Skocz do zawartości

SBT77

Members
  • Liczba zawartości

    1 872
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Odpowiedzi dodane przez SBT77

  1. Ja bede sie upierał że to wina aktorów :P

     

    To zagraj ze śmiertelną powagą "Luk, ja sem tvuj tatinek !" :D

    Może problem leży w tłumaczeniu - w niektórych językach nieco inaczej buduje się wypowiedzi, część zwrotów jest nieprzetłumaczalna.

    Jeśli chodzi o nasz język ojczysty to myślę, że do opisu klimatów SF nadaje się znakomicie, stąd mamy całkiem ciekawy dorobek w literaturze gatunku.

     

    Co do tego konfliktu antagonista-protagonista, to muszę powiedzieć że otwarłeś mi oczy na rzecz zupełnie oczywistą. Teraz z łatwością to widzę. Skywalker - Vader, Potter - Voldemort, Neo - Agent Smith... Wszędzie tego pełno.

  2. Pytanie - czy to jest dobrze wykreślone ?

    Chodzi o to żeby wykreślić prawidłowy sześcian w perspektywie z dwoma zbiegami.

     

    2hx14d1.jpg

     

    Kolejność mam taką. Po ustaleniu horyzontu i obu PZ wyznaczam linię AB w pionie, która jest najbliższym widzowi elementem sześcianu. Przez punkt B przeprowadzam linię bazową równoległą do horyzontu i wyznaczam na niej odcinki A'B i A''B, które powinny być takiej samej długości jak AB jeśli to ma być sześcian. Potem zaznaczam na horyzoncie pomocniczy PZ który jest przedłużeniem odcinka AB i z punktów A' i A'' przeprowadzam przez niego linie pomocnicze. Na przecięciu się tych lini pomocniczych z liniami idącymi z B do PZ1 i PZ2 mam wyznaczone boki podstawy sześcianu. W sumie od tego momentu dalsze wykreślanie jest już proste bo w dwuzbiegowej zakładam że piony są prostopadłe do horyzontu.

     

    Czy to jest prawidłowy tok myślenia ? Tak się wykreśla sześcian w perspektywie ?

  3. Sześciany w perspektywie - polecam takie ćwiczenie. Rysować odręcznie - czyli bez linijki, rysunkiem konstrukcyjnym - tzn. bez światłocienia, same kontury w przestrzeni. Potem uczymy się w takie sześciany wpisywać elipsy. Można zacząć z nich układać różne "konstrukcje", pamiętając o skali i proporcjach na rysunku. Rysować w różnych perspektywach - najłatwiej zacząć od jednego punktu zbiegu, następnie z dwoma i trzema punktami zbiegu.

     

    Przy czym na tablecie z pewnych praktycznych względów jest to utrudnione - jednak media cyfrowe nie są jeszcze porównywalne z tradycyjnymi pod względem intuicyjności i po prostu jakoś gorzej leżą w ręku (przynajmniej mi) - więc do takich ćwiczeń rysunkowych polecam kartkę papieru i dobrze naostrzony ołówek, a z tego co czytałem niektórzy idą jeszcze dalej i rysują np. cienkopisem, żeby nie ulegać pokusie cieniowania :)

  4. Norden, to czy coś jest kiepskie czy nie, zostanie zweryfikowane przez praktykę. Starym Gwiezdnym Wojnom też możnaby wiele zarzucić, a jednak chwyciło. Czasem taka stylistyka pasuje, czasem nie. Próbować trzeba.

    Starałem się pomóc, ale zrozumiałem że się w tym zagalopowałem. Myślę że film, podobnie jak książka potrzebuje spójnej wizji i praktyka pokazuje że najlepiej sprawdza się wizja jednego człowieka. Jest to rodzaj artystycznej dyktatury - ale musi być ktoś kto weźmie na siebie ciężar prowadzenia wszystkiego we wspólnym kierunku, bo inaczej wszystko się rozleci.

    Dobrze że mocno bronisz tego co tworzysz - to często decyduje o sukcesie.

    Wielu ludzi zanim go odnieśli było odsądzanych od czci i wiary, przykładów jest wiele - w świecie kultury jest wiele rzeczy wymykających się standardowym kanonom - ale o dziwo to właśnie one decydują o progresie całości - bo nie są wtórne.

    Lepiej nie zastanawiać się co ludzie mówili na temat pierwszych obrazów namalowanych przez Pablo Picasso. A jednak udało mu się później przekonać wielu do tego co robi, chociaż na początku wydawało się to zupełnie niedorzeczne, zarówno amatorom jak i ekspertom. Przypuszczam że ci, którzy zaryzykowali i jako jedni z pierwszych kupili płótna mało znanego hiszpana, pod koniec życia mogli mówić o interesie życia.

    Rób to co robisz z przekonaniem, bo innej drogi nie ma.

    Pozdrawiam.

    PS. Co do pisania - noszę to w sobie już wystarczająco długo, dawno już nie pisałem. Inna rzecz, że obecnie moja stylistyka i fatalna interpunkcja jest zaledwie cieniem dawnych możliwości... Niestety - dywagacje na forach internetowych nie są zbyt sprzyjającym środowiskiem pracy dla kogoś parającego się szermierką słowną ;)

  5. Ola-f...

    Krótko: posta temu zrozumiałem, że Norden nie potrzebuje naszej "pomocy". Da sobie radę robiąc film po swojemu. To w końcu jego utwór, jego "dziecko".

    Bo wiesz... Nie wiem jak Ty, ale tacy jak ja...

    Jak będziemy mieli forsę, skilla i znajomości... Ba ! Zrobimy wszystko lepiej, szybciej i chwytliwiej. No jak nie, jak tak ? :)

    A póki co - zamiast kręcić filmy mógłbym np. napisać książkę. Do tego nie potrzeba wiele. Wystarczy stary komputer z edytorem tekstu.

    Jak pokazuje praktyka nie potrzeba nawet zdolności językowych, wystarczą dobre chęci i zapał.

  6. No i całkiem fajny pomysł na scenę wprowadzającą w akcję. Tylko mam parę uwag - o ile nie masz nic przeciwko...

    - Nie bardzo rozumiem co się dzieje w czasie dialogów z pistoletem. To rekwizyt który bardzo skupia uwagę widza, jego obecność niewątpliwie wzmacnia napięcie, ale implikuje pewne dramatyczne rozwiązania. Oczyma duszy widzę zdesperowanego dyktatora miotającego się z bronią - bądź to wygrażającego nią uzurpatorowi, bądź też usiłującego popełnić samobójstwo. Tym bardziej nie umiem sobie wyobrazić sytuacji gdy człowiek mając dostęp do broni i słysząc, że jego najbliźsi mają zostać zamordowani pozwoliłby się bezkarnie bić kolbą po twarzy :)

    - Mógłbyś spróbować nieco przeredagować sposób w jaki zwracają się do siebie bohaterowie sceny. To że są braćmi zasugerowałbym jakoś delikatniej, np. w którymś ze zwrotów, jednak raczej nie w formie wołacza, a jako wynikające z kontekstu.

    - "Siedziby organów" - ja wiem o co chodzi, Ty również, niemniej jednak rozhukany czternastolatek może mieć tutaj dość dziwaczne skojarzenia, których polityczniej byłoby nie przytaczać na forum :) Sądzę że równie zgrabnie komponuje się tutaj np. "ośrodki władzy", "posterunki gwardii" itd...

     

    BTW - mam nadzieję, że nie masz za złe tak otwartej dyskusji na temat, bądź co bądź, Twojego utworu.

  7. Koncepcje plastyczne i realizacja - godne podziwu. Wbrew sobie mam tu niewiele do powiedzenia, jestem pod wrażeniem potencjału który w sobie nosisz.

     

    Rzeczywiście, to co piszesz Nordenie odnośnie scenariusza, zdaje mi się być najważniejszym w animacji czy filmie. Układ scen, szybkie i dynamiczne ujęcia, ciekawe kadrowanie - to robota ludzi związanych z grafiką / plastyczną stroną filmu - i tutaj siłą rzeczy nic nie napiszę bo nic nie wiem na ten temat.

    Mogę jedynie napisać, że z mojego punktu widzenia jedną z najistotniejszych rzeczy jakie dzielą filmy na dobrze sprzedające się i te sprzedające się gorzej są umiejętnie sprzedane emocje.

    Wydawałoby się - truizm.

    Widz chce oglądać film z jakiegoś powodu. Zazwyczaj ogląda film nie dlatego żeby podziwiać z rozdziawioną paszczęką geniusz twórcy przez duże "T", ale żeby się rozerwać. Pokarmić małego demona, który drzemie w każdym z nas.

    Możnaby zabawić się w skatalogowanie emocji jakie drzemią w różnych dziełach popkultury - książka czy film, nieistotne - i ukazuje się pewien ciekawy schemat.

    Wiele z najgłośniejszych sukcesów komercyjnych, chociażby "Star Wars", "The Matrix", "Harry Potter" zdaje się żerować na podobnym schemacie.

    Silne utożsamienie odbiorcy z głównym bohaterem, w połączeniu z huśtawką emocjonalną. Bardzo często wykorzystuje się mechanizm zemsty w połączeniu z jakimś rozwojem zdolności / umiejętności głównego bohatera - najczęsciej nadnaturalnych.

    Dzieje się tak dlatego, że w gruncie rzeczy podświadomość to mały. prymitywny bobas który lubi być bezwstydnie chwalony i głaskany. W dodatku zazwyczaj jest w tym wyjątkowo bezkrytyczny.

  8. Kolor kolorem - Urbanboogie dobrze mówi.

    Ja głównie przemyślałbym gdzie jest horyzont.

    Nie umiem przełknąć braku horyzontu na ilustracji, chociaż - on wcale nie musi się na niej znajdować. Ale być w sensie wpływu na przestrzeń - musi.

    Dlatego przekonuje mnie malarstwo Beksińskiego, bo chociaż deformuje i eksperymentuje prawie z wszystkim, w większości obrazów sprzedaje mi przestrzeń jak rzeźbiarz albo architekt.

  9. hehehe - no mnie rozwaliły te kocyki na "reniferu" :)

     

    No jak na reniferu, to rozwaliłu. Zdecydowanie. Czyli to takie post-renifer-beingsy. Wirtualne renifery znaczy. Przepraszam, reniferu.

     

    Pierwsza praca wygląda na zwyczajną pozytywną, klasyczną kartkę świąteczną i gdybym taką dostał to zaakceptowałbym ją jako normalny element popkultury, nie wyróżniający się ani pozytywnie ani negatywnie. Kartka jak kartka.

    Druga mniej klasyczna, ale też i mniej przekonująca.

    Może zaczynam myśleć schematami ?

  10. regnar//> nigdy nei mów że coś zrobisz w 3godziny ;D mozesz być w D czasami z tego powodu no a jak jeszcze ci płacą od godzin to juz całkowita tragedia... ; )

     

    Słusznie. Trafisz na decydenta który będzie miał niewielkie pojęcie o specyfice twojej roboty i masz przechlapane.

    Kącik humoru (wątpliwego):

    - Wczoraj wykonał Pan całą pracę w 3 godziny, a dzisiaj ma Pan nieco mniejszy format i po 5 godzinach twierdzi Pan, że wykonał zadanie zaledwie w 50%. Jestem bardzo zawiedziony Pana postawą Panie Regnarze, jeśli to będzie się powtarzać to będziemy musieli przemyśleć od nowa naszą formułę współpracy.

    - Stefan, wiesz że ten Regnar zrobił nam wczoraj materiały w 3 godziny ? Myślę, że jak mu przykręcimy śrubę i powiemy, że mamy kontakt z grafikiem, który zadeklarował się to zrobić w połowę tego czasu za dwa razy mniejsze wynagrodzenie, to dziś Regnar zrobi te swoją pracę w 2 godziny albo mniej.

  11. Co Ty, w sfumato się bawisz ? :D

    Miło widzieć jakieś zdecydowane światło, fajna bryła wyszła... z resztą, zwykle ładnie wychodzi w Twojej galerii. Cóż nie jestem może na poziomie żeby wydawać arbitralne wyroki, ale w moim odczuciu z osób które się tu pojawiły niedawno (tzn. od kiedy jestem w stanie obserwować to forum) masz wyróżniający się potencjał, przede wszystkim bardzo duże wyczucie przestrzeni i niezle łapiesz proporcje. Nie używasz wiele fajerwerków, stąd może prace nie zyskują głośnego poklasku, ale mają w sobie zauważalną solidność. Imo masz zadatki, pytanie tylko czy starczy Ci pracowitości, bo roboty jeszcze sporo...

    To oczywiście w żadnym wypadku nie jest jakiś "mentorski ton" jako że ja sam jestem zauważalnie słabszy warsztatowo :) Niemniej jednak, myślę że na takie głośne "trzymanie kciuków" mogę sobie pozwolić.

  12. Tu się trochę kłócą dwie rzeczy - jedna sprawa - ekstra sprawa umieć utrzymać się w dowolnej stylistyce - w tym wypadku w stylistyce fotki którą się obrabia - by umieć do niej domalować dowolne rzeczy bez dostrzegalnej różnicy... W wypadku foty jest to jednak na oko dość trudne, a już prawie na pewno - mocno pracochłonne... Z drugiej strony - racje ekonomiki czasu - mam wrażenie, że używanie fot gdzie się da jest raczej racjonalnym wyjściem. Jednak w momencie kiedy jest oczekiwana dokładnie taka a nie inna scena, a akurat ciężko znależć odpowiednie materiały bez jakiejś dawki malowania się nie obejdzie... Im większym skillem się dysponuje w tym zakresie tym lepiej...

    Z grubsza rozumiem co ma na myśli ola-f i w sumie myślę sobie, że człowiek umiejący namalować albo zrobić w 3d coś tak żeby nie kłóciło się to z ogólną stylistyką sceny będzie bardziej poszukiwany niż taki, który tylko kleli foty... Ale to moje gdybanie...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności