Narracja, moim zdaniem, odziera film z magii. To co niedopowiedziane, było wartością. Miało klimat. Rozprawa o starości, samotności i przemijaniu. A teraz, bez urazy, ale jakieś to licealno-infantylne. Sposób narracji, głos, intonacja, nie wiem dlaczego, kojarzy mi się z nagraniami relaksacyjno-afirmacyjnymi, typu: "twoje powieki stają się coraz cięższe" ;) Momentami brzmi, jakbyś tekst wkleił do syntezatora mowy.