Rzeczywiście zauważyłem, że moja praca na fotkach (szczególnie na początku) polega głównie na przemalowywaniu kolejnych plam oraz odwzorowywaniu twardych oraz miękkich krawędzi. Nic mi nie zostawało w głowie prócz wyczucia rysika. Poza tym nawet niektóre "przerysowane" (vide Eddart Stark) zdjęcia wydają się płaskie, bo brakuje mi umiejętności i zrozumienia brył i materiałów.
Ze względu na brak biurka i bananów spróbuje się wziąć za inne obiekty które mi podpadną. W pokoju w sumie mam masę dziwnych pierdółek dziewczyny, a jest naprawdę w czym wybierać - figurki słoni, świnki, pieski, wachlarze, kwiatki, pluszaki, frędzle i inne rzeczy których nie jestem w stanie nawet nazwać. Jak będę miał ochotę na coś bardziej w klimacie to mam figurkę vadera (służącą aktualnie za wieszak na kolczyki ).
Ogólnie jak patrze czasem na jakieś prace, to mam wrażenie że jestem w stanie zrobić to samo, a później gdy zabieram się za swoje prace odczuwam że bardzo dużo mi brakuje.
Dzięki wam za odpowiedź i rady. Samemu można się pogubić czasem. Postaram się wrzucić coś z otoczenia niedługo.
Mam jeszcze parę pytań:
1. Brać się za kolor czy zostawić?
2. Pędzle z oppacity, czy bez?
No i mam obawę w stosunku do ołówka, bo wydaje mi się że jest to zupełnie inna technika niż to co się robi tabletem. Jak się człowiek przyzwyczai do szkicowania ołówkiem to boje się że gorzej będzie z malowaniem w PS.