Obejrzałem i... no takie se. Prawdę mówiąc od początku byłem bardzo na nie i tu się dość miło zaskoczyłem, bo całość pochłonąłem na dwóch posiedzeniach. Oglądałem z zaciekawieniem i nie nudziłem się ani chwili. Co ciekawe, chyba najbardziej podobała mi się historia Yennefer na którą wszyscy najbardziej narzekają. Chyba dlatego, że to było w końcu coś świeżego.
Cała akcja w Dolinie Kwiatów... MEIN GOTT! Przecież tam nie zostało nawet 10% z materiału źródłowego i kompletnie nie miało to sensu. Cała historia Ciri i Geralta też nie trzyma się kupy, bo wg serialu nigdy się nie widzieli, po czym odnajdują się i rzucają się sobie w ramiona (wtf!).
Sceny walki na miecze są moim zdaniem bardzo dobre jak na serial - bez zbędnych dłużyzn, Geralt ekspresowo rozprawia się z bandą Renfri, ciut wolniej z samą Renfi (i tutaj niestety na końcu znowu mamy rozjazd z tym co było w opowiadaniu, ale to akurat nie razi).
Ogólnie czuć, że scenarzystka koniecznie musiała dojechać do pewnego momentu historii w 8 odcinkach i niestety z bardzo dobrych opowiadań nie zostało zbyt wiele, a szkoda.
Technicznie nie jest źle, natomiast mnie bardzo drażnił filtr który chyba w zamyśle miał symulować głębię ostrości, a w praktyce wygląda jakby ktoś wysmarował dolną i górną krawędź ekranu wazeliną 😛
Zbroje czarnych - wiadomo - porażka, najwięcej uwag w internetach jest chyba odnośnie obsady i tutaj ciężko się nie zgodzić. O ile kompletnie nie przeszkadzała mi czarna Fringilla (w końcu czarny charakter ;)), to z Triss już dużo gorzej. Poza tym, co ona w ogóle robiła na dworze Foltesta w czasie akcji ze strzygą? Albo mam amnezję, albo w opowiadaniach jej tam nie było 😉
Yennefer moim zdaniem jest ok, Ciri też naprawdę spoko, za to Jaskier mi jakoś nie siedzi... Taki jest nijaki. Ciekawe, że angielskiej wersji ma na imię Jaskier i nawet Cavill wymawia to imię całkiem poprawnie jak na zjadacza hamburgerów.
Ogromnym problemem jest skakanie w czasie i miejscach - głównie w historii Cintry. Widz zaznajomiony z historią może mieć spore problemy z połapaniem się w tym co się dzieje na ekranie, za to ktoś, kto nie zna opowiadań, prawdopodobnie nic z tego nie zrozumie 😉
Podsumowując: Baboli jest dużo, można by napisać książkę, natomiast ogląda się to nieźle. Byłem na nie, a chętnie obejrzę jeszcze raz, tym razem z polskim dubbingiem, bo ciekawy jestem jego jakości 😉