Skocz do zawartości

Stalingrad - VFX breakdown


adek

Rekomendowane odpowiedzi

Symek - hehe. Chińczycy właśnie sobie zafundowali lądowanie na księżycu, choć to naukowo i organizacyjnie zupełnie bez sensu. Mogę tak wyliczać.

 

Są obszary, których nie da się zapiąć w księgowych tabelkach. Obszary ludziom moim zdaniem jakoś tam potrzebne. Bez szerszej wizji, oderwanej od finansowego popiołu i liniowego myślenia o biznesie nie da się po prostu pewnych rzeczy zrobić - a ja jestem zdania, że niektóre warto.

 

Ale nawet gdyby sprowadzić to do prostej księgowości to nawet nie chce mi się tu też wyliczać krajów , które w rozmaity sposób wspomagają swoje biznesy kreatywne, bo widzą w tym długofalowy interes. Interes wychodzący poza perspektywę jednego czy drugiego finansowego molocha. I dobrze na tym wychodzą.

 

Ciężko nie zahaczać w takich sprawach o dysputę światopoglądową. Do pewnych przedsięwzięć potrzebne jest myślenie ponad-biznesowe , i chociaż zmierzch państw narodowych jest faktem, to ciągle nie ma organów, które w takim myśleniu mogłyby te państwa zastąpić.

 

Tym się różnimy, że ja chciałbym zobaczyć wypasiony film efektowy pochodzący z Polskiego studia, który będzie się podobał na świecie . Nikogo nie zmuszam żeby myślał tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 58
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

http://pl.wikipedia.org/wiki/Grupa_Rewolucjonist%C3%B3w_M%C5%9Bcicieli w sumie jest w Polsce sporo ciekawych tematów do zrealizowania ;) Niech ktoś mi powie, że to nie nadaje się na film z sensem i rewelacyjnymi FXami. Może i przeszkadzać niektórym, że to film o socjalistach by był ale wtedy niech oglądają efekty i cieszą się, że byli ruskich ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symek - hehe. Chińczycy właśnie sobie zafundowali lądowanie na księżycu, choć to naukowo i organizacyjnie zupełnie bez sensu. Mogę tak wyliczać.

 

Do tego właśnie piłem. Naukowo i organizacyjnie bez sensu. Podobnie jak robienie drogich i złych filmów bez szans na zarobienie na nich.

 

Są obszary, których nie da się zapiąć w księgowych tabelkach. Obszary ludziom moim zdaniem jakoś tam potrzebne. Bez szerszej wizji, oderwanej od finansowego popiołu i liniowego myślenia o biznesie nie da się po prostu pewnych rzeczy zrobić - a ja jestem zdania, że niektóre warto.

 

Nie wiem, o jakich obszarach mówisz - musiałbyś doprecyzować. Wiem, że światem rządzą kraje, które nie subsydiują swojej kultury a ich kultura ma się tak, jak widać w kinach (tudzież wszędzie indziej). Zresztą nie o subsydiowanie się tutaj rozchodzi, tylko o zapędy do programowania kultury. Relikt komunistycznej epoki tkwiący w głowach połowy Polaków (włączając niestety mnie). Nie głoszę pochwały życia bez wizji, tudzież liniowego myślenia o biznesie, tylko nie wierzę, że bałwochwalcze mega produkcje o Stalingradzie czy Powstaniu Warszawskim służą czemukolwiek poza dobrym samopoczuciem ich twórców (i mieleniem tych milionów z publicznej kasy). Był zresztą jeden dobry film o powstaniu i powstał w kanale... drogi nie był.

 

Ale nawet gdyby sprowadzić to do prostej księgowości to nawet nie chce mi się tu też wyliczać krajów , które w rozmaity sposób wspomagają swoje biznesy kreatywne, bo widzą w tym długofalowy interes. Interes wychodzący poza perspektywę jednego czy drugiego finansowego molocha. I dobrze na tym wychodzą.

 

Znów, musiałbyś doprecyzować, bo mnie się wydaje, że Polska wspiera swoje rozliczne kreatywne biznesy, choć może niekoniecznie biznes VFX. Czy mnie się wydaje, czy Ty przywołujesz za przykład kraje, które subsydiują zagraniczne produkcje filmowe? - wpędzając całą branżę w drgawki, nabijając kiesę hollywoodzkich krwiopijców pieniędzmi podatnika i wpędzając w niewolniczy stosunek pracy tysiące młodych ludzi? Popraw mnie proszę, jeśli się mylę.

 

Nie wiem, jaki interes miałaby właśnie Polska w finansowaniu drogich polskich filmów i subsydiowaniu zagranicznych (bo z polskich produkcji te studia by nie wyżyły). Wiem, jaki interes miałbyś w tym Ty i może ja, ale Polska? A pchanie tych może dwóch tysięcy młodych ludzi w paszczę tak bezsensownego i niestałego biznesu, jakim jest film wydaje mi się nierozsądne.

 

Nie mówiąc już o tym, że film efektowy nie musi być skandaliczne drogi ani wystawny. Mógłby go zrobić PI, albo HA albo ktokolwiek inny, tylko musiałby mieć pomysł. Mam podać przykłady?

 

A tak na marginesie, Polska ma ponoć bardzo mocny biznes gier z tytułami rozpoznawalnymi na całym świecie. Wiesz może jakie subsydia za tym stoją?

 

Ciężko nie zahaczać w takich sprawach o dysputę światopoglądową. Do pewnych przedsięwzięć potrzebne jest myślenie ponad-biznesowe , i chociaż zmierzch państw narodowych jest faktem, to ciągle nie ma organów, które w takim myśleniu mogłyby te państwa zastąpić.

 

Mam nadzieję, że nie sugerujesz, że dysputa światopoglądowa jest poza moim zasięgiem. Organem jest społeczeństwo, które obala, domaga się, protestuje, awanturuje, patrzy na ręce, zaopatrzone w wolne media i kulturę, którą nikt nie steruje. Bottom line is: kultury się nie hoduje, w kulturze się uczestniczy.

 

Tym się różnimy, że ja chciałbym zobaczyć wypasiony film efektowy pochodzący z Polskiego studia, który będzie się podobał na świecie . Nikogo nie zmuszam żeby myślał tak samo.

 

Jasne, że nie zmuszasz. Ja bym chciał zobaczyć dobry polski film, niekoniecznie z efektami. Ale jeśli się tak nie zdarzy, też spoko. Jest masa krajów na świecie, która nie robi dobrych filmów i sobie radzi (biedna Szwajcaria na przykład). To tylko paręset milionów złotych w budżecie całego kraju, który stoi na ziemniakach i meblach, bo Polska jest krajem ludzi nieczytających książek, żyjących na wsi i znających się na drewnie. A tego się nie zmieni pakując miliony w kino, tylko w naukę i biznes, który przynosi pieniądze (liniowy czy nie). Zakładając, że trzeba coś w ogóle zmieniać...

Edytowane przez SYmek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety prawda jest taka, że w Polsce nikt nie robi filmów kasowych, tylko chałturę jak wcześniej wspomniane komedie romantyczne. Niestety jeszcze pewnie długo z tego nie wyjdziemy i po części sami sobie jesteśmy temu winni, bo w sumie w jakimś tam stopniu zgadzamy się na krajowy repertuar - wszyscy, albo co najmniej większość lubi kino Smarzowskiego, jego filmy są świetne, ale wyłącznie dla nas, dla polaków, tego typu kino nie ma szans na większą zagraniczną dystrybucje. Bitwa pod wiedniem, westerplatte, syberiada, wałęsa itp - to są filmy wyłącznie dla nas, a często na dodatek dla uczniów.

 

Stalingrad - to jest inna bajka. Mimo, że film fabularnie średni, ale uniwersalny, jest bardzo ładnie zapakowanym produktem, który teraz objedzie pół świata i dobrze zarobi.

300 - tak samo, to są rzeczy, które chce się oglądać wszędzie.

 

Byłem ostatnio na camerimage, początkowo oglądałem niemal wszystko od etiud studenckich przez dokumenty, kino europejskie do wielkiego kina komercyjnego. Po trzech dniach nie miałem ochoty oglądać żadnego filmu europejskiego.

Amerykanie udowodnili, że potrafią robić świetne i uniwersalne filmy, które przede wszystkim nie nużą i znajdą odbiorców wszędzie. Nie mówię tutaj wyłącznie o tych największych produkcjach ale np. "Nebraska" bardzo tania produkcja, a naprawdę świetna! "All is lost" - film z jednym aktorem na morzu - dość dużo VFX, ale film budżetowo też gigantem nie jest.

 

Te dysproporcje widać już od podstaw, od samego rana siedziałem i oglądałem etiudy szkolne z całego świata. Amerykańce jak zwykle z wyobraźnia, w wielu ich filmach było dość dużo efektów na bardzo przyzwoitym poziomie. Konkurs wygrał film ode mnie ze szkoły (PWSFTviT) według mnie niezasłużenie.. bo zdjęciowo lepszych było kilka innych filmów, ale cóż.. tak to już u nas jest, zamiast robić kino to każdy dłubie pseudoartystyczne filmy, a festiwale filmowe przyznając im nagrody utrzymują ich w przekonaniu, że robią coś ekstra.. szkoda tylko, że to się nie przekłada na kasę, która z koleii przekłada się na coraz większe i lepsze produkcje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SYmek - pewnie że pisze ogólnikami. Raz, że nie chcę dać się złapać za słówka, a dwa to jest zwyczajnie zbyt szeroki temat, dotykający zbyt wielu dziedzin, żeby to w ogóle dyskutować na poziomie szczegółowym. Albo trzeba tą dyskusję okroić do jakiegoś jednego małego tematu, albo zostają ogólniki ( a nie ma czasu żeby pisać 10 stron wypracowania ) . Odniosę się do paru kwestii. Ot dla podtrzymania krążenia krwi.

 

W kwestii subsydiów pewnie się nie dogadamy , zwłaszcza patrząc wyłącznie przez pryzmat vfx . Pisałem o tym tutaj kiedyś trochę, ale że nikt nie czytał ciekawostek do których odsyłałem, to i ciężko dyskutować. Miałem okazję widzieć jak to działa na własne oczy w paru krajach, z bliska, dotykalnie i jak diabli chciałbym mieć takie szanse jakie tworzyło w tych krajach mądrze robione prawo podatkowe. Mówimy o przemyśle filmowym a nie tych paruset czy nawet paru tysiącach miejsc w vfx. O tym jak to promieniuje na inne branże. Inny świat. Inny poziom myślenia. To się sprowadza zresztą do prostej arytmetyki. Co jest lepsze dla kraju i biznesu : 0 podatku od 100 milionów wydanych w tym kraju na high-end branże czy choćby 100 procent podatku od zera? Anyway. Kolejny szeroki temat.

 

Branża gier radzi sobie nieźle, bo jest jedną z niewielu gdzie nie ma starych układów, i gdzie nie trzeba czekać na odejście ludzi z innej epoki, ale myślę, że branży gier wsparcie też by to nie zaszkodziło , co dobrze wiedzą w Kanadzie.

 

Ale o czym innym napiszę. Czepnę się słówka. Bo wsparcia dla kultury nie dopuszczasz, a dla nauki już tak? Dla mnie to jest jeden świat i podobna sytuacja. Są zagadnienia kulturalne, tak jak i naukowe - których nie da się spieniężyć jutro/ pojutrze czy za tydzień. Które wymagają myślenia z większym rozmachem, w perspektywie lat albo i dziesięcioleci. Żadna firma prywatna nie jest do tego zdolna. Ja rozumiem zadanie państw właśnie w tym. W kreowaniu pewnych kierunków i wizji wychodzących poza horyzont prywatny. Że to jest często robione źle - właśnie w dziedzinach kulturalnych ? No pewnie, że źle. Żadna nowość. Tyle, że to nie wynika ze zbyt dużego zaangażowania instytucji państwowych, ale wręcz odwrotnie. Kultura w Polsce od lat jest uważana przez rządzących za coś kompletnie , ale to kompletnie nieważnego i zajmują się nią ludzie często do tego nie przygotowani. Spadochroniarze z innych resortów - bo to takie pole którego "nie da się spieprzyć". Wszystko o czym mówisz nie wynika z zasady - tylko tego, że wdrażane to jest często przez tutejszych Forrestów Gumpów. Nie znaczy to, że samo założenie jest złe.

 

t.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) wsparcia dla kultury nie dopuszczasz, a dla nauki już tak? Dla mnie to jest jeden świat i podobna sytuacja.

 

Ależ dopuszczam, tylko nie uważam, żeby branża VFX była jakoś szczególnie kulturalna. Co do promieniowania na inne branże etc, ja to wszystko rozumiem i nawet się zgadzam, tylko nie wierzę w żadne promieniowanie od branży filmowej. Mały zamknięty światek, z małymi problemami i małymi perspektywami w porównaniu do tego, co dzieje się w tej samej chwili w inżynierii lądowej, informatyce, medycynie czy grach/VR. Tyle.

 

Miłego dnia życzę! :)

skk.

Edytowane przez SYmek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symek - czyli też nie czepiasz się zasady, tylko samej sytuacji lokalnej. I ja sie nawet specjalnie nie dziwie, bo ciężko bronić, ale też nie do końca widze sensowność zestawiania tego z inżynierią. Mamy dużo więcej do nadrobienia w obszarach kultury/rozrywki niż w branżach "inżynierskich" . Przy budowie mostu ciężko jest sterować ideologicznie to i branża pozostała przez lata w miarę zdrowa.

Sporo tkanki rakowej narosło w kulturze, ale to jest do wycięcia i wyleczenia. Jeszcze się nie poddałem.

 

I tak wrzucam do kultury nie tylko vfx, ale w też szeroko rozumianą rozrywkę. Zawsze będę też się stawiał przeciwko myśleniu, że inżynierowie czy lekarze super - wyższa służba publiczna - a jakieś dzikusy z teatru czy filmu to już mniej szlachetne gatunki. Wyników działań w kulturze często nie da się dotknąć, więc łatwo popaść w złudzenie, że to jakieś nieważne pierdoły. I potem mamy dokładnie to o czym pisałem. Zajmują się tym od strony systemu amatorzy - bo profesjonaliści są wysyłani do tych "lepszych" bardziej widocznych branż. I masz zamknięte koło żałości , z którego tak łatwo się potem nabijać .

 

t.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności