Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

cześć. od dość dawna męczy mnie pewna kwestia i nie mogę się w necie doszukać konkretnych informacji. może źle szukam. jak to Waszym zdaniem jest. oszczędniej (zużycie prądu) jest wyłączać kompa w ciągu dnia czy mieć cały dzień włączony? WIEM, że to wszystko jest względne. ale np jak idę na zakupy i wiem, że nie będzie mnie przez powiedzmy 1 godzinę, to nie wyłączam kompa. Znam jednak ludzi, którzy nawet na pół godziny go wyłączą argumentując sprawę oszczędzaniem prądu. Zastanawia mnie to - na ile faktycznie ma to sens. Kojarzycie na jaki czas nie opłaca się lub opłaca? Oczywiście nie mówię tu o sprawie zostawiania kompa bo leci render. Powiedzmy, że na monitorze nie dzieje się nic. hm? :)

  • Odpowiedzi 42
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Napisano

Zrob sobie test. Jeden miesiac trzymaj caly czas wlaczony, a w drugim miesiacu wylaczaj jezeli wiesz, ze nie bedziesz go uzywal w przeciagu nadchodzacej godziny. Wyjdzie ci roznica w cenie pradu:) Ja wylaczam z czystej oszczednosci podzespolow i prądu. Watpie by ciagla praca elektroniki wplywala pozytywniej na zywotnosc, niz wylaczanie gdy jej nie uzywamy.

Napisano

Traitor myślałem o tym, ale wydaje mi się, że w miesiącu jest tyle różnych sytuacji, w których też używam prądu (wszystko w domu mam na prąd - nie licząc ogrzewania), że nie wiem czy to będzie miarodajne :) ja nie wyłączam z czystego lenistwa. tzn na noc i idąc do pracy wyłączam, ale poza tym raczej chodzi. jeśli jednak okazałoby się, że mógłbyś coś pooszczędzać na tym, to przestałbym być leniwy :)

 

a może ktoś na forum robił taki test, jak wspomniał Traitor

 

to jest tak jak z tą akcją wyłączania światła na 1 godzinę. chyba raz w roku jest coś takiego, że wszyscy mają wyłączyć światło. plotki chodzą, że to wyłączenie światła na godzinę wcale nie jest oszczędnością faktyczną, a tylko symboliczną.

Napisano

mafida tak też ostatnio robię. JEDNAK po prostu zwyczajnie jestem ciekaw jak to jest z tym wyłączaniem :) nie mam potrzeby oszczędzać na prądzie. tzn - to na pewno dobry nawyk, ale nie robię tego, bo muszę. zżera mnie czysta ciekawość - jak jest lepiej?

Napisano

Gdzieś kiedyś słyszałem, ze komp "nie lubi" być włączany i wyłączany na okrągło - cierpią na tym głowice dysków. Niemniej jednak co jakiś czas warto go zresetować i przeczyścić tym samym RAM.

Napisano

mi sam komp zjadał może 30pln prądu więc oszczędność mała z wyłączania ale i przy puszcze elektromagnetycznej nie bawi mnie siedzieć 12h więc czesto komp jest uśpiony. wstaje szybko i bez problemu - tylko overlock sie resetuje.

Napisano

Zwykle kazdy sprzet ma takze swoje roboczogodziny zywotnosciowe. Jezeli cos dziala na okraglo, bez sensu, to bylo nie bylo, jest to skazywanie na szybsza smierc. Nikt mi nie powie, ze kondensatory na plycie glownej beda dluzej zyly, jezeli beda caly czas na chodzie:) Ja jestem za wylaczaniem. Nie desperackim, ale takim rozsadnym.

 

Prosty przyklad - Zarowka. Jedna palisz caly czas w dzien i w nocy, a druga wlaczasz w razie potrzeby. Zgadnij ktora dluzej pozyje:) Zarowce takze nie sluzy wlaczanie, i wylaczanie, ale nie wplywa to na jej zywotnosc az tak jak praca 24/h.

Napisano

rozumiem o czym mówicie. całe Wasze pisanie skłania mnie do tego, żeby jednak bardziej przemyśleć moje użytkowanie kompa. tym bardziej, że za miesiąc kupuję nowy. warto o nowy sprzęcik zadbać :) nie mniej jednak, jestem ścisłowiec. potrzebuje cyfr :) to, czego szukałem na necie, a czego nie znalazłem to coś w stylu:

 

- komputer podczas godziny pracy zużywa x

- komputer, który jest wyłączony i włączony po godzinie zużywa y

 

wniosek: x > y lub odwrotnie :) chodzi o to, że (jeśli dobrze rozumiem) urządzenia elektryczne na rozruch potrzebują kopa, tzn w chwili uruchomienia przez chwilę zużywają więcej energii niż przy stabilnym działaniu. i to jest ta moja zagwozdka. czy ta energia na rozruch jest większa niż energia, która spokojnie jest zużywana przez np godzinę, albo 30 minut...

 

żebyście mnie źle nie zrozumieli. nie szukam w życiu na gwałt oszczędności. po prostu pytam jak to jest. ale na kwestię żywotności zwrócę uwagę - nie myślałem o tym - błahostka, jednak ważna sprawa.

 

w lodówce świeci się cały czas od kilku lat!

 

lodówka to wyjątek. jej wybaczamy ;)

Napisano (edytowane)

Prosty przyklad - Zarowka. Jedna palisz caly czas w dzien i w nocy, a druga wlaczasz w razie potrzeby. Zgadnij ktora dluzej pozyje:) Zarowce takze nie sluzy wlaczanie, i wylaczanie, ale nie wplywa to na jej zywotnosc az tak jak praca 24/h.

 

Zły przykład. Żarówka ma żarnik, który się z czasem wypala. Elementy elektroniczne takich elementów nie mają. Kondensatorom ciągłe działanie nie przedłuża życia, ale wyłączanie też nie. U mnie w pracy są komputery, które nieprzerwanie działają przez całe lata. 24/7 non stop. Świątek, Piątek i niedziela. I non stop na monitorach wyświetlają praktycznie ten sam obraz, który jest już wypalony na stałe (jak monitor się wyłączy, to obraz nadal widać, bo wypalony), więc ciągła praca, oprócz monitorów, praktycznie nie ma wpływu na żywotność.

 

Co do oszczędności - oszczędzanie prądu (gazu też) wbrew pozorom, i wbrew temu, co trąbią w telewizji, na dłuższą metę obraca się przeciw oszczędzającym. Zdradził mi to inkasent. I jest to logiczne. Energetyka ma założony plan zysków, który MUSI zrealizować. Jak wszyscy zaczną oszczędzać, to energetyce spadną dochody. Co więc zrobi, żeby zrealizować plan? Oczywiście podniesie ceny. Oczywiście w zawoalowany sposób. Jakieś opłaty przesyłowe itp. Jak energetyka sobie założy, że w ciągu roku wyciągnie od każdego gospodarstwa 3 tyś zł, to wyciągnie. I żadne oszczędzanie nie pomoże. A jeszcze się będą cieszyć, bo zrealizują dochody przy niższej sprzedaży. To IM - energetykom - się opłaci, a nie nam - użytkownikom. Taka jest prawda o oszczędzaniu. Oszczędzając, po pewnym czasie mamy zimniej, ciemniej, krócej oglądamy TV itp, a płacimy za to więcej. Ja nigdy na niczym nie oszczędzam, bo nie widzę sensu. Jak włączam komputer rano, to chodzi aż pójdę spać. A na noc wyłączam tylko dlatego, że mi szumi za uszami :) A mam stacjonarny i laptopa. Oba chodza cały czas.

Edytowane przez Ajgor
Napisano

Pobór mocy w spoczynku:

(co prawda test kart graficznych, ale wyniki są miarodajne)

http://www.purepc.pl/karty_graficzne/test_radeon_hd_7990_vs_geforce_gtx_690_vs_geforce_gtx_titan?page=0,16

 

Uśpiony komputer ma pobór mocy rzędu kilku W (5-10?). W zasadzie niewiele się to różni od wyłączonego pc i migających diod na obudowie i monitorze - pewnie coś w okolicach 1-2 W.

 

Jeśli chodzi o zużywanie się sprzętu to możliwe że niektóre podzespoły o których tu mówimy będą żyły dłużej niż my ;) A na pewno nie warto się tym przejmować przy perspektywie niemal przymusowej wymiany komputera co max 5 lat ze względu na wielokrotny wzrost wydajności nowych procesorów, zmiany technologii, itd. Podejrzewam że w najbliższych latach się to nie zmieni.

Napisano

Oj, nie zgodze sie z tym, ze elementy elektroniczne nie maja swojej zywotnosci. Maja jak wszystko inne.

 

Idac tokiem lodowki, mysle, ze swiatowym liderem w oszczedzaniu pradu jest bez watpienia Korea Polnocna, ktora to prad swoim obywatelom wlacza raz dziennie na kilka godzin.

 

Napisano

Elementy elektroniczne nie mają ruchomych części. A prąd im nie szkodzi. W normalnych warunkach mogą chodzić latami non stop. Nic się w nich nie zużywa.

Zresztą. Mam gitarę elektryczną (basową) z 1985 roku i do niej wzmacniacz mniej więcej z tego samego czasu. Chodzą idealnie. Zero zużycia. Nie licząc wyglądu, który wskazuje na zużycie :) Gitara japońska, a wzmacniacz amerykański. W sprzęcie radiowym zużywają się części mechaniczne, a elektronika nie. No chyba, że dostanie wilgoci. Wtedy może się spalić. Ale nie jest to zużycie.

Kiedyś miałem ruski telewizor kolorowy . U mnie grał 9 lat, a później u rodziców kumpla jeszcze z 10 lat. Po tym czasie działał jak nowy, nie licząc bledszego obrazu.

Napisano

No widzisz, piszesz, o rzeczach sprzed lat, a ja pisze o terazniejszosci. Obejrzyj powyzszy link youtube. Normy zywotnosciowe sa caly czas obnizane, tak bysmy coraz wiecej kupowali.

Napisano

Ależ ja znam sprawę lightbulb conspiracy od dawna. Wiem, że produkuje się tak, żeby się psuło. Znam tą historię bardzo dobrze i to od dawna. Ale jednak produkuje się tak, żeby się psuło po gwarancji, czyli te dwa lata sprzęt i tak powinien popracować. A po dwóch latach komputery i tak z reguły nadają się do wymiany, bo robią się przestarzałe :)

Napisano

Jeszcze apropo kondensatorow, to maja to do siebie ze przy pracy w cieplym srodowisku szybciej wysychaja. Im wyzsza temperatura pracy tym szybciej wysychaja. Kolejna rzecza ktora rowniez czesto irytuje to zywotnosc akumulatorkow w aparacie czy telefonie. Tez nie posiadaja elementow mechanicznych, a potrafia padac jak muchy.

 

Oczywiscie, jezeli zakladamy ze sprzet ma sluzyc max 2 lata, to wogole nie ma o czym mowic.

Napisano

nic innego jak zostawiać kompa w stanie hibernacji. straszne konspiracje tutaj wychodzą na wierzch ;) koniec końców dbanie o sprzęt nie jest złym nawykiem, niezależnie od tego czy jest wykonany porządnie czy nie. można założyć, że jak ktoś dba, to potencjalnie posłuży mu dłużej, choć wyjątków pewnie masa.

Napisano

Mówiąc o konspiracjach masz na myśli celowe postarzanie produktu (spisek żarówkowy)? Nie wiedziałeś o tym wcześniej? To wcale nie wychodzi na jaw. To jest zjawisko znane od dawna. Już nawet w szkołach o tym uczą. Zwykłe oszustwo, które jest już tak powszechne, że zostało uznane za normalne zjawisko ekonomiczne.

Napisano

ciężko stwierdzić :) sprawa jest tak oczywista, że spokojnie można do tego dojść samemu. gdzieś mi się tam o uszy takie rzeczy obijają ale przeważnie nie przywiązuję większej wagi, bo ani mi z tym lepiej ani gorzej. ot zjawisko, na które nie mam wpływu. To co napisałeś na temat energetyki to to samo. Nic z tym nie zrobię. Życia mi to nie zmieni, tzn ani też nie przestanę nagle oszczędzać ani też nie zacznę. Zgaduję, że moje postępowanie nie zmieni sytuacji więc raczej będę się trzymał życiowych nawyków. zwracam tylko uwagę, jakie ciekawostki w rozmowie wychodzą :) a z całego wątku na pewno mocniej się przyzwyczaję do usypiania kompa.

Napisano

Ale co testu ile prądu zjada, na allegro kupisz taki miernik za 20-30 zł, podłączysz go do gniazdka, do niego podłączysz komputer i pokaże Ci obciążenie i zużycie. Tylko pamiętaj, że podczas gdy nic nie robisz zużycie będzie na pewno mniejsze.

 

Ale uśpienie i hibernacja to dobry pomysł.

Napisano
ciężko stwierdzić :) sprawa jest tak oczywista, że spokojnie można do tego dojść samemu. gdzieś mi się tam o uszy takie rzeczy obijają ale przeważnie nie przywiązuję większej wagi, bo ani mi z tym lepiej ani gorzej. ot zjawisko, na które nie mam wpływu. To co napisałeś na temat energetyki to to samo. Nic z tym nie zrobię. Życia mi to nie zmieni, tzn ani też nie przestanę nagle oszczędzać ani też nie zacznę. Zgaduję, że moje postępowanie nie zmieni sytuacji więc raczej będę się trzymał życiowych nawyków. zwracam tylko uwagę, jakie ciekawostki w rozmowie wychodzą :) a z całego wątku na pewno mocniej się przyzwyczaję do usypiania kompa.

 

Trafiłeś w sedno. Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nic z tym nie zrobi. W całych tych sprawach (i w oszczędzaniu i w postarzaniu produktu) chodzi tylko o jedno - Ci, którzy mają za dużo kasy, chcą wydoić jeszcze więcej od tych, którzy i tak jej maja za mało. I tak to będzie trwało do czasu, aż ludziom na prawdę zacznie brakować na chleb. I puszczą im nerwy. Wtedy skończy się tak, jak zawsze. Krwawą rewolucją. Wyzysk tak się kończy zawsze. Może to być za 10 lat, a może za 50. Tyle, że dawniej to były zjawiska lokalne. Francja, Rosja itp. A teraz to może być na całym świecie. Bo gospodarka się zglobalizowała. Więc i rewolucja będzie globalna.

Ale to już chyba wykracza daleko poza temat wątku. Więc z mojej strony EOT.

Napisano

adek dzięki. z jednej strony to faktycznie odpowiedziałoby na wiele pytań, ale z drugiej strony jak zmierzę sobie np ile prądu idzie podczas renderów to może obudzić się we mnie jakiś "centuś" i zacznę mniej testować hehe. żartuję. Faktycznie przyjrzę się temu i kto wie - dla zaspokojenia ciekawości.

 

Ajgor obym nie dożył takich czasów, a chciałbym dożyć starości. Póki co jakoś mocno mnie to nie dotyka w życiu, więc niech sobie napychają kieszenie :) a co będzie w przyszłości - czas pokaże.

Napisano

A tak zapytam z drugiej strony. Po co zostawiac wlaczonego kompa jak sie go nie uzywa? Jak wychodze z samochodu to przeciez nie zostawiam go na chodzie, jak wychodze z lazienki to wylanczam swiatlo i tak dalej.

Napisano

Włączenie światła w łazience - sekunda. Odpalenie samochodu - sekunda. Włączenie komputera - kilka minut. Siedzisz w tym czasie i gapisz się bezproduktywnie w ekran. Oto odpowiedź.

Ja wychodząc do miasta też czasem wyłączam. Ale nie zawsze.

Napisano

Ja tam uważam, że jak się nie korzysta, to warto wyłączyć.

Nie obciąża się sieci elektrycznej, prądu nie żre, ale jak nie dla oszczędności, to dla kwestii czysto ekologicznych. Wiem, że ktos napisze, że fakt, że mój komp nie chodzi przez 8 godzin nie sprawi, że Ziemia będzie bardziej zielona, ale jak to mówią...bądź pierwszą zmianą, jaką chcesz zobaczyć na Świecie.

No i reset odświeża kompa, pamięć się czyści, środek stygnie. :]

 

A co do czasu uruchamiania. To pewnie zależ to od organizacja własnej. Dla mnie te parę minut uruchamiania PC, to dobry moment, by zrobić sobie herbatę i zagotować budyń :)

Napisano

przy SSD już nie bardzo jest czas na cokolwiek jak się komp uruchamia parę sekund :) dla mnie sprawa wyłączania/włączania to taki sam nawyk jak gaszenie światła w pomieszczeniu, z którego się wychodzi albo opuszczania deski WC :) albo ma się taki nawyk albo nie. ja nie mam nawyku wyłączania kompa i się nad tym zacząłem zastanawiać - czy nie warto go nabyć. akcja stanie na tym, że w ciągu dnia warto uśpić a na noc wyłączyć. tak też będzie. postanowienie majowe :P

Napisano
Włączenie światła w łazience - sekunda. Odpalenie samochodu - sekunda. Włączenie komputera - kilka minut. Siedzisz w tym czasie i gapisz się bezproduktywnie w ekran. Oto odpowiedź

 

szczerze przyznam ze moje zycie nie toczy sie tak szybko zeby pare minut odpalania sie komputera robilo mi roznice :) W dodatku kiedys trzeba zrobic herbate.

Napisano
Podobnym nawykiem jest srgregacja odpadow. Ja segreguje, a Wy?

 

Ja nie. Z Przedsiębiorstwa oczyszczania miasta dostaliśmy pisma, że kto nie będzie segregował, ten zapłaci więcej, a jak spytaliśmy, kiedy podstawią pojemniki do segregowania, to odpowiedzieli, że nie podstawią, bo nie mają. Czyli każą więcej płacić, ale nie umożliwiają segregacji. Kolejna zwykła ściema mająca na celu wydojenie kasy.

Napisano
Podobnym nawykiem jest srgregacja odpadow. Ja segreguje, a Wy?

Ja jestem przeciwnikiem zaśmiecania głowy takimi procesami. Myślę, ze w ciągu kilku godzin miesięcznie wytwarzam PKB wystarczające do zagospodarowania kwestii segregacji odpadów, w wyniku czego in capita środowisko nic nie traci, a zyskuje gospodarka, która kolejną osobę angażuje do pracy przy takim procesie.

Napisano (edytowane)

No wlasnie, dla niektorych to glupota, rzecz zbedna, jednak dla mnie takie sprawy jak niepotrzebna praca urzadzen gdy ich nie uzywamy, brak segregacji smieci itp, to po prostu ignorancja otaczajacego nas srodowiska w ktorym zyjemy. Mysle, ze kazdy z nas powinien dbac o swoj kawalek podlogi, tym bardziej, ze nic nas to nie kosztuje.

 

Olaf, a rzucasz papierki na ulice zamiast do kosza, by potem ktos mial dodatkowa prace sprzatajac po Tobie? Tak odczytuje to co napisales wyzej.

Edytowane przez Traitor
Napisano

Ja bardzo chętnie bym segregował, bo widzę w tym sens. Ale ci, którzy za to odpowiadają, uniemożliwiają mi to, więc ja za ich interesem latać nie będę. Tradycyjna polska niemoc organizacyjna. Nie chce się załatwić, a jeszcze się kombinuje, jak na tym zarobić. Ot chcieli Polacy kapitalizmu, to go mają. Nie wiem tylko, skąd się bierze mit o tym, że w kapitalizmie wszystko jest lepsze :)

Napisano

Ja jeszcze nie segreguję, bo jeszcze mi koszy oddzielnych nie podstawili, ale w najbliższym czasie będą. I mam zamiar segregować. Co zaś się tyczy prądu i tego, co powiedział inkasent, to po części prawda: elektrownie muszą wiedzieć z góry ile prądu wyprodukować, toteż od firm dystrybuujących go wymagają deklaracji na kilka miechów naprzód. Te zaś w oparciu o statystyki wyliczają indywidualnym odbiorcom wysokość opłat z góry ustaloną na kolejne miesiące. Chcesz, czy nie chcesz - zapłacisz ile trzeba, a za ewentualne nadwyżki - dopłacisz przy wyrównaniu lub podniosą ci opłaty za kolejne pół roku. Niedopłaty w mniemaniu dostawców prądu nie istnieją - wyliczona kwota jest należna jak haracz i tyla.

Nie rozśmieszajcie mnie z tym oszczędzaniem prądu.

Analogicznie - kiedyś pracowałem w sklepie i sprzedawałem okna. Priskas był, by namawiać na drewniane, - bo oddychają. Dla każdego myślącego człowieka jest jasne, że drewno które się impregnuje, maluje, lakieruje i robi wsio, by tylko było dźwiękoszczelne i wodoodporne - oddychać nie ma prawa. A nawet jeśli jakimś cudem przez grubą warstwę drewna i impregnatu przeciśnie się parę atomów powietrza, to oddychaniem tego raczej nie da się nazwać. Innymi słowy otworzenie na całą szerokość i zaraz potem zamknięcie okna jest optymistycznym ekwiwalentem całego bilansu oddychania zamkniętego okna w skali następnych stu lat. Tak więc gdy kiedyś szef na mnie naskoczył, czemu ludziom wywiewam z głowy te absurdy marketingowe, to powiedziałem mu, że przestanę, gdy tylko zadzwoni do stoczni i sprzeda producentom statków oddychające bulaje. Zgrzytnął zębami, zamknął się i więcej do tematu nie wrócił. :)

Napisano

Ajgor, Shogun: Jezeli nie macie takich pojemnikow to wiadomo, jest to uzasadnione. Pytam, bo u nas na osiedlu jest ich sporo od 8 lat, i co widac po pelnych kublach ludzie masowo segreguja.

 

A wracajac do kwestii pradu, to oczywiscie, kazdy dostaje prognozy na pol roku do przodu, jednakze, autentycznie mialem taka sytuacje, gdzie energii zuzylem duzo mniej niz bylo prognozowane, i w kolejnym rozliczeniu polrocznym zostala wyliczona mi nadplata 620zl. Wiec nie do konca zgodze sie z tym, ze oszczedzajac (po prostu jako zwykly, prosty nawyk), nie da sie jednoczesnie zyskac paru zlotych w rozliczeniu za prąd. Ale mysle ze nie tutaj jest meritum calej sprawy. Ja po prostu lepiej sie czuje wiedzac, ze nie zuzywam wiecej energii niz jest mi potrzebna.

Napisano

A w kolejnym półroczu podnieśli Ci po cichu cenę, żeby to wyrównać, ale zrobili to tak, żebyś nie zauważył :) Znaczy się podnieśli wszystkim niby niewiele, ale swoje odrobili. Nie martw się. Przecież nie pozwolą sobie, żeby nie wykonać planu dochodu. Normalna praktyka. Właśnie dlatego nie opłaca się oszczędzać, bo niby Ci zwrócą, ale później podnoszą cenę, żeby odrobić stratę. I ta podwyższona cena już zostaje. Jak później nie uda Ci się zaoszczędzić, to stracisz więcej, niż oszczędziłeś. To sie nazywa plan finansowy, i każda firma to robi.

Shogun a Ty masz szczęście, że Cię szef nie wylał z roboty :) Na własne oczy widziałem, jak w sklepie mięsnym szefowa zwolniła sprzedawczynię za to, że wszystkim sprzedawała dokładnie tyle kiełbasy, ile chcieli. A jej obowiązkiem było niby to "przypadkiem" kroić każdemu o kilka deko więcej. Zrobił się szum wśród klientów, ale dziewczynie to nie pomogło.

Napisano (edytowane)

Ale ja oszczedzam (o ile tak to mozna ująć), nie dla kasy tylko dla swojego dobrego samopoczucia:) To ze mam zwrot to juz skutek uboczny. Czy mi w przyszlosci go spowrotem skrobna, czy nie to juz niespecjalnie mnie rusza.

Edytowane przez Traitor
Napisano

myślę, że takie prognozy są bardziej globalne, więc obok tego, że Traitor zaoszczędził 620 zł reszta osiedla swoje wyrobiła w normie lub ponad, więc może nie było powodów by podnosić cenę. na krótkie dystanse to na prawdę jest oszczędność. segregować nie segreguję po historiach osiedlowych jak to przyjechała "śmieciara" i z wszystkich kontenerów do jednego zrzucili. jak będę miał swoje, duże mieszkanie i będzie w nim miejsce na kilka kubłów - wrócę do rozwarzań o segregacji.

 

Mysle, ze kazdy z nas powinien dbac o swoj kawalek podlogi, tym bardziej, ze nic nas to nie ksoztuje.

 

amen to that!

Napisano

Nawet jak zabierają osobno, nie masz żadnej gwarancji, że później nie wywożą tego na jedno wysypisko. Znając zamiłowanie Polaków do oszustwa i lenistwa wcale by mnie to nie zdziwiło.

Napisano (edytowane)

No ale chlopaki, idac tym tropem, mozna by twierdzic, ze do kazdego dania, w kazdej restauracji kelner/kucharz dolacza soczystego gluta do serwowanego dania.

 

;)

Edytowane przez Traitor
Napisano

gluty trafiają się tylko nieuprzejmym. W Szczecinie to faktycznie trafia na jedno wysypisko niestety.

Teraz w Londynie mam podstawione dziesięć śmietników ale może wystarczyłoby dac coś na plastik, bo to się segreguje łatwo, a taka ilość zniechęca leniwych.

Napisano

Ok, widzę, że kolejny mit jest do obalenia: śmieciarka, a przynajmniej nowoczesna śmieciarka, ma wewnątrz odrębne przegrody na poszczególne typy odpadów. Tak więc co prawda wszystko wpada w jedna dziurę, ale wewnątrz podsuwa się odpowiednia, wskazana przez operatora przegroda, tudzież rękaw do tej przegrody, zależnie od konstrukcji.

Tak wiec segregacja to nie jest bzdurny pomysł, tylko faktycznie ma sens.

 

A co do szansy na utratę pracy, to wówczas miałem już na oku lepszą i mogłem sobie pozwolić, by do tej sprawy podejść na zasadzie "mnie to lotto".

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności