Cześć. Wieki mnie tu nie było, ale...
Ta poważna dyskusja wywołała mnie z lasu i teraz tak:
Porady dotyczące szukania motywacji, zwalczania prokrastynacji są niewątpliwie ważne.
Natomiast jeśli komuś się zdarzy, że walka z prokrastynacją jest bezskuteczna i wszystkie metody można wyrzucić do śmietnika, to należałoby wziąć pod uwagę istnienie zaburzeń neurorozwojowych, o których można nie mieć pojęcia przez całe życie, dopóki szambo nie wybije.
W moim przypadku odpowiedź na pasmo porażek i niedokończonych projektów (a potem jeszcze gorzej, bo nawet nie zaczętych) była w ADHD i depresji spowodowanej nieleczonym ADHD (sic, nie masz nawet świadomości skąd ona, dlaczego właściwie... tak jakby pojawiła się tak po prostu).
Diagnozę ADHD z dzieciństwa zatajono przede mną i znalazłem ją dopiero niedawno, przez przypadek grzebiąc w papierach.
To tak gwoli ścisłości, gdyby ktoś był na etapie bezskutecznego szukania odpowiedzi na to, skąd się biorą te blokady i wieczna prokrastynacja, wywołująca nierzadko poczucie winy i uszczerbek na poczuciu własnej wartości.
Odradzam jednak samodiagnozę zaburzeń nerurozwojowych - weryfikować to u przynajmniej kilku specjalistów, krzyżowo, jeśli podejrzenia z upływem czasu stają się coraz mocniejsze. Kluczem do podejrzeń może też być zachowanie wykazywane w dzieciństwie. Często rodzice ignorują takie sprawy myśląc, że wychowają dziecko kablem od prodiża.