Ja właściwie nigdy nie mam problemów z dxf. Najpierw zostawiam na rysunku wszystkie najważniejsze elementy, które mi potrzeba. Wypieprzam wymiary, opisy, koty, linie pomocnicze i wszystko inne. Zostawiam tylko najważniejsze rzeczy, a jeśli coś będę musiał sprawdzić, to zawsze mogę otworzyć oryginalny plik w AutoCADzie. W momencie kiedy już mam to, co chcę na rysunku upewniam się, że wszystkie warstwy są widoczne i konsekwentnie rozbijam wszystko (explode). Później przerzucam na warstwę 0 i dla upewnienia uruchamiam purge. Dla 100% pewności kopiuję wynik do nowego pliku żeby mieć jedną warstwę (0) i zapisuję w dxf. W Blenderze używam skrypty imoprtu (Autodesk DXF, nie domyślny DXF) i wszystko hula. To, co zaimportuję do Blendera konwertuję na mesh (zaimportowane elementy są krzywymi) i później łączę w jeden obiekt żeby przypadkiem nic się nie pogubiło.