriken - Muzyki słucham różnej. Duży rozstrzał. Rzucę tak z brzegu parę: NIN, Chemical Brothers, Skunk Anansie, System of the Down, Nick Cave, Peter Gabriel, Moloko, Blue Foundation, Prodigy, Moby, David Bovie, Lamb, i dużo muzyki z filmów. -O serialach już było, ale powtórze - 24, Deadwood, The Wire, The Shield, Extras - parę jeszcze by się znalazło: Sopranos, Office, niektóre odcinki Rzymu i Battlestar Galactica, a nawet parę odcinków Stargate SG 1 daje radę - zwłaszcza późniejsze serie. -Ulubiony kanał TV? Skaczę głównie między tvn24, Eurosportem, Eurosportem2, Polsatem Sport, hehe, i Extreme, w drugim rzucie czasem Discovery, MTV, AXN no i klasyczne kanały, tvp, tvn, polsat. -Co do architektury, to studiowałem ją na Politechnice Warszawskiej 3 lata - bardzo dużo trzeba wtedy czytać o temacie. -Przez wiele lat miałem w domu koty, ale w związku z narodzinami córy, musiałem je wywieźć do rodziny na wieś - skąd zresztą już po dwóch dniach nie miały już zamiaru wracać. Bardzo im świeże powietrze i myszy pasują. SOS.now.ski - Nie tęsknie za starymi czasami. Oczywiście, bywają miłe wspomnienia i chciałoby się powtórzyć niektóre rzeczy, ale świat idzie do przodu, a ja mało skupiam się na przeszłości. Ale Amiga rulez i tak ;-). Co do pytań - ee, nie jest tak źle, jakbym nie chciał odpowiadać to bym się nie zgodził na Q and A . hindus - dzięki, ale pytaj jeśli coś Cię ciekawi. Takie okazje będą coraz rzadsze. Z każdym rokiem mam mniej czasu na aktywność na forach. czołem tomek
  18. ninja_shuriken - Drogi utalentowany ninja moim pierwszym programem nie był Max, tylko Real4D na Amidze. Max nie istniał wtedy nawet w umysłach programistów. Nie było książek ani dostępu do internetu, a pierwsze modele to były boxy, kule i walce ustawione w różnych konfiguracjach - ( na przykład udające żenujący statek kosmiczny ) . Tak, jestem aż tak stary.;-) Ibanez - nie. Super_OKO - nie Krzyhhh - Miałem o tyle szczęście, że rodzina pojawiła się u mnie kiedy miałem już za sobą najtrudniejszy okres w pracy, pierwsze lata. Potem jest już łatwiej godzić życie osobiste z zawodowym. Poza tym mam cudowną żonę, która doskonale wiedziała w co się pakuje wchodząc w związek z grafikiem komputerowym i potrafi sobie poradzić z minusami takiego typa jak ja. Jest dla mnie ogromnym wsparciem. No a młoda, która pojawiła się 3 miesiące temu, to już naturalna kolej rzeczy. Jestem człowiekiem na tyle uporządkowanym, że nie posypało mi się wszystko do góry nogami - po prostu musiałem stać się jeszcze bardziej uporządkowany. Jest konkurencja w Polsce. I dobrze - monopole są szkodliwe dla samych siebie. Mam znajomych w wielu firmach w kraju i się nie podgryzamy - najwyżej w żartach. Struktura tego zawodu jest taka, że nie wiadomo, czy za parę lat gdzieś nie trzeba będzie razem pracować - zachowania bojowe nie mają sensu jeśli myśli się w perspektywie wieloletniej. To podejście jest ( poza naprawdę pojedynczymi przypadkami ) dość powszechne w branży. Konkurencja - tak, ale na cywilizowanych zasadach. Mr Pank - od animatora postaci oczekuje się, żeby świetnie zanimował postać. I tyle. Nie ma znaczenia soft, ( o ile jest w miarę standardowy ) nie mają znaczenia metody. Tak naprawdę, nie ma nawet znaczenia czy animator umie postać oskinować - jeśli tylko jest naprawdę dobry. M@ti - Eee, nie , nie jest tak źle. W pewnym sensie naturalna kolej rzeczy. Faktem jest, że czasem cieżko uprzejmość odróżnić od włazidupstwa. Ja jako człowiek uprzejmy z natury staram się raczej nie doszukiwać od razu negatywów, ale też, nie okłamujmy się, nie jestem już "swój" w takim stopniu jak parę lat temu. Nie jestem w tym samym miejscu, troche innymi rzeczami się zajmuję, to już nie ten sam Tomek Bagiński co w wywiadzie stąd sprzed 6 lat. Mam ambicję iść w pewnym konkretnym kierunku, który między innymi wiąże się z pewnym rodzajem alienacji- chcę robić duże projekty, z dużymi zespołami - to ma swoje plusy, ale też wiąże sie z utratą czegoś. Pewnej normalności. Nie da się jednocześnie zarządzać takim zespołem i być dla wszystkich kompanem do wódeczki. Stąd i pojawia się inna percepcja. Zwłaszcza u ludzi młodych ( a pojawiają się już na forach przecież ludzie, którzy w czasie sukcesów Katedry mieli po 10 lat ) , tych którzy nie znają mnie i nie kojarzą z dawnych czasów. Normalnie mogę pogadać tylko z pierdzielami. To się bedzie raczej pogłębiać niż zanikać. Normalna kolej rzeczy. czołem, czas spać tomek
  19. Kris_R - no no no , z grubej rury. Moje największe zalety i wady? Już odpowiadanie na to pytanie jest pychą, ale niech tam. Jestem uparty, potrafię pracować, nie boję się odpowiedzialności. Nieźle znoszę stres w robocie. Potrafię wypracować kompromis. Potrafię wyznaczać sobie konkretne cele i osiągać je. Wydaje mi się, że moim głównym talentem jest zdolność do wyłapywania talentów u innych ludzi. Dostrzegania możliwości. A minusy? Hehe. Wezmę tylko te które widać. Pycha, Zazdrość, Lenistwo, Żądza, Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, Gniew i Chciwość. Co do aktywności fizycznej - tak jak wspomniałem. Staram się trenować, ale w ostatnich miesiącach trochę odpuściłem z powodu obowiązków rodzicielskich. Wrócę do tego niebawem. dokturpotfor - No cóż, nie do końca widzę tam jakiekolwiek pytanie. Raczej luźną opinię, z którą nie do końca się zgadzam. Kompletnie sobie nie wyobrażam aktorskiego Madagaskaru. FA aktorskie byłoby obrzydliwe i niesmaczne. Animacja to także stylizacja - która wbrew pozorom ma ogromny wpływ na odbiór historii. Co do filmów eksperymentalnych - bardzo lubię je oglądać, często otwierają mi oczy na nowe możliwości, ale sam byłem zawsze fanem prostych, jasnych, klasycznych historyjek. Chciałem ludzi filmem zasmucić, wzruszyć, rozśmieszyć, wstrząsnąć - to jest dla mnie istota kina i w takim kierunku chcę iść. Predator - staram się ruszać trochę. To bardzo pomaga. Nawet jeśli przed treningiem jestem kompletnie zakręcony , nie potrafię znaleźć rozwiązania problemu, to po treningu wszystko nagle znowu jest proste jak drut. Poza tym żyję dość zdrowo. Nie palę. Staram się wysypiać ( to co się uda ). Przynajmniej raz w roku staram się wyjechać na wakacje na dwa tygodnie ( albo chociaż 10 dni ) i się wyresetować. Nie pracuję już w weekendy ( poza sytuacjami wyjątkowymi ). O radzeniu sobie przy zjazdach w trakcie "Katedry" już było nie raz. Więc tylko ogólnie. Przy dołkach staram się wszystko ustawić we właściwych proporcjach i bardzo szybko przychodzi zrozumienie, że naprawdę nie mam na co narzekać i naprawdę moje zmartwienia są dość śmieszne. Przepracowanie nie jest najgorszą rzeczą, która może spotkać człowieka. hehe. RK - Przez całe lata byłem fizycznie lapetą, ale starałem się robić cokolwiek, rozciągać się trochę, chodzić na siłownię - ot tak dla zdrowia. Na siłowni na której bywałem pojawiał się też trener Wu-shu i Tai-Chi , skusiłem się za namową na jedne, drugie zajęcia. Spodobało mi się. Pojawił się film "Matrix" , trochę podkręcił zaintersowanie ( jesli aktor hollywoodzki, który przecież zawodowym sportowcem nie jest, potrafi się tak przygotować do roli, że radzi sobie jako tako, to każdy może radzić sobie jako tako - wystarczy włożyć trochę wysiłku. ) Po paru latach ćwiczeń pojawiło się przyzwyczajenie i teraz nie wyobrażam sobie już, że można nie trenować. Ale, żeby było jasne, jest to bardzo rekreacyjne - nie mam wkrętu w filozofię wschodu, sparringi przegrywam z ludźmi młodszymi o 14 lat, hehe - to po prostu to sposób na zmęczenie się od czasu do czasu. Nawet nie wiem jaki konkretnie styl ćwiczę. Poważnie. Lisek - ee tam, plotka, szefostwo PI ma tło jak najbardziej 3D, i mają za sobą całą masę projektów. Na początku ta firma to były przecież 4 osoby, wszyscy zasuwali równo. Dogadywałem się z "ojcami założycielami" od zawsze bardzo dobrze, a teraz sam jestem już po ciemnej stronie mocy, więc tym bardziej powodów do wojen nie widzę. tymko - Żeby dostać się do PI, nawet na praktyki trzeba już coś umieć. Nie jesteśmy w końcu szkołą i nikt z ekipy nie będzie miał czasu i chęci na uczenie podstaw. Trzeba coś w sobie mieć. Z drugiej strony można trafić do PI nie będąc doświadczonym wymiataczem. Od ubiegłego roku są w PI praktyki, na razie na małą skalę i nie idealne, ale w paru przypadkach okazało się to pierwszym krokiem do wejścia do ekipy. Warto demonstrować swoje umiejętności w necie, wypełnić nasz formularz. Pierwszy kontakt z PI to albo praktyka, albo freelancerka i często mija duużo czasu zanim pójdzie się dalej. leander - hehehehe. Pytanie jest tendencyjne. No zachodzę tu , zachodzę, sporadycznie się pojawiam. Ilość postów każdego dnia trochę odstrasza więc głównie śledzę generalne dyskusje i offtopiki. ciąg dalszy nastąpi tomek
  20. Reanimator - dzięki. Sos.now.ski - hehe. W czasie działań wojennych prawdopodobnie zginałbym w żenująco bezsensowny i przypadkowy sposób, jak to zazwyczaj dzieje się z cywilami. Gdyby zabrakło prądu? Zaczałbym go produkować. 3dwisdom - zasada jest prosta - portfolio musi się podobać. Lepiej wrzucić tam mniej prac, ale dobrych, niż całe stado cienizny. Co do nabierania doświadczenia przy małych robótkach - bardzo się przydaje - uczy pracy, dogadywania się z klientami i wyczuwania ich potrzeb - ale poza nielicznymi przypadkami kiedy przy okazji zrobi się coś ładnego to nie polecałbym pokazywania takich rzeczy przy szukaniu pracy. Matys - Jacek Dukaj. Jest nie tylko bardzo dobrym pisarzem , ale i bardzo mądrym człowiekiem. To gigant. mant-raz - wow, no tu mnie zagiąłeś. Firma robi po 40 projektów miesięcznie i specyfika tych projektów jest najróżniejsza. Trudno mi podać jakieś ogólne zasady. Aha - tak, staramy się brać wszystko jak leci - nie wybrzydzamy - jeżeli tylko jesteśmy w stanie projekt "wyrobić" i dogadamy się budżetowo - to trzeba to robić - w sumie dlaczego nie? Iberian - 1. Na początku kariery siedziałem przy kompie ile wlezie. Ile trzeba było. 10-12 godzin było regułą. 16 - godzin niczym niezwykłym, a 24 częstą koniecznością. Wchodząc na serio w ten świat trzeba być gotowym na pare lat takiego zapieprzu - to później procentuje, a po jakimś czasie nie trzeba już tyle "kiblować" - bo jest się zwyczajnie dużo szybszym i dużo lepszym specjalistą. 2. Kaczki. Głosowałem na Kaczki poprzednio, a w międzyczasie niestety żadna alternatywa dla mnie się nie pojawiła, więc znowu będę głosował na Kaczki. Nie ma lekko. hehe. 3. Filmów niezliczona ilość. Hmm. Dobra, jakaś shortlista. Gorączka, Wall Street, Upadek ( ten z Douglasem, nowe Bourny, Matrix ( jedynka ), Constantine, wszystkie filmy z Arnoldem, Demolition Man ( nie mam pojęcia czemu, ale kocham ten film ) do tego parę seriali - 24, Deadwood, The Wire, The Shield, Extras. Marcin - mam gdzieś montażówkę naprawde starych rzeczy, jak znajdę i będę miał gdzie wrzucić to dam znać, ale doprawdy nie ma co się napalać, hehe. Ciąg dalszy nastąpi tomek
  21. VIZjoner - Niezłe, niezłe. 1. O tyle trudne pytanie, że bardzo zależy od rodziny. Akurat mi się trafiło nieźle. Nie wszystkie moje wybory były lubiane, i często trzeba było iść na kompromisy, ale generalnie były akceptowane. W niektórych tematach jestem dość uparty. Upór w dążeniu do celu na pewno się przydaje. Jakieś rady? Hmm. Grafika to już w tej chwili bardzo konkretny zawód , w którym można całkiem konkretnie zarabiać i argumenty, że to niepoważna zajęcie mam wrażenie, że są już nieco przeterminowane. Może wystarczy to odpowiednio przekazać. No, ale tak jak mówie - rodziny się nie wybiera - a jednych to przekona, innych nie. 2. Reklama ogólnie, zwłaszcza "duża" ( duże agencje, duże firmy produkcyjne, projekty telewizyjne, ogólnopolskie ) to fantastyczna szkoła warsztatu. I warto popracować parę lat na ostro. W dłuższej perspektywie dobrze mieć poza reklamą nieco bardziej ambitne cele i trzymać się ich , bo reklama potrafi też osadzić człowieka w miejscu i wyssać z wszelkich większych aspiracji. Ponieważ reklama pozwala zarobić to ja to nazywam "pułapką wygody" - robi się jakieś tam robótki, fuszeczki, szybko okazuje się, że najbardziej opłacalne wcale nie są projekty najtrudniejsze, tylko drobiazgi, których można trzaskać dużo i szybko - więc , naturalnie zaczyna się brać tylko taką robotę, przyzwyczajać do fajnych pieniążków, ale po paru latach nagle się okazuje, że nic więcej się nie umie... 3. Animatorzy w sensie ogólnym czy animatorzy postaci? Tych ostatnich jest faktycznie bardzo bardzo niewielu. Stąd trudno uczyć się "od kogoś" . Bardzo dobrą szkołą jest dostępny także w Polsce "Animation Mentor" - ale jak wiemy jest też piekielnie kosztowny. 4. Nie do końca rozumiem pytanie. Niezależnie jaką specjalizację wybierzesz - jeśli będziesz naprawdę dobry to raczej nie będziesz narzekać na brak zajęcia. 5. Szans oceniać nie będę. Zobaczymy. Gra prezentuje się świetnie. Nad intrem i outrem "Wiedźmina" pracowaliśmy bardzo długo, stąd też trudno mi obiektywnie napisać jak mi się pracowało. To był trudny, wymagający projekt, który wycisnął i ze mnie i z ekipy przy nim pracującej ostatnie poty. Z wielu rzeczy nie byliśmy zadowoleni. Ale z drugiej strony - z wielu rzeczy zadowolony jestem bardzo, finalny materiał broni się pięknie, a cały projekt był niesamowitym, bardzo przydatnym doświadczeniem. Z ręką na sercu dopiero teraz mogę powiedzieć, że rzeczywiście i ja i studio jesteśmy gotowi, żeby takie projekty robić też w przyszłości. Bardzo dużo się nauczyliśmy. 6. Trenuję Kung Fu, jak już wspomniałem. Rekreacyjnie, amatorsko i to się już raczej nie zmieni ;) Bartus000 - no , chłopie musisz trochę pogrzebać bo o tym w różnych wywiadach już było nie raz. kannu - Hehehe, na swój wiek rozciągnięty jestem nieźle, ale szpagat byłem w stanie zrobić tylko w okresach naprawdę intensywnych treningów ( minimum 4 razy w tygodniu ), a ostatnio trochę tatusieję. Staram się nie zarywać nocy. Robię ostatnio w większości projekty duże, trudne, wielotygodniowe, albo i wielomiesięczne - zarywanie nocy przy takich projektach nie opłaca się w ogóle. Odbija się poźniej czkawką. To się oczywiście ciągle zdaża, trzeba się zebrać czasem i popracować dłużej - , ale nie jest to reguła. Co do rzeczy nie "z musu" - to nie potrafię tego rozdzielić od pracy. Czy robie reklamy, czy coś mniej komercyjnego to jest już w tej chwili jedna działalność. Pierzak - 1. Było, było nie raz i nie dwa, ale odpowiem króciutko. Pomysły biorę zewsząd, ale zazwyczaj tak naprawdę wymagają po prostu twardej dupy. Napisał to kiedyś jakiś pisarz, nie pamiętam już który i podpisuję się pod tym oboma rękami. Pomysły się "wysiaduje" przed monitorem czy kartką. Siadasz i piszesz. Nie ma, że boli, że " nie wiem co napisać" , "nie wiem co narysować" - co za w ogóle idiotyczne stwierdzenia, hehe - wystarczy się rozejżeć przecież, żeby wiedzieć. Wystarczy skupić się choć pół minuty. 2. Różnie. Czasem pieniądze. Czasem możliwość zrobienia czegoś fajnego. Czasem przyjemność. Nie potrafiłbym robić sensownie nic innego więc niespecjalnie potrzebuję motoru napędowego. 3. Już prawie nie modeluję. Wstyd się przyznać, ale ani mudboxa ani z-brusha nie znam dobrze, choć w tej chwili to już standard i nie wyobrażam sobie modelu postaci bez z-brushowych detali. khazell - przesławnego, hehe. - To co sprawia mi trudność przy projektach niekoniecznie jest też nieprzyjemne. W końcu można traktować to też jako wyzwanie. Nie przepadam za stresem, który jest częścią tego zawodu. Nie lubie też zbyt wielu rzeczy robić na raz, ale generalnie w szczegółach nie mam jakichś typów czy antytypów. Każdy aspekt pracy potrafi dać w kość czasem. ciąg dalszy nastąpi tomek
  22. Super_OKO - Rain otworzyl mi drzwi do PI. Pokazałem Raina chłopakom i miałem pracę. Aż się zdziwiłem bo nie byłem na to gotowy. Do PI przeszedłem dopiero pół roku później - miałem umowę z ojcem, że skończe przynajmniej 3 rok studiów. Co do kierunku rozwoju - to o tyle trudne pytanie, że wciąż oba kierunki pozwalają na uzyskanie sukcesu. Rynek potrzebuje i wybitnych, choć bardzo wąsko ukierunkowanych specjalistów, ale też mających nieco szersze spojrzenie "generalistów" - to jest raczej pytanie o osobowość, o predyspozycje. Moje zdanie jest takie, że trzeba bardzo wsłuchać się w siebie i wybierać w długiej perspektywie to co się naprawdę lubi - w końcu w pracy spędza się bardzo dużo czasu, pół życia i nie ma co spędzać go nad czymś co nie sprawia choć trochę frajdy. Przy takim podejściu sukcesy, pieniądze i przyziemne zyski przyjdą same wcześniej czy później. Co ja bym wybrał? Nie wiem. Ja bardzo chciałem po prostu robić filmy. 3D było skutecznym środkiem do tego celu - trzeba było więc nauczyć się 3D. Ledyr - samopoczucie niezłe. FA. Czak1 - W trakcie pracy nad Katedrą wróciłem na studia - skończyła mi się dziekanka. Wytrzymałem może 3 miesiące. Nie byłem już w stanie się przestawić na ten tryb. Mi bardzo odpowiadało to, że w pracy wreszcie mam prawdziwy stres, prawdziwe wyzwania, że jeśli coś zawale to nie, że dostanę trójkę, tylko na przykład firma, albo ja oberwie karę finansową i po tym jak liznąłem tego "prawdziwego świata" studia wydawały mi się przedszkolem. Przy czym - żeby było jasne, tak jak nie żałuję, że studia opuściłem, tak samo nie żałuję , że przestudiowałem trzy lata - mam z tego okresu sporo wiedzy, która się teraz przydaje. O "Kinematografie" sporo już było mówione. Projekt na razie wisiał z powodu "Wiedźmina", ale chcę do niego wrócić - i nie wrócę tylko jeśli wypali nagle ktoryś z dłuższych metraży - w innej sytuacji chcę go kończyć. To bardzo fajny projekt. hcpiter3D - poza pracą i 3D mam maleńką córkę, hehe, więc z wolnym czasem krucho. Poza tym ostatnie 7 lat ćwiczę amatorsko, acz regularnie Kung-Fu ( ostatnie 3 miesiace sie zapusciłem strasznie z powodu narodzin córy ). Oglądam też namiętnie dobre seriale i filmy i czytam książki na tony. tyle na razie. Tomek
  23. Dobra, następny kawałek. ( Poprosiłem Klicka, żeby początek Qand A to był w miarę luźny dzień, ale i tak mam sporo zajęć - więc opóźnienia mogą się zdarzyć ) Lis - Tak, zaglądam tutaj pod fake nickiem. Teraz jak już zostałem zmuszony do założenia sobie normalnego konta to może i się czasem odezwe jako Baggins. Przed PI miałem na koncie niewiele. Zabawe w 3D zacząłem w wieku lat 15 chyba. Rok poźniej robiłem już pierwsze robótki proste ( ale naprawde rzeczy typu miesiąc pracy za dzisiejsze 50 złotych - hehe, psułem rynek ). Na studiach przez pewien czas pracowałem w pracowni architektonicznej przy wizkach ( tam po nocach powstawał Rain ) - no a potem Rain i Platige. Hmm. Moc przerobowa. Aż spytałem Admina. Trochę ponad 350 Gigahertzow. ( 140 kompow, w tym niemal 70 potworów to sama renderfarma ). Moje preferencje co do silników renderujących nie są wygórowane. Jako staruszek jestem wielkim fanem scanlina przy większości prostych rzeczy - choć oczywiście nie zawsze - w pewnym momencie trzeba przesiadać się na coś lepszego. Większość rzeczy jest obecnie w PI renderowana na tandemie - Scanline do prostych warstw ( masek i tym podobnych ), i V-ray do głównych. mrkrzysiek - Stan polskiej sceny CG ? Jest nieźle, będzie jeszcze lepiej. Wiadomo, że nie mamy jeszcze przemysłu, poziom organizacji firm leży i płacze, brakuje dużych rozbudowanych projektów typu filmy i brakuje specjalistów, no ale Ci którzy są, naprawde reprezentują bardzo przyzwoity poziom i tu nie mamy się czego wstydzić. Co do grafików - oj dużo ludzi trzeba by wymienić więc odpalę prywatę i zareklamuje tu towarzysza z pracy, Biglebowskiego - którego prace ciągle mnie zaskakują i ciągle robią na mnie ogromne wrażenie, no człowiek pierwszej światowej ligi ( chociaż leń to straszny ;-) Wołają mnie. Znikam. Tomek
  24. Dobra, powoli zaczne wygrzebywać się z pytań. Sporo tego, więc czasem będę pisał bardzo zwięźle. ETA: Hehe, no lista pytań jak z samouczka dla dziennikarzy, brr, włos mi się jeży jak słyszę pytanie o inspirację ( które pada zawsze ) lub co teraz porabiam ( które też pada zawsze ) ale odpowiem na to drugie. Resztę naprawdę łatwiutko znaleźć w necie, w którymś z moich dotychczasowych wywiadów. Tak - pracuję obecnie nad nowym matieriałem - i to nie jednym. Tadzio: Miewam momenty przemęczenia, zwykłe zmęczenie materiału, ale jakichś specjalnych blokad umysłowych - nie. Problemem jest raczej znalezienie czasu na zrobienie wszystkiego co chciałbym zrobić niż wymyślanie tego. Nielot007: Tak, planuję kilka projektów pełnometrażowych, ale im idę bardziej w świat dużego filmu, tym mniej konkretów można przedstawić. W tym świecie wypala jeden projekt na 10, albo i więcej - i owszem projektów mam kilka - Bardzo zaawansowana scenariuszowo animowana "Babcia" , aktorski "Xawras Wyżryn" , dwa projekty amerykańskie i jeszcze parę - ale czy któryś z tych projektów stanie się filmem - to się okaże. Z Klickiem i Tweety'm pracowało mi się bardzo dobrze. Poza tym Klicek strasznie łupie w Q3, Tweety też jest bardzo mocny, ale Klicek - uhh. Aardeni - Zespół, który robi Żubra rzeczywiście jest dość zwarty - 3 osoby, plus ( ostatnio coraz częściej z powodu specjalizacji studia ) kilka kolejnych, które jednak pracują tylko nad pojedyńczymi, konkretnymi elementami i nie są z projektem przez cały okres trwania. Specjalizacja to powoli wymóg coraz większych i coraz bardziej skomplikowanych projektów, a także przymus związany z czasem na ich wykonanie. W Polsce dobrych specjalistów ( także specjalistów typu "generalist" - co wbrew pozorom jest też rodzajem specjalizacji ) - wciąż brakuje. Liczy się portfolio - jest parę szkół, których ukończenie może pomóc, ale bynajmniej nie są to szkółki w rodzaju - "policealny kurs 3D w Pcimiu Dolnym", tylko prawdziwa pierwsza liga. Jeżeli nie ma się możliwości studiować w takiej szkole ( czyli na przykład ASP, Filmówka, trochę Architektura, i szkoły zagraniczne typu Supinfocom, Gobelins, Baden-Wurtenburg, Animation Mentor ) to naprawdę lepiej papierków nie pokazywać i budować portfolio. Katedra - dała mi pewność siebie, wiedze na temat wszystkich aspektów produkcji ( bezcenną ) ale też przekonanie, że tak naprawde filmy powinny powstawać zespołowo. Gotham - Nigdy nie żałowałem decyzji o pozostaniu w kraju. Była to decyzja bardzo przemyślana - zrobiona już po moich pierwszych wizytach w Stanach z "Katedrą". Wolę budować coś tutaj. Poza tym - podjętych decyzji nigdy nie żałuję. Można żałować tylko decyzji nie podjętych. Z perspektywy czasu jestem z siebie bardzo zadowolony, że wytrzymałem i nie pojechałem. Sporo zyskałem na tej decyzji. Szanse na rozwój tutaj nie są może takie same jak za granicą. Nie ma co się okłamywać - jesteśmy trochę prowincją - Ale okres w którym jest Polska w tej chwili, ogólna sytuacja, sprawiają, że jest tu o wiele ciekawiej, i perspektywy są moim zdaniem znakomite. Pamiętajmy, że my teraz idziemy do góry, wszędzie indziej wszystko jest już ustawione i ustalone. Więc dla ludzi, którzy nie boją się trochę ryzkować, i potrafią zainwestować trochę w siebie jest to czas wymarzony. Ilość trudnych, wymagających, twórczych projektów zwiększa się z każdym rokiem i będzie się zwiększać. Nie sądze, żeby ambitni ludzie tutaj w najbliższych latach nie mogli się rozwijać. Co do prac - mam ogromny sentyment do FA - zmienił w moim życiu o wiele więcej niż "Katedra". Nezumi - ha - nie używałem innych softów do 3D niż Max, i wciąż sporo z niego kumam, ale ostatnio najczęściej używanym softem do 3D jest u mnie Word - tak to się potoczyło - i niestety chyba tak już to zostanie. Więc w najbliższych latach będę raczej coraz więcej zapominał z prawdziwego 3D i coraz więcej zostawiał do robienia ekipie. Tyle na razie. Ide coś zjeść. tomek
  25. Uff, sporo sie tego zebralo juz na sam ranek. Jestem, czytam, ale odpowiadac zaczne dopiero po poludniu. Witam wszystkich. tomek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności