Zrobiłem uprawnienia na spawanie Tig. Planuję rozszerzyć uprawnienia na nierdzewkę, oraz MIG/MAG i elektrodę.
Na razie jestem jeszcze bardzo zielonym spawaczem, więc zwykle szczepiam, lub robię drobiazgi, które trudno spaprać. Aby w miarę dobrze spawać, trzeba zrobić kilka kilometrów spawu. Trochę to trwa, zwykle dwa - trzy lata ciągłego spawania, jak mówią koledzy. 🙂 A zielonemu spawaczowi na rynku jest trudno.
Tam, gdzie do niedawna pracowałem (i dokąd - mam nadzieję - niedługo wrócę, jak zaczną nowy projekt), najlepsi spawacze potrafili wystawiać co miesiąc faktury na 50 - 70 tys zł. Generalnie stawka dla spawacza zwykle zaczyna się od 50 zł/h netto, ale też wiem, ze na rynku metr spawu konstrukcyjnego pachwiny to 700 zł. Dobry spawacz zrobi to w 1,5h. Jak ktoś dobrze spawa aluminium to w ogóle może liczyć na takie stawki, że mieszkanie kupi i wyposaży w rok. Będzie mógł w nim mieszkać z żoną, dziećmi i rakiem...
Oczywiście zdolności manualne zawsze się przydają. No i cierpliwość. Z drugiej strony trzeba się przyzwyczaić do wysokich temperatur i poparzeń (białko się ścina przy 42 st, a u spawacza przy 420 st.). Czasem człowieka prąd pokopie... Czasem się na człowieku ubranie zapali... Takie tam przyjemności...
Poza tym można też rysować elektrodą... Ja kiedyś eksperymentalnie wspawałem drzewko kwitnącej wiśni w kanonie malarstwa japońskiego. Da się. 🙂
Zważywszy, że ja nie zamieniłem jednej umiejętności na drugą i wciąż potrafię robić 3D, to rozwój zdecydowanie na plus.
Obecnie nie spawam, pracuję przejściowo w odlewni, na rdzeniarni, w oparach aminy (takie świństwo na bazie amoniaku) i robię z piasku i żywicy rdzenie odlewnicze, czyli formy negatywowe wnętrza odlewów. Nieraz żartuję, że to praca marzeń: płacą mi za robienie babek z piasku. Do tego robię rzeźbę i masę, wiec siłkę mam w robocie...
Coś w tym jest: jeżdżę Meganką 2 cabrio... :)