Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zacząłem interesować się grafiką komputerową, trafiłem w internecie na ilustrację przedstawiającą oryginalny pojazd.

Moje umiejętności tworzenia obiektów trójwymiarowych były wtedy na poziomie podstawowym (a nawet niższym), ale postanowiłem zapisać to zdjęcie i obiecałem sobie, że prędzej czy później stworzę model tego pojazdu.

Od kiedy pamiętam intrygowała mnie wizja przyszłości kreowana w Stanach w okresie lat 50-tych i 60-tych. Jednym z artystów, który miał spory udział w tej sferze był Arthur Radebaugh i to właśnie jego autorstwa jest ten futurystyczny pojazd. Niestety, znalazłem tylko jeden rysunek przedstawiający koncepcyjny wehikuł, więc modelowanie odbywało się na zasadzie dopasowywania proporcji. Oto efekt mojej pracy.

arthur_radebaugh_s_retro_future_vehicle_by_hlupekkk-d8w4bmy.png

arthur_radebaugh_s_retro_future_vehicle_by_hlupekkk-d8w4bym.png

Przypuszczam, że większość osób zainteresowanych modelowaniem, w początkowym okresie rozwijania swoich umiejętności chociaż raz zabrała się za stworzenie auta. Powodem tego może być fakt, że w internecie łatwo można znaleźć rzuty większości seryjnie produkowanych samochodów. A takie plany znacznie mogą ułatwić modelowanie (jeśli są odpowiedni ustawione, bo w przeciwnym wypadku będą raczej utrudniać pracę). I mnie nie ominął ten etap, a na warsztat poszedł Maluszek - pierwsze auto w rodzinie i jednocześnie pojazd, na którym nabijałem swoje pierwsze kilometry za kierownicą.

polski_fiat_126p_by_hlupekkk-d8w49hc.png

polski_fiat_126p_by_hlupekkk-d8w49wy.png

Od czasu trafienia na wspomniany wcześniej pojazd autorstwa Arthura Radebaugha, trent retro-futuryzmu nie pozwalał mi o sobie zapomnieć. Co prawda już wcześniej temat odważnego, futurystycznego projektowania rzeczy codziennego użytku był dla mnie intrygujący, ale zrobienie tamtego modelu zapaliło mnie do tworzenia kolejnych, podobnych projektów. Następny w kolejce był koncepcyjny samochód od Forda. Zaprezentowany w roku 1957, a więc w okresie fascynacji energią atomową, pojazd miał być napędzany reaktorem atomowym zainstalowanym w kapsule, która miała być wymieniana w punktach obsługi kierowców. Projekt zakończył swoje życie w fazie koncepcji z powodu niemożliwych do rozwiązania kwestii bezpieczeństwa, jak również jego niepożądanych właściwości jezdnych.

ford_nucleon_by_hlupekkk-d8w4ar4.png

ford_nucleon_by_hlupekkk-d8w4ala.png

ford_nucleon_by_hlupekkk-d8w4awf.png

Przeglądając jedną z humorystycznych stron, natknąłem się na listę ciekawie przerobionych samochodów. Moją uwagę skupił na sobie Cadillac z 1948 roku, którego nowe nadwozie stworzono w firmie specjalizującej się w takich zadaniach - Boyd Coddington (popularnego swego czasu za sprawą serialu "American Hot Rod" emitowanego na kanale Discovery). Auto zostało zrobione na zamówienie członka zespołu ZZ Top - Billy'ego Gibbonsa. Projekt Larry'ego Ericksona zyskał sobie miano jednego z najlepszych przykładów automobilowej przeróbki. O ile front nie różni się znacznie od oryginału, to odważny tył jest ucieleśnieniem wszystkiego co najlepsze w amerykańskiej motoryzacji.

cadillac_sedanette_cadzilla_by_hlupekkk-d8w48kn.png

cadillac_sedanette_cadzilla_by_hlupekkk-d8w47y4.png

cadillac_sedanette_cadzilla_by_hlupekkk-d8w48tw.png

Ostatnie jak na razie spojrzenie w kierunku futurystycznych koncepcji z przeszłości. Ford Gryon to dwukołowy pojazd, za którego stabilizację odpowiadał umieszczony pod maską żyroskop. Małe koła widoczne na zdjęciach po bokach wysuwały się dopiero, kiedy pojazd zatrzymywał się. W przeciwieństwie do Forda Nucleon, tego modelu nigdy nie planowano wprowadzić do masowej produkcji. Miał on jedynie służyć celom badawczym i marketingowym firmy. Pełnowymiarowy egzemplarz został zniszczony podczas pożaru hali wystawowej Forda w 1962 roku. Zachował się jedynie mały model, który w 2012 roku został sprzedany na aukcji za 40.000 dolarów.

ford_gyron_by_hlupekkk-d8w4acm.png

ford_gyron_by_hlupekkk-d8w4a2p.png

ford_gyron_by_hlupekkk-d8w4ag7.png

Alfred Hitchcock zawsze był w czołówce moich ulubionych reżyserów. Przewrotnie jednak nie przez swoje najgłośniejsze filmy jak "Psychoza" czy "Zawrót głowy", bo te, mimo kilkukrotnych podejść, nie potrafiły mnie zaintrygować tak bardzo jak np. "Rebeka" czy "Cień wątpliwości". W tym roku postanowiłem prześledzić całą filmografię Anglika, co okazuje się być ciekawym doświadczeniem, odkrywającym wielkie wtopy i perełki, na które inaczej pewnie nigdy bym nie trafił.

Jednym z popularnych obrazów Hitcha do którego lubię wracać jest "Północ - północny zachód" z 1959 roku, który uważany jest za klasykę gatunku kina sensacyjnego. Mimo nieprzeciętnej długości ponad 130 minut, film ogląda się bez zmęczenia, głównie za sprawą wciągającego scenariusza. Ale to, co sam zapamiętałem najbardziej po pierwszym seansie, to element związany ze scenografią. Lata 50-te w amerykańskim designie działają na mnie stymulująco dlatego dom jednego z głównych antagonistów od razu zwrócił moją uwagę i, co odkryłem po krótkim poszukiwaniu, nie byłem wyjątkiem. W internecie sporo jest zapytań o lokację i historię tej budowli. Okazuje się, że nie jest ona taka, jak chciałaby większość zainteresowanych, ponieważ ta konstrukcja w rzeczywistości... nigdy nie istniała. Wszystkie ujęcia pokazujące zewnętrzną część domu to matte painting (swoją drogą, ciekawe czy chociaż one się zachowały), natomiast wnętrze domu i elementy konstrukcji, po których wspina się bohater zostały zbudowane w studio. Reżyser chciał, żeby dom miał modernistyczny charakter. Najpopularniejszym twórcą związanym z tym trendem był wtedy Frank Lloyd Wright, ale jego oczekiwania finansowe związane z takim projektem były zbyt wysokie, dlatego zdecydowano się na stworzenie domu, który miał jedynie kojarzyć się z jego stylem. Jak się okazało, efekt został osiągnięty.

van_damme_house___north_by_northwest_by_hlupekkk-d8w4cjq.png

van_damme_house___north_by_northwest_by_hlupekkk-d8w4d1q.png

van_damme_house___north_by_northwest_by_hlupekkk-d8w4d7n.png

Chociaż nie miałem okazji brać na bieżąco udziału w ważnej części amerykańskiej popkultury, jaką były wyjścia ze znajomymi do kina na klasyczne slashery, udało mi się załapać na namiastkę tego, co mogła przeżywać tamtejsza młodzież w latach 70-tych i 80-tych. W 1995 roku młody fan takiego właśnie kina napisał scenariusz, który nawiązywał do starszych horrorów dla młodzieży, ale robił to w sposób na tyle oryginalny, że mocno odświeżył pojęcie horroru znanego w latach 90-tych. Takie podejście do straszenia trafiło również do mnie i doprowadziło do tego, że zamiast uczyć się na poprawkę sprawdzianu z historii, ślęczałem nad masą papierową, próbując zrobić sobie charakterystyczną maskę głównego bohatera filmu. Dzisiaj owa maska kurzy się w szafie, a ja wspominając stare, dobre lata urządziłem sobie krótką sesję z Ghostface'm w swoim blenderowym studio.

