Skocz do zawartości

dzudzu

Members
  • Liczba zawartości

    1 120
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez dzudzu

  1. Bardzo fajny cykl. Nietypowe kadry to Twój wyróżnik, z czasem może okazać się pułapką. Zastanawiam się ile jeszcze jesteś w stanie wynaleźć tych nietypowych kadrów.
  2. Jak zwykle w wątkach dziadka ożywione nastroje. Czasem już tylko dla nich warto wejść na któryś z wątków dziadka :) Zazwyczaj mam wolną sieć, ale dzisiaj to już masakra stąd zbyt długo stronką się nie pobawiłem niemniej to, co widziałem na mnie sprawia pozytywne wrażenie. Trochę nie zrozumiałem dlaczego "Studio WW" ma inny styl niż pozostałe podstrony i ciężko mi powiedzieć co jest tłem dla tej podstrony (jakaś ryza papieru?). Mniejsza o to. Technologii też się nie czepiam. Skoro widz zaglądający na stronie nie pozna różnicy to niech każdy koduje jak mu wygodnie.
  3. Mi się wydaje, że nadmiar niewyszukanych komplementów może być krępujący również dla komplementowanego. Proponuję, by w uniżoności zachowywać powściągliwość.
  4. Pulpowatość = masowość, mielonek dla mózgu. ok.
  5. Heh, zatem mój błąd. Bo nie wiedzieć czemu "pulpowatość" skojarzyła mi się z "nabzdyczeniem" podczas gdy rozumiem, że chodzi coś trochę przeciwnego jak "kiczowatość". Niemniej zaryzykuję stwierdzenie, że kino rozrywkowe, nawet jeśli porusza ważny problem, to upraszcza komunikat ze szkodą dla niego. Podobnie przecież problem miłości znajdziemy w Harlekinach i u Prousta, jednak przenikliwość rozważań jest nieporównywalna.
  6. Ej, no są przecież problemy, które omawiać w rozrywkowy sposób bez uszczerbku na powadze problemu jest nie sposób. Opowieść o rodzinie murzyńskiej w serialu Bill Cosby w humorystyczny sposób zjednała sympatię do murzynów w ogóle. W tym przypadku się udało, ale co z innymi problemami? Bardziej wiarygodnie o zawiłościach umysłu mordercy opowie "pulpowata" (z braku pomysłu na pozycję filmową podaję książkę) Zbrodnia i Kara czy Milczenie owiec? O udrękach straty i samotności subtelniej opowie "pulpowaty"Niebieski Kieślowskiego, czy Uciekająca panna młoda? Niech funkcją społeczną kina ambitnego będzie poruszanie problemów enigmatycznych, ukrytych przed oczyma albo trudnych do zrozumienia. Zrozumienie, albo przynajmniej odczucie jakiegoś problemu może życia mi nie zmieni, ale poszerzy samoświadomość. Zawsze to coś.
  7. Cienie rzucane przez jakie światło są wyłączane? Nie bardzo zrozumiałem. Przykład: Zawsze też możesz zrobić osobny pass z Ambient Occlusion. W postpro przestaną ci garnki lewitować.
  8. W serialu dr House nie było jeszcze odcinka o pierdzeniu, ale kontekst defekacji owszem, pojawiał się.
  9. No to dorzuć skylight. Ja zawsze dorzucam.
  10. Ja nie widziałem jeszcze dokumentu, który by sprawił, że zmienię swoją postawę. Im poruszana tragedia jest większa, tym problem wydaje mi się być wręcz bardziej obcy. Wydaje mi się, że film to jedynie rodzaj mitu. Nadaje twarzy problemowi, dzięki czemu łatwiej o nim rozmawiać. Bezpośredniego wpływu na przemiany społeczne ja przynajmniej nie dostrzegam, jedynie wspomniany wcześniej wpływ krótkotrwały i jednostkowy. To scenki z filmu, które odtwarza się w realnym życiu, to dialogi, to pewne typy zachowań. Mi ostatnio przypadła do gustu postać dr Housa z serialu dr House. Cynik i sukinkot, który czyni dobrze i - jako kontra - jego otoczenie, które tworzą ludzie wrażliwi i dobrzy z wierzchu a obłudni, albo przynajmniej naiwni w gdy przyjrzeć się im bliżej.
  11. No to zacznie się teraz świntuszenie. Wątek 18+!
  12. No tak, to jedna z opcji środka. Nie jedyna i wcale nie najbardziej atrakcyjna.
  13. Po drobnej edycji wybieram opcję nr 2. Jeeeedziemy dalej Panowie... ktoś ma jakieś opinie?
  14. Argumentem "z autorytetu" w tym przypadku jest np. powołanie się na swój wiek, by zyskać przewagę nad młodszym i mniej doświadczonym dyskutantem. Coś na zasadzie: "będziesz w moim wieku, to zrozumiesz". Argumenty w większości, które podajesz mają sens. Tyle, że ja znam bardzo wielu informatyków, którzy nie mają pojęcia o modelowaniu w 3d. Powiem więcej... nie znam ŻADNEGO, który by w tej mierze miał choćby podstawową wiedzę. Ci koala, koszą super kasiorkę i kłopotów z zatrudnieniem nie mają. Czy miałbym im czynić z tego powodu jakieś wyrzuty? Sam studiuję, wiele przedmiotów robię "na odwal", by na innym poświęcić więcej czasu. Normalka. Jedynie jakiś rodzaj wstydu przeszkadzał mi często w tak bezwstydnym przerzucaniu moich obowiązków na kogoś innego. Tych bardziej zuchwałych jednak rozumiem.
  15. E, nie ma co się szarpać. Szewczyka nie ma, każdy ma w nosie.
  16. I dobrze, że się skończył czas. Jak dla mnie to nie ma czego w tym obrazku rozwijać. Jest "palce lizać".
  17. Ależ Nezumi trzaskasz argumentami "z autorytetu", czy też "ad personam" w dyskusji. Wstyd! Starszemu i na dodatek filozofowi nie wypada. Klasyczny nierozwiązywalny dylemat: wąski specjalista vs człowiek renesansu. Właściwie każdy rozkład akcentów w jednym, bądź drugim kierunku jest uzasadniony. Nie ma reguły.
  18. Nezumi: No ja mam poczucie, że popełniasz dużą niesprawiedliwość zrównując Avatara i Matrixa, w kontekście filmu filozofującego. Koherencyjna teoria prawdy, ma - o ile wiem - zastosowanie tylko w analizie logicznej zdań i na chłopski rozum mówi tak: jeśli człowiek zbuduje wypowiedź ze zdań wzajemnie sprzecznych, to prawdy ten człowiek nie mówi; gada jakiś bełkot. Nie wiem, jak tę teorię odnieść do walki człowieka z naturą. Ale mniejsza o to, bo - zgodzę się - że nawiązania do filozofii można znaleźć w Avatarze. Nie wierzę jednak, że intencją Camerona, było filozofowanie poprzez film. Filozofowanie Wachowskich w Matrixie jest za to tak bezczelne i bezpośrednie, że nawet nie muszę się go specjalnie doszukiwać. To filozofowanie typu: "Dlaczego Pan Walczy Panie Adnerson. Czy myśli Pan, że walczy o coś więcej niż życie? Czy jest to wolność, prawda, a może pokój, albo miłość? To wszystko złudzenia, kaprysy percepcji. Ulotne twory słabego umysłu, który rozpaczliwie szuka przyczyny bytu tam, gdzie nie ma sensu ani celu".- mówi agent Smith otłukując mordę Neo. Przy takim filmie jedyny mój wysiłek to zapytać siebie, czy Smith nie ma czasem racji, wartości to złuda, nie warto o nie drzeć szat. Tak samo podstawowe zagadnienia zadają wprost i co chwila inni bohaterowie trylogii. Czasem mam wręcz wrażenie, że Wachowscy nie używają filozofii na potrzeby filmu, lecz odwrotnie; stworzenie świata Matrixa było pretekstem dla Wachowskich do porozmawiania o świecie realnym. No ja nie wiem, ale mam wrażenie, że w kontekście, o którym mówimy Matrixa i Avatara dzieli kosmos. Ale dobra, poprzestanę, że to tylko moje wrażenie. Rozgadałem się, jak stara baba.
  19. the_fgdf: no nie wiem co mam napisać; każdy film zahacza o jakiś "ważny" problem dla człowieka, no ale z tego co wiem, żadna większa religia ani filozofia nie zajmuje się za bardzo chciwością, marzeniami, lojalnością. No i przede wszystkim nie ma w Avatarze takiego Morfeusza, który pyta wprost "czym jest rzeczywistość?". biglebowsky: idę już spać.
  20. No w Avatarze dostrzegam modną w USA koncepcję gai, matki ziemi i innych takich. To samo, co w Final Fantasy. Wymowa Avatara, to: "dbaj o ziemię, bo wszyscy jesteśmy częścią jednego organizmu", ale to nie ta sama waga problemów, co w Matrixie. Przynajmniej nie porusza mnie ta greenpeace'owa filozofia.
  21. Dziękuję. Bardzo mi się podobają prace :) [cacy, cacy]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności