Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 37
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Napisano

sama prawda :D

gatunek na wymarciu, nasze dzieci wogole nie beda rozumiec o czym mowimy i co jeszcze

pamietamy... pierwszy MCDonalds w Warszawie :D he,he

Napisano

no mnie wozono autokarem jak napisal autor artykulu :P

to sobie sztachnalem wielkiej Warszawy i moglem popatrzec na McDonaldsa :D

Napisano

W Kraku dość szybko otworzyli Maca. A ja teraz bym dużo dał za tłuste frytki z budki przy Parku Krakowskim albo Paprik Burgera z Grodzkiej lub Kajtka. A nie to g... które wszyscy robią. Frytki typu suchar z McD.

 

Jedyna atrakcja to "oryginalny" Hot Dog z kiełbaską leszczyńską na Szewskiej. Mmmmmm... Hot Dog. Się głodny zrobiłem :D

Napisano

Raaaaany jakie smuty. Jestem z rocznika 77 - tez jadlem kogel-mogel, wyroby czekoladopodobne, czytalem Swiat Mlodych a jako dziecko mialem Relaxy na zime. Pewexy byly oaza dobrobytu dostepnego za magiczne niby-pieniadze - bony a banany mialem tylko na swieta, wydzielane zebym nie zjadl wszystkich w jeden dzien... No i co z tego? Co to za zamilowanie do wywlekania jakichs starych historii, jakies ciagniecie kuli u nogi, zrzucanie swoich niepowodzen na system, na przemiany na Bog raczy wiedziec co jeszcze. Proba na sile wskoczenia do jakiejs szufladki - a to "Pokolenie Jana Pawla II" to znowu "Dzieci transformacji"... Jak dla mnie to zalosne - ja rozumiem nostalgie, powspominac sobie. Spoko. Ale gadanie ze ktos jest dupowaty i sobie nie radzi bo "kiedys bylo inaczej" to jakas monumentalna bzdura. Kilka luznych cytatow z tego pozal sie Boze artykulu:

 

"Możliwość pracy za granicą brzmi dumnie, zmywanie garów pod Londynem albo ślęczenie w singapurskim biurze – już nie."

Widze, ze autorka artykulu ma szerokie horyzonty... Dla takich jak ona "Zagranica" to Wielka Brytania a praca tam to zmywanie garow. Innych krajow i opcji zatrudnienia dla niej brak jak widze... Poza tym - rozumiem ze zmywanie garow w polskiej restauracji jest w jakims stopniu nobilitujaca a sleczenie w polskim biurze to rzecz zupelnie inna jak w singapurskim. Zapewne tak - zwlaszcza jesli chodzi o wyplaty...

 

"Mam znajomych, którzy celowo nie kupują telewizorów – publicznej telewizji, o którą toczy się afera, już nie oglądamy."

To telewizor sluzy tylko do ogladania telewizji publicznej (panstwowej czy jak ja tam zwal)? Warto by moze znajomym autorki powiedziec, ze istnieje telewizja kablowa, satelitarna, odtwarzacze dvd oraz konsole do gier... Nawet w starych czasach mialem podpietego do telewizora C64 (pozniej Amige) i odtwarzacz wideo marki "Shivaki" :D

 

"Sami zapracowaliśmy na to, by chodzić w eleganckich butach, ale ścieramy je na wciąż połamanych chodnikach."

W Polsce sa osobne chodniki dla mlodych i dla tych pod 30ke? Nie wiem, dawno nie bylem...

 

"Polityczny dyskurs ostatnich lat nie interesuje młodych także dlatego, że ich nie dotyczy."

Dotyczy ich w rownym stopniu jak tych starszych bo jak spiewal Kazik "wszyscy Polacy na jednej leza tacy" ;). Mnie tez nie interesuje polska polityczna paranoja bo po prostu jest nudna, bezowocna batalia grup mniej lub bardziej upasionych wieprzy.

 

"Tylko że nas, ostatnie dzieci PRL, ten dyskurs boli. Nie możemy tak łatwo zmienić kanału. Choćby dlatego, że jesteśmy w dużo większym stopniu zainteresowani Polską, bo byliśmy wprzęgnięci w wielką sprawę transformacji".

Zainteresowanie Polska to sprawa indywidualna. Wielu moich rowiesnikow ktorzy podobnie jak ja wyjechali z kraju ma dalece w tyle polskie przepychanki na gorze. Przy czym dane mi bylo widziec i slyszec na prawde mlode osoby nie tylko zainteresowane "sprawa polska" ale i aktywnie bioracy udzial w politycznym show (prawdopodobnie nasiakajac przy tym zepsuciem i przygotowujac sobie cieple posadki na przyszlosc :D).

 

"oferta popularnych sklepów w Paryżu i Warszawie się nie różni. "

Autorka miala na mysli Paryz w wojewodztwie malopolskim jak mniemam? Czy moze porownywala oferte McDonalda? Warszawa to moje ulubione miasto, mieszkalem tam kilka ladnych lat i nie dam na Nia zlego slowa powiedziec. Ale nie porownalbym Jej do Paryza. Autorka powinna wybrac sie i tu i tu zeby zweryfikowac swa smiala teze. Oczywiscie roznica nie jest juz taka jak kiedys - ale jest.

 

Nagminnie uzywa okreslen "MY", "DLA NAS" - wypraszam sobie. Nie zycze sobie byc przypisanym do jakiegos towarzystwa obywateli specjalnej troski (TOST :D) tylko dlatego, ze ten czy ow nie wie co ze soba zrobic i szuka winy... wlasciwie nie wiem w czym. Placzliwy dyskurs nieprzystosowanej, probujacej uspokoic sie ze oto jest czescia jakiegos nurtu, ze to nie ona i jej podobni nieudacznicy nie potrafia sie znalezc. Coz, jesli ja to uspokoi...

 

Kogel mogel FTW! Chyba sobie przyrzadze :D

Napisano

Artykułu nie doczytałem do końca bo mnie znudził, za to chętnie przeczytałem post Nezumi'ego i w pełni się z nim zgadzam. Nie ma co marudzić i się nakręcać jak to nas wypluto i pozostawiono na pastwę dzikiego kapitalizmu.

Ta pani autorka pewnie była prymuską w szkole, potem skończyła jakiś ambitny humanistyczny kierunek po czym okazało się że nie jest tak różowo jak by chciała i teraz wylewa żale.

 

pozdrawiam

Napisano

Nezumi - ja tego artykulu jakos "na smutno" nie odebralem. Juz bardziej "nostalgicznie" hehe. Artykul , jak artykul - im barwniejsze okreslenie, tym bardziej upraszcza i rozjezdza sie z prawda, ale az tak bym sie nie czepial. Jest tam tez pare niezlych tekstow. Ja tez pamietam te akcje z McDonaldem, czy swoja pierwsza wizyte w PizzaHut. Dla mnie to okazja do dosc zabawnych wspomnien po prostu.

 

salut

t.

Napisano

rozumiem Nezumi, że jesteś zblokowany i jeszcze nie urodziłeś?

Dziwne, że tak Cię zjeżył ten "serceszczypatielnyj" tekst - czyżby poza zblokowaniem istniało też jakieś wyparcie?

 

Ja tam się akurat cieszę jak mogę sobie poczytać i porównać, że mam identyczne doświadczenia z młodości jak moi rówieśnicy (76 rulezz).

Wpływ PRLu na naszą mentalność jest oczywisty (przed czym niektórzy się bronią) - wystarczy porównać się z dzisiejszym pokoleniem materialistycznych transformersów wyhodowanych na reklamach i czczących kasę ponad wszystko młodziaków.

Napisano
Bo jak wiadomo w czasach PRLu rodzili się jedynie intelektualiści-altruiści :D

 

hehehe no dokładnie. nie wiem, może za młody jestem. mam tylko 25 latek, ale na mnie PRL wpływu jakiegoś większego nie wywarł. albo wywarł, ale jakoś tego nie zauważyłem. w każdym razie ja mam poprostu wspomnienia z dzieciństwa, nie wspomnienia z dzieciństwa w PRLu.

 

Pozdr.

Napisano

No więc zacznijmy w ogóle od tego że każdy prawie ma super wspomnienia z dzieciństwa a potem jest tylko gorzej. Czy to był PRL czy IIIRP wspomina się z nostalgią, może z tym większą w przypadku PRL że już nie ma BonPari oryginalnych czy gumy Donald. A co do nieprzystosowania to nie widziałem jakiś badań robionych w Polsce które by w znaczący sposób pokazywały różnice pokoleniowe inne niż to wynika z normalnych zmian technologicznych/obyczajowych w każdym kraju. Obecnie więcej młodych osób idzie na studia i może to wpływac na pewną nadreprezentację młodych wilków na stanowiskach menadżerskich itd. Jak dla mnie było zajebiście, jest fajnie i będzie nieźle ;)

Napisano

A tam, zawsze pamięta się tylko te dobre rzeczy ;)

Przecież tutaj bardziej wspomina się czasy dziecięce/młodości, ta wolność i za tym się tęskni, a nie za wyrobami czekoladowo-podobnymi czy surowymi jajkami z cukrem.

Ja na szczęście urodziłem się już po tych wszystkich przewrotach i nie czuje smutku z tego powodu, ze na komunie był rower górski albo pegazus a w maku rozdawali baloniki i było milo :)

Nie maja o czym pisać to ciągle meczą ludzi jak to było kiedyś świetnie i wesoło.

Napisano

Było mega wesoło - na przykład obranie zielonej, Kubańskiej pomarańczy ze skórki - dwie godziny zabawy. Zmuszenie się do zjedzenia tego gówna - następne dwie :)

Napisano
Bo jak wiadomo w czasach PRLu rodzili się jedynie intelektualiści-altruiści :D

 

eee nie jedynie - w każdej populacji trafiają się jeszcze jakieś Hynole (hyhyhy).

99% dzieciaków moczyło się ze szczęścia że dostało zielonego kubańskiego twardziela do zjedzenia, a Hynol musiał się zmuszać, no ale kto bogatemu zabroni jak mawia syn Piotra Bałtroczyka.

Napisano (edytowane)

Baggins - Nie odebrales go na smutno? To jak odbierasz takie kawalki?

 

- "dlatego my wciąż stoimy, gdy młodsze dziewczyny i chłopcy już pobiegli"

- "A tak, to jest ten zblokowany rocznik"

- "Nasze dorastanie odbywało się przy okazji, było przejściowe." (WTF?)

- "Ale nie mogliśmy się rozpędzić, bo jednocześnie hamowały nas problemy rodziców."

- "Czujemy, że ten nowy świat jest nie tylko wspaniały. Coś nam zabrał, zabiera codziennie."

- "Ułożone i uregulowane dzieciństwo zastąpił zgiełk i chaos."

- "I tak jest ze wszystkim: mamy tyle opcji i szans, a często nie możemy lub nie umiemy ich przeżyć."

- "Opuszczona generacja"

- "Nie liczymy na pomoc państwa, ale jesteśmy rozczarowani i źli za to opuszczenie, pozostawienie samym sobie."

- "Wyraźnie różni od dzieci nowej ery"

- "choć korzystamy z wolności, najpewniej nigdy nie poczujemy, że świat należy do nas."

 

To praktycznie opis jakiejs patologii, krzyk niedostosowanego indywiduum w typie podstarzalego EMO, ktore z groza otwiera rano oczy i po 30 latach wciaz boi sie wyjsc na zewnatrz, bo codziennie, nadal ten swiat wydaje sie dla niego nowy.

Ni cholery nie przypomina mi to zabawnych wspomnien ;)

 

zdeno - co najwyzej zaparcie :D. Ja od dekady nie mieszkam w Polsce a zylem juz w tak roznych krajach ze wierz mi - OSTATNIM moim problemem byl wplyw PRLu na moja mentalnosc. Zwyczajnie o tym nie mysle - jak napisal chudy - mam "wspomnienia z dziecinstwa", a nie "z dziecinstwa w PRLu". A roznice miedzy pokoleniami byly, sa i beda.

Edytowane przez jaras
Napisano

Nezumi, aj tam. To dlugi artykul wiec mozna powyciagac z kontekstu dowolne zdania i udowodnic co sie chce. Zeby bylo jasne - nie uwazam ze ta pani ma racje, nie zgadzam sie z wieloma rzeczami, ktore napisala, ale jednoczesnie artykul przypomnial mi pare rzeczy, ktore sam tez pamietam. Spoko mi sie to czytalo. Znam tez ludzi, ktorzy gdzies na podobnym etapie sie zatrzymali, wiec te spostrzezenia z artykulu nie sa zupelnie od czapy.

Czy dziecinstwo w PRL ma na ludzi jakis tam wplyw? Moim zdaniem, ma na pewno, ja to widze tak, ze to nasze wesole pokolenie, dziecinstwo spedzilo po prostu w innym kraju. Ty jako czlowiek jak sadze lubiacy podrozowac zniosles to widac dobrze, ale dla niektorych owa "przeprowadzka" do innego kraju mogla zostawic jakies slady. I tyle. Warto znac oba punkty widzenia zeby wyrobic sobie swoj.

 

salut

t.

Napisano
Czy dziecinstwo w PRL ma na ludzi jakis tam wplyw? Moim zdaniem, ma na pewno, ja to widze tak, ze to nasze wesole pokolenie, dziecinstwo spedzilo po prostu w innym kraju. Ty jako czlowiek jak sadze lubiacy podrozowac zniosles to widac dobrze, ale dla niektorych owa "przeprowadzka" do innego kraju mogla zostawic jakies slady. I tyle. Warto znac oba punkty widzenia zeby wyrobic sobie swoj.

 

No niezupełnie. Przy zmianie kraju mamy do czynienia z wejściem w obcą kulturę - przejście PRL/IIIRP było dla dzieci i młodzieży gładkie - żadnych zmian na poziomie kulturowym nie było. To że więcej towarów pojawiło się w sklepach to żadna różnica - podobnie było w Hiszpanii i Portugalii w latach 70tych. Powiedziałbym że zawsze mamy do czynienia z jednostkami nieprzystosowanymi, niezależnie od transformacji czy jej braku - w tym przypadku akurat znaleziono sobie kozła ofiarnego w postaci przemian.

Napisano

Odważna? Czemu? Podaj mi przykład zmian na poziomie kulturowym które nastąpiły w momencie transformacji. Oczywiście istniał proces pewnych zmian w kulturze (aczkolwiek mam sporo wątpliwości czy na przykład wpływ technologii w tamtych czasach nie miał istotniejszego znaczenia), ale to nie było nic ani drastycznego ani incydentalnego. Chodziło mi raczej o to że moment transformacji miał znaczenie w sferze społeczno - gospodarczej. Sfera kulturowa jest dużo mniej podatna na zmiany z prostego względu - jej składniki są bardzo odporne na zmiany i mocno zakorzenione w przeszłości. Dużo częściej pojawia się nadbudowa niż zmiana elementów. Dlatego byłbym daleki od stwierdzenia że moje pokolenie doznało szoku kulturowego po obradach okrągłego stołu.

Napisano

Hynol - podejzewam, ze jak wszedzie mialo znaczenie miejsce i indywidualne doswiadczenia. Dla mnie, z perspektywy ludka ze sciany wschodniej, owa roznica kulturalna, wysyp ameryki, zmiana stylu zycia - no to sa rzeczy dosc trudne do podwazenia. Wokol mnie zmienilo sie bardzo duzo, stad moje porownanie z przeprowadzka do innego kraju. Kraju o podobnym jezyku, podobnej historii, ale innego. Z mojego punktu widzenia sprowadzanie transformacji do faktu, ze nagle w sklepach bylo wiecej produktow to jakies skrajne uproszczenie. I jak to uproszczenie - dalekie od prawdy. Przynajmniej dla mnie i dla srodowiska w ktorym sie wychowalem.

 

salut

t.

Napisano

Hynol - ale o jakiej kulturze mowisz? Z resztą o jakiej bys nie mowil, to zdjeto cenzure, ktora moze pod koniec prl juz nie byla tak ostra jak za stalina, ale jednak istniala. Zatem wiele rzeczy ktore nie mogly sie przedtem przebic, teraz wyplynely. Razem z produktami do sklepow, trafily do nas tez produkty kulturalne, papka filmowa, muzyczna i literacka.

Skądinąd ciekawe, choc nie zglebialem tematu, na ile cenzura odsiewala chlam. Ale w sumie papa dance istnialo, wiec moze jednak niewielki;).

Napisano (edytowane)

Możliwe że faktycznie patrzę na to przez pryzmat dużego miasta. W Krakowie zapewne dostęp do "ameryki" był dość powszechny.

 

Luki Luki - wybacz ale nie bardzo z tym się zgodzę - mimo cenzury, która oczywiście była, w kinach leciały największe hity, jak ET, Poszukiwacze zaginionej arki, Gwiezdne Wojny, Christine, Blue Velvet (tak z czubka głowy). A to był oficjalny obieg. Na VHSach wymienianych na giełdach było chyba wszystko. Komiksy - antykwariaty były ich pełne. Oprogramowanie na C-64 i Atarynki - premiery w "Karliku" były niemalże równoczesne z zachodnimi. Z muzyką też nie było problemu. Jak ktoś słuchał Madonny, WHAM, Kylie Minogue czy tego typu rzeczy to miał to nawet w oficjalnym obiegu. Po Metal, Punk rock i tego typu wynalazki trzeba było się wybrać do "Pudla" albo zgrać od kolegów. Co do książek to ja głównie SF czytałem. Była "Fantastyka", były najlepsze opowiadania SF w zbiorach nagród Hugo i Nebula. Nie mówiąc o tym że nawet bardzo ostre jak na tamte czasy rzeczy przechodziły przez cenzurę jak "Limes inferior" na przykład. Dlatego rok 1989 jak dla mnie nie zmienił prawie nic w dostępie do kultury, może poza tym że pojawiło sie więcej chłamu. Patrzę przez pryzmat sklepów, bo to była dla mnie główna, odczuwalna zmiana. Co więcej nie było też szczególnych różnic między dziećmi bogatymi i biednymi - szkoły były egalitarne i wszyscy czytali i oglądali podobne rzeczy.

 

Cenzura dotyczyła głównie wiadomości i komentarzy. Jej zdjęcie miało wpływ na sferę społeczną i obyczajową a nie kulturową. Z tym że tak jak słusznie Baggins zauważył - zapewne istniały spore różnice między ośrodkami miejskimi i prowincją.

Edytowane przez Hynol
  • Like 1
Napisano
Nezumi, aj tam. To dlugi artykul wiec mozna powyciagac z kontekstu dowolne zdania i udowodnic co sie chce.

To powyciagaj z kontekstu "wesole wspomnienia" i udowodnij mi ze to pozytywny artykul ;)

 

jednoczesnie artykul przypomnial mi pare rzeczy, ktore sam tez pamietam.

Oczywiscie - tyle ze ja to pamietam wlasnie z nostalgia wspomnien z dziecinstwa a ta pani robi z tego samego jakis horror opuszczenia przez panstwo i rodzicow, ktory to przyczynil sie do jej pozniejszych problemow z dostosowaniem sie do rzeczywistosci. Nie przecze ze tacy ludzie istnieja - protestuje bo nie zycze sobie wciagania mnie do tej grupki oszolomow tylko dlatego ze sie wtedy urodzilem.

 

Czy dziecinstwo w PRL ma na ludzi jakis tam wplyw? Moim zdaniem, ma na pewno, ja to widze tak, ze to nasze wesole pokolenie, dziecinstwo spedzilo po prostu w innym kraju.

Dziecinstwo jakie by nie bylo ma wplyw na zycie dorosle. To truizm i nie ma co sie nad tym rozwodzic.

Wyobraz sobie ludzi urodzonych w czasach gdy Polska nie istniala na mapie, albo podczas wojny - spedzajacych dziecinstwo ukrywajac sie czy w obozie koncentracyjnym. Wyobraz sobie co przechodza dzieci w krajach gdzie toczy sie teraz wojna a one rzucone sa nagle w swiat realnego, fizycznego zagrozenia i nieopisanych horrorow. To jest powod do psychicznych zmian, zblokowan, trudnosci z dostosowaniem sie. I nagle wyskakuje jakas paniusia z tym, ze skoro nie ma juz gumy Donald, jednokolorowych rajtuz i Pewexow ona czuje sie ogolnie zblokowana. No szlag mnie zaraz trafi... To tak jakby stanac obok kolesia ktoremu mina urwala noge i powiedziec "a ja sie przecialem kartka papieru! Nie umniejszaj mojej tragedii tylko dlatego ze u Ciebie jest wojna!".

Zeby nie byc drastycznym - wiesz co na codzien tu, w Meksyku widze? Dzieci pracujace w sklepach, dzieci caly dzien sprzedajace slodycze dzwigajac je w drewnianym pudle uwieszonym u szyi, dzieci sprzedajace pomarancze czy miejscowe smakolyki stojac w palacym sloncu na skrzyzowaniach... Nie blokuja sie, pomimo, ze zycie daje im w kosc. Wiele z nich to kapitalne dzieciaki, ktore gdzies tam znajduja sile na nauke pomimo tego ze w domu musza zajmowac sie rodzenstwem. Uczylem tutaj Angielskiego - jakis czas pozniej spotkalem paru z moich ucznow - wyjechali na stypendia do Kanady, USA, UK... Wiesz jaka to dla nich zmiana? Jaki kulturowy szok? A daja rade, nie placza, chwytaja sie z zyciem za bary. Oczywiscie - sa tez tacy ktorzy skoncza swoje zywoty chustajac sie w hamaku i nie robiac nic albo inni ktorzy sprobuja szczescia w narkobiznesie i najpewniej bedzie to ostatni biznes w ich zyciu. Ale wlasnie podrozujac, widzac jak wyglada zycie w malych miasteczkach w Meksyku, Gwatemali, Wenezueli czy Brazylii i pozniej sluchajac, ze ktos nie umie sie znalezc w swiecie bo juz nie ma skladakow "Wigry" to zalewa mnie nagla i niespodziewana krew.

I ciezko mi nie podchodzic do tego emocjonalnie. Tak juz mam ;) Jesli patrzec na problem z punktu widzenia kogos kto nigdy nie widzial niczego innego jak jego miasteczko a wyprawa do Warszawy wciaz pozostala jego najwieksza zyciowa robinsonada to owszem - moze sie poczuc zagubiony. Ale nie potrafie tak spojrzec na problem.

Napisano

Hynol - z tymi filmami to mam wrażenie ze te z czubka głowy to właśnie tyle ile ich w rzeczywistości bylo. Być może teraz jest filmów znacznie więcej, ale nie wydaje mi sie żebyś miał choćby 1 premierę kinowa w tygodniu, podczas gdy teraz masz ich 4-5. Ja rzeczywiście pamiętam "powrót jedi" powracający nomen omen cyklicznie do mojego kina pod domem co 3-4 miesiące.Co do vhsów trudno mi się wypowiedzieć, bo ja miałem dopiero po 89. Co było wcześniej nie wiem, ale to przecież były czasy rubinów, na pewno dobrze pamiętasz te kasety? A może jednak Ci sie lata pomyliły;). Muzyka owszem była, ale rzeczywisty boom znów wystąpił po 89, przedtem były jakieś nagrywanki z radia, wystawanie w kolejkach po pojedyncze sztuki, potem pojawiło się na gigantyczna skale piractwo.

 

Natomiast piszac: "może poza tym że pojawiło sie więcej chłamu" docierasz do sedna tego o co mi chodzilo. Właśnie przez to min. zmieniła sie kultura. Bo przybylo do nas wszystko, w niemal nielimitowanej ilości.

Napisano

Podałem z "czubka głowy" bo nie chciało mi się pisać. Sporo tego było. Nie zapominajmy że w sumie całkiem niezłe filmy u nas w kinach szły. Powiedziałbym te które na zachodzie odniosły sukces. No i nie było wtedy tyle premier co dziś. W telewizji też szło troszkę niezłych rzeczy - w czwartki były kryminały ("Dempsey i Makepeace" :) ), Teatr telewizji na świecie ("Ja Klaudiusz" na przykład), W sobotę był zawsze niezły film + kino nocne. Na dwójce leciał Woody Allen w mistrzach kina itd. Jako dziecko oglądałem Planetę Małp i Fantastyczną Podróż. Tak że nie przesadzajmy z tym odcięciem. Muzyka - jeżeli nawet przyjmiemy że nie było prosto zdobyć kasetę, to była przecież trójka w której muza akurat była doskonała. VHSa miałem chyba w 86tym z tego co pamiętam i już wtedy działała wypożyczalnia na ulicy Lea. Tak zobaczyłem "Łowcę Androidów", "Akademię Policyjną" i wiele innych rzeczy o których słyszałem w szkole.

 

Co do chłamu to zawsze był obecny, może w mniejszym stopniu, ale był. Seriale Brazylijskie, Tydzień na działce :), muzyka "ludowa" w wersji hard. Na pewno jest tego więcej, ale przecież sporo ludzi generalnie nie miało (z wyboru) z tym do czynienia na co dzień. No i jeszcze zależy jak będziemy definiować kulturę. Czy oprócz składników głównych jak język, historia, religia, umocowanie geograficzne, dostęp do literatury, filmu muzyki itd. zaliczamy do kultury takie rzeczy jak zachowania lub system normatywny. Na wszystko można różnie patrzeć.

Napisano

Jak dla mnie to soczek z saturatora, zapiekanki z przyczepy, gumy turbo, gumy donald, north&south, prehistoryk, kuku ruku, budki na zetony, pudelko zapalek z myszkami czy pstrykajace "cos" to byl full wypas :P

Napisano

Nezumi - ale nie masz wrazenia, ze Twoja postawa tez jest ciut skrajna? Ja tu widzisz, nie pisze, ze ta pani ma racje. Jednym sie udalo, innym sie nie udalo, PRL to tylko jeden ze skladnikow ukladanki. Przeczytalem sobie ten artykul, nie bardzo widze tam to co Ty. Pani sie troche rozczula nad soba, i plecie banialuki momentami, ale wiesz, dawac za kontrprzyklad biedne meksykanskie dzieci, albo moze od razu kopalnie w Sierra Leone to strzelanie z armaty do muchy. Mam wrazenie, ze ciutke przesadzasz w tym punkcie . Pani mowi w kontekscie tego kraju i nigdzie tam sie nie stawia obok beznogich ofiar min przeciwpiechotnych. No nie ten kaliber.

 

A juz nawiasem mowiac, jak sie troche oddalic od miast, jak sie udac na Warmie i Mazury, na Podkarpacie, w rejony po pegeerowskie, to z dziecmi tez sie tam nikt nie patyczkuje, patologie znajdziesz, a i malych bohaterow cisnacych do przodu. Nie trzeba zaraz podawac za przyklad Meksyku.

 

Tylko to tez bedzie strzelanie z armaty do muchy, bo pani tam opisuje jakis tam swoj prywatny i pewnie srodowiska, w ktorym sie obraca zestaw wrazen - i ja tylko tak to odbieram. No biadolenia tam troche jest, ale to tez jest dla mnie ciekawe, bo jak wspomnialem znam takich ludzi, wiec to co tam jest napisane nie wydaje mi sie zupelnie od czapy. Jest to jakis tam zapis stanu umyslu pewnej grupy, z ktorym moge sie nie zgadzac, ale ktory moze warto znac.

 

salut

t.

Napisano

Oj biadoli biadoli. Dziecinstwo mielismy super! Dzieciaki wtedy bawily sie razem. Biagaly po podworkach, siedzialy na trzepakach, kopaly pilke, rozrabialy i tak w kolko. Dorosli tez spotkali sie zeby ponarzekac na ustroj, wodki sie napic :) pogadac.. a dzisiaj? boiska puste, dzieciaki przy kompach, dorosli zapracowani. Zalezy jak na wszystko patrzec. Mi sie wydaje ze ta Pani teskni za beztroskim dziecinstwem i tyle. Jak ktos z natury biadoli to zawsze znajdzie punkt zaczepienia do kolejnego biadolenia. To co mowi Nezumi.. skrane przypadki, ale mnie zadziwiaja sceny, gdzie ludzie ledwo uchodza z zyciem, a godzine pozniej radosnie spedzaja czas z przyjaciolmi i potrafia sie szczerze cieszyc zyciem.. wiem ze to moze nie do pomyslenia, ale chyba czlowiek tak ma :) Polak moze mniej, ale to juz chyba taka krew :P A ty Baggins przyznaj sie ze zbierales kuku ruku ;p

Napisano (edytowane)

Hehe... babka (w sensie redaktorka) wpadła do redakcji wyraźnie spóźniona. Na dzień dobry mocny opeer od naczelnego i za karę do napisania "ambitny" tekst:

"Weź se jakiś temat... taki fajny... dla ludzi.... czy co tam chcesz. Ma być tego 5000 znaków i weź jakieś zdjęcie z fotobacketa. Na 16:30 wejdzie w popołudniowej aktualce. No co się gapisz? ****** żołnierzu!"

 

Wypiła setunię, siadła przed laptopem i w 2h spłodziła tekścik. Potem tylko szlify redakcyjne i można wrzucać na portal. Tekst wyraźnie opisujący uczucia autorki. Ja tam nie wiem czym tak się podniecacie.

Jak dla mnie ma wartość zerową. Coś jak wczorajsza prognoza pogody. Ale na kiblu fajnie się coś takiego czyta :)

 

 

Edit: a dla mnie dzieciństwo to podkradanie czereśni na działkach, nielegalne wyprawy na hangary zajezdni autobusowej przez dziurę w płocie, oranżada w szklanej butli i guma do żucia Turbo. Cała radość życia :) A ta Pani, to tekścik walnęła ot tak sobie. Ma w tym trochę (tak tyciu, tyciu) racji, ale napisała to wybitnie pod publiczkę. Nie brał bym tego zbyt na serio panowie :)

Edytowane przez tweety
Napisano (edytowane)

Baggins - podalem przyklad - Meksyk, bo tu mieszkam. Biedne, polskie dzieci sa tak samo dobrym przykladem jak jakiekolwiek inne. Chodzi mi o to, ze kobitka szuka wyjasnienia dla niepowodzen poza soba - jeszcze chwila i obwini stan wojenny za to, ze nie umie gotowac (bo nie bylo tylu skladnikow wtedy, albo cos...). Co do kalibra porownania - wlasnie o to mi chodzi, ze byli i sa ludzie, ktorzy maja problemy na prawde duzego kalibru i daja rade a sa placzki co to moze by i mogli jakby tylko byli mlodsi, bogatsi, z innego kraju i na miejscu kogos innego. Ale to nie ich wina ze sa dupowaci. To rodzice, system i dziura ozonowa. I oczywiscie trzeba traktowac ich powaznie bo to bezwolne ofiary splotu wydarzen. Bollocks.

 

Ale zeby tak na smutno nie konczyc to wyszukalem ostateczny dowod na to ze byly to czasy wesole, optymistyczne.. ;)

 

http://www.youtube.com/watch?v=o4I00NhWTLE&feature=related

Edytowane przez Nezumi
Napisano (edytowane)

Tytusy teraz wznowili - można wszystkie kupić. Ale ja bym wolał Baranowskiego.

 

A to pamiętacie?? :):

Edytowane przez Hynol
Napisano

PD. Pero para que no lo tomemos demasiado en serio, te propongo una cervecita cuando estes aqui en nuestra tierra de esa gente debil. Jeje.

 

Para parą, ale na serio to nie ma jak zsiadły pomidor, proponuje jednego w czerwcową noc, kiedy wodna nutria zglupieje do reszty.

Yoyo :)

Napisano

a ja często wspominam: pełne kina , pierwsze widelce...później kasety na bazarach na wymianę , spokój , mało aut. Ja potrzebowałem ..17 lat żeby odnaleźć się w nowych czasach. Tak było fajnie a kapitalizmu to w polsze jeszcze widziałem

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności