Dzięki Mr Pank. Dzisiaj mała weekendowa aktualizacja. Dorzuciłem gąski. Przez weekend postaram się coś dodać, ale kiepsko to widzę ;) Trzeba zaszaleć no nie?
Luzak z tego "małego księcia" - pewnie przez ten mały, szary pomponik ma +3 do szybkości i +2 do siły ;) Jak tylko uda Ci się dobrze uchwycić smoka, wyjdzie z tego świetna ilustracja! Pozdrawiam.
Ciekawy pomysł moccom, zastanowię się nad nim. Teraz małe uaktualnienie. Radzisz i JakkaS mam nadzieję, że proporcje są już na swoim miejscu. Tak to jest jak się popełnia błąd polegający na osobnym malowaniu poszczególnych postaci. Co się tyczy Chełmońskiego - remanent - ta ilustracja niewiele będzie miała z jego twórczością wspólnego.
JakkaS sprośny faunie, świetnie Ci idzie! Tempo masz znakomite! Rodzi się wesoła praca! Kolorystycznie, ma gdzieniegdzie jeszcze charakter wyraźnie "wstępny", ale inne elementy ilustracji naprawdę świetne! Powodzenia w Bitwie!
Owszem, teraz jak na to spojrzę świeżym okiem, widzę spore nieścisłości. Oczy już nie te co dawniej... :) Dzięki za wskazówki! Jak tylko poprawię, wrzucę do korekty ;) Pozdrawiam!
Dzięki. Przez weekend popracowałem nad postaciami. Nie chce przesadzić z ich ilością. Gąski też muszą się zmieścić ;) Dalszy plan muszę trochę wzbogacić, a potem to już z górki...
Od wczoraj główkowałem nad tematem Bitwy. Różne dziwactwa z tego wyszły. Dzisiaj rano prosty pomysł zwyciężył.
Ilustracja będzie przedstawiać małą sierotkę, śliczną dziewczynkę, która zgubiła się w lesie wraz z powierzonym jej opiece stadkiem gąsek. Na szczęście zostaje odnaleziona przez myśliwych. Są przyjaciółmi młodego dziedzica, u którego bawią na polowaniu. Nieporadność dziewczynki wzrusza towarzystwo i skłania do działania. Jak nie pomóc małej, pięknej i zagubionej sierotce. Małe jest piękne...
Całość w sielankowej scenerii polskiej wsi drugiej połowy XIX wieku. Reszta wyjdzie w praniu.
[edit]
Pierwszy szkic. Na razie plener, przez weekend popracuje nad postaciami.
Omen ...a o Chucku Norrisie nawet nie warto wspominać. OK, ale zarówno T800, T1000, jak i Steven Segal, przyjmując uderzenie kuli, szpadla, deski i tym podobnych "odczuwali" siłę uderzenia. Przewracając się, wyginając do tyłu, jednym słowem koordynacja ich ruchów ulegała chwilowemu zachwianiu. U Ciebie natomiast "pannie Archanioł" urywa niemal ręke, a ona nic?
Wyśmienita, ale spokojny wyraz twarzy "anioła" z takim postrzałem, jest do bani. Zero zdziwienia, zaskoczenia, bólu??? Wiadomo, to obcy, ale...
No cóż Omen, pomijając wszystko, jestem pod wielkim wrażeniem! Powodzenia!