Z budynku wyszła Kaśka. Jej ojciec, programista, nadał jej to starodawne imię ku pamięci czasom gdy komputery dopiero się rozwijały i wchodziły do użytku publicznego (to chyba było jakoś na początku 21 wieku, dawno w każdym bądź razie). Od razu poczuła wibracje w dole czaszki wywołane komunikatorem wbudowanym w jej roboczy hełm detektywa. To komenda policji, już dostali sygnał, że opuściła swój apartament.
- Hej Martox, co dziś w menu?
- Zwłoki na skrzyżowaniu Saturiańskiej i Rewolucji Kosmicznej... a Kaśka? lubisz jabłka?
Scena przedstawia panią detektyw, która dotarła na miejsce zbrodni, jest w uniformie, który wyostrza jej wszystkie zmysły i rejestruje wszelkie wskazówki z miejsca zbrodni. Jest i trup: owinięty w szmaty, przebity drągiem plazmowym, z jabłkiem w buzi (jak wieprz przygotowany do upieczenia)