scream_ghostface_by_hlupekkk-d8w4b9z.png

scream_ghostface_by_hlupekkk-d8w4b0i.png

scream_ghostface_by_hlupekkk-d8w4bfh.png

scream_ghostface_by_hlupekkk-d8w4bc4.png

Rozumiem, że można nie lubić filmów z Leslie Nielsenem (szczególnie tych ostatnich, przepełnionych dość niewybrednym humorem), ale trudno zaprzeczyć, że aktor stworzył wizerunek, który znacznie wybijał się na tle innych komediowych bohaterów. Powrót do parodii, szczególnie tych starszych, zawsze miał na mnie pozytywny wpływ i wywoływał uśmiech, dlatego cofnięcie się w czasie do 1956 roku wywołało u mnie niemały dysonans. Na początku swojej kariery Nielsen grał bowiem poważne role, a jedną z takich była postać Komandora Adamsa w filmie "Zakazana planeta". Oglądanie tego aktora w roli odbiegającej od komediowej wiązało się z ciągłym odnoszeniem jego postaci do znanych gagów, ale nie przeszkodziło mi to w pozytywnym odbiorze filmu. Oprócz komika, jest w nim obecnych dużo ciekawych, przykuwających uwagę elementów, a jednym z nich jest robot o wdzięcznej nazwie Robby the Robot. Ten bohater, po debiucie w wizjonerskim obrazie o przyszłości, pojawił się również w kilku innych produkcjach, a ja, czując sentyment do naiwnych pomysłów sprzed kilku dekad i chęci treningu modelowania, stworzyłem go sobie pewnego wiosennego dnia.

robby_the_robot_by_hlupekkk-d8w4c1o.png

robby_the_robot_by_hlupekkk-d8w4c63.png

robby_the_robot_by_hlupekkk-d8w4c9w.png

robby_the_robot_by_hlupekkk-d8w4ccr.png

Edytowane przez mancina
  • Odpowiedzi 3
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Napisano

Witaj ciekawe modele z resztą gorzej. Pytanie traktujesz ten wątek jako "pokazówkę" Czy pragniesz konstruktywnych porad ? Bo jeśli to drugie to powoli po kolei 1 praca model siatka tekstura. Dostałem tą samą informacje od doświadczonych użytkowników forum. Wtedy na pewno ktoś się zainteresuje twoimi postami i dostaniesz dużo porad :) Pozdrawiam popracuj nad detalem i materiałami i będzie na prawdę świetnie :)

Napisano

Witam,

dziękuję za sugestię i szczerą opinię. Rzeczywiście, celem wrzucenia tych prac było uzyskanie jakichś porad, bo "pokazówka", jak sam zauważyłeś, z tego żadna. Sęk w tym, że kiedy na innym forum zacząłem dodawać projekty jeden po drugim, to od kilku osób dostało mi się za to, że nie założyłem jednego wątku. W każdym razie, jeśli następnym razem zrobię coś wartego dodania tutaj, to zastosuję się do Twojej rady.

Dziękuję i pozdrawiam.

Napisano

Modele są spoko, widać że czasem refleksy się delikatnie wyginają więc na pewno możesz poćwiczyć topologie ale na tym etapie zająłbym się innymi rzeczami. Na minus na pewno rendering i oświetlenie. Nie wiem w czym renderujesz ale na pierwszy rzut oka wygląda na starego typu raytracer, zainteresuj się jakimś bardziej nowoczesnym albo pobaw się bardziej zaawansowanymi ustawieniami. Jak dla mnie to poćwicz rendering, oświetlenie i materiały, w takiej kolejności. Samochodami się nie jaram ale fajne podejście do tematu, ciekawiej się patrzy na takie unikatowe furki niż na tysięczny model Subaru Imprezy. ;)




×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności