napisał everyman:
Bardzo chętnie kontynuuję wątek "tematu rzeki".
Jeśli chodzi o współczesną sztukę- to jestem konserwatywna. Wszystkie problemy ze sztuką (np. dada ;))zaczeły się wraz z impresjonizmem, który definitywnie zrywał z pompatycznym akademizmem. To odejście od kanonu sprawiło, że "sztuka zależy od punktu widzenia". Co nie zmienia faktu, że wielbię impresjonizm, nie- klasyzyzm czy akademizm. ;)
Aleale! Nawiązując, chciałam poruszyć nieco inny, acz kontrowersyjny (zwłaszcza na takim forum) temat- sztuki multimedialnej. Cyfrowej. Iluzyjnej. Photoshop'owej. Odnośnie fotografii. Gdzie przebiega granica ingerencji w obraz? Co z całą rzeszą "fotografów", którzy robiąc zdjęcie już planują jego obróbkę? Poprawę kompozycji, koloru, zmany ostrości... Fotografia czy bardziej fotoGRAFIKA? Wielki Dylemat National Geo. I nie chodzi już nawet o wklejane gołębie. Ale np. o zasady kompozycji. Arcydzieła robią na nas tak ogromne wrażenie właśnie z powodu doskonałej, wyważonej i długo planowanej kompozycji. Planowanej przed- nie po. To jak z tą sztuką fotografii? Nowych mediów? Gdzie przebiega cienka, czerwona linia?
Pozdrawiam i z góry przepraszam za ew. pretensjonalny ton :)