Skocz do zawartości

dzudzu

Members
  • Liczba zawartości

    1 120
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez dzudzu

  1. No dobrze Nezumi. Potraktuj zatem mój post jako uzupełnienie dla mniej zaawansowanych o następującej treści: "ci sami zaawansowani użytkownicy wiedzą, że nie trzeba już poprzestawać na ustawieniach fabrycznych.".
  2. Nezumi: No to żeby nie komplikować, na potrzeby dyskusji o Avatarze i tego, czy kino rozrywkowe musi być banalne wystarczy mi pierwsza część Matrixa. Może tak być? P.S. Wdać się w dyskusję filozoficzną z kimś, kto skończył filozofię jest mi trudno, ale jako laik dostrzegam w tym filmie filozofię. "Czym jest życie", "czym jest rzeczywistość (czy możemy ją poznać)" to podstawowe pytania kolejno metafizyki i epistemologii. Pytanie o wartości w życiu to podstawowe pytanie aksjologii. Za wolunteryzmem śledzą problematykę "wyboru". Wszystkie te pytania słyszę zadawane a to przez Morfeusza a to przez agenta Smitha, a to przez Neo. Gdy poszczególne programy (Merowing, Smith) konkludują, że człowiek to w istocie maszyna reagująca na bodźce, groteskowa, wyzbyta z wzniosłości przyjmują postawę filozoficzną, którą odnajduję u Camusa, czy Sartre'a. Ludzkość musi zginąć i odrodzić się na nowo i czuję w tym nawiązanie choćby do idei wiecznego powrotu Nietzschego. http://pl.wikipedia.org/wiki/Wieczny_powr%C3%B3t Ja ten film od początku rozumiałem tak. Żyję sobie ja dzudzu w świecie i pytam o sens tego co widzę i co mnie otacza. Jakiś Bóg (albo i nie Bóg) stworzył świat taki a nie inny i pytam dlaczego ten świat jest np. tak niedoskonały. Okazuje się, że jestem tylko baterią, świat jest niedoskonały, bo inny jest dla człowieka nie do przyjęcia; stąd Bóg (Architekt) musiał go takim stworzyć. Nawet syzyfowa droga Neo ku zbawieniu ludzkości jest częścią planu. Wolność jest pozorem. Trud jest bezsensowny. Ludzkość potrzebuje nadziei, sensu wyższego ponad ten, który pozornie nam się rysuje; Mesjasza. Ale zwycięstwo nie istnieje. Po przejściu cyklu, cała zabawa zaczyna się od nowa. Nezumi. Przecież świat Wachowskich skupia w sobie największe pytania filozofii i religii świata. Nie wierzę, że przypadkiem prostacy Wachowscy, bez wiedzy i przemyśleń zderzyli się z tym tematem.
  3. Zaawansowani oldboje używający wersję CS lub starszą już pewnie zdążyli znaleźć skróty przez tyle lat.
  4. Nie, ale ci bardziej zaawansowani wiedzą, że skróty są konfigurowalne. Ustawiają sobie zatem, jak im wygodnie, nie ograniczają się do ustawień "fabrycznych".
  5. Baggins: No może przegięli Wachowscy, trudno powiedzieć. Może kino rozrywkowe nie jest polem do tłumaczenia jakichś prawd ostatecznych (bo o takie ambicje zahacza chyba część II i III Matrixa). Wziąć książkę jakiegoś topowego filozofa, to też zakręci człowiekiem aż stwierdzi "bełkot jakiś!". W każdym razie -przynajmniej na razie - wolę przypisać sobie nie zrozumienie i głupotę niż Wachowskim grafomanię. No właśnie. Efekty dają radę, nie przeszkadzają ale już nie zachwycają przy tym, co teraz się w kinie wyczynia. Jakość filmu się broni po latach ze względu na inne walory sztuki filmowej. O to chodzi.
  6. Zaawansowani konfigurują już własne skróty w PSie. Te defaultowe są nie za bardzo poręczne.
  7. Nezumi: ja Matrixa nie rozumiem do końca, ale to wcale nie świadczy o płytkości filmu a raczej o mojej głupocie. Pierwsza część jest łatwa do interpretacji: ludzie zamknięci w świecie złudzeń dostają swojego zbawiciela. To jak historia o Jezusie i zbawieniu, tyle, że ten Jezus nie umiera, wręcz przeciwnie, dalej czyni cuda. Opisać historię zbawiciela jest proste. Problem odpowiedzieć na pytanie "co dalej?". Wizualnie wiadomo - trzeba zrobić jeszcze większą rozpierduchę; ideowo - masakra, bo film musi się zmierzyć z pytaniami podobnymi, z którymi mierzą się religie. Według mnie, choć nie do końca kumam rozwiązania, udało się to Wachowskim całkiem sprawnie. Okazuje się, że niezaspokojona potrzeba człowieka do przekraczania zostaje zamknięta w swoistej pętli. Konieczna jest w pewnym momencie eksterminacja ludzkiego świata i ponowne stworzenie. Dzięki temu świat jest zrównoważony, przewidywalny, stabilny. Ma swój zamknięty sens. Francuz jest super postacią, a jego relacja z Persefoną ma więcej ognia, niż miłość bohaterów Avalona. Programy stworzone w jakimś sensie na model ludzki, zaczynają nudzić się ludzką egzystencją. Smith, Merowing, Persefona nie rozumieją wzniosłości, jaką człowiek nadaje życiu. Ciągle analizują, szukają danych by zrozumieć, ale jedyne co im wychodzi to: akcja-reakcja, przyczyna-skutek, zwykła reakcja na bodźce. Postrzegają życie na sposób mechaniczny, stąd cynizm, znudzenie, amoralność. A że ludność Zionu jest pokazana na sosób trochę pierwotny, zwierzęcy to całkiem spoko. To wyrzutki żyjące w zmasakrowanym świecie bez nieba. Kultura upada, zagubienie i ucieczka w orgie. Może faktycznie, dysponując zaawansowaną technologią łatwo stworzyliby sprawny przemysł odzieżowy, ale film nie miałby klimatu. Mi się podobał taki design.
  8. Ech, zazdroszczę tej lekkości rysunku. Ja zrezygnowałem całkiem z rysunku i jak już coś smaruję to plamą działam, bo nie panuję nad linią prawie wcale. Nawet zrobić 2 pionowe linie, równolegle do siebie tabletem to dla mnie męczarnia. O ekspresji to mogę zapomnieć. Za to koloru nie zazdroszczę :P Szkoda, że tak mało zdecydowanie mieszasz te kolory. Tak mało robisz gradientów temperaturowo-walorowych. Temperaturę koloru wydaje mi się można zmieniać częściej niż walor. Jak weźmiesz jakiś kolor, to śmiało możesz robić gradient z kolorem do niego sąsiadującym (w dosyć szerokich granicach) w kole barwnym. Prawie zawsze pasuje a obrazek ożywi. Wybadać też po jakie kolory człowiek defaultowo sięga i starać się je świadomie ograniczać to też chyba pomaga. Kilka prac namalować w kolorach intensywnych, jak w ilustracji dziecięcej i te czyste kolory ze sobą spróbować połączyć to też pomaga. Używać szerokiego brusha w trybie Color Dodge przy małym opacity - rewelacyjnie pomaga.
  9. Reanimator: ja nie twierdzę, że kino schodzi na psy. Chodzi o ustawienie Avatara gdzieś we właściwym szyku. Bliżej temu filmowi - w kategorii "kino rozrywkowe" - do "Matrix'a" czy też "2012"... Avatar zachwyca wielu, ale gdy spytać czym zachwyca to głównie wybrzmiewa zachwyt nad efektami, detalem, rozmachem. Ale przecież ten akurat walor sztuki filmowej bardzo szybko się dewaluuje. Avatar rozpieści widza i producenci częściej będą robić pod kino 3d, ale to tyle. Od filmu "przełomowego" chciałoby się coś więcej. Przynajmniej ja oczekiwałem więcej.
  10. Jeśli mogę przyczepić się do Camerona jako reżysera, to może tego, że nie trafił z doborem obsady. Z drugiej strony, być może - i tu jest przytyk do Camerona, jako twórcy scenariusza - to może nie dał szansy się aktorom wykazać takie stworzył miałkie postacie. Trudno powiedzieć. Weźmy na przykład Matrixa. Kino rozrywkowe, miliony utopione w film, ale ma wszystko, czego od kina tego rodzaju potrzebuję. Czarny charakter, to czarny charakter. Oglądając film czułem, że agenta Smitha trzeba się lękać i spierniczać gdzie pieprz rośnie. Ta postać miała coś w sobie. Od Morfeusza czuć było charyzmę lidera, od Trinity seksapil i grozę. Przemiana Neo bardzo wyrazista, czuć konflikty, wątpliwości, niepewność do końca. Sama załoga Nabuchodonozora, miała pokładowego głupka i zdrajcę, którego chciałoby się wychłostać. Ten film stworzył postaci, a Avatar? W warstwie intelektualnej kolejne mistrzostwo świata. Po obejrzeniu filmu sam zastanawiałem się, czy nie jestem czasem mózgiem w słoiku hodowanym przez wielkie kałamarnice. Pozorność wolności, wyboru właściwej drogi. Pytania o to czym jest życie, czy sztuczna inteligencja jest żywa. Pytania o to w jakim świecie człowiek chciałby żyć, bo jak twierdzi Agent Smith, świat zbyt idealny okazał się nietrwały itd. No wymieniać walory Matrixa mogę długo. Cameron stworzył interesujący świat, chwała mu za to, ale świat Wachowskich, Tolkiena, czy Gwiezdnych Wojen - że tak powiem łagodnie - na pewno nie są uboższe. Rozbudowany świat i miliony utopione na pewno w niczym nie przeszkadzają.
  11. Kij tam już banalna fabuła, ale gdyby chociaż dodać jakąkolwiek wiarygodną wielowymiarowość psychologiczną bohaterów do tego pełnego przepychu świata. Żadna postać mnie nie zaciekawiła. Ciekawe, czy film wypromował jakąś postać, albo przynajmniej aktora. Poczekam, zobaczę, w czym dalej będą grać ci aktorzy. Dobra, nie marudzę już.
  12. Baggins: "Kultowy"... no tak. Użyłem słowa, które już niewiele znaczy. Chodziło mi o rodzaj wyrazistości filmu i jego utrwalenia w kulturze, którą trudno inaczej określić. Ciężko mi znaleźć przesłanki, by przypisywać Avatarowi taką chwałę. Jest bardzo ładny jak kandydatka na miss i tak jak owa kandydatka, film ma w zainteresowaniu ochronę środowiska. Zresztą nie ważne. Czuję się jakbym wypytywał zakochanego, czemu akurat tę a nie inną kocha. "Nie wiem. No kocham i już", słyszę w odpowiedzi. W sumie też jestem to w stanie jakoś zrozumieć. CaptainBorrow: no proszę, kolejny rozczarowany.
  13. Hehe, jest wieczór i już nic mi się nie chce, dlatego jestem zaczepny w gadce. Stąd też dodam, że nie muszę dodawać "moim zdaniem", bo każdy tu wydaje swoje własne opinie a nieliczni podkreślają poprzez określenie "moim zadaniem" ich subiektywność. Ale poważnie, gdy zachłyśnięcie efektami minie, czy pozostanie jakiś element "kultowości"? Intrygujący albo przynajmnie wyrazisty (anty)bohater jak Darth Vader w Gwiezdnych Wojnach? Kultowe teksty jak "hasta la vista baby" w Terminatorze? Intelektualne zagwostki typu "czym jest rzeczywistość" jak w Matrixie? Wydaje mi się, że efekty to za mało, by film przetrwał w świadomości zbiorowej na dłużej. Cholera, brakuje mi czegoś, by ten film zapamiętać na dłużej niż Final Fantasy. Dołączam się do grona rozczarowanych Avatarem. Nezumi: na szczęście są również ludzie, którzy potrafią zdemaskować tych nabzdyczonych pozerów; Bóg im zapłać za robienie szumu.
  14. O, nie zauważyłem. Zatem jestem kontent.
  15. No dobra. Ale to nie jest kino określane mianem "kultowe". Zgodzimy się?
  16. O właśnie wygrzebałem. Ktoś jeszcze pamięta ten film? http://www.filmweb.pl/f1208/Final+Fantasy,2001 Bo właśnie na tej półce lokuje się Avatar. To nie półka Matrixa, Obcego czy Terminatora... nie ma bata. Obejrzeć, poślinić się przez chwilę i zapomnieć. O to chodzi w "dobrym filmie"?
  17. Wrócisz do tego filmu, gdy nie będzie już leciał w kinie?
  18. Hej, przecież Avatar jest mega-nudnym filmem. Na kompie oglądany, gdzie efekty specjalne nie robią takiego wrażenia, niewielu ten film by z chęcią obejrzało. Niedawno film podobnej klasy: "2012" (znakomite efekty, słaby scenariusz) był przedmiotem powszechnych drwin. Avatara powszechnie się wychwala. Nie wiem, jak mam takie reakcje odczytywać. Ktoś będzie wspominał ten film, gdy zejdzie z kinowych sal?
  19. Wszystko zmierza zatem w dobrym kierunku. To dobrze, to dobrze...
  20. Lordzie! Przecież, Ty masz już tak dobrego skilla a potencjał jeszcze większy, że tylko poświęcić się DP i z satysfakcją kosić kasiorkę. Domyślam się, że tak rzadko wrzucasz updaty, bo masz jakieś inne zobowiązania, które przeszkadzają Ci ćwiczyć DP. Jeśli mógłbym wypowiedzieć swoją opinię w tej mierze: "Na pohybel tym zobowiązaniom!"
  21. dzudzu

    "Alma" online

    A ja jako widz oczekuję tylko jakiegoś rodzaju uwiedzenia, zaskoczenia ale i niedopowiedzenia bo jasne puenty trącą mi banalnością. Tak samo jak kobieta jest dla mnie atrakcyjną dopóki jest dla mnie tajemnicą, doznaniem estetycznym i pewnym nastrojem. No i co teraz?
  22. dzudzu

    "Alma" online

    Takie enigmatyczne psychologizowanie: błąd myślowy szukania potwierdzeń; silniejsze/słabsze oddziaływanie na polskiego grafika Katedry niż Matrixa... wątki nie do rozstrzygnięcia. Horyzont poszerzyłem. Idę coś porysuję może, noc jeszcze młoda. yo
  23. dzudzu

    "Alma" online

    No dobra, takie gadanie dla gadania jakiś sens ma, ale paradoksalne pozostaje. Może i rację masz wychwalając np. muzykę Philipa Glassa, ale ja Ci przytaknę a gdy będzie w radiu leciał to i tak zmienię stację na taką, gdzie leci moja ulubiona Britney Spears. Tak ma się rozum do gustów i skojarzeń. Drwina. A to, że tylko w tym wątku przyznało się do skojarzenia Almy z Katedrą co najmniej 3 osoby a żadna do skojarzenia z Matrixem jest w jakiś sposób symptomatyczne. Widać kwestii skojarzeniowej nie można relatywizować w sposób zupełny. Oczywiście animacja bardzo ładna.
  24. dzudzu

    "Alma" online

    scatmax: Wcale nie trzeba być konsekwentnym, w ogóle nic nie trzeba. Skojarzenia to skojarzenia. Gdy myślę o fighterze i wojowniku w głowie pojawia mi się obraz Pudziana a nie Atylli. Zapewne jakoś to o mnie świadczy, ale co tam... Trochę paradoksalną jest dyskusja o skojarzeniach. Jednym w głowie się zrodziły, innym nie i ci ostatni pytają "z jakiej paki?!". Wtedy ci pierwsi próbują uzasadniać spontanicznie przecież dostrzeżone analogie. Teraz jeszcze okazuje się, że muszę zbesztać swoje spontaniczne myśli, bo nie wywiązują się z wymogu historycznych nawiązań czy też "gatunkowści" filmowej. A dajcie spokój... oszaleć można.
  25. dzudzu

    "Alma" online

    bigi: Gdy słyszysz piosenkę, to skojarzenia z inną piosenką budzą te kilka-kilkanaście taktów wspólnych w określonym fragmencie (np. refrenie) a nie reszta utworu, która jest różna. Zatem bez znaczenia, że ilość różnic jakie dostrzeżemy będzie przeważała - w kontekście całości utworu - nad ilością podobieństw. Jak dla mnie oparcie obu filmów na dosyć nietypowym schemacie, o którym mowa była wcześniej jest wystarczającym argumentem, by w tej akurat mierze nie mówić o tych filmach, że są z różnych kosmosów. Świat, który wchłania; postaci górujące nad sceną wydarzeń, z pozoru wydające się martwymi, w konsekwencji żywymi; nawet laleczka pojawiała się na scenie obracając się, tak, jak bohater Katedry przeistaczał się w filar ruchem wirującym. Jak na takie krótkie filmy to sporo tu motywów, siłą rzeczy budzących pewne skojarzenia. Jeśli autor nazywa bohatera Katedry pielgrzymem, to pewnie jego intencją było uczynienie go pielgrzymem. Ja tego nie wiedziałem, a z filmu tego w sposób jednoznaczny nie wywiodłem. Nie moja wina.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności