Skocz do zawartości

Gamedec


Marcin Przybyłek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Nazywam się Marcin Przybyłek, jestem pisarzem s-f, tworzę dość ambitną, futurystyczną sagę o gierczanym detektywie, Torkilu Aymore, gamedeku. Wiele osób o mojej prozie mówi: "sięgnąłem po gamedeka w sumie przypadkiem, z przeświadczeniem, że przeczytam kolejną słabą polską fantastykę. Okazało się, że jest zupełnie inaczej...". Napisałem 4 tomy: "Gamedec: Granica rzeczywistości", "Gamedec: Sprzedawcy lokomotyw", "Gamedec: Zabaweczki. Błyski", "Gamedec: Zabaweczki. Sztorm" (wyjdzie w lutym 2010). Piszę obecnie tom V: "Gamedec: Czas silnych istot". Jeśli ktoś jest ciekawy, tu są linki do recenzji:

 

http://www.gamedeczone.com/ksiazki.html

 

W jakim stylu utrzymana jest moja proza? Najbliżej jej do cyberpunku, ale de facto, trzeba gamedeka przeczytać, żeby wiedzieć, jaki jest :).

 

Gorąco wierzę w multimodalność zmysłową, czyli w "atakowanie" odbiorcy słowem, dźwiękiem i obrazem. Dlatego od jakiegoś czasu współpracuję z bardzo dobrymi kompozytorami, którzy robią płytę do moich książek, współpracuję też z grafikami. Znacie na pewno prace Tomka Marońskiego, Marcina Jakubowskiego (Morbida Karbida), Marka Okonia (Omena), te poniżej:

 

kiss_01_1024_768.jpg

 

Torkil_1024x768.jpg

 

Archangel_1024_768.jpg

 

GamedecMAXTAPETA1024x768.jpg

 

To naprawdę wyjątkowe obrazy i jestem z nich bardzo zadowolony. Podziwiają je moi czytelnicy na licznych konwentach miłośników fantastyki: są wielkie rollupy (2 metry na metr), używam ich do prezentacji multimedialnych, na podstawie obrazu Warsaw City Tomka zrobiliśmy wspólnie z Jarkiem Handrysikiem, Marcinem Klickim, Markiem Gajowskim, Krzysztofem Rusinkiem, Pawłem Lipką, Robertem Letkiewiczem (muzyka) i Jarkiem Bralskim (dźwięk), oraz aktorami Robertem Łuchniakiem (Radio Dla Ciebie) i Johnem Edmondsonem bardzo dobry spot (na razie nie mogę go Wam pokazać, będzie "uwolniony do sieci" po premierze IV gamedeka, czyli w lutym).

 

Zawsze wymieniam nazwiska "swoich grafików", zarówno podczas wystąpień, jak i gdy piszę o swojej działalności. Nie jestem niewdzięczny i pamiętam o przyjaciołach.

 

Mam przygotowane materiały na zachód i dzieła tych osób już obejrzało trochę agentów w USA (szykuję się do wysyłki do GB).

 

Planuję stworzenie gry planszowej na podstawie sagi, myślę o grze komputerowej, kiedyś - filmie.

 

A teraz do rzeczy:

 

Szukam grafika / grafików, którzy poznali gamedeka, polubili go i mają ochotę współtworzyć wizję świata przyszłości. Ja maluję ją słowami, przyda się ktoś malujący sensu stricte. Zapytacie pewnie, dlaczego nie zaproponouję tego Marcinowi, Markowi, Tomkowi. Ba. Oni mają tyle zleceń, że taka współpraca jest praktycznie niemożliwa.

 

Poza tym, i to jest dość ważne, nie szukam kogoś, komu będę płacił za każdą pracę. Szukam kogoś, kto chce zainwestować w świat gamedecverse swój talent, tak jak zrobiłem to ja i kilku innych ludzi (np. kompozytorzy Robert Letkiewicz i Zbigniew Szatkowski).

 

Podstawowe pytanie, jakie człowiek zadaje sobie w takiej sytuacji, brzmi "co będę z tego miał / miała?" Oprócz tego, że być może za jakiś czas wspólny sukces gamedecverse nie tylko w Polsce, coś, czego doświadczyli Tomek Maroński, Marek Okoń i Marcin Jakubowski: mojej bardzo intensywnej "redakcji" prac. Podczas współpracy z nimi bardzo mocno ich stymulowałem, zachęcałem do poprawiania wielu fragmentów, nie zgadzałem się na rozwiązania gorsze, mam nadzieję, że zaświadczą :). Po prostu dbam o rozwój grafika, z którym pracuję. Tak jak pisarz potrzebuje redaktora, który pokaże mu, co nie gra, tak i plastyk potrzebuje kogoś z zewnątrz, kto zobaczy, co nie pasuje. A ja mam oko. I wiem, czego chcę. Poza tym gwarantuję dużą liczbę pomysłów i tematów. Mam dobrą wyobraźnię plastyczną i potrafię opisać, o co mi chodzi.

 

Oczywiście taka "inwestycja" jest niemożliwa bez poznania mojej prozy. Jeśli więc jest wśród Was ktoś, kto zna sagę o gamedeku, ma ochotę sięgnąć bardzo daleko i nie liczyć na natychmiastowe gratyfikacje, niech da głos ;). Jeśli ktoś jej nie zna, ale chce poznać, niech to zrobi :).

 

Moja strona:

 

www.GamedecZone.com

 

Pozdrawiam

 

Marcin Przybyłek

Edytowane przez Marcin Przybyłek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 42
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Moze to niekulturalne, nie jestem długo na forum i jesli kogos uraze, to przepraszam, ale zapytam. Dlaczego szukasz ludzi robiących za darmo cos na czym zarabiasz i bedziesz zarabiał? I dlaczego mieliby rozwijac Twoje pomysly w ramach wolnego czasu a nie np. zajmowac sie rodziną lub pomocą bezdomnym whatever? O co budujesz swoją wypowiedzią to zachęta by tworzyć coś Twojego na Twoją chwałę.

I błagam nie nazywaj przyjaciółmi ludzi, ktorym nie oferujesz równie wiele jak oni Tobie, bo w istocie oferujesz pracę za darmo. Wiem, pojawi sie zaraz framgnet o mozliwych gratyfikacjach. ale rownie dobrze mozna sie nacierać kałem co rano w oczekiwaniu az naukowcy ogłoszą, ze jest to sposob na niesmiertelność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego szukasz ludzi robiących za darmo cos na czym zarabiasz i bedziesz zarabiał? I dlaczego mieliby rozwijac Twoje pomysly w ramach wolnego czasu a nie np. zajmowac sie rodziną lub pomocą bezdomnym whatever? O co budujesz swoją wypowiedzią to zachęta by tworzyć coś Twojego na Twoją chwałę.

 

Ba, dobre pytanie. Trochę ofensywne, zadane nie za bardzo dobrym tonem, ale rozumiem intencje.

 

Ad rem.

 

Mocno przesadzone są mniemania o zarobkach pisarzy. Na prace, które widzisz powyżej wydałem prawie dwa razy tyle ile zarobiłem na swoich książkach. Tu zostawię trzy kropki, żeby dotarło do Ciebie znaczenie ostatniego zdania:

 

...

 

W Polsce trudno jest utrzymać się z pisania. Moja twórczość jest w zasadzie wciąż non-profit. I jest tak w przypadku znakomitej większości pisarzy s-f w naszym pięknym kraju. Moim głównym źródłem dochodu jest działalność szkoleniowa. Dlatego stać mnie na luksus tworzenia wizji, w którą wierzę i którą kocham.

 

Ale nawet dochody ze szkoleń są ograniczone. Nie stać mnie na stałe opłacanie grafika. Szukam kogoś, kto przeczyta gamedeka i powie: "cholera, to jest to. To jest świat, który chcę współtworzyć." George Lucas na początku swojej kariery był biednym człowiekiem pałętającym się po Hollywood i proszącym o sfinansowanie filmu o dżedajach, a opowiadał o swoich wizjach jąkając się i pocąc.

 

Ja nie szukam na razie sponsorów (chociaż to też). Szukam kogoś, kto... przepraszam, ale już napisałem, kogo szukam.

 

I błagam nie nazywaj przyjaciółmi ludzi, ktorym nie oferujesz równie wiele jak oni Tobie, bo w istocie oferujesz pracę za darmo.

 

No, tutaj, kolego, przesadziłeś. Jak czegoś nie rozumiesz, taka jest zasada komunikacyjna - to się DOPYTUJESZ. W tym przypadku pownieneś zapytać: "kogo nazywasz przyjaciółmi, bo nie zrozumiałem?", i ja bym Ci ładnie odpowiedział. Ale Ty nie zapytałeś, tylko założyłeś, że wiesz. Mówiąc o przyjaciołach miałem na myśli np. Tomka Marońskiego, który zrobił dla mnie dwie prace, z którym przegadaliśmy hektogodziny przez telefon, dla którego zrobiłem na Festiwalu Fantastyki w Nidzicy prezentację multimedialną o jego malarstwie (nie o swoim pisarstwie) i zrobię to chętnie jeszcze nie raz. Pisząc o tym, że pamiętam o przyjaciołach miałem na myśli, że ilekroć pokazuję jego prace, czy prace Marka, czy Marcina, zawsze wymieniam ich nazwiska i podkreślam ich umiejętności, chwalę ich. Gdy pokazuję spot, a potem robię prezentację o tym, jak był robiony, wielokrotnie podkreślam, co kto robił. Nie robię za gwiazdę. (Za spot zapłaciłem pięć razy tyle ile zarobiłem na książkach).

 

To miałem na myśli.

 

Wiem, pojawi sie zaraz framgnet o mozliwych gratyfikacjach. ale rownie dobrze mozna sie nacierać kałem co rano w oczekiwaniu az naukowcy ogłoszą, ze jest to sposob na niesmiertelność.

 

Tak, to na pewno świetny sposób na nieśmiertelność.

 

Dotąd płaciłem za prace i myślę, że zlecę jeszcze może dwie (na jedną już się umówiłem z Marcinem), ale to nie ma przyszłości. Nie dam rady stworzyć graficznej reprezentacji gamedecverse wyłącznie płacąc za dzieło.

 

Dlatego pytam: czy jest ktoś, kto zna gamedecverse i chciałby rysować / malować ten świat? Do diabła, jeśli ja mogę go tworzyć wciąż do niego dokładając, czy to znaczy, że jestem nienormalny, czy że mam odwagę patrzeć trochę dalej niż na natychmiastową zapłatę?

 

Ola-f, proszę, nie odzywaj się już w tym wątku. Po pierwsze nie znasz gamedeka, bo gdybyś znał, nie rozmawiałbyś ze mną w ten sposób. Po drugie nie chcę tracić czasu ani humoru na dyskusje, które ściągają wszystko w substancję, o której zastosowaniu w celu osiągnięcia nieśmiertelności tak barwnie napisałeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie chodzi o to ile sie zarabia na pisarstwie, tylko ile zarobisz jak wypromujesz siebie i swoja twórczość. Napiszesz grafikom maila, elo chlopaki dostalem 200k za wykorzystanie prozy w grze i reklamowce firmy X, to wychodzi po rowno 50k dla każdego z nas. howgh.

 

jeżeli moja obecność w tym wątku jest rażąca, to moderator to usunie. nie ma nic w życiu za darmo, kosztem niedrogiej promocji swojej twórczości jestem ja - upierdliwy kontestator prywatnych wizji artystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ola-f, okej, zaczynasz mówić jak człowiek.

 

Ze trzy lata temu napisałem książkę "Sprzedaż albo śmierć. Antyporadnik". Tu jest strona:

 

http://www.sprzedazalbosmierc.pl

 

Książka jest niebezpieczna, ostra, wydawca musiał się wykazać odwagą, żeby ją opublikować. To byli moi dwaj dobrzy znajomi. Świetni faceci, inteligentni, otwarci. Darek Olszewski i Michał Kunikowski z firmy, nomen omen, Olszewski & Kunikowski. Widziałem, jakie biznesy robią, wiedziałem, na co ich stać, zaproponowałem wydanie książki, a oni to zrobili z klasą.

 

Ale przedtem ustaliłem z nimi co następuje:

 

Dzielimy się fifty - fifty. Dla Was połowa, dla mnie połowa z ZYSKÓW, to znaczy, że zaczniecie mi płacić DOPIERO WTEDY, GDY WYJDZIECIE NA ZERO - zwrócą się wam koszty promocji, wydania książki, wszystko. Gadaliśmy przy piwie, na imprezie dla pewnej firmy, gdzie miałem wykład, a oni załatwiali inny biznes. Michał dopytał się dwa razy, czy wiem, co mówię, a potem dopytał się jeszcze raz, czy tego chcę. I taką umowę podpisaliśmy. Takie układy lubię i takie proponuję.

 

Sęk w tym, że ludzi jak Darek i Michał jest mało na świecie. Nieufność w narodzie, oj, nieufność.

 

ola-f, możesz zostać w wątku :).

 

Więc, reasumując, zawsze rozmawiam tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Możesz być pewien, że gdyby znalazł się taki szalony grafik, który chciałby ze mną współpracować, ustaliłby razem ze mną swój wkład i określił najzwyczajniej w świecie procent od szalonych zysków.

 

Amen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ola-f nie obawiaj się, miałem okazję pracować przy ostatnim spocie Gamedeka i powiem Ci że jak się z Marcinem Przybyłkiem na coś umówisz to mozesz byc spokojny - jest uczciwym i rzetelnym człowiekiem (na dodatek o stalowych nerwach)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

drogi Marcinie mówisz-piszesz jak handlowiec(troszkę jak akwizytor),czuję się osaczony... jak klient, który ma nieodparte wrażenie,że to co mu właśnie proponują jest tym czego tak naprawdę potrzebuje...może tędy droga...pozdr,

PS

Drogi Marcinie nie nadużywaj historii. Papa Dżordż nie był tak biednym chłoptasiem przed nakręceniem starwarsów. Miał juz swoje milowe dokonania jak THX 1138 :) i Amerykańskie Grafitii...i kochał go juz Skorseze papa i papa Copolla...no a prawdą tez jest ze komercyjnymi starwarsami zrobił im karate

 

...kurcze tak jak ty zachwalasz się swoim okiem...to ja jestem przeczulony na tekst. po ostatnim moim rajdzie z literaturą nabawiłem się traumy . A tu proszę niespodzianka...zerknąłem na te twoje fragmenty literkowe z linka...szacunek

Edytowane przez Thx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thx, ja po prostu wierzę w to, co mówię, a że czasy mamy akwizycyjne, to łatwo mogę zostać pomylony z handlowcem, psiakrew.

 

Swoją drogą, ale Wy jesteście :). Człowiek zamieszcza ogłoszenie na własnej stronie, ale bez odzewu, bo kto z Was zagląda na http://www.GamedecZone.com? (za chwilę usłyszę, że zamieszczam swój adres także w ramach promocji ;)).

 

To idzie góra do Mahometa i mówi, w czym rzecz. Czyli pisze post na Waszym forum, chyba w odpowiednim miejscu, na samym dole, w dyskusjach, gdzie pewnie mało kto zagląda. A tu od razu, że handel. Już, już, o zobaczcie, już widzę te tłumy, które lecą do księgarni, żeby kupować moje książki, żeby ze mną współpracować, mało framug nie wyrwą, za chwilę mnie z entuzjazmu rozszarpią.

 

Z półtora roku temu, może dwa lata temu to było, ogłosiłem konkurs plastyczny. Na prace związane z gamedecverse. Pierwszą nagrodą miał być tablet Iquos cośtam. Taki profesjonalny, z tego, co wiem. Drugą - profesjonalny aerograf, trzecią zestaw "Battle for Mc'Rage" z Wh 40k, czwarta - koszulki, kubki, takie tam, plus książki.

 

Odzew grafików był taki mniej więcej: (na digarcie): "o, ale wymyślił. Będzie miał ze trzydzieści fajnych prac, a nagroda pójdzie nie wiadomo gdzie".'

 

Rezultat był zaskakujący: do konkursu przystąpił JEDEN grafik. Jeden. Zrobił cztery prace, powiedzmy, na bardzo przyzwoitym amatorskim poziomie. Takie, których nie wstyd pokazać. I co? I dostał pierwszą nagrodę. Reszta została rozdana na konkursie wiedzy o gamedeku na Falkonie (to lubelski konwent miłośników fantastyki). Rozdana za to, że kilku czytelników wiedziało co nieco o moich książkach. A wystarczyło skrobnąć cokolwiek. Czarno biały sztych dynamiczny i charakteryzujący się dojrzałą kreską też by mnie zadowolił.

 

Thx, ja nie jestem akwizytorem. Po prostu się nie rozerwę, a pomysłów mam tysiąc. Piszę książki, dogadałem się z Kuźnią Gier, przeczytają gamedeka, od lutego zaczniemy myśleć, jak zrobić planszówkę, być może RPG (ostatnio zakochałem się w planszówkach z Fantasy Flight Games). Sam mam zdolności plastyczne, ba, muzyczne też. Ale musiałem coś wybrać. Wybrałem pisanie. Ale ja nie chcę tworzyć jedynie słów. Chcę tworzyć wizję. Nie miałeś czasami odczuć: "rany, gdyby miał obok siebie kilku takich gości jak ja, góry bym przenosił"?

 

Przepraszam, jeśli to, co tu piszę, brzmi handlowo. (Z mojej zawodowej wiedzy wiem, że nie, bo gdyby tak było, najpierw bym zagaił, potem wysondował Wasze potrzeby, następnie zaprezentował gamedecverse dopasowując świat do tego, czego pragniecie, wreszcie zamknąłbym rozmowę przełamując opór wobec ceny / opór wobec produktu ;)).

 

Co ma zrobić ktoś, kto czegoś chce? No musi to wyartykułować, nie czekać na łut szczęścia, na telefon: "słuchaj, Marcin, chciałbym zrobić film / plansze do Twojego świata". Tak, zdarzyło się to raz: Bagiński zadzwonił do Dukaja, tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja. Ja nie mam czasu na czekanie. Więc wychodzę z inicjatywą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź na PS. Thx'a:

 

Ha, już nie pamiętam dobrze historii George'a. Pewnie było tak, jak mówisz.

 

Pożerałem Thx'a jeszcze na takim papierze toaletowym, wydanego w PRL'u chyba podziemnie jakoś.

 

Ale pamiętam, gdzieś słyszałem / czytałem, jak Lucas jąkał się opowiadając o jedi, no nie wymyśliłem tego. Tak czy owak, próbował, tak jak ja próbuję.

 

Aa, czyli masz oko do literek. No to szacunek za szacunek :).

 

Edit:

 

Jaras, dziękuję za podsumowanie. Tak mnie jeszcze nikt nie określił (zwłaszcza moja żona ;)).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam sposób, w którym się reklamujesz kupuję. Szkoda tylko, ze ani książki nie przeczytałem, ani umiejętności na razie nie te. Właśnie byłem w trakcie kręcenia nosem czytając Twojego bloga gdy znalazłem ten temat. Nawet mój jakiś komentarz tam wpadł. Życzę powodzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, jeśli chodzi o przeczytanie, to nic straconego, zawsze można to nadrobić, nes pa?

 

Nie wyobrażam sobie współpracy z grafikiem, który nie zna opowieści. Zanim Robert Letkiewicz zaczał komponować, przeczytał wszystko, co wyszło, i teraz do poszczególnych scen robi muzykę.

 

Warhammer i Warhammer 40 000 mają swojego Adriana Smitha, Paula Daintona, Davida Galaghera, Kevina Walkera... Ja chcę mieć swojego Daintona / Smitha ;).

 

Popatrzcie: Games Workshop poszedł w trzech kierunkach (ostatnio w czterech): gry figurkowe, książki, obrazy, gry komputerowe (teraz robią film Ultramarines). Świat Wh i Wh 40k jest tak wspaniały dzięki grafikom. Pisarz inspiruje grafika, grafik inspiruje pisarza.

 

Clint Langley namalował okładkę do Nightbringera Grahama Mc'Neilla. Miał do dyspozycji gruby zarys, streszczenie powieści. Na okładce umieścił space marine'a z miotaczem płomieni. Gdy zobaczył to Graham, stwierdził, że doda tę postać i uczyni z niej przyjaciela głównego bohatera, Pasaniusa, dowcipnisia. Inny autor, gdy nie wie, co ma zrobić jego bohater, Malus Darkblade, patrzy na wielki plakat Langleya, przedstawiający tę postać, myśli i już wie, co ma napisać. Jeszcze inny autor, widząc okładkę tego samego grafika do swojej książki (przedstawiała takich jakichś technozombie), stwierdził, że koniecznie opisze taki gang. Przykładów jest wiele.

 

Z naszego podwórka: gdy Brian Alldiss zobaczył okładkę do polskiego wydania Non Stop (autorstwa Tomka Marońskiego), napisał, że był to najważniejszy moment w jego życiu, że coś się w jego psychice otworzyło, a przedstawienie Tomka było zupełnie czymś innym od okładek tej książki w innych krajach.

 

Ot, co.

 

Edit.

 

I zupełnie osobista sprawa: gdy brakuje mi "torkilowego" nastroju, patrzę na pracę Morbida Karbida, na twarz gamedeka i łzę, która spływa po policzku. I nastrój wraca.

 

Edit 2:

 

Prrrszalony, obejrzałem całą Twoją teczkę 2D. Duże wrażenie robi Twoja pasja do ćwiczeń anatomicznych. Brawo. Brawo. To jest naprawdę coś. (mamy takie same zestawy głośnikowe ;)).

Edytowane przez Marcin Przybyłek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, mam Twoje dwie ksiązki które własnoręcznie mi podarowałeś (festiwal w nidzicy 2 lata temu, przy browarze z Tomkiem i Klickiem) ale wstyd się przyznać ze do tej pory nie zapoznałem się z treścią ;)..takie wtrącenie z mojej strony ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Marcinie aleś ty kokieteryjny, dobrze wiesz co miałem na myśli pisząc o handlu. Ja sobie doskonale zdaje sprawę jakie mamy czasy. Właściwie z dobrotliwości tych czasów jakoś tam funkcjonuję. W digitalu jestem ideowy bardziej wole się przykładać za free niż się spinać po marne grosze może tez i stad moja dysputa na H44) . Myślę, że wielu tuta jest za tobą i może potrzebują tylko trochę czasu do zastanowienia się, pozdro

PS

co do dyskursu,który nie wychodzi... tylko tyle ,ze uderzyłeś ostro ...a ja tylko lekko posprzątałem żeby jakoś na większej prostej się gaworzyło. Sam szybko zaproponowałeś przejść na wolne dyskusje he he

Edytowane przez Thx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie nie ja się tylko bawię, ponieważ to co chłopcy pokazali wyglądało jak karcianki...ale oni znają moje zdanie, życzę im jak najlepiej

 

A powiedz mi Marcin jakiemu odbiorcy dedykujesz książki swoje? Wiem, wiem na pewno takiemu co kocha SF....

Edytowane przez Thx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, cholera! A widzisz, to Ci teraz powiem, co sobie pomyślałem, jak oglądałem Twoje propozycje do H44: "O, to jest naprawdę ambitne! A mnie się wydawało, że graficznie temat jest skopany i niedojrzały. Musiałem się mylić!"

 

Ciekawe.

 

Edit:

 

Bartolomeo, też trzymam kciuk :).

 

Edit 2:

 

Thx: komu dedykuję książki: w zasadzie plan jest ambitny, bo wcale niekoniecznie miłośnikom s-f. Myślałem o 3 grupach, że się tak wyrażę, docelowych:

 

1. Miłośnicy s-f, futurologii, cyberpunku i niebanalnych, pogłębionych przemyśleń, oczywiście dynamicznej akcji i żywego (nie papierowego), prawdopodobnego bohatera (o ile są tacy miłośnicy: "miłośnik żywych bohaterów" - w przeciwieństwie do "miłośnika martwych bohaterów")

 

2. Gracze komputerowi, którzy wreszcie mieliby swojego idola

 

3. Kompletni ignoranci jeśli chodzi o s-f, także, przepraszam za seksizm, kobiety (ze względu na liczne wątki romantyczne i erotyczne). Specjalnie tak skonstruowałem I tom, żeby człowiek, który nigdy nie czytał fantastyki mógł wejść w świat bez trudności. Neologizmy pojawiają się powoli, z opowiadania na opowiadanie dodawane są postacie, firmy, zależności, wszystko krok po kroku. Pewien emerytowany dziennikarz prowadzący ze mną spotkanie autorskie, powiedział: "gdybym wiedział, że fantastyka jest taka fajna, to bym od dawna ją czytał". Prawie emerytowana aktorka z mojej wsi, także zielona jeśli chodzi o fantastykę, zaczytuje się. Mój przyjaciel, chirurg dziecięcy, też czytający wyłącznie ambitną prozę, głównie niemiecką, też (o dziwo) docenił gamedeka, nawet go poleca swoim znajomym.

 

Myślałem nawet o haśle reklamowym: "Nie umiem śpiewać, nie umiem rysować, nie czytam fantastyki. Błąd w założeniu. Gamedec - fantastyka dla każdego (myślącego) człowieka" :).

 

Kiedyś może zrobię taką kampanię.

Edytowane przez Marcin Przybyłek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O jaaaa...

Myślałem nawet o haśle reklamowym: "Nie umiem śpiewać, nie umiem rysować, nie czytam fantastyki. Błąd w założeniu. Gamedec - fantastyka dla każdego (myślącego) człowieka" :).

Absolut.

 

 

Czyli książki o wszystkim i dla wszystkich.

 

Jest takie powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego to jest do dupy.

 

EDIT:

a tak poza tym to nie wiem czy autor siebie lansuje czy swoje książki. Jego strona nie daje jednoznacznej odpowiedzi.

 

Anyway co do Gamedec'a (co za nazwa). Przeczytałem notkę od wydawcy(autora?) i to niestety kolejne post matrixowe popłuczyny. Za grosz oryginalności. Taka sałatka z cudzych pomysłów. Nie dziwie się, że książki się mało sprzedają.

Edytowane przez mamoulian
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O jaaaa...

Myślałem nawet o haśle reklamowym: "Nie umiem śpiewać, nie umiem rysować, nie czytam fantastyki. Błąd w założeniu. Gamedec - fantastyka dla każdego (myślącego) człowieka" :).

Absolut.

 

 

Czyli książki o wszystkim i dla wszystkich.

 

Jest takie powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego to jest do dupy.

 

EDIT:

a tak poza tym to nie wiem czy autor siebie lansuje czy swoje książki. Jego strona nie daje jednoznacznej odpowiedzi.

 

Anyway co do Gamedec'a (co za nazwa). Przeczytałem notkę od wydawcy(autora?) i to niestety kolejne post matrixowe popłuczyny. Za grosz oryginalności. Taka sałatka z cudzych pomysłów. Nie dziwie się, że książki się mało sprzedają.

 

Powiedziałbym raczej że post eXistenZ'owo post Irrehaare'owe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mamoulian, czekaj. Nie wiadomo, od czego zacząć. Po kolei zatem.

 

Po pierwsze wpadłeś (i ja z Tobą) w mem wyprodukowany przez babcię z reklamy "Ace wybielacz nad wybielacze".

 

Czy nie powiemy o Mannie (Thomasie), że jest lekturą dla każdego myślącego człowieka? Czy nie powiemy tak o Prouście? Lemie? Wymienionym przez Ciebie Snergu? Tak. Tu nie ma sprzeciwu.

 

Czy nie powiemy, że dobry samochód to taki, który poradzi sobie z każdym terenem, a dobry aparat fotograficzny to ten, który zrobi zdjęcie nawet na księżycu (tam robiono fotografie specjalnie przystosowanymi Hasselbladami)? Oczywiście powiemy.

 

Od dawna w kręgach intelektualistów podnosi się uniwersalność dzieła, a nie jego hermetyczność. Więc "każdy myślący" jest akurat okej. Uniwersalne dzieła to te, które opierają się próbie czasu, są w pewnym sensie "dla każdego", ale "myślącego".

 

Po drugie zwracasz uwagę, drogi mammoulianie, na szczegół, na dygresję o hipotetycznej kampanii reklamowej, która, jeśli do niej dojdzie za lat X, będzie z pewnością miała inne hasła, a to, co przytoczyłem powyżej, zostało użyte w kontekście tego, że książkę mogą czytać ludzie nieobeznani z fantastyką, a ta teza, też Ci przypomnę, została postawiona w odpowiedzi na pytanie Thx'a.

 

Po trzecie, mammoulianie pozwól, że zwrócę Ci uwagę, że oceniasz trzy-, a w lutym czterotomową sagę w oparciu o tak zwany "blurb", czyli krótki tekst reklamowy, który mnie się również bardzo nie podoba, a został ułożony, owszem w oparciu o moje propozycje, ale mocno przebrane i potem przekształcone.

 

Gdybym miał oceniać moje książki na podstawie blurbów, także by mi się nie podobały. Na szczęście nie jestem kretynem i tego nie robię. Gdy coś oceniam, to po fakcie zapoznania się z ocenianym obiektem, nie przed nim.

 

Kroopsonie, a piece od advice: uważaj, komu przytakujesz, bo ani się obejrzysz, wpadniesz w lekarstwo na nieśmiertelność (wymyślone przez ola-fa ;)).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe - nie zedytowałem cytatu bo powinienem przyciąć do ostatniego akapitu.

Sam przyznasz że na pierwszy rzut oka tematyka jest mocno już ograna chociaż pomysł z "bytami" które z cyberprzestrzeni odwiedzają realny świat jest dość ciekawy, to jednak nieodłącznie kojarzy mnie się z phoebu z Perfekcyjnej niedoskonałości (która to wg mnie jest najlepszą "matrixopodobną" powieścią jaką czytałem). No i należy też oddać honory Simmondsowi który w Hyperionie przedstawił "cybrydy".

 

No dobra a co do porównania z autem które "poradzi sobie w każdym terenie" to nie, nie nazwę tego dobrym autem. To tak jak teraz wysypało się mnóstwo SUV'ów które tak nie wiadomo po co są (oprócz łechtania ego posiadaczy wysokimi siedzeniami). Ani tego nie weźmiesz w teren bo owszem poradzi sobie ale co z tego jeśli przy tym się zniszczy lakier za miliard baksów ani po mieście specjalnie fajne nie jest bo pije benzynę jak smok.

 

Ciągle jednak oceniamy tu książkę po okładce wszyscy. Obiecuję że jak znajdę w empiku to kupię i przeczytam przynajmniej jeden tom, wtedy się wypowiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroopson, zgadzam się absolutnie - na pierwszy rzut oka tematyka jest ograna. Pewnie, że tak. Na pierwszy rzut oka niemal każda tematyka jest ograna. Ostatnio dyskutowaliśmy o tym z Jarkiem Grzędowiczem - o tym konkretnie, że powinno się zwracać uwagę na to, jak coś jest napisane, a nie co.

 

Jest kłopot z tymi blurbami i tekstami na skrzydełkach. Piszesz coś wielopoziomowego, subtelnego, potem to idzie w ręce redakcji i raptem czytasz, że, proszę Ciebie, "Torkil walczy ze złem" i flaki się przewracają. Jeśli chodzi o samo produkowanie książki: to, co jest na okładce i w blurbie, autor ma naprawdę ograniczone pole manewru. W końcu to wydawca wykłada pieniądze, a on chce umieścić tam coś "chwytliwego". Zgniły kompromis.

 

Teraz samochody :). Te suvy NIE są dobrymi samochodami :). Właśnie dlatego, że lakier i w ogóle ze względu na nasz dziwny i szkodliwy konsumpcyjny świat. Dobry samochód jeszcze nie powstał ;). Chyba, że o czymś nie wiem, albo nie pamiętam. Hummer? Nie, on pali jak smok.

 

I znowu się zgadzam, oceniacie książkę po okładce :). Pamiętaj, że I tom był debiutem, miej na to wzgląd. Jeśli czytasz Dukaja, nie spodziewaj się od razu takiej złożoności. Jak mówiłem Thx'owi - krok po kroku.

 

Tak teraz mi się skojarzyło: w zasadzie nie ma rzeczy "pomatrixowych". Przed Matrixem był Lem (skrzynie profesora Corcorana, czy jak mu tam było), przed Lemem był Platon, przed Platonem byli presokratycy, którzy twierdzili, że wszystko, co widzimy zmysłami jest ułudą, że prawdziwe poznanie jest jedynie rozumowe. To tak, gwoli sprawiedliwości dziejowej ;).

Edytowane przez Marcin Przybyłek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Marcin masz energię, szacunek.

Chłopaki dotknęli ciekawego problemu : pisarz- czytelnik. Ja nie sięgam po współczesną fantastykę ,ponieważ banał krzykliwości współczesnych okładek napycha mnie bojaźnią znalezienia wewnątrz kniszki niebotycznych eskalacji jeszcze większych pokładów jarmarcznych emocji. Dzięki za wyrozumiałość

Edytowane przez Thx
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem problemu. Jeśli ktoś czuje się na siłach, niechaj napisze coś bardziej oryginalnego i lżejszym piórem - kolejna nagroda nobla z literatury przyda naszemu krajowi należytego splendoru :)

 

Muszę powiedzieć, że lektura tego tematu sprawiła że poczułem niemałe przygnębienie a zarazem radość. Dotarło bowiem do mnie, że za powstaniem kilku z najlepszych ilustracji jakie widziałem na tym forum stoi nie jakiś wyimaginowany przemysł rozrywkowy, a jeden autor przedstawiający się jako twórca pasjonat, z determinacją usiłujący skruszyć mur obojętności rosnący wokół nas jak słynne marchewkowe pola i zarazić czytelników swoją wizją...

Z jednej strony to dobrze, że są tego typu ludzie, ale z drugiej strony - smutno że jest ich tak mało.

Powiem szczerze - odarłeś mnie ze złudzeń, szanowny Panie Marcinie Przybyłku... A jednocześnie napełniłeś jakąś perwersyjną radością...

Liczyłem, że zleceniodawcami takich ilustracji są jakieś bezimienne korporacje, tymczasem widać że do rozmachu potrzebna jest wizja i pasja... Czasem wystarczy, że jest to pasja jednego człowieka...

Nie chcę w żaden sposób umniejszać grafikom - oni wykonali potężną pracę. Ale pomysł, sam pomysł by wykładać środki na sfinansowanie bogatej kolekcji multimediów będącej uzupełnieniem własnej twórczości wydaje mi się jakiś niedzisiejszy i niedorzecznie piękny.

Pozdrawiam i trzymam kciuki.

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera, mi dyskusja owa szalona co najmniej się wydaje. Już odpowiedź pierwsza, gdzie ola-f pisze o jakimśTamWyimaginowanymNieZarabianiu. 'Kay, niech nawet grafik i nic nie zarobi - świat na serio stał się już takim miejscem gdzie radochy nie ma z samej pracy przy projektach naprawdę wartościowych - znaczy, dużych, znanych, dających pole do popisu i możliwość wypromowania się?

Zobaczyć Swą grafikę na konwencie gdzie - na i arkuszu dużym - bajer.

 

By nie było - zaznajomiony ja z Gamedec'kiem. Ukazywało się toto w magazynie ("Science Fiction", "Nowa Fantastyka" ?, oż pewności nie mam w którym toto było). Później i jakoś z książką samą - Granica rzeczywistości. Sprawa przyjemna, wieść iż teraz z tego projekt większy i wychodzi raduje.

 

Oż, że poziom mój, jak i klimaty pracek nijak nie pokrywają się z założeniami - choć czort wie, przysiądę kiedyś - coś stworzę,. zaprezentuję - próbować trzeba.

I tak do tego podchodzić trzeba.

 

Choć czytając co nie które tu posty i przeczucie mam iż większość wolała by siedzieć w jakiejś wielkiej firmie - tworzyć coś co i tak robią tysiące grafików na świecie - odtwórcze grafiki przycisków na przyszłe strony www - ale za kasę, niż pracować przy projekcie jakimś większym, kreatywniejszym, za darmo. Zło.

 

 

'Kay, rozpędziłem się, jednak ogólnie - brak większej pozytywnej odpowiedzi dziwi mnie. Streszczając - Marcinie, fajowa sprawa, tak trzymaj - zamysł genialny, nadzieję wielką mam, iż znajdziesz persony odpowiednie, iż się i rozkręci to.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. 5% dla mnie za rozkręcenie wątku :P

2. @heavy no po prostu zajmuje sie promocją mówiąc oględnie i wiem, ze predzej czy później pasja przekłada sie na konkretne sumy i stąd moj sceptycyzm.

3. autor uwiarygadnia się sam, trzeba dać mu czas, nikt pojawiajacy sie nagle i chcący cos za darmo nie dostanie tak po prostu tego w prezencie - wyjątkowo jokerwader ma szczęście :D ile to zajmie zobaczymy.

4. ja nie twierdze, ze nie ma radochy w darmowych pracach, zwykle wlasnie tam ona sie znajduje, ale wiesz ludzie robiacy cos na odpowiednim poziome nie chcą by ich tworczosc trafila byle gdzie, bo kochaja to co robią (tak mniemam). Ja kontestuje, bo tak mam, nie przyjmuje z otwartymi ramionami kazdej wiadomosci, ze ktos ma plan. Plan dojrzewa i kazdy moze go ocenic w stosownym czasie. tyle. nie promuje zarabiania na wszystkim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem widzę jeden. Ci którzy mogliby pomóc zwykle mają za małe umiejętności by sprostać takiemu zadaniu, jako że poprzeczka jest zawieszona niezwykle wysoko. Ci zaś którzy daliby radę - zazwyczaj nie mają czasu na niekomercyjne przedsięwzięcia, bo trzeba coś do garnka włożyć. Jednak robienie takich ilustracji zabiera sporo czasu, a to dla wielu ludzi towar deficytowy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Marcin masz energię, szacunek.

Chłopaki dotknęli ciekawego problemu : pisarz- czytelnik. Ja nie sięgam po współczesną fantastykę ,ponieważ banał krzykliwości współczesnych okładek [...]

 

Thx, ja to nawet rozumiem. Liznąłem nieco polską fantastykę. Nie powiem, że przeczytałem każdego autora, nie, ale trochę powąchałem tego i tamtego / tamtą i nie mam najlepszego zdania, nie mam.

 

W sumie się nie dziwię, że zostałem wrzucony do tego samego worka, co... no, nie wypada wymieniać nazwisk. Nie dziwię się też, że jest grupa osób, które widząc okładkę polskiej książki s-f, nie daj bóg, czytając blurba, mówi: "e, popłuczyny po gigantach". Gdybym nie znał swojej prozy, pewnie sam bym tak sarkał (po czym poszedłbym po rozum do głowy, mam nadzieję ;)).

 

[...] Muszę powiedzieć, że lektura tego tematu sprawiła że poczułem niemałe przygnębienie a zarazem radość. Dotarło bowiem do mnie, że za powstaniem kilku z najlepszych ilustracji jakie widziałem na tym forum stoi nie jakiś wyimaginowany przemysł rozrywkowy, a jeden autor przedstawiający się jako twórca pasjonat, z determinacją usiłujący skruszyć mur obojętności rosnący wokół nas jak słynne marchewkowe pola i zarazić czytelników swoją wizją... [...]

 

SBT77, gdy czytałem ten post wczoraj wieczorem...

łzy popłynęły mi po policzkach.

Jeszcze nigdy nie słyszałem takiego ujęcia swoich wysiłków. Zrobiłeś taką niezwykłą syntezę, że zobaczyłem siebie z boku i, miałem wrażenie, po raz pierwszy ujrzałem, co tak naprawdę robię.

 

Chyba sobie Twój post wydrukuję, nie wiem, opublikuję go gdzieś, na ścianie powieszę. Bardzo Ci dziękuję. Będzie mi przypominał, co w życiu jest ważne.

 

By nie było - zaznajomiony ja z Gamedec'kiem. Ukazywało się toto w magazynie ("Science Fiction", "Nowa Fantastyka" ?, oż pewności nie mam w którym toto było). Później i jakoś z książką samą - Granica rzeczywistości. Sprawa przyjemna, wieść iż teraz z tego projekt większy i wychodzi raduje.

 

Wydrukowałem 5 opowiadań w NF i jedno w SFFiH (ale to nie było w świecie gamedeka). "Granica rzeczywistości" zawiera 12 opowiadań. Trzynaste opowiadanie ("Prośba") było w Wydaniu Specjalnym NF, a potem to już powieści :).

 

Oż, że poziom mój, jak i klimaty pracek nijak nie pokrywają się z założeniami - choć czort wie, przysiądę kiedyś - coś stworzę,. zaprezentuję - próbować trzeba.

I tak do tego podchodzić trzeba.

 

Ha. W sumie sam nie wiem, jak to najlepiej rozwiązać. Dobra praca czarno biała też może być piękna. "The last stand" na przykład Keva Walkera czy sztychy Paula Daintona (to niby "komercja", ale taka patetyczna i bogato inkrustowana, poza tym mam słabość do Wh40k ;)).

 

Mam wrażenie, że może być dla Was problemem pytanie: "no dobra, zgłoszę się do niego, a on powie: sorry, za niski poziom, chyba nam nie wyjdzie, i wstyd i jak się wtedy zachować?" No bo ja wiem, większość z Was prezentuje, tam gdzie się przyłoży, całkiem sensowny poziom, jak mi się wydaje...

 

Zresztą, wszyscy ludzie, którzy mi kiedyś odmówili, zrobili mi prezent, bo potem nadarzały się lepsze okazje. Jeśli zatem się okaże, że powiem: przepraszam, nie ten styl, to nijakiej obrazy w tym nie będzie (tylko prezent :)), bo nie będziemy się razem męczyć w przyszłości. Jeden lubi rysunki Starowieyskiego, inny obrazy Linkego, jeszcze inny wizje Malczewskiego.

 

'Kay, rozpędziłem się, jednak ogólnie - brak większej pozytywnej odpowiedzi dziwi mnie. Streszczając - Marcinie, fajowa sprawa, tak trzymaj - zamysł genialny, nadzieję wielką mam, iż znajdziesz persony odpowiednie, iż się i rozkręci to.

 

Też mam taką nadzieję, dzięki :).

 

1. 5% dla mnie za rozkręcenie wątku :P

2. @heavy no po prostu zajmuje sie promocją mówiąc oględnie i wiem, ze predzej czy później pasja przekłada sie na konkretne sumy i stąd moj sceptycyzm.

 

5% granted ;)

 

ola-f, masz rację. Prędzej czy później się przekłada. Mam tego świadomość i trochę się tego boję, ale z drugiej strony zawsze wchodziłem w dobre układy, których klarowność gwarantowała szczerość i zadowolenie obu stron przed i po współpracy. Nie powiem, ile razy chłopaki od spotu podwyższali stawkę, ale powiem, że ani razu się nie skrzywiłem, bo rozumiałem, skąd takie stanowisko i się z nim zgadzałem.

 

3. autor uwiarygadnia się sam, trzeba dać mu czas, nikt pojawiajacy sie nagle i chcący cos za darmo nie dostanie tak po prostu tego w prezencie - wyjątkowo jokerwader ma szczęście :D ile to zajmie zobaczymy.

 

Ba, to prawda. Fakt faktem, wolałbym chwilami (chwilkami) milszą atmosferę "uwiarygadniania", ale, jak mówią za kanałem, let bygones be bygones. :)

 

Problem widzę jeden. Ci którzy mogliby pomóc zwykle mają za małe umiejętności by sprostać takiemu zadaniu, jako że poprzeczka jest zawieszona niezwykle wysoko. Ci zaś którzy daliby radę - zazwyczaj nie mają czasu na niekomercyjne przedsięwzięcia, bo trzeba coś do garnka włożyć. Jednak robienie takich ilustracji zabiera sporo czasu, a to dla wielu ludzi towar deficytowy...

 

Prawda. Jeśli ktoś się "wstydzi" swoich prac, ale miałby ochotę spróbować, jest priw.

 

Wiecie, ja też myślę (to już pisałem, ale powtórzę) o rzeczach czarno białych (chociaż przy dzisiejszej technice chętniej o kolorowych)...

 

Marzy mi się (kiedyś) album z pracami, taki, który przebije wszystkie inne z prostego powodu - dopilnuję katowskim okiem każdą pracę, książka pokaże jeden świat, i będzie w nim tekst - zarówno o powstawaniu prac, jak i o tym, co przedstawiają. Mnie o wiele lepiej ogląda się albumy, w których mogę poczytać zarówno tekst artysty o tym, jak malował daną rzecz i co się wtedy działo, jak i komentarz osoby, dla której praca została wykonana (dlatego lubię albumy Achilleosa i ostatni Langleya)

 

trzeba człowiekowi pomóc

 

No właśnie. Ostatnie słowo: ktoś się do mnie zgłosił!!! :D

 

Nie wiem, czy mogę mówić, kto, bo wiadomość dostałem na priwa. Ktoś, kto umie malować, nie ma co do tego żadnych wątpliwości... Jeszcze się nie znamy, ale może się poznamy :).

 

Czyli pierwsze lody zostały przełamane.

 

Zobaczymy, co dalej... Bo to chyba nie koniec?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin, jestes tak wspaniala osoba, ze dla samej mozliwosci blizszego poznania Ciebie warto rozpoczac taka wspolprace.

Moja narzeczona przeczesala ksiazki o gamedecku jak zahipnotyzowana. Ja jestem pod wrazeniem Twojej wyobrazni i pelnego spojrzenia na temat.

 

Apropos nurtow filozoficznych, to zmysly i umysl stanowia czesc jednego mechanizmu poznania i interpretacji. Prawda lezy glebiej niz zmysly i umysl lecz mozemy nasza swiadomoscia + umyslem zasmakowac jej po czesci. Czlowiek zyje po srodku prawdy, miedzy cieniem, a sloncem.

Gdy spojrzysz w samo slonce oslepi Cie i przekonasz sie, ze cala prawda jest nie do zniesienia dla istoty ludzkiej. My zyjemy raczej w sferze przekonan umyslu, a bliskosc prawdy wyczuwamy po spokoju ducha.

Czlowiek zestresowany, zyjacy szybko i w nurcie obecnych "wymagan" ma dluga droge do przebycia by osiagnac spokoj. Choc paradoksalnie nie ma zadnej drogi, ktora trzeba przebyc:)

 

Ciesze sie, ze graficy zaczynaja sie zglaszac. Dajesz czytelnikom cos bardzo interesujacego i z pelnym przekonaniem podchodz do szukania pomocy na tym forum. Znajdziesz tu mega gosci, ktorzy z pewnoscia ubogaca graficznie Twoje pisanie:)

 

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O! Paweł! Witaj! Nie czytałem / słyszałem / widziałem Cię już bardzo długo! Odkąd zrobiłeś ze swoimi współpracownikami animatik do naszego spotu, ślad się urwał. Cieszę się, że znowu Cię... no, nie widzę, tylko czytam ;).

 

Marcin, jestes tak wspaniala osoba, ze dla samej mozliwosci blizszego poznania Ciebie warto rozpoczac taka wspolprace.

Moja narzeczona przeczesala ksiazki o gamedecku jak zahipnotyzowana. Ja jestem pod wrazeniem Twojej wyobrazni i pelnego spojrzenia na temat.

 

Kobiety. Zawsze mogłem na nie liczyć :). Cieszę się, że Twoja żona zagustowała w gamedecverse, cieszę się, że Ty także :). Czyli jest na tym forum ktoś, kto poznał tę lekturę!

 

Apropos nurtow filozoficznych, to zmysly i umysl stanowia czesc jednego mechanizmu poznania i interpretacji. Prawda lezy glebiej niz zmysly i umysl lecz mozemy nasza swiadomoscia + umyslem zasmakowac jej po czesci. Czlowiek zyje po srodku prawdy, miedzy cieniem, a sloncem.

 

Bardzo ładne porównanie. Ja ostatnio dochodzę do takich prostych wniosków: przeszłość jest wspomnieniem. Nie można jej dotknąć, powąchać, zatrzymać. To idea, nazwa czegoś, co przechowujemy wyłącznie w tak zwanej pamięci. Przyszłość to wyobrażenie, wizja. Także nie można jej dotknąć, zasmakować. Przewidujemy ją, nieprzewidujemy, tak czy owak znowu jest to nazwa, idea czegoś, co reistycznie nie istnieje. Teraźniejszość z samej definicji nie istnieje, bo jest to nieskończenie cienka granica, także idea tego, co dzieje się między przyszłością i przeszłością. Skoro Teraźniejszość nie istnieje, bo jest nieskończenie cienka, a nie istnieje ona między przyszłoscią, która jest wyobrażeniem i przeszłością, która jest wspomnieniem, to wychodzi na to, że żadna z tych rzeczy nie istnieje. Ani przeszłość, ani przyszłość, ani teraźniejszość. Nie istnieje w sensie reistycznym. Istnieją te rzeczy jako idee, informacje, ale nie "rzeczy".

 

Druga cząstka: przestrzeń. Wszystko w przestrzeni się rusza, nawet ona sama. O żadnym obiekcie nie można powiedzieć, że jest "tu", bo on "tu" to może był, ale już nie jest, bo teraz jest "tam", a za chwilę będzie "owam". Pomijam fakt, że to co było przed chwilą "tu" już jest "tam", nawet Ziemia rotująca i mknąca po orbicie uniemożliwia przyszpilenie czegokolwiek "tu". Istnienie obiektów w przestrzeni, która jest w wiecznym ruchu jest nieustannie zależne od czasu: "coś BYŁO "tu", JEST "tam", BĘDZIE "owam". Skoro jednak czas jest stricte ideą, przestrzeń musi być nią także. Jeśli coś jest ideą, nie powinno być wyobrażane jako przestrzeń, płaszczyzna, oś, tylko jako punkt. Ale punkt jest także gdzieś w przestrzeni, więc to nie tyle pukt ile idea punktu, który jest wszędzie i zawsze. Zatem ostatecznie przechodzimy do wieczności i nieskończoności, które są jedynym sensownym istnieniem na tym świecie, przy czym nasze ciała i cała reistyczna "realność" jest jedynie ułudą zawieszoną w iluzorycznym czasie i przestrzeni, zaś nasza myśl, także ideistyczna, że się tak wyrażę, informacyjna, ma siedzibę w wieczności i nieskończoności, w których być może zanurzony jest iluzoryczny czas i przestrzeń.

 

Dochodzę jednym słowem do wniosku, że świat idei, informacji, jest o wiele bardziej realny od świata "dotykalnego". Myśl nie jest chemią, nie jest neuroprzekaźnictwem, podobnie jak proporcje ludzkiego ciała nie są komórkami to ciało tworzącymi. Proporcje to relacje między długościami, odległościami, proporcje te są informacyjne, nie komórkowe. Myśl podobnie. A skoro tak, to witajcie w świecie idei, niby Platońskim, a tak dziwnie współczesnym ;).

 

Gdy spojrzysz w samo slonce oslepi Cie i przekonasz sie, ze cala prawda jest nie do zniesienia dla istoty ludzkiej. My zyjemy raczej w sferze przekonan umyslu, a bliskosc prawdy wyczuwamy po spokoju ducha.

 

Też ładne :). Często mam wrażenie, że nasze mózgi to takie "hełmy wirtualne", które założyliśmy sobie na nasze "świadomości" (można powiedzieć "dusze"), przez co ograniczyliśmy nasze wielowymiarowe i wiecznościowe postrzeganie. Dlatego możemy teraz poznać rzeczy niedostępne isotom boskim, które poprzez swoją doskonałość nie rozumieją bólu, samotności, przemijania itd.

 

Czlowiek zestresowany, zyjacy szybko i w nurcie obecnych "wymagan" ma dluga droge do przebycia by osiagnac spokoj. Choc paradoksalnie nie ma zadnej drogi, ktora trzeba przebyc:)

 

Otóż właśnie. Bo prawda jest być może TU i TERAZ, które są synonimami WSZĘDZIE i ZAWSZE, czyli nieskończoności i wieczności ;).

 

Ciesze sie, ze graficy zaczynaja sie zglaszac. Dajesz czytelnikom cos bardzo interesujacego i z pelnym przekonaniem podchodz do szukania pomocy na tym forum. Znajdziesz tu mega gosci, ktorzy z pewnoscia ubogaca graficznie Twoje pisanie:)

 

Podchodzę z pełnym przekonaniem, Pawle :). Zgłosił się wczoraj animator. Ponieważ nie ujawniacie się w tym topiku, nie będę wskazywał, który. Fantastyczny gość z bardzo konkretnymi pomysłami.

 

Oczywiście nikt nie mówi, że to wszystko przetrwa w całości. Ale nawet jeśli zostanie dwóch - trzech ludzi, i tak będzie pięknie. Mam nadzieję, że zbudujemy coś, o czym za kilka lat będzie mówił cały świat (to są marzenia, ale marzenia czasami się spełniają ;)).

 

Słuchajcie, pierwszych pięciu grafików / animatorów, z okazji Świąt i z tej, że byli po prostu pierwsi, dostało w prezencie moje książki - dzięki staraniom SuperNOWEJ i moim :).

 

Teraz pozostaje mieć nadzieję, że spodoba im się to, co przeczytają...

 

Aha. Wesołych Świąt i Dobrego Nowego Roku :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności