Czytałem ostatnio w artykule o Rostowskim - stwierdził, że ludzie wychodzą na ulicę przy wysokiej inflacji a nie bezrobociu. Szach mat, grube ryby z cygarami po coś mają te uniwersytety.
Też uważam, że to smutne ale widać ze macie za mało monitorów w pracy i nie ma jak oderwać wzroku by zobaczyć co się dzieje - bankructwa spółek to bardzo znany model i często wykorzystywany w sytuacji gdy nie ma struktur pracowniczych (i tu mowie o zwiazkach zawodowych). Po to zresztą 'bogaci' stworzyli spółki z (różnym) ograniczeniem odpowiedzialności.
W takiej sytuacji protesty nic nie dadzą - więcej da zmiana własnego sposobu myślenia ew. te właśnie związki zawodowe. To mówię z punktu widzenia statystyki, a nie wyrażam swojego zdania. Oczywiści jeżeli uda się poczuć siłę do inicjatyw to będzie bardzo dobrze.
Nie robię w branży vfx, bo jak już miałem okazję to mnie rozbawiały stawki ale uważam, że 'pieniądz nie śmierdzi' i można go zarabiać na różne sposoby. Lepsza pozycja w negocjacjach da więcej niż noszenie transparentów. Cztery razy w życiu rzucałem wszystko mając już jakieś osiągnięcia w branży i nigdy nie żałowałem, ze przenosiłem się tam gdzie są pieniądze.
A co do nordena komentarza - od swojej byłej wspólniczki nauczyłem się jednej mądrej rzeczy - jedz małą łyżką. Krytykujesz kogoś, kto wiedział jak się ustawić pod własne priorytety. Oczywiście można, ale jakoś mało konstruktywnie wyszło. Może jakieś zdanie Ci ucięło ;)