Pawel Lipka Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Film jest najsilniej oddzialujacym emocjonalnie medium artystycznym. Mam jednak wrazenie, ze nie ma duzej mocy sprawczej w pozniejszym oddzialywaniu. Nie potrafie ocenic jak to jest naprawde dlatego postanowilem zapytac Was i na tej podstawie zaobserwowac. Filmy staraja sie poruszac wazne kwestie, robia to w mniej lub bardziej subtelny sposob - czesciowo od tej bezposredniosci przekazu zalezy dotarcie glebiej do widza, ale zwykle produkcje hollywodzkie unikaja tego, bo ma to odwrotny do zamierzonego wplyw na zarobki. Anyway, sa filmy takie jak galerianki, ktore do subtelnego kina nie klasyfikuja sie, oddzialuja mocno podczas seansu i wiele osob po seansie raz czy dwa poruszy jeszcze temat. Ale czy to w ogole przeklada sie na dzialanie? Duzo osob przechodzi ekscytacje filmami typu Yesman z Jimem Carreyem, ktore nakrecaja energetycznie i pokazuja niemalze nowa droge zycia jesli ktos do tej pory byl zablokowany...ale znam ludzi, ktorzy przechodza fascynacje filmem i po kilku tygodniach/miesiacach mozna juz ocenic, ze ich zycie wcale sie nie zmienilo. Ich swiatopoglad rowniez, relacje jakie byly takie sa. Mam jednak bardzo malo danych:) Czy w Waszym zyciu pojawily sie filmy szczegolnie zmieniajace jego bieg? Sposob podejmowania decyzji i patrzenia na swiat? Pominmy filmy, ktore nakrecily Was do zajecia sie 3d;) Nie chodzi tez o "po obejrzeniu wejscia smoka zaczalem cwiczyc kickboxing" ;) Bardziej w temacie relacji spolecznych. Dzieki bardzo za odzew jesli sie pojawi;)
KLICEK Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Wplyw filmow na zmiany spoleczne mysle ze takowego nie ma :)
Gość User190 Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 [/b]mysle ze takowego nie ma :) myślę, że takowy jest :P
Baggins Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 A ja zapytam a niby dlaczego nie bierzemy pod uwage sytuacji w rodzaju "po obejrzeniu Wejscia Smoka zaczalem cwiczyc Kickboxing" ? Gdzie wyznaczasz granice kiedy zaczyna sie relacja spoleczna? Bo dla mnie w przypadku tak postawionych pytan i w moim rozumieniu dosc jednak wydumanych kwestii kluczowa jest kwestia wybrania odpowiednich definicji. Bez dokladnego okreslenia tego mozna udowodnic dowolne, nawet zupelnie przeciwne tezy i bedzie sie mialo racje. Film jest rozrywka, i ma taki wplyw na zycie spoleczne jaki ma rozrywka jako taka. Kopanie glebiej troche mija sie z celem. Trzeba by pojedyncze filmy rozpatrywac. salut t.
dac77 Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Film ... nie ma duzej mocy sprawczej w pozniejszym oddzialywaniu ... A filmy o wojnie wietnamskiej?
Pawel Lipka Napisano 31 Styczeń 2010 Autor Napisano 31 Styczeń 2010 Nie jest moim zamierzeniem udowodnienie czegos lub obalenie dlatego moze nie przylozylem sie do szczegolowego zdefiniowania tematu. Chcialbym po prostu poznac opinie ludzi, ktorzy maja takie doswiadczenia/przemyslenia. Przyznaje, ze obawialem sie wypowiedzi w kierunku wspomnianego wejscia smoka, a mialem w glowie troche inny kierunek. Niestety nie wyrazilem tego dosc klarownie, tak jak zauwazyles. Chodzi mi w szczegolnosci o wplyw filmu na przeciwdzialanie problemom spolecznym chocby takim jak w galeriankach czy tez rozwijanie cech spolecznych, ktore moga ulepszyc zycie w spoleczenstwie..np wspolczucia, szczerosci, myslenie o interesach innych nie tylko swoim. Moze to dalej malonamacalnie brzmi, ale mozliwe, ze w toku dyskusji sprawa sie wyklaruje.
dac77 Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Acha. Teraz rozumiem. Więc film ma duże znaczenie. Kiedyś było kilka dziewczyn dających, a teraz jak się wszystkie dowiedziały że tak można to jest ich cała masa. Faceci też już wiedzą że one są do wzięcia bez ryzyka i niedrogo więc interes się kręci. Świetna reklama ale alfonsy to zwęszą i ukrucą/zorganizują. Powinni zrobić film o prochach żeby ludzie wiedzieli gdzie można kupić, ile zapłacić i jakie dają efekty, bo nie każdy potrafi znaleźć w internecie. Generalnie nie wiem w czym problem. Jak mają szesnaście lat i dają to co w tym złego?
SBT77 Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Dyskusję otwierasz tezą... Film jest najsilniej oddzialujacym emocjonalnie medium artystycznym. ... która jest według mnie dyskusyjna, gdyż jest to mocno osobista sprawa. Na mnie osobiście dużo silnie oddziałuje emocjonalnie książka. Ale mniejsza z tym. Podejmując temat - który z filmów ma wpływ na życie społeczne, zmienia sposób widzenia świata i podejmowanie decyzji ? Myślę że takimi filmami mogą być filmy dokumentalne, np. filmy ukazujące zbrodnie wojenne, dokumentujące codzienne życie w państwach totalitarnych, dotkniętych głodem czy ubóstwem. Przemysł rozrywkowy rzeczywiście rzadko oferuje obrazy na tyle głębokie by zmienić punkt widzenia oglądającego.
the_fgdf Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Jedno słowo na poparcie - Moda . Efekt nasladownictwa itp. Poczytajcie o tym opracowaniach naukowych. Gwiazdy kina są od lat trendsetterami więc te zmiany są i obejmują społeczeństwa od lat. hawk
dzudzu Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Ja nie widziałem jeszcze dokumentu, który by sprawił, że zmienię swoją postawę. Im poruszana tragedia jest większa, tym problem wydaje mi się być wręcz bardziej obcy. Wydaje mi się, że film to jedynie rodzaj mitu. Nadaje twarzy problemowi, dzięki czemu łatwiej o nim rozmawiać. Bezpośredniego wpływu na przemiany społeczne ja przynajmniej nie dostrzegam, jedynie wspomniany wcześniej wpływ krótkotrwały i jednostkowy. To scenki z filmu, które odtwarza się w realnym życiu, to dialogi, to pewne typy zachowań. Mi ostatnio przypadła do gustu postać dr Housa z serialu dr House. Cynik i sukinkot, który czyni dobrze i - jako kontra - jego otoczenie, które tworzą ludzie wrażliwi i dobrzy z wierzchu a obłudni, albo przynajmniej naiwni w gdy przyjrzeć się im bliżej.
Baggins Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Dla mnie ciagle w postawieniu zapytania brakuje konkretu. To oczywiscie i tak zaowocuje dyskusja, ale na forum owocuje dyskusja byle filmik o pierdzeniu, wiec nie wiem czy jest sie z czego cieszyc ;-) Dla mnie na przyklad wplywy w rodzaju "Zobaczylem Matrixa i zaczalem cwiczyc kung fu" , czy " Zobaczylem Gwiezdne Wojny i zaczalem interesowac sie astronomia" , "Obejrzalem Sopranos i nie bede pozyczal kasy od lewych typow" - to bardzo namacalne rzeczy w moim rozumieniu zaliczajace sie rowniez do wplywow spolecznych. Znowu rozbijamy sie o brak jednej definicji. W ogole dotykamy tu mega szerokiego tematu i bedzie jak z komisjami sledczymi. Jak dotycza zbyt wielkiej ilosci kwestii to nie dojda do niczego. Juz bym wolal ograniczanie sie chociazby do filmu "Galerianki" i proby opisu jednego problemu i zapytania czy film ma szanse cos zmienic. Filmow, tematow, problemow spolecznych, dowodow na poparcie obu tez jest tyle, ze tego nie da sie zamknac w racjonalnej dyskusji, podsumowac jakimikolwiek ogolnymi wnioskami i moze troche szkoda pradu? salut t.
Reanimator Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Najwieksze zmiany w naszym spolecznym mysleniu wywolaly filmy o Papiezu Polaku i Popieluszce. Podobnie te o Jezusie, Mojzeszu i Bozi. Stalismy sie lepszymi ludzmi. Jestesmy dla siebie milsi, bardziej uczynni. Uczciwsi, bardziej szczerzy. Bagins zrobil Kinematograf, a max3d nie ma lagow.
dzudzu Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 W serialu dr House nie było jeszcze odcinka o pierdzeniu, ale kontekst defekacji owszem, pojawiał się.
ttaaddeekk Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Od razu mi się Stalin skojarzył. Myślę że warto wspomnieć że film był podstawą propagandy w związku radziecki, zrobił w tym czasie niezłą rewolucje w montażu co do dziś widać w hollywoodzkiej budowie filmu. Wiec jeżeli rewolucja jest zmianą społeczną to film ma wpływ na zmiany społeczne .
Kedzior Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Prędzej zmiany społeczne mają wpływ na film.
leander Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 (edytowane) I mówił do nich wiele w podobieństwach. I rzekł: Oto wyszedł siewca, aby siać. A gdy siał, padły niektóre ziarna na drogę i przyleciało ptactwo i zjadło je. Inne zaś padły na grunt skalisty, gdzie nie miały wiele ziemi, i szybko powschodziły, gdyż gleba nie była głęboka. A gdy wzeszło słońce, zostały spieczone, a że nie miały korzenia, uschły. A inne padły między ciernie, a ciernie wyrosły i zadusiły je. Jeszcze inne padły na dobrą ziemię i wydały owoc, jedne stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny (Mt 13:3-8).To tak jak ze slowem bozym, kwestia trafienia na podatny grunt. Zreszta reakcja w stylu "na poczatku bardzo sie przejal, ale na dluzsza mete nie zmienilo to jego postepowania, myslenia" jest zdrowym, normalnym podejsciem. Ja sie zawsze wzdrygam jak slysze, ze film, wyklad, ksiazka zmienila czyjes zycie. Jestem za nieco trzezwiejszym procesem budowania wlasnej swiadomosci. Film "Galerianki" oczywiscie otwiera z hukiem oczy na pewien problem i chwala mu za to, ale czego sie dalej ode mnie oczekuje, ze wpuszcze ta rzeczywistosc w swoje zycie? Zreszta rzeczywistosc mocno przefiltrowana, zbudowana na potrzeby filmu dyplomowego. Promotorzy lubia dotykac problemow spolecznych, ale ja nie zamierzam proponowac nowej komorki kazdej dziwnie ubranej nastolatce w galerii krakowskiej. No dobra, probowalem, to nie dziala. Ten film to cholerna fikcja! Edytowane 31 Styczeń 2010 przez leander
polka dot Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 A ja zapytam a niby dlaczego nie bierzemy pod uwage sytuacji w rodzaju "po obejrzeniu Wejscia Smoka zaczalem cwiczyc Kickboxing" ? Gdzie wyznaczasz granice kiedy zaczyna sie relacja spoleczna? popieram, ja np. po obejrzeniu Batman Begins zacząłem brać prysznice tylko w lodowatej wodzie. to nie mała zmiana w życiu, nie wiem tylko jak przełożyło się to na moją społeczność bo po kilku miesiącach znów zaczęło się lanie ciepłej wody. w późniejszym oddziaływaniu film nie miał mocy sprawczej
dac77 Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 (edytowane) @polka dot: Bo tajemnicą są naprzemienne zimne i gorące prysznice. Trudno mówić jednak że to jest duży wpływ. Równie duży ma książka czy zawody sportowe. Jak byłem w liceum (dawno temu) to dwóch kolegów znikało na przerwach, więc postanowiliśmy sprawdzić co robią (ja myślałem że to geje) i okazało się że robią piruety i aksle bo akurat były mistrzostwa świata. Jak o tym myślę to chyba rzeczywiście byli gejami bo jaki heteryk by podskakiwał w ten sposób. Autorowi wątku chodzi chyba o to czy taki reportaż może zmienić uwarunkowania społeczne. Jeśli nie ma silnego oporu to pewnie tak. Tak jak u Niemców. Wszyscy wiedzą że Niemcy to rasiści i antysemici więc filmy propagandowe nie miały problemu z przekonaniem do działania. Ale spróbuj w Polsce zrobić film który ukaże koszty społeczne i niebezpieczeństwo korupcji i nepotyzmu. Nawet tysiąc takich filmów nic nie zmieni, bo takie są realia. Edytowane 1 Luty 2010 przez dac77
piotrek Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 A ja znam film, który zmienił moje życie, a właściwie spojrzenie na świat i ludzi ─ Koyaanisqatsi Goodfrey'a Reggio z 1982 r.
dac77 Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 @piotrek: Ja mam tak co kilka miesięcy. Jakiś film albo książka, czasem nawet serial zmienia mnie na całe życie na jakieś dwa tygodnie. To po prostu dobre filmy itp.
Kedzior Napisano 31 Styczeń 2010 Napisano 31 Styczeń 2010 Dobra, dobra, ale nie mylcie głębszej refleksji po filmie od poważnych zmian w życiu. Wydaje mi się ktoś musiał by być w jakimś istotnym dla siebie momencie, i jednocześnie trafić na bliski temu film. Dobrze zrealizowany oczywiście. Wierzę, że to możliwe.
Pawel Lipka Napisano 1 Luty 2010 Autor Napisano 1 Luty 2010 Nie bedzie to zbyt odkrywcze jesli powiem, ze film gdzies gleboko miewa czesto zawarte wartosci naprawde dla nas wazne. Pomaga to tez pewnie w uzyskiwaniu panstwowych dofinansowan na produkcje:) Ale po przepuszczeniu przez forme wspomniana warstwa zwykle staje sie widoczna tylko dla tych, ktorzy jej szukaja. Wiec, gdy wiekszosc szuka jedynie rozrywki, co jest zrozumiale, gubi to. A nawet, gdy to czujemy to dzialanie jest chyba zbyt slabe poza plytkimi paradoksalnie wysokimi emocjami, ktore powoduja tzw. Wow i gesia skorke:) Poetyka filmu pozwala filmowi byc filmem, ale moze przez to oddzialuje bardziej podprogowo, a nie zrywa nas z fotela do dzialania;)? Jakby byla pewnego rodzaju parasolem na prawde i bezposredniosc? Byc moze okres ogladania pornosow i dokumentow o ludziach-drzewach na discovery troche stepil moje odczucia dlatego nie polegam na swoim zdaniu;)
Baggins Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 Dodam cos jeszcze lekko idac w bok ( takze dlatego, ze ciagle nie wiem co jest glownym motywem tej dyskusji , wiec wyglada na to ze bedzie o wszystkim i o niczym ;). Wartosci niewazne, wartosci wazne - dla kazdego bedzie to cos innego. Mnie ciekawi, czy naprawde Waszym zdaniem samo to, ze dany film jest rozrywka nie jest wystarczajacym usprawiedliwieniem dla jego istnienia ? Rozrywka to jest jedna z najwazniejszych galezi ludzkiej aktywnosci, jest koniecznym elementem kazdej cywilizacji. Jest jedna z podstawowych potrzeb czlowieka. To juz jest wystarczajaco wazne. Filmy, ksiazki - nie musza zaraz przemeblowywac nam zycia. Czasem, w jednostkowych przypadkach, w dobrym momencie tak sie moze oczywiscie stac, ale to nie jest cel ich istnienia. salut t.
tweety Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 Rozrywka to jest jedna z najwazniejszych galezi ludzkiej aktywnosci, jest koniecznym elementem kazdej cywilizacji. pykniemy? :]
dac77 Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 No będę polemizował z Bagginsem. Co to jest rozrywka? Aktywność nie związana bezpośrednio z wymiernymi korzyściami ekonomicznymi, ale mająca na nie wpływ. Tylko że czysta rozrywka nie istnieje. Nawet najbanalniejsze komedie niosą ze sobą dawkę morałów i filozoficznych rozważań. Rozrywka jest jak zabawa, to rodzaj nauki i przekazywania poglądów/postaw. Może autorzy takich dokumentów powinni zrobić dobrą komedię albo film sensacyjny, bo oglądanie dokumentów dla 90% społeczeństwa to próba zanudzenia na śmierć. Więc film nigdy nie jest tylko rozrywką. W najgorszym przypadku uczy nas o relacjach społecznych, a w najlepszym po cichu zmienia nasze opinie przez co przestajemy się odnosić tylko do tych wyniesionych z domu wartości, a zaczynamy mieć je bardziej zbieżne z szerszym społeczeństwem. No dobra nie będę dalej przynudzał bo sam w to przestaję wierzyć.
Baggins Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 dac77 - no dobrze, ale Twoje zdanie mojego nie wyklucza. Jasne jest, ze dobra rozrywka, musi nas jako widzow jakos obchodzic, to musi odnosic sie do naszego zycia lub naszych marzen, musi w jakis sposob byc w dialogu z widzami. Wlasnie wtedy ma szanse byc rozrywka. Obchodzic widza. Chodzi mi o to po prostu, ze sam nie widze specjalnej roznicy w roli spolecznej takich "Galerianek" i dla kontrastu takiego chocby "Iron Mana" . Jeden porusza "powazne" tematy w ciekawy sposob, a drugi to po prostu dobra pulpa, ale my jako ludzie, a na pewno wiekszosc ludzi potrzebujemy takze takiej czy innej pulpy zeby jakos funkcjonowac. To tez jest wazne po prostu. Nie kazdy film, nie kazda ksiazka musi zaraz zmieniac nam zycie. Wystarczy, ze dostarczy paru bodzcow naszym glowom. salut t.
dac77 Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 No to ja temu nie zaprzeczam. Generalnie mam na myśli że te filmy z misją powodują że człowiek się broni, bo czuje że ktoś chce go do czegoś przekonać, a w zwykłych rozrywkowych filmach jest to tak głęboko ukryte, że człowiek nawet nie wie że to miało na niego wpływ. Dlaczego dzisiaj większość ludzi uważa że niewolnictwo było bee, że rasizm jest niefajny itd. Napewno nie przez dokumenty. To rozrywka bawiąc zmieniała postawy. Bill Cosby zrobił serial (show) który miał bawić i bawił ale po cichu pokazał "patrzcie biali, my czarni jesteśmy tacy sami, jemy to samo, podobnie się ubieramy i jesteśmy wykształceni lepiej niż nie jeden redneck", i tak właśnie się wpływa na ludzi. Ja szczerze mówiąc bardzo lubię komedie i filmy z przymróżeniem oka i tendy droga do zmiany pojej opinii na jakiś temat. Można zrobić sto tysięcy filmów o Hiroszimie, ale to są takie nieprzyjemne rzeczy że ludzie chcą o nich zapomnieć. Lepiej zrobił Kurosawa (jak to się pisze?) który pokazał tragedię po cichu i bez brutalnych scen i dlatego jest mistrzem. Właśnie o to chodzi że każda książka trochę zmienia, chociaż my o tym nie wiemy, nawet jeżeli to jest Kubuś Puchatek. Ja wierzę w możliwość łączenia przyjemnego z pożytecznym. Właściwie to chyba nie mam innego zdania od Bagginsa. Z jednym wyjątkiem, rozrywka wcale nie musi odnosić się do naszego życia - dobrze jest jak całkowicie od niego odbiega i pozwala zapowmnieć o naszych codziennych problemach.
Pawel Lipka Napisano 1 Luty 2010 Autor Napisano 1 Luty 2010 Tomek, wartosci owszem troche sie roznicuja, ale gdy zejdziemy bardzo gleboko w analizie mozna odkryc, ze kazdy szuka bardzo podobnych "rzeczy" zeby nie powiedziec, ze szukamy wszyscy tego samego;)..., ale to bylby jakis total off topic nawet jak na tak bardzo nieklarowna dyskusje;) A dyskusja owszem, jest mniej/wiecej o wszystkim i o niczym tak jak piszesz:)..poniewaz jest o zyciu, a to jego specyfika...wszystko i nic. Dac77 podaje teraz swietne przyklady wplywu filmow na nasze relacje. Widac bez watpienia, ze taki wplyw istnieje..jednak malo osob(wlasciwie to nikt) nie napisal konkretnie, ze po jakims seansie _swiadomie_ ruszyl do pewnego dzialania czy zmian. To obrazuje ten subtelny sposob wplywu, ktory jest, ale dobrze ukryty... A to taka luzna obserwacja w temacie rozrywki i filmu. Zdarzylo mi sie ogladac making offy reklam, gier i filmow, jak kazdemu z nas pewnie;) W calej swojej roznosci prezentacji i sposobow wypowiedzi jedno wyglada dosc charakterystycznie. Tworcy reklam i gier wygladaja jak zaangazowani profesjonalisci, ktorzy realizuja to co robia najlepiej jak moga. Tworcy filmow natomiast wygladaja jak zaangazowani profesjonalisci, ktorzy realizuja to co robia najlepiej jak moga przy czym ich charakter wypowiedzi, intonacji, dobor slow i opis procesu zdaje sie podkreslac jakoby robili cos znacznie wazniejszego od pustej komercji/rozrywki. I spotkalem to nawet w making offach bardzo plytkich, lekkich filmow. Niektorzy robia to z pychy, inni naprawde tak to czuja...m.in. to pokazuje, ze film z pewnoscia jest i moze byc czyms wiecej od rozrywki i tak jest traktowany. Ale ja tez od filmu niczego nie wymagam...juz w pierwszej wypowiedzi zaznaczylem tylko swoja ciekawosc czy jakikolwiek film zainicjowal w kims zmiany, najlepiej swiadome. Jesli tak to ok, jesli nie tez ok;)
dac77 Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 U mnie zainicjował serial, ale szybko się skończyło bo mam niekompatybilną osobowość. Bohater serialu "Profit" jest inteligentny, sprytny, i wogóle godzien naśladowania. Ja też chciałbym być sprytny, i taki zdeterminowany, ale nie potrafię. Zawsze walę z grubej rury, i rozmieniam się na drobne.
dzudzu Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 Ej, no są przecież problemy, które omawiać w rozrywkowy sposób bez uszczerbku na powadze problemu jest nie sposób. Opowieść o rodzinie murzyńskiej w serialu Bill Cosby w humorystyczny sposób zjednała sympatię do murzynów w ogóle. W tym przypadku się udało, ale co z innymi problemami? Bardziej wiarygodnie o zawiłościach umysłu mordercy opowie "pulpowata" (z braku pomysłu na pozycję filmową podaję książkę) Zbrodnia i Kara czy Milczenie owiec? O udrękach straty i samotności subtelniej opowie "pulpowaty"Niebieski Kieślowskiego, czy Uciekająca panna młoda? Niech funkcją społeczną kina ambitnego będzie poruszanie problemów enigmatycznych, ukrytych przed oczyma albo trudnych do zrozumienia. Zrozumienie, albo przynajmniej odczucie jakiegoś problemu może życia mi nie zmieni, ale poszerzy samoświadomość. Zawsze to coś.
piotrek Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 Co to znaczy "pulpowaty"? W słowniku nie znalazłem.
dac77 Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 Kino ambitne nie odnosi się do wagi problemów lecz raczej docelowego odbiorcy i tego jak się go traktuje. W "pulpowatym" kinie (rozumiem popularne pulp jak "Pulp Fiction") dba się o wygodę widza i pamięta, że nie musi on być geniuszem, a w ambitnym to jest coś takiego że jak film jest niezrozumiały to znaczy że nie trafił do dostatecznie zaawansowanego widza. My tu raczej rozmawiamy o kulturze masowej, a w tej kwestii rządzi Terminator i Titanic, a Kieślowski to już kino ambitniejsze, chociaż też rozrywkowe jak ktoś lubi spokój. Kino popularne trafia do większej liczby widzów i przez to bezpośrednio oddziaływuje na masy (najczęściej ciemne), a ambitne do środowisk opiniotwórczych, przez co nadrabia słabszy zasięg oddziaływaniem na te środowiska które ostatecznie dalej mogą szerzyć przesłanie albo zjechać całkowicie tego manipulatora. W USA zasadą jest uderzanie do jak największej masy. W Europie jednak ambitne kino ma większą sferę oddziaływania i jest więcej filmów ambitnych i "ambitnych".
dzudzu Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 Heh, zatem mój błąd. Bo nie wiedzieć czemu "pulpowatość" skojarzyła mi się z "nabzdyczeniem" podczas gdy rozumiem, że chodzi coś trochę przeciwnego jak "kiczowatość". Niemniej zaryzykuję stwierdzenie, że kino rozrywkowe, nawet jeśli porusza ważny problem, to upraszcza komunikat ze szkodą dla niego. Podobnie przecież problem miłości znajdziemy w Harlekinach i u Prousta, jednak przenikliwość rozważań jest nieporównywalna.
dac77 Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 pulpowatość=kiczowatość??? Eeee nie. To raczej po prostu nastawienie na rynek masowy, jak kolejny Terminator. Kiczowatość to jak ktoś robi badziewie ale próbuje to przybrać w piórka ambitnego kina.
Baggins Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 Pulpa - czyli miazga drzewna, albo przerobiona makulatura. Okreslenie slangowe ( chociaz w Polsce nabyte z zachodu i niezbyt rozpowszechnione ) na masowke literacka i filmowa. Masowka owa moze byc roznej jakosci - mieszcza sie w tym i solidne Grishamy, i najgorszego sortu Harlequiny . W moim swiecie rownie wazna czesc kultury co najdonoslejsze dziela filozoficzne ;-) Czlowiek nie moze zywic sie wylacznie kawiorem. Czasem trzeba zjesc mieloniaka z ogorkami. Pulpa to taki mieloniak dla mozgu. t.
CzAk1 Napisano 1 Luty 2010 Napisano 1 Luty 2010 Kino ambitne ma mniejsza siłe przebicia, nie dostaje się do masowego odbiorcy i nie rozchodzi się odpowiednio głośne echo... Dodatkowo moja mała obiekcja co do poszerzania horyzontów i świadomości fragmentów społeczeństwa... Ludzie jako ogół raczej nie mają specjalnie dużej tendencji do zastanawiania się nad jakims problemem, dostrzegania problematycznych zjawisk i wyszukiwania ich rozwiązań... Poszczególne, wybrane jednostki mają czasem sposobnośc ku temu by, przy wiekszej świadomości, dostrzec pewne wątpliwości... Reszta... ...są tylko baranami idącymi za resztą. Jeśli checie coś zmienić w postepowaniu ludzi sprawcie, by było to modne.
Gość i-riss Napisano 2 Luty 2010 Napisano 2 Luty 2010 ciekawe czy np. Palący fajki w co drugim filmie Brad Pitt, wpłynął na wzrost palaczy wśród nastolatków. Albo Teksty z filmu "Psy" na nowe grypsy. Albo "High school musical" na styl dzieciaków, albo "Matrix"..."jestem w matrixie", zróbmy ten efekt jak w matrixie", "moje życie to matrix". "gwiezdne wojny"...wiele osób żyje w "universie" stworzonym przez filmoców. Albo chociarz seriale "Lost", "Dexter"... Oczywiście, że filmy wpływają. Wyciągają ekstrakt z rzeczywistości, przyprawiają go, wzmacniają i z powrotem podają jako danie główne. Filmy to nie tylko rozrywka, jak twierdzi Baggins, ale też kultura, czyli wzorce zachowań, styl bycia.
Pawel Lipka Napisano 2 Luty 2010 Autor Napisano 2 Luty 2010 Ja z kolei dzieki Tarzanowi odkrylem, ze chcialbym przemieszczac sie na lianach. Jednak w mieszkaniu zawsze byly z tym problemy. Juz wpadalem we frustracje, gdy niespodziewanie wpadl mi w rece film "Dorwać Małego" i tak go dorywam od tamtej pory;) A o lianach prawie zapomnialem;)
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się