Oj, ostatnio coś mam nastrój do narzekania :/
Bardzo fajny Bridgman, z porządną, choć skopiowaną kreską. Fajne postaci (luba z pierwszego ma pokaleczoną rękę przez takie drobne kreseczki. Zepsuło mi to odbiór świetnej skądinąd pracy) i w ogóle czad, ale poważnie, wybacz mi narzekanie, nie namalował byś czegoś indywidualnego? Jakiś koncept, ilustracja, mate nawet. No cokolwiek co pokarze Ciebie i twoje rzeczywiste zainteresowania rysunkowe. Robisz takie, ale jakoś nieśmiało, niewiele.
Wiesz, wydaje się że człowiek ze smykałką do rysunku, pracowity i uparty niczego już więcej nie potrzebuje do sukcesu oprócz odrobiny łaski z Góry. Skoro masz i smykałkę i upór jakiego wielu może pozazdrościć, musisz jeszcze się zastanowić, czy rzeczywiście sukcesem jaki chcesz osiągnąć jest mistrzowski portret? Ostatecznie kończy się to na jakimś rodzaju akademizmu.
Zerknąłem na Twojego bloga. Opisujesz Siebie jako beginner concept artist, illustrator and graphic designer i wierzę, że się absolutnie nie mylisz. Spodziewam się, że przemyślenia jakie przyniosło malowanie tradycyjne dadzą ciekawe nowe kierunki. Może jednak czas na odważniejsze kroki? Po prostu: nie musisz już malować portretów, żebym uwierzył, że to potrafisz, ale jeśli chodzi o to, co Ci siedzi w głowie, to owszem, będziesz się musiał jeszcze trochę napocić, żeby mnie przekonać. Czemu nie miałbyś dowieść jeszcze raz, że w rysunku "dajesz radę"?
Wybacz podły humor, wiesz, że życzę Ci dobrze.
Kibicuję Ci w tej drodze. Masz wszystko, czego potrzeba.