Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Bigu - nie sądzę żeby Sjon dyskutował ze sobą, po prostu budował dyskusję na przykładach z poza branży, i chyba trudno Wam było się do tego odnieść.

 

A co do artbooków, to właśnie rozmawiam z kolega z pracy, który pracował dla japońskich i chińskich developerów. Jak pracował np. nad Bayonettą to kontrakt nie pozwalał mu nawet na publikację online swoich prac nad projektem. Powiedział że to jest normalne, że NIKT nie jest kredytowany w materiałach marketingowych typu artbooki etc. Są za to zawsze wpisywani do creditsów gier. Po prostu taka japońska filozofia i kultura, i nie sądzi by ktokolwiek z poza japonii mógłby to zmienić. Mówi że kultura pracy i tradycje są tak inne od europejskich i amerykańskich, że nikt nawet nie próbuje tego kwestionować. I to tyczy się całego przemysłu, nie tylko tego rozrywkowego. Jak próbowałam ciągnąć temat, czy oni nie czują się poszkodowani i czy nie próbowali zakładać gildii czy coś, to zaczął się śmiać, że "nie mogę patrzeć na to przez europejskie okulary, bo to jest naprawdę inna mentalność ludzi i nic się z tym nie da zrobić". Wspomniał też, że pracownicy w tych korporacjach mają znacznie poważniejsze problemy apropo kultury pracy, i brak creditsów to jest najmniejszy problem który zaprząta im głowy.

 

Więc te wszystkie problemy z brakiem creditsów w grach, filmach i animacjach tworzonych w Japonii i niektórych częściach Azji (Chiny, Korea) są niepomierzalne w stosunku do mentalności europejczyków. Zdaje się że europejskie i amerykańskie firmy raczej lepiej te creditsy traktują, więc takie coś raczej nie dotyczy artystów którzy pracują dla europejskich i amerykańskich firm. (co nie znaczy że powinniśmy ten problem ignorować, po prostu te zmiany są trudne do wprowadzenia do niektórych korporacji nawet na naszych rynkach a co dopiero na rynkach po drugiej stronie globu)

  • Odpowiedzi 103
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Napisano

I praktycznie każdy przykład Sjona był omawiany i niemal każdy jest bez dyskusyjnie dziełem. Czasem to dzieło zależne, czasem mamy wątpliwości czy to adaptacja czy już impresja etc ale to dzieła. Absolutnie nie ma wątpliwości czy powstało dzieło jeśli bazą był szkic czy opis. Technika nie ma znaczenia.

 

Co do kultury pracy to trudno mi się wypowiadać za Japończyków. Jeśli w ich kulturze tak jest i nie czują potrzeby zmiany to oki. Jeśli czują a nie potrafią się zebrać to hmm gorzej. Jedno jest dla mnie pewne - jako twórcy mamy pewne prawa i chętnie oddajemy je za bezcen. Szczerze nie ma kłopotu gdy chodzi o wtórną gierkę czy koncept który jest maglowany przez 20 artystów, mam na dysku masę rzeczy którymi nawet nie chcę się chwalić i chętnie będę prosił żeby mnie nie podpisywano. Kłopot zaczyna się w przypadkach pokroju Supermana gdzie twórcy mieli chwile przymierania głodem gdy ich dziecko osiągało największe kasowe sukcesy. Dziś umowy z klauzulami zagarniającymi wszelkie prawa daje się nawet ilustratorom niskobudżetowych książek dla dzieci, zawsze jakiś głodny lub naiwny studenciak się na to złapie. To jest realny problem a nie to czy podpisy są pod obrazkiem czy na końcu, bo to to akurat w moim odczuciu drobne buractwo.

Napisano

Nie no, wiadomo że są przypadki skrajnych nadużyć, o których wszyscy trąbią i które poruszają głębszą debatę, ale moim zdaniem te wielkie afery jednak nie dotykają zwykłego kowalskiego, i trzeba spojrzeć realnie na swoje podwórko/a, i to co Ciebie i Twoich kolegów jako artystów osobiście dotyka (w sensie raczej Ciebie nie będzie dotyczyć problem braku creditsu w art booku dark souls jeśli nie pojedziesz do Japonii pracować na miejscu, albo nie nauczysz się języka japońskiego żeby móc z nimi współpracować na freelansie).

 

Po prostu czytając ten wątek przez pierwsze 4 strony miałam to takie dziwne uczucie, że >koncepciarze są och i ach

 

A wracając do problemów artystów; większość moich znajomych jeśli ma jakiś problem moralno/prawny powiązany ze swoją pracą to jest to właśnie problem natury braku creditsa, lub literówki w creditsach, albo temu że ktoś komuś pomysł podpieprzył, albo że ktoś promuje się na czyjejś marce, albo że ktoś wrzucił twoje prace do swojego portfolio, albo że ktoś z firmy X ewidentnie zrobił twój design w swojej grze na mobile, albo że jakaś randomowa gierka free to play dosłownie używa twoich grafik na swoich wątpliwej jakości animowanych bannerach w internecie, albo ze jakieś firmy na comiconach sprzedają wielkoformatowe wydruki twoich fanartów za grubą kasę, albo że ktoś na etsy sprzedaje kolczyki z twoimi grafikami, albo ....

Czyli na przykładzie mojego grona znajomych (podwórko polskie i brytyjskie) nie ma jakiegoś dosłownego przemierania głodem, ( jak to się czasem trafia w głośnych i skrajnych przypadkach o których wspomniałeś), tylko problemem jest po prostu brak uznania/prestiżu/tantiemów ze swojej pracy. I wszystko to można wrzucić do wora "drobne buractwo" lub "lost exposure" lub "lost income". W sensie fizycznie nikomu się krzywda nie dzieje, jedyne co cierpi to duma i konto w banku.

Napisano

Każdy przypadek jest inny. Brak informacji o autorstwie pod obrazkiem w artbooku = drobne buractwo ale jednak, tu zwykle firma będzie miała papier w którym twórca informuje że nie będzie korzystał ze swoich praw osobistych. Co innego jak firma kradnie prace, nawet jak jest mała i z Syberii, to już naruszenie prawa. Przypadek z Supermenem podaje właśnie dlatego że może dotyczyć każdego z nas jeśli nie będziemy dbali o umowy. Przecież Shuster i Siegel nie mieli pojęcia co będzie.

 

Co do koncepty vs "odtwórcze" 3d to się w pełni zgadzam ze nie można twórców modeli (jak i całej reszty teamu, przecież symulacja ciuchów też jest cholernie ważna) traktować gorzej.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności