Skocz do zawartości

animacja 3D: Kanon Basni Polskich


sinclar

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 74
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Fajna stylistyka, fajna rezyserka, animacja twarzy jedynie mi sie nie podoba.

Ktos tutaj napisal, ze za duzo niepotrzebnych dialogow. Wydaje mi sie, ze dziecko potrzebuje jasnych informacji, jakim jest wlasnie narracja/dialog, w tym przypadku mysle, ze sytuacja jest akurat dobrze wywazona. Wystarczy przypomniec sobie shreka, bohater bardzo czesto oznajmial swoje przemyslenia slownie.

 

Wg mnie mimo kilku drobiazgow jest to badzo udana produkcja, tym bardziej, ze termin byl tak wąski. Fajnie, ze powstaja tego typu projekty. Czekam na wiecej.

Edytowane przez Traitor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podobalo mi sie, na pewno bym obejrzal...

 

plusy:

-wszystko poza minusami:

 

minusy:

-lipsync

-maly diabelek wyglada 10x fajniej od gl. bohatera (oznacza to, ze ogr chyba powinien byc troche bardziej sprecyzowany...jak go zobaczylem to nie wiedzialem czy jest dobry czy zly...po shreku od razu widac, ze jest OK.)

 

Btw. CZEMU PIEKLO JEST Z DIABLO??? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

biglebowsky napisal:

"Jedna z podstawowych zasad pisania scenariuszy - Jeśli można coś pokazać akcją, czynnością to będzie to znacznie lepsze niż dialog"

 

To chyba jedna z zasad spisana przez Bagginsa przy okazji Katedry;) Bo w filmach tego formatu jak basnie polskie(serial) ona nie bardzo funkcjonuje. Ide o zaklad, ze wiekszosc scenarzystow na swiecie umiescilaby ja raczej na liscie zasad, ktorych w serialach i wiekszosci innych formatow filmowych stosowac nie nalezy.

Dialog lub w ogole glos zwykle wypelnia wiekszosc filmu. Oczywiscie akcja jest wskazana, jednak podstawa relacji miedzy bohaterami i takze widzem jest komunikacja glosowa.

Ona, podobnie jak to, ze nosimy na sobie kolorowe koszulki, mamy komorki i jemy widelcami jest pewnego rodzaju powierzchnia dajaca nam bezposrednie wrazenie przebywania w swiecie ludzi. Im mniej tego tym wiecej zwierzecej natury wychodzi z nas i schodzimy na bardzo dziwne poziomy, ktorych raczej sie boimy i slusznie z reszta.

Najlepsza ekspresja zwykle pojawia sie, gdy glosy i akcja sa dobrze ze soba splecione.

 

@ArekZawada: Wierzbieta nie jest tylko tlumaczem, on tworzy wlasne teksty czesto z duzo slabszych angielskich dialogow przez co ogladamy potem w kinie lepsze kreskowki niz byly planowane w oryginale.

Edytowane przez Pawel Lipka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest chyba male nieporozumienie.

 

Ta zasada scenopisarstwa, ktora mozna znalezc chyba w dowolnej ksiazce o tej tematyce, mowi, ze lepiej cos pokazac, niz zeby postac o tym OPOWIADALA.

 

Nie, zeby zamiast dialogu pokazac akcje - pantomime ;)

Edytowane przez Reanimator
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, ze strony profesjonalisty- najczęstsze błędy początkujących autorów-

"Dialogi, deklaratywność – To bardzo częste u początkujących. Piszą oni dialogi, w których postacie opowiadają o sobie, o tym co czują, o tym jakie są, co właśnie robią, albo co zamierzają zrobić. To najpośledniejszy rodzaj dialogu i nie ma dla nich miejsca w scenariuszu filmowym."

 

http://piotrweresniak.com/2011/03/12/bledy-poczatkujacych-scenarzystow/

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arek masz u mnie piwo :)

 

Paweł, ale te dialogi w serialach, o ile to dobre seriale, są napisane tak że nie czujesz się jak by cie ktoś zdzielił łopatą a każda linijka jest wyważona i okrojona, żeby nie padła żadna zbędna sylaba. W sitkomach masz nawet zasadę że powinien się pojawić gag słowny czy sytuacyjny co ileś tam sekund. Oczywiście są też i filmy opierające się na dialogu, jest i Tarantino który z premedytacją wciska długie i totalnie niepotrzebne dialogi. Z kolei bez dialogów obywa się np sekwencję początkową z UP albo Walli-e. Wszytko można ale należy wsio umieć wyważyć.

Może dlatego Wierzbięta w tym wypadku przeszarżował, że skupił się na tym co robi najlepiej zapominając o innych kwestiach ( tak se zgaduje tylko )

Edytowane przez biglebowsky
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest basn - ma przede wszystkim OPOWIADAC historie a czy za naratora bedzie min. robil bohater to juz decyzja, ktora zostawia sie scenarzyscie, ktory moze i spotkal na swej drodze reguly P.Weresniaka, ale na szczescie lub tez nie przeszedl na druga strone ulicy.

 

Owszem, mozna zrobic bajke/film bez dialogow, narratora, ba! - mozna nawet darowac sobie obraz i nagrac ambientowe sluchowisko, ew. nakrecic pacynki..

 

Chcialbym tylko przypomniec, ze rozmawiamy o ZWIASTUNIE, ktory ma taka a nie inna forme a dyskusje na temat umiejetnosci p.Wierzbiety zostawmy na pozniej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I można sprowadzać to co piszę do absurdu. To nie zasada Wereśniaka, to coś co znajdziesz w każdym podręczniku. Finalną decyzję o tym czy jest narrator, czy nie i kto nim jest podejmuje nie scenarzysta a reżyser. It's your call :) Oczywiście możesz się nie zgadzać, w tym przypadku wychodzi to na niekorzyść filmu:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgoda - w przypadku rezysera pokroju Bergmana, ew. jak jestes co najmniej wspolproducentem. Jak juz wczesniej pisalem - dostajesz scenariusz i owszem, mozesz zawalczyc o zmiany z takim czy siakim skutkiem, ale rzeczywistosc nie jest taka rozowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pocieszenie powiem ze niestety nie zawsze reżyser podejmuje takie decyzje. Ridley Scott nakręcił wersje reżyserską "Blade runnera" właśnie między innymi dlatego, żeby pozbyć się denerwującego monologu z offu, wprowadzonego pod wpływem nacisków producentów. :)

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wersja rezyserska BR nie powstala powodowana drazniacym narratorem. Ten zabieg byl konsekwencja profanacji wizji Scotta przez producentow i tylko srodkiem a moze i az.. (jesli tak, to tutaj przyznam Ci racje) do realizacji tej jedynej - wlasciwej i decelowej.

 

mookie - nie odpowiem na to pytanie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę fajne, świetny pomysł z ożywieniem Polskich Baśni :) Mamy takie złoża legend, baśni itp itd... Efekt przyjemny dla oka, świeże podejśćie, dzieciakom powinno się podobać :) Gut JOB! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym wszystkim najlepsza jest tylko idea - przeniesienie polskich baśni do świata animacji.

Niestety samo wykonanie jest słabe. Braknie przede wszystkim... baśniowości. Ja rozumiem, że chodzi o to, żeby dotrzeć do młodego widza itp. itd, ale jeśli ma się to odbywać kosztem spłycania to szkoda roboty - taniego i przaśnego dowcipu jest dookoła w brud. Chyba, że autorom przyświecała idea wywrócenia znaczenia słowa "baśń" do góry nogami - jeśli tak, to sorry.

Żeby nie być gołosłownym - jako przykład baśni opowiedzianej współczesnym językiem, polecam obejrzeć irlandzką animację "The Secret of Kells" (nominowaną do Oskara w 2010). Trailer -

. Animacja jest 2D, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby próbować przenieść owego ducha do 3D. Znam reakcje na nią wielu osób zarówno z Irlandii, jak i polskich dzieci (za sprawą mojego brata anglisty, który puszczał ją w szkole). Wrażenie robi piorunujące, nawet u tzw. "buntowników". :)

Poza tym, braknie mi tutaj solidnych bohaterów - co jest chyba bolączką ogólnie polskiej animacji. Olbrzym - przygłupawy, zarośnięty pod pachami pierdziel. Smętek - diabełek-niedojda. Jedynie główny diabeł jest twardzielem, który się nie dał ośmieszyć.

Sama strona 3D wygląda jeszcze w miarę OK, choć render jest niczym z Lumiona (wrażenie potęgują zwariowane chmury). Powinno to wyglądać bardziej jak ilustracja, a nie wizka fotorealistyczna. A w animacji postaci najbardziej razi słaba ekspresja oczu - tak jakby brwi się w ogóle nie potrafiły zmarszczyć czy co? I znowu - piekło prezentuje się najlepiej... :)

Ogólnie uważam, że potencjał warsztatowy w zespole jest, ale zabrakło "na górze" wizji i poczucia misji tworzenia czegoś dla dzieci.

 

------

 

A swoją drogą - co to za baśń, która posłużyła jako podstawa do tej historyjki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgoda, ale nie w tym przypadku. Jesli to ma byc 7-10 min basn, ktora w swoim zalozeniu ma oddac pewna tresc w takiej a nie innej konwencji to zwyczajnie nie ma takiej mozliwosci a jesli juz jest to niezwykle trudne i mozesz mi wierzyc, ze w swiecie doskonalym z przyjemnoscia doprowadzilibysmy baje do stanu z ktorego bylbys zadowolony a i pokusze sie o stwierdzenie - wniebowziety ;)

 

Wiesz, to na co mozna sobie pozwolic przy pelnym metrazu i w 2d niekoniecznie sie sprawdzi w 3d.. na melancholijne wstawki i surrealistyczne przerywniki zabarwione relaksujaca muzyka nie mamy czasu a material ten, przyznasz - jest w odbiorze na tyle subiektywny co ideal kobiety..

 

pozdrawiam

arek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do sfery wizualnej już się wypowiadali ludzie wcześniej. Ja poruszę inny aspekt.

To nie jest bajka dla dzieci! Komuś coś się pokręciło. Bajka to jest Miś Uszatek, Kolargol, Kiwaczek, Gumisie. To straszy a na pewno nie bawi 4, 5, 6, 7, 8 latek na pewno nie załapie drugiego dna a postacie z kłami rogami szybciej przerażą jak zabawią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idaho - lekko pójdę w offtopic, ale zarówno moja czterolatka jak i mój dwulatek ubóstwiają po prostu "How to train your Dragon" - a tam co druga postać ma rogi, kły i zieje ogniem. Potem przez godzine biegają po pokoju jako smoki - więc teorię o tym, że kły i rogi przerażają bym jednak odpuścił :-)

Do tego, ja na przykład jak byłem mały to bałem się Kolargola - to dopiero była traumatyczna bajka dla depresantów.

 

t.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewne elementy graficzne są bardzo fajne IMO - ale ogólnie to bajka wydaje się być formalnie przegadana - ani to "Shrek" ani "How to train.." - raczej coś co próbuje gonić "światowy poziom".

Tematyka nie podlega co prawda ocenie - ale osobiście nie mam nic przeciwko diabełkom które przewijają się Gęsto w naszej kulturze ludowej - więc sprawne ich wykorzystanie może wyjść OK - Niestety Sztan przypomina spoconego kulturystę umazianego na czerwono.

Postaci Olbrzyma brakuje charakteru IMHO.

Dowcip jest niewyszukany.

Dzieciom się spodoba, to pewne.

 

Hmm. Też bałem się Kolargola, w sumie niechęć ta przerodziła się w nienawiść, a wszystko przez to że do dziś nie potrafię wymówić jego imienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności