RK: zobacz, ty uwazasz boga/Boga za cos co istnieje w religii, ja uwazam Boga jako metafizyczna opieke nademna do ktorej moge sie odwolac, rozumiesz?
Jest cos/ktos nademna do ktorego moge sie odwolac/wyzalic i czuc ze jest, ze czuwa, ze mnie rozumie. Nie mam zamiaru nikomu udowadniac tego ze jest, ze robi to co musi. I moge spokojnie wyznac ze jest to moja religia. Wiec nie polegaj na tym co znasz, tylko podejdz do sprawy inaczej.
To jest dokladnie tak jak pisze o tym Leander (tzn. pisze odnosnie tego czego nie ma a ja mam).
dolacz do mojej, wierz w postac ktora nad toba czuwa gdy tworzysz niekonczocy sie projekt, namaszcza inspiracja, i chwali gdy ci cos wyjdzie, ni pozatym, po prostu miej w chwili slabosci do kogo sie odwolac, i nie nazywaj go bogiem/Bogiem, tylko kim/czym- kolwiek go chcesz nazywac. Moze to byc szczescie, fart, kawalek drutu badz losem.