Skocz do zawartości

SBT77

Members
  • Liczba zawartości

    1 872
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Odpowiedzi dodane przez SBT77

  1. Wycior:

    Dawno temu zaczynano edukację od przerysowywania ryciń mistrzów. Najpierw same kontury, potem chiaroscuro. Pracę z natury najczęściej zaczynali po ok. 2 latach takiej edukacji. I tak z natury na początku był głównie rysunek i to rysunek rzeźb. Raz że stały nieruchomo, dwa że nie było pokusy sięgania po kolor. Dopiero kiedy nauczyciel był zadowolony sięgali po kolor. Pierwsze tematy to oczywiście martwa natura i kopiowanie obrazów mistrzów, dopiero potem praca z modelem. Pisząc to odwołuję się do opisu z encyklopedii Diderota, która była tym czasom współczesna.

     

    Ten system zaczął załamywać się jakieś 150 lat temu, odeszli od kopiowania innych na rzecz startu bezpośrednio z natury, malowania "jak się widzi". Dlaczego tak się stało ? Bo chciano w ludziach obudzić innowacyjność, chciano by ludzie sami eksperymentowali z technikami rysowniczymi i malarskimi. Chciano by ludzie wyrażali się w plastyce bardziej ekspresyjnie a mniej werycznie i naturalistycznie. Stąd też bunt przeciwko pracom na bazie zdjęć. Szybko zauważono, że praca ze zdjęciem nadaje rysunkowi rangę jego miernej kopii, odbiera duszę.

    A przecież prace miały być nasycone indywidualizmem. I były. Efektem tego było co raz większe oderwanie od klasycznego warsztatu, ale także gwałtowny rozrost wielonurtowości i rozwój indywidualnego postrzegania świata. Coś za coś, świat przestał być jednobiegunowy, dorósł, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

     

    Odsłoniło to przede wszystkim jedną prawdę. Daną rzecz można przedstawić na miliony sposobów. Można przedstawić ją dokładnym konturem i grzecznym szrafem, można też z pozornie chaotycznej plątaniny kresek i plam wydobyć realistyczny portret rzeczywistości.

    Kiedyś większe znaczenie miało to co mówił mistrz. Teraz każde się ludziom słuchać samych siebie.

     

    Problem w tym że zawsze znajdą się tacy, którzy jednak woleliby słuchać innych.

     

    Na szczęście w dzisiejszych latach nikt nikogo już nie ogranicza. Chcesz kopiować zdjęcia - rób to. Chcesz kopiować rysunki i malarstwo innych - proszę bardzo. Wolisz malować czy rysować z natury - dlaczego nie ?

     

    Tylko trzeba pamiętać że akcja rodzi reakcję. To co robisz ma wpływ na to co osiągasz. Malując ekspresyjnie z natury rzadko dorobisz się grzecznego szrafu, podobnie jak wiernie i pieczołowicie kopiując innych rzadko obudzisz własną inwencję i ekspresję.

    Zależy co kto chce osiągnąć. Takie metody jaka droga do celu. A celów jest wiele :)

  2. Wycior - w sumie masz rację, ale to co daje progress zależy od podstawowego pytania - co chcesz osiągnąć.

    Epoki miały swoje maniery, nasza ma manierę fotograficzną.

    Mogę ubolewać razem z Tobą, ale czy możesz temu zaprzeczyć ? Czy kultura masowa nie identyfikuje fotografii z ostatecznym wzorcem realizmu ?

     

    Jasne, można się na to wypiąć i iść swoją drogą. Tak robi masa ludzi, ja im osobiście kibicuję. Niemniej jednak jeśli ktoś wybiera drogę na skrót i chce tylko zarabiać mamonę, to odsyłanie go do lat analiz, przemyśleń, kształcenia indywidualizmu - może być trochę naciągane.

    Łatwiej sięgnąć po skróty rzeczywistości którymi operuje współczesne cg niż wypracować własne. To jest przykre, ale rzeczywiste i praktyczne.

     

    EC - świetny Migalski Ci wyszedł :)

  3. chyba, że ktoś chce założyć sektę purystów malujących jakąś jedyną słuszną drogą

     

    Przecież już istnieje taka sekta.

    Dziwne, że przetrwała Duchampa. ani chybi go nie zrozumieli.

    Na szczęście to nie mój problem. Ja nie wiem że czegoś nie wolno, więc robię co mi się podoba.

    Pewnie dlatego mi tak słabo idzie, ale za to tak jest najsympatyczniej ;)

  4. Jak dla mnie to z malarstwem Beksińskiego ma niewiele wspólnego, przynajmniej pod względem ogólnego odbioru pracy.

    Prędzej unowocześniona wersja Caspara Davida Friedricha, Faktycznie, niektóre rozwiązania formy są zaczerpnięte z Gigera i Beksińskiego, ale pod względem atmosfery i światła, to imo kompletnie inna bajka. A jednak ogół ma większe znaczenie w odbiorze niż detal.

    Co do inspiracji, to zupełnie sie tym nie przejmuj. Musielibyśmy się wychowywać w ciemnej piwnicy bez dostępu do świata zewnętrznego, żeby niczym się nie inspirować. Boję się jedynie, że wtedy jedyne malowidło jakie bylibyśmy w stanie uczynić to malowanie palcem po brudzie na ścianie.

    Szczególnie że na naszym forum nad kolejnymi klonami Mullinsa i Spartha same zachwyty. To nawet lepiej, że sięgasz poza lokalny jarmark współczesnego CG i próbujesz naśladować artystów, których historia już zweryfikowała pozytywnie ;)

    Tylko pamiętaj - bad artists copy, good artists steal ;)

     

    Martwi mnie, że chcesz wszystko namalować zamiast opowiedzieć historię w której miałbym jakieś pole do pracy wyobraźni. Więcej atmosfery, mniej światła. Daj mi trochę majaczących we mgle albo w mroku kształtów, żebym mógł się ich przestraszyć albo je podziwiać. A tak tym wszechobecnym detalem, że się tak wyrażę, ściągasz obrazowi gacie... Już nie ma nic do ukrycia. Szkoda...

    • Like 1
  5. Dla mnie ten komiks jest jasny i klarowny i nawet zabawny :)

     

    Zatem poratuj i podpowiedz...

    W zbroi jest kobieta z kadru nr 4, która podkradła wąsaczowi rekwizyt - pistolet ? Strzeliła wtedy, kiedy ratując sytuację (zorientował się że nie ma rekwizytu) markował strzał z palców - i gawiedź mogłaby powiedzieć, że on go z tych palców zastrzelił ?.. Motyw - biała dama, za którą kapelusznik się ogląda ? Zazdrość ? A ten arlekin z sercem pod okiem ?

    Ech, interpretacji jest chyba możliwych dużo - i o to chodzi.

  6. Powiedz jedno - bo wiem że dużo cisnąłeś stuffu w ołówkach kiedyś, teraz z digitalem walczysz. Jak to według ciebie wygląda - jest jakieś przełożenie jednego na drugie czy nie bardzo ?

    Pytam bo mam sam teraz bardzo dziwnie - kiedyś bawiłem się tylko tabletem, teraz go prawie nie używam a za to ołówkami sobie rysuję. I przykładowo - załóżmy że kopiuję jakiś obrazek z książki wykonany ołówkiem. Paradoksalnie dużo lepiej mi idzie pseudo ołówkiem w jakimś programie kiedy pracuję na tablecie, niż ołówkiem na zwykłej kartce. Teoretycznie ołówek na ołówek powinno lepiej wychodzić, a tymczasem chyba ręka się przyzwyczaiła do tabletu i nie czuje ołówka... Dziwne to... Pewnie w drugą stronę też może to działać.

  7. A tak po za tym to krajobrazy nie mają anatomi :D

     

    To zależy od tego jak bardzo masz wybujałą wyobraźnię. Przy pewnej dozie zaangażowania można namalować takie krajobrazy, że i anatomii można by się przy nich dopatrzeć. :)

     

    Co do prac - ja bym proponował odpuścić foty na obecnym etapie. Wbrew powszechnemu powiedzeniu diabeł tkwi w ogółach a nie w szczegółach. Zależy jakie masz oczekiwania w stosunku do swojej twórczości, ale jeśli chcesz robić ilustracje komercyjne to nabrałem po paru latach obserwacji wrażenia, że są pewne reguły.

    Najważniejsze na czym się trzeba skupić to rozłożenie dużych mas na obrazku, przy czym ma znaczenie nie tylko to gdzie co się znajduje i pod jakim kątem, ale także gdzie jest ciemno a gdzie jasno. Zamiast być gołosłownym dam linka:

     

    Composition studies

     

    Ogólnie polecam tego Jurabajewa bo sporo ciekawych tricków można od niego podłapać.

     

    Fajnie nakładasz na siebie tekstury, ale powiedz sam przed sobą czy nad tym panujesz ? Jak często zdarza się że robisz coś, stwierdzasz że fajnie wyszło i brniesz dalej. Owszem w chaosie siła, ale trudno być przewidywalnym a przede wszystkim powtarzalnym w tego typu pracy. Stąd wzloty i upadki, prace o bardzo nierównym poziomie.

