Kurka, nie wiem, jakoś mi mega brakowało energii. Laska mówi "idioto, on miał spojrzeć w to lustro" nie jakby właśnie stracili szansę na zabicie bazyliszka, ale jakby mówiła "podaj mi kawę Stefanie". Wiem że reklama i budżet i w ogóle, ale w całej akcji tego filmu brakowało mi właśnie akcji i energii, tempa, szaleństwa. Poza tym, co zostało napisane powyżej (chociaż same ujęcia, mimo iż nie fenomenalne, to mi się podobały, a efekty może i mogłyby być lepsze, ale nie czepiajmy się, budżet i czas robią swoje). Ale coś, co mnie najbardziej zabolało, to stracony potencjał. Po uno, jak usłyszałem głos dziecka, wyobraziłem sobie, że biorąc pod uwagę wcześniejsze wzmianki o burzach w całym kraju, może bazyliszków jest więcej, a ten to może tylko młode, które szuka rodziców czy coś? Może się z tego akcja wywiąże? Może by to był fajny myk na fabułę? Ale niestety, skończyło się na dziecięcym głosie i patencie z komórką, którego nie kumam. Druga sprawa, myk z lustrem, za który widzę chwalony jest niniejszy film, to bodaj dla mnie najsłabszy jego element. Dlaczego? Bo w mojej opinii wprost wyciągnięty z prozy Sapkowskiego, że zacytuję: "– Czy to prawda, że bazyliszka można zabić przy pomocy lustra?
– Prawda, pod warunkiem, że trafisz go nim w łeb." Jeśli ktoś nie czytał, to może i spoko, dopóki nie przeczyta. Szkoda, że aktor pokroju Olafa Lubaszenki nie grał jakiejś większej roli, bo wypadł na tle reszty świetnie, a nadal mam wrażenie, że się zmarnował jego talent na postać której mogłoby nie być. Ale może nie potrafię się wczuć, nie kumam targetu po prostu i się czepiam :-) Niemniej, powodzenia przy produkcjach!