Ja też uważam, że pieniądze jakie zostały włożone w produkcję wcale nie muszą mieć tak wielkiego wpływu na jakość animacji. Przecież sam fakt pracowania przy pierwszym "wielkim" polskim filmie animowanym od czasu pełnometrażowego "Bolka i Lolka" powinien być całkiem niezłą motywacją, tym bardziej że ma on opowiadać o jednym z najznamienitszych Polaków. Gdyby zatrudnili młodych i zdolnych animatorów, to w ich własnym interesie by było, żeby się postarali nie dla pieniędzy, a dla renomy i możliwości uzupełnienia swojego CV pracą przy udanym projekcie.
A jest tak, że tych "60 najlepszych polskich animatorów" to w istocie ludzie prawdopodobnie nie pierwszej młodości, którzy zainteresowali się pracą przy tym filmie z czysto finansowych powodów, a animacje tworzyli "byle były" bo w końcu kasę i tak dostaną. Tak to jest kiedy stawia się na zatrudnianie znajomych zamiast ludzi z talentem i pasją do stworzenia czegoś dobrego.