Skocz do zawartości

GrzegorzPrzybys

Members
  • Liczba zawartości

    571
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez GrzegorzPrzybys

  1. No przepraszam bardzo, czyli nie powinni robić filmów o gangach w brazylijskich favelach tylko po to żeby ich przypadkiem nie gloryfikować? A jak w takim razie w ogóle o takim problemie ma sie ktokolwiek dowiedzieć na świecie jeśli nie z takich dokumentów? Co to jest w ogóle za argumentacja. Informacja to nie gloryfikacja. Mówimy o filmach dokumentalnych a nie hollywodzkich produkcyjniakach. A nawet jak w jakimś produkcyjniaku pojawi się ta tematyka to pokazana jest naiwnie ale zawsze pokazana jest jako zło i zepsucie. To wygląda trochę jakbyś uważał że ignorancja jest błogosławieństwem.
  2. Dziadku - wiesz gdzie na świecie są największe, najbrutalniejsze gangi? Takie które wciągają w zabijanie 10-12 latki? W południowej Ameryce, np w Brazylii. Jak nie kojarzysz sprawy to mogę podesłać parę tytułów dobrych filmów dokumentalnych na ten temat. Zero gier komputerowych tam jest. Bieda, bieda i jeszcze raz bieda. To tworzy gangi i czyni ten świat mega brutalnym.
  3. Naiwny ja znów zapomniałem że wyślizgujesz się jak ryba zamiast stanąć twarzą w twarz z argumentami oponentów. Ta szermierka jest zabawna raz na jakiś czas.
  4. Taak Woodstock... Piękne romantyczne wydarzenie. Miłość, pokój, braterstwo a także zbiorowe narkotyzowanie się ( bynajmniej nie trawką ) zapijanie ( również na śmierć ) i masowe chędożenie i rodzenie pozniej dzieci, których ojcowie są nieznani lub mają głęboko w gdzieś to że jakieś potomstwo mają. A później i tak większość tych natchnionych ludzi wbijało się w garnitury i zasuwało do pracy w korporacjach bo rzeczywistość dawała im potężny cios w potylice. Ale oczywiście piękny epizod - występy Hendrixa, Joe Cocker'a czy Janis Joplin z wtedy, nawet znając tylko z zapisków filmowych ciężko jest zapomnieć.
  5. Dzadku - a oglądałeś chociaż batmana? Np tego ostatniego? To co powiem, jest dość banalne ale postać batmana powstała 80 lat temu, prawdopodobnie zanim Ty przyszedłeś na świat. Sporo rzeczy się od tego czasu zmieniło ale sama idea tej postaci nie. Wciąż jest to człowiek pokrzywdzony przez los, który z różnych powodów ( na temat których powstawały nawet całe opracowania naukowe ) walczy z przestępczością, próbują zaprowadzić sprawiedliwość w swoim mieście i chronić ofiary przed oprawcami. Ta koncepcja postaci w ogóle się nie zmieniła. Mało tego, mimo że mineło 80 lat i świat się zbrutalizował on wciąż nie zabija swoich wrogów, mimo iż wg niektórych, niektórzy z nich mogliby spokojnie zasługiwać na taki właśnie koniec. Ta idea jest do dziś i może, może zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że ta postać uczy pewnych pozytywnych wartości młodych ludzi. Same filmy Nolana o batmanie też radziłbym Ci pooglądać zanim coś o nich powiesz, bo jak na moje jak się chwilę nad nimi zastanowić to poruszają w fajny sposób różne tematy, zarówno te aktualne jak i ponadczasowe. Ale co to może być za wartościowy film, jeśli główny bohater lata w pelerynie prawda? Co do bagna. Bagno było, jest i będzie. Poczytaj sobie co działo się w Stanach w początkach XX wieku. U nas w takim Pe-yr-ylu to tak pięknie było wszystko tuszowane że prawdopodobnie o większości mordów się człowiek nie dowiedział bo przecież w Polsce socjalistycznej to jest przede wszystkim pięknie i bezpiecznie! Chociaż nie przeczę że może fakt, że kolega mojego ojca, który wrócił do domu po godzinie policyjnej został tak spałowany przez milicję, że musiał się zgłosić do szpitala, wpłynął trochę na to, ze mniej morderców i gwałcicieli wychodziło po zmroku z domu.
  6. kurcze a ja zawsze myślałem że to komunizm i nazizm to było najgorsze co powstało na tym padole ;)
  7. Oczywiście. Nie każdy zostanie Mullinsem, Ashleyem Wood'em czy ManiakS'em. Ale każdy może wypracować sobie świetny solidny warsztat na który znajdzie się popyt. Mam kumpla, który nie radzi sobie z rozróżnianiem kolorów a pracuję i dobrze zarabia jako grafik. Pracuj ciężko, to wystarczy.
  8. Marzeniami można się dzielić z innymi, można ich nawet nimi zarażać! Ale wtedy to kosztuje jeszcze więcej pieniędzy. Bo dwie paralotnie, dwa kaski, pieniądze na dojazd, bo nie każdy mieszka w okolicach nadających się do prób lotu. Niestety ten świat ze swoich założeń jest tak skonstruowany że marzenia są za darmo dla każdego, ale z ich realizacją najczęściej wiążą się koszty. I wtedy nagle na drodze do pięknego marzenia staję - kupowanie, kupowanie kupowanie. Chcesz łazić po górach? musisz kupić porządne buty żeby nie skręcić sobie kostki, porządne ubranie żeby nie wyziębić organizmu i go nie wycieńczyć. Bardziej ekstremalnie chcesz się wspinać? potrzebujesz porządnego sprzętu - lin, haków, uprzęży - a gwarancje bezpieczeństwa da Ci tylko kupienie sprzętu poważnej marki. Pieniądze, kupowanie - napędzanie konsumpcjonizmu. To jest po prostu nierozłączne. Nagle z pięknego marzenia robi się szara rzeczywistość materialnych potrzeb i wymogów.
  9. Zgadza się, ja tez jestem raczej zwolennikiem złotego środka. Ale pojawia się drugie bardzo ale to bardzo ważne pytanie : Kto i jak ma określić gdzie ten złoty środek się znajduję? Dla jednych latanie na paralotni będzie bardzo skromnym marzeniem, bo im marzy się duchowa podróż po azji i afryce, której koszty będą 10 krotnie większe co najmniej. Inny znów powie " zachciało mu się latać! niech się po lesie przejdzie to taniej wyjdzie" ale latać się chce prawda?
  10. W porządku. Jest samotnym wojownikiem na swojej prywatnej krucjacie. Może walczy o rozprzestrzenienie pewnych idei. I choćby za tą wytrwałość szacunek. Ale co z tego? Idee nie nakarmią ani łóżka nie pościelą. Co ze zwykłym szarym życiem? Dziadku - problem polega tylko na tym, że te wszystkie "drobne" nawet marzenia bardzo ale to bardzo często coś jednak kosztują. I od tego się nigdy nie ucieknie. Chcesz zrealizować jakieś swoje marzenie? Np latanie na paralotni? Piekne romantyczne marzenie, napewno rozwijające duchowo. Niestety - przy okazji napędzające ten straszny konsumpcjonizm. Bo wszystko kosztuje. Sprzęt, dojazd, naprawy. A ktoś z boku się spyta - " Czemu ten pan ma takie drogie marzenia? Skoro mi starcza tylko ta bułka i mleko?"
  11. Widzisz Dziadku - ale tu się właśnie zasadniczo różnimy. Ja mam ogromne problemy z krytykowaniem czegoś jeśli nie znam żadnej dobrej KONKRETNEJ alternatywy. Dostrzegam minusy, myślę o tym ale póki nie znajdę żadnej w miarę satysfakcjonującej odpowiedzi - nie wychylam się specjalnie. Ty natomiast krytykujesz, chociaż do tej pory nie usłyszałem żadnej choćby namiastki propozycji, co zrobić żeby było inaczej. Lepiej. Zachowujesz się trochę tak jak Ci użytkownicy którzy wchodzą z butami do Twojego wątku z animacjami i krytykują Cię, mówią jak jest to złe ale nie mają w swoim dorobku nic konkretnego, nie oferują niczego. Krytykować jest łatwo. Zaproponuj coś konstruktywnego.
  12. Ale to znaczy, że mamy ludziom powiedzieć - słuchajcie, naprawdę na śniadanie wystarczy jedna kromka chleba z masłem i szklanka mleka. tydzień wakacji w Jaśle i dwa czyste swetry na zmianę? Bo jeśli tak to brzmi to dla mnie tak samo niepokojąco jak ten konsumpcjonizm.
  13. Ale Ty znowu opisujesz rzeczywistość, dalszą lub bliższą prawdy a nie dajesz żadnych odpowiedzi. Nawet namiastki. I nie wiem czy to dlatego że sam tej odpowiedzi dla siebie nie masz czy nie chcesz się nią z nami podzielić.
  14. to jest możliwe do zrealizowania tylko w drobnych strukturach typu rodzina i tam się świetnie sprawdza. człowiek wprzęgnięty w paru-parudziesięcio milionowe społeczności ( już nie mówię o całej globalnej wiosce ) jest tym samy wprzęgnięty w o wiele bardziej skomplikowane mechanizmy. Zupełnie nieporównywalne. I teraz znowu pytanie - kto ma tego rozumu uczyć? tej empatii? tej refleksyjności? Szkoły? Kościół? Państwo? Filmy? Sztuka? Skoro pokolenie które już wychowuję następne pokolenie jest tego w masie pozbawiona to jak to zrobić? Narzucić siłą odgórnie naukę takich idei? Państwowo?
  15. Thx- ja rozumiem to, że konsumpcjonizm pozbywa się idei. Mam jednak wrażenie, że zawsze były, są i będą jednostki których tej idei pozbawić się nie będzie dało, czy też tej refleksji. Konstrukcje społeczności czy też państw się zmieniały od tysiącleci. I mam takie wrażenie, że ludzie w ciągu tego czasu odczuli na własnej skórze i przestudiowali wszystkie możliwe wariacje na ten temat. Teraz pozostaje tylko wybrać tą wariację, która była dla ludzi najmniej destruktywna. Bo nie było takiej która nie miała swoich cieni. Jak już wspomniałeś komunizm, czy narodowy socjalizm czy inne odłamy tego ścierwa to szkoda gadać. Natomiast to chrześcijaństwo o którym mówisz w jakiś sposób zawsze łączy się z kapitalizmem. W średniowieczu współgrało z feudalizmem, potem stało się zaciekłym wrogiem komunizmu ale zadomowiło się w początkach kapitalizmu. Pamiętajmy o tym, że te Batmany, konsumpcyjny holiłód etc powstały w Stanach, które zostały zbudowane w takiej formie jakimi są właśnie dzięki tak ogromnemu przywiązaniu do chrześcijańskich idei pierwszych ojców. I długo długo przez następne pokolenia. Więc zakończę jednym pytaniem - jeśli nie konsumpcjonizm to co? Dla mnie liczy się tylko konkretna odpowiedź, konkretna wizja, nie interesują mnie frazesy. Bo jeśli ktoś umie tylko mówić że coś jest złe a nie zna, albo przynajmniej nie proponuję żadnej alternatywy jest dla mnie niepoważnym i naiwnym fantastą.
  16. Nie no Dziadku, no bo po kolei i powolutku. Jeśli demokracji nigdy nie było to jak konsumpcjonizm może się jej pozbywać? A jeśli nawet była to jak Twoim zdaniem konsumpcjonizm pozbywa się demokracji? Jestem ciekaw. Rozwiń to proszę.
  17. Można się zgodzić, można się nie zgodzić, kwestia dyskusji. Ale to: "....konsumpcjonizm pozbywa się rozumu i demokracji... której zresztą nigdy nie było... internet tworzy odbicie twarzy cywilizacji w krzywym zwierciadle konsumpcjonizmu....!!!... który nimi steruje....:)))" brzmi trochę jak nowomowa z okresu minionego. Taki potworek trochę. No i ten konsumpcjonizm dwa razy aż w ciągu jednego zdania. Brakuję jeszcze imperializmu ; ))))
  18. Nie no faktycznie, teraz tak czytam to i może przez niektórych mogłem zostać źle zrozumiany. Nie miałem na myśli żebyś dał sobie spokój z tym konkursem. Skończ to, bo czasem samo skończenie czegoś potrafi bardzo wiele nauczyć. Po prostu z perspektywy efektywności. W dzisiejszym świecie, przy takim tempie i tak ograniczony czasie jakiś można poświęcić efektywność dla mnie jest najistotniejsza. Z tej perspektywy o wiele lepsze byłoby zostawić to i pouczyć się trochę teorii i porobić jakieś proste ćwiczenia. Potem wrócić nawet na następną edycję tego konkursu i już tą nabytą wiedzą sprawdzić w praniu. I potem dalej i głębiej. Wiem po prostu że takie dłubanie kiedy widzisz że coś jest nie tak ( a to już świetnie że widzisz! ) ale nie do końca wiesz dlaczego bywa przynajmniej dla mnie bardzo irytujące. Pozdro i powodzenia jeśli będziesz chciał to jednak skończyć.
  19. Zobacz stary - u Ciebie nic się nie zgadza. Naprawdę nie ma sensu to dziubać kiedy nie masz podstaw. Zostaw to i weź się za anatomię twarzy na początek. Zobaczysz, parę tygodni ćwiczeń i wszystko będzie przychodziło łatwiej, szybciej i przyjemniej.
  20. Dziadku. To zrób lepsze przeszukiwanie forum bo w animacji też zdarzyło mi się siedzieć. I z dwie realizacje mam skończone, tak że już tylko napisy końcowe. Niestety żadna z nich nie została stworzona w całości od A do Z przeze mnie, stąd moje pytanie, czy żeby móc jak równy z równym to trzeba mieć coś od a do z zrobionego przez siebie czy nie.
  21. Czy zrobienie czegoś samemu jest jedyną drogą? Czy wspaniałe wielkie konstrukcje nie powstawały niegdyś dzięki współpracy specjalistów od różnych dziedzin pokrewnych? Czy ich wspólne dzieła były mniej wartościowe?
  22. Tr3buh - no coś Ty. Przecież robienie teledysków do czyjejś muzyki to jak robienie budyniów.
  23. Generalnie mam wrażenie, że nie skicujesz sobie tej twarzy za bardzo, nie odbijasz jej w pziomie, nie sprawdzasz czy wszystkie elementy są pod odpowiednim kątem i w odpowiedniej relacji do siebie. Gorącą polecam Ci przerobienie kursu Glena Villpu dotyczącego anatomii. Perfekcyjna sprawa. Na dobry początek obadaj sobie lekcje na temat twarzy właśnie. Włosy też mają swoją "grubość" jakby. Tworzą dość grube, masywne wstęgi, zwłaszcza gdy ktoś ma długie i gęste. Rzucają dużo cienia, na szyję i na bok głowy. U Ciebie to zupełnie pominięte. Zrobiłem taki over żeby pokazać o co mi chodzi. Na bardzo szybko niestety bo nie mam czasu w ogóle ;)
  24. Pozwoliłem sobie zrobić mały overpaint: - - - Updated - - - Generalnie chodzi o to, że za mało myślisz o tym jak na bryle będzie odbijało się światło. To doskonale widać po tym, że stawiasz bliki zarówno na powierzchniach zwróconych w stronę źródła światła jak i na tych zwróconych w zupełnie inną stronę. Np na brzuchu i podbrzuszu. Przecież tam nie będzie żadnych blików, tylko coraz głębszy cień który wyciąga Ci charakterystyczne zaokrąglenie podbrzusza. Przećwicz sobie oświetlanie brył etc. Bo na razie anatomia ma się trochę lepiej niż właśnie oświetlanie. Pzdr!
  25. a u was dziadku biją murzynów. Można i tak. Gdy schodzi z merytorycznej dyskusji na prywatę to ja się odłączam i czekam na kolejne dzieło.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności