To jeszcze nic. Wracaliśmy kiedyś z przyjaciółmi z cotygodniowego odchamiania się (by kilka godzin później się upodlić) i wsiadała rodzinka ze starszym panem za kierownicą - były to okolicę zamku książąt pomorskich ciasna dość uliczka. Pan cofając przywalił nawet smiało w samochód. Na chwilę staną, wysiedli panowie z samochodu obok - policjanci w cywliu (policjanta w cywilu poznasz po braku munduru) i idą w kierunku kierowcy. Ten akurat zakończył odkręcanie kierownicy w drugą stronę i spokojnie odjechał. Więc policjanci wsiedli i jadą za nim. Wjechał sobie pan w wąską uliczkę z której był nakaz skrętu w prawo ale skręcił w lewo nie widząc, ze jadą za nim policjanci. Jak tylko schował się za zakrętem pojechali za nim i słychać było syrenę, którą wyciągnęli na dach jak tylko widzieli, ze skręca w niedozwolonym kierunku. Każdy zbrodniarz ciągnie za sobą ogon kary.