    Jak to cytował prrrszalony ? Be honest with yourself ;)

    To przede wszystkim. Mam być szczery ? W prawie każdej pracy tutaj widzę podłożona fotkę. Pewnie mam coś z głową, ale wiesz... Bądź szczery sam ze sobą, nawet jeśli z nami nie musisz. :)))

    Pozdrawiam, i na koniec dodam, że imo masz mega potencjał, ale zabierasz się do rzeczy od zadku strony.

  8. O, znam z digartu. Śledziłem swego czasu burzliwą dyskusję na temat użycia fot w pracach między Tobą a Torturem. Od tamtego czasu zrobiłeś spory progres, zaczęło Ci bardzo ładnie wychodzić to mixed media. Wciąż jest trochę zauważalnych kwasów w anatomii, ale to po prostu kwestia czasu, widać że wciąż się rozwijasz, a to raczej lepiej niż gorzej :)

    Jedna sprawa - dziś rano oglądałem na słabym lapku i prace wyglądały na tamtym monitorze miejscami dość słabo. Teraz oglądam na sprzęcie dużo wyższej jakości i jest bardzo dobrze, praktycznie bez zastrzeżeń. Lekcja na przyszłość żeby czasem wstrzymać się z zarzutami do momentu obejrzenia prac na dobrym sprzęcie ;)

  9. Od momentu kiedy zacząłem studia, zauważyłem ,że mam aż za dużo czasu. Więc po mału bazgrole jak za starych, młodzieńczych czasów. Wiele osób twierdzi ,że w wieku 21 lat już mi to nie będzie potrzebne i jest bezsensu, bo nie będę miał pracy w tym kierunku, ale robię to dla własnej przyjemności.

     

    Prac nie skomentuje, inni napisali co trzeba. Odniosę się tylko do tego co napisałeś powyżej.

    Wydaje mi się, że jeśli umiesz szybko i zgodnie z oczekiwaniami wykonać zlecenie, to chyba kwestie osobiste będą miały na rynku marginalne znaczenie. Gdybym dawał komuś do namalowania ilustrację, to szczerze mówiąc miałbym gdzieś ile ten ktoś ma lat, raczej skupiłbym się na tym ile trzeba będzie zapłacić i czy dostanę ilustrację taką jakiej oczekiwałem i w takim terminie jaki jestem w stanie zaakceptować.

    To raczej kwestia determinacji. Jeśli jesteś w stanie walczyć z tabletem dzień w dzień przez 13-15 h na dobę, to za 2-3 lata nie powinieneś narzekać na zlecenia. Większość ludzi podchodzi do sprawy tak, że maluje okazjonalnie, bez zaangażowania i oczekuje cudów, a tymczasem cuda nie następują. Jak masz sporo wolnego czasu, chęć i determinację to dasz radę.

    Co do tego jaką będziesz mieć pracę - a weź człowieku daj spokój. Lepiej być freelancerem w grafice czy pracować w hipermarkecie albo być sprzedawcą - akwizytorem w jakimś banku czy towarzystwie ubezpieczeniowym ? Może kasjerem w sklepie, albo w Macu bułki robić ?

    Ja tam bym wolał malować obrazki niż pakować burgery.

    No nie wiem, może masz znajomości, ale bez nich jest nielekko obecnie.

    Lepiej podwiń rękawy, naucz się czesać piękne obrazki na komputerze i startuj z dobrym folio na zachód ;P

    ... zamiast marudzić na powitanie :)

  10. Jestem wstrząśnięty, nie zmieszany ;)

    Część prac balansuje na pograniczu surrealizmu, głównie ze względu na swoją nieokreśloność. Te podobają mi się najbardziej. Tam gdzie zaczynasz odpowiadać widzowi z detalami co tak naprawdę widzi, przekaz trochę traci z mocy, chociaż nadal podziwiam warsztatowo. Głównie przez to, że opowiadasz w taki łatwy do przewidzenia sposób.

     

    Zdaję sobie sprawę, że nie jestem... hmm... konsumentem takiego przekazu. Szukam w obrazach - nieistotne czy cyfrowych czy nie - czegoś, może nie sztuki, bo ostatnie wieki wytarły to słowo do ekstremum, sprowadzając je na grząskie piaski snobizmu i społecznej demonstracji, nie mającej wiele wspólnego z prawdziwym pięknem...

    Szukam właśnie - piękna, autentyczności, indywidualizmu.

    To nie musi być głębokie. Ale czuję kiedy jest szczere.

    Dla mnie to podstawowe kryterium rozdzielające Siudmaka i Beksińskiego. Obu okrzyknięto mistrzami, obaj obracają się w stylistyce kiczu. Jednak kiedy patrzę na obraz Siudmaka nie widzę nic. Kolorowe kuglarstwo, które ma dziwić, zaskakiwać widza, pretendować do miana sztuki. Kiedy widzę obrazy Beksińskiego, czuję że to co widzę jest odbiciem jego poharatanego wnętrza. Czuję że obcuję z pięknem, chociaż smutnym, chociaż powiedzianym stylistyką nieskomplikowaną, ale szczerą.

     

    I wiesz co ? Możesz się uśmiać, ale ja to piękno zobaczyłem też w kilku obrazach, które zechciałeś nam tu teraz pokazać. Przy odrobinie pracy można by je poprowadzić dalej tak, żeby przytłaczały tym pięknem. Szczególnie mówię o tych w ciepłych tonacjach, jakoś się tak złożyło, że tam ten potencjał jest największy.

     

    Największym problemem z jakim borykają się współcześni ilustratorzy jest to, że obawiają się posługiwać niedopowiedzeniem. Historia odarta ze sfery tajemniczości, mistycyzmu, magii jest jak wykastrowany olbrzym. Powinna imponować, a jedynie śmieszy. Szkoda że tej prostej prawdy nie rozumieją wydawcy, z uporem maniaka niszcząc płody wyobraźni swoich zleceniobiorców "konstruktywną krytyką".

     

    Dobra, reasumując - podoba mi się, nie spodziewałem się aż tak wiele, po z pozoru prostych speedach.

  11. "- But can he draw ?"

    Yes he can !

     

    Twój rozwój w digitalu był dla mnie oczywistą konsekwencją rozumienia materii, którą demonstrowałeś w rysunku tradycyjnym.

     

    Jedna rzecz - poćwicz opowiadanie historii. Te gołębie na ostatnim np. były fajnym pretekstem, a tak są zwykłym scenario. Szczerze mówiąc najpierw dostrzegłem tego na ziemi... po chwili. O kurcze, tam jest gołąb. Po kolejnej długiej chwili drugiego... O, drugi gołąb :> !

     

    Wiem, jestem upośledzony percepcyjnie, ale większość ludzi dla których się maluje tak ma. Zakładam, że malujesz dla nieuplastycznionym dziesięciolatków, historia ma być oczywista jak na "kaczorze Donaldzie" :))

  12. Dzień dobry, to ja i moje głupie pytanie.

    Jak duża jest różnica między szkolnym piórem na naboje i profesjonalnym piórkiem do rysowania tuszem ? Mam na myśli rzecz jasna nie gabaryty ani inne cechy zewnętrzne, a sposób w jaki piórko zachowuje się na papierze. Pytam bo chcę się uczyć rysować piórkiem i nie wiem czy na początek takie zwykłe na naboje nie wystarczy...

  13. Zawsze byłem fanem twoich digitali, doceniam w nich przede wszystkim ich pewną odrębność od obecnego mainstreamu. Raczej mają coś ze starszych autorów, mnie to się to bardziej z Frazettą kojarzy.

    Moje prywatne odczucie, ktoś powie że kompletnie bzdurne. Nevermind.

    Pracuj dalej a garb ci sam wyrośnie, czy coś w tym stylu :)

  14. Zupełnie nie wiem czemu to przypisać, ale te biedronki strasznie przypominają mi księży. W gruncie rzeczy jest to całkowicie irracjonalne skojarzenie, nie wiem jak to uzasadnić, ale piszę zupełnie szczerze.

  15. Ludziom z reguły parę lat zajmuje dojście do takiego poziomu, więc myślę sobie że albo wcześniej sporo lat pracowałeś z tradycyjnymi farbami albo robisz sobie z nas jaja :) Tak czy owak według mnie jest zupełnie do rzeczy, chociaż brakuje troszkę takiego typowego dla dp efekciarstwa. Sam w sumie nie wiem czy to dobrze czy źle ;)

  16. Będzie że spamuje - ale nie chcę żeby wyszło, że kogoś w błąd wprowadzam. Ironizowałem trochę, bo Joel przedstawiał mi się jako wielki zwolennik malowania wyłącznie z natury :)

     

    W wypadku rozpoczynania przygody z malowaniem najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje mi się jednak czerpanie z jakiegoś wzorca, a czy to będą rysunki i malarstwo mistrzów czy natura - to już kwestia uznania i szkoły. W XIX wieku akademicy rozpoczynali naukę od długich i mozolnych studiów prac uznanych artystów, głównie przez kopiowanie (najpierw kontur, następnie z cieniowaniem), potem rysowano rzeźby by dopiero na końcu przejść do malowania z natury. Szkoła idąca w stronę impresjonizmu prezentowała odmienny styl nauki kładąc zasadniczy nacisk na malarstwo z natury i indywidualizm twórcy. Do jakich rezultatów dochodzili jedni i drudzy można obecnie porównać w galeriach i przyjmując co się komu bardziej podoba - naśladować jedną lub drugą szkołę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności