Wlasnie sie obudzilem. Ostatni rok studiow. Nic nie osiagnalem. Rzucila mnie milosc mojego zycia. A ja pragnalem sie tylko uczyc nowinek (progi, urzadzenia, zainteresowania). Teraz jestem na finiszu studiow, nie mam nikogo, nie mam pracy, nie mam perspektyw, czasu ucieka coraz szybciej (yyy 3 lata studiow?? dopiero zaczynalem;/). Musze sie z domu wyprowadzic, znalezc prace, poznac kogos, kto nie pozwoli mi sie zainteresowac niczym innym a skupic na tym co potrafie i zarabiac z tego (a nie robic prezenty za friko). Chwilowo jestem zagubiony w czasie i przestrzeni.
Czy wam tez czas tak ucieka?
Bo ja mam 21 lat i nic nie osiagnalem...