Czytając komentarze do tego filmiku zastanawia mnie czemu osądy są na podstawie tak powierzchownych cech. Nie spotkaliście się z takim porzekadłem iż z ładnej ale pustej miski się nie najecie? Ja tu widzę "pełną miskę". Nie jest ładna? Rzecz gustu. Mnie się na przykład Mona Lisa nie podoba i na randkę z nią bym się nie umówił a może miała inne cechy warte zauważenia. Nie ładne twarze lalek? Spójrzcie w lustro. Macie idealnie gładką cerę o brzoskwiniowym odcieniu, długie rzęsy i równe rysy twarzy okolone pięknymi włosami. Hm. Kilka osób być może ale w większości jesteśmy przeciętniakami. Prawda czasu, prawda ekranu. Obejrzyjcie ten film jeszcze raz i jeszcze raz. I tyle ile trzeba będzie i zadajcie sobie tradycyjne szkolne pytanie "co Autor miał na myśli". Nie twierdzę, że ci co przyznają Oskary nie mylą się ale w tym przypadku moje odczucia pokrywają się pewnie z moimi i przyznaję Oskara. Spójcie w ten film, w opowiedzianą historię dwojga ludzi żyjących razem a jednak osobno. Zbudowali sobie dwa światy pod wspólnym dachem. Zapomnieli czemu ze sobą są. Trzeba drobnego wydarzenia jak złamanie anteny żeby spowodować lawinę kolejnych zdarzeń mających tak optymistyczne i uczuciowe zakończenie. Klasyczne wykorzystanie antycznego greckiego układu jedności miejsca, jedności akcji, jedności czasu. Tylko dwie postacie. Małe jest piękne. Nie ma potrzeby opowieści rozciągać do 1483 odcinków i 56 sezonów. Malkontentom polecam film Polańskiego "Nóż w wodzie". Troje aktorów, dwie lokalizacje, prolog, fabuła i epilog. Oczywiście w wersji bardzo współczesnej a nie klasycznej ale jednak. Wracając do omawianego filmu. Zgrabnie opowiedziana historia. Nie ma niepotrzebnych elementów. Nie jest to "przegadane". Kolejne sceny wynikają z poprzednich. Nie ma niepotrzebnych "wodotrysków", efekciarstwa. Taka pierwsza część "Szklanej pułapki" tyle że bez wybuchów, strzelaniny i potoków krwi a w konkluzji o odszukiwaniu uczucia do drugiej osoby i odzyskiwaniu jej uczuć do siebie.