Skocz do zawartości

SebastianSz

Members
  • Liczba zawartości

    714
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    66

Zawartość dodana przez SebastianSz

  1. Kilka kart do Flesh and Blood do nowego dodatku "Bright Lights". Poza tym cisnę gwasze, codziennie jedną pracę z natury maluję. Niedlugo wrzucę tutaj te wiekopomne arcydzieła, jak poskanuję je w końcu 🙂
  2. Kurde, w sumie to nigdy w porno gierki nie grałem, to ma jakiś gameplay czy to wszystko dating simy? 😄
  3. No, w końcu ktoś poleca jakieś gry warte uwagi xD
  4. Próbowałem się wciągnąć, i jakoś nie mogłem, zupełnie nie wiem czemu. Koncept fajny i oryginalny, szczególnie podejście do bycia "tym złym", a niektóre postacie, jak Voices of Nerat, naprawdę bardzo nietypowe i ciekawe, ale totalnie nie chciało mi się grać... Kiedyś spróbuję raz jeszcze może. Jakby zrobili sequel (na co się nie zanosi) to pewnie bym kupił. Co do BG3 to fakt, jedną cutscenkę moja postać spędziła z głową w tyłku illithida xD Przyznam się, że brakuje mi polskiej wersji językowej, bo w Baldursy (i Wiedźminy ofc) zawsze grałem w takiej wersji i jakoś tak mi dziwnie po angielsku 😄
  5. BG3 robił w końcu Larian, więc beczkomancja z DOS2 pewnie też jest OP, ale nie próbowałem 😄 Kingmaker wg mnie dużo gorszy od WotR. Są oczywiście bardzo do siebie podobne, ale generalnie WotR to większy i lepszy Kingmaker. Mi nie podszedł, nostalgia za oryginalnymi Baldursami to zły kierunek, bo chyba żadna z gier, które miały być jak one (Pillars of Eternity, Pathfindery, Divinity Original Sin) niestety nie dają tego samego już 😞 Chlip
  6. Jeśli jakaś mechanika służy faktycznie czemuś, to spoko, ale dokładanie takiego busywork, żeby rozciągnąć grę i chwalić się ile to godzin w niej można spędzić tylko mnie drażni. Rozumiem, że np. sprzęt, który postać ma na sobie może mieć wagę i ograniczać jakieś elementy w ten sposób, ale to, że mogę nieść tylko 5 zbroi płytowych w kieszeni, a nie 50, to chyba z immersją i tak niewiele ma wspólnego xD
  7. IMO się opłaca, jeśli lubisz klimaty Infinity engine to wątpię żebyś nie wyciągnał funu wartego 60 dych, nawet jeśli gierka nie przypadnie w 100% do gustu. Przy okazji - obczaj niektóre mody, szczególnie Toy Box (Toy Box at Pathfinder: Wrath of The Righteous Nexus - Mods and community (nexusmods.com)) Generalnie to taki raczej cheat engine, ale ma też dużo opcji QoL i pozwala zmienić pewne frustrujące elementy designu, jak możliwość powtórzenia lockpickingu czy pozbycie się obciążenia postaci (nie mam pojęcią, czemu developerzy zawsze upierają się na ten element, jak będę miał ochotę układać i sprzątać graty to se w pokoju posprzątam)
  8. Grałem ostatnio jakiś rok temu, a gra wyszła w 2021, więc pewnie większość co mieli spaczować już była wtedy spaczowana, ale na bank były zauważalne bugi, więc zakładałbym, że dalej są. Jakichś gamebreakerów nie pamiętam, tyle dobrego. O kurfa, sprawdziłem na steamie, byłem pewien, że mam max 100h, a tutaj 300h mi pokazuje xD Pewnie większość to było Alt+Tab i oglądanie wspomnianych poradników na YT, no i zaczynałem grę od początku pierdyliard razy. Wracając, mam to samo, ta równowaga między upierdliwością a wyzwaniem jest coraz trudniejsza do odnalezienia w grach. Na niektóre rzeczy szkoda mi już czasu, ale jednocześnie granie w gry, które się same przechodzą też jest bez sensu. JCo do WotR, eśli naprawdę wgryziesz się w tę grę to można się nieźle pobawić w theorycrafting. Tylko pewnie zapomnij wtedy o jakimś RP, bo będziesz grał wieloklasowym demonicznym bardo-paladyno-nekromantą przywołującym gumowe misie i walczącym dwiema tarczami trzymanymi do góry nogami czy coś równie pokrętnego. Pamiętam, że sporym problemem było to, że żeby ataki/czary coś robiły, to musiały przewyższyć odporności potworów, co skutkowało tym, że walka w 90% składała się z "miss, miss, miss, miss, miss, miss, miss, 1, miss, miss, miss itp. itd.". Na niższym poziomie pewnie mniej tego jest, ja grałem na normalnym i czasem wkurzało, na tych wyższych to trzeba naprawdę mieć jakieś zaburzenia, żeby czerpać z tego przyjemność. Ogólnie to gra ma wady, ale można ją polubić, jak dorwiesz na jakiejś obniżce to możesz dać jej szanse. Ja już nie ufam nikomu w kwestii gier, włącznie z samym sobą xD W ostatnich circa 5 latach praktycznie żadna gra "Overwhelmingly Positive" na Steamie (czy ogólnie bardzo dobrze oceniane produkcje), i to z gatunków, które lubię, mi się nie podobały (Divinity Original Sin 2 chociażby). A taki głupi Monster Hunter, który jest niemal dokładnym przeciwieństwem, tego, co lubię w grach, i całkowicie mnie pochłonął, więc sam już nie wiem czym się kierować. Dochodzę do wniosku, że zwyczajnie się starzeję, i to, co oferują gry przestaje być po prostu interesujące bo widziałem to już milion raz i ciężko się zaangażować.
  9. Nie ma odpornych na ciosy, są źle trafieni: ja też zwykle odczekuję z rok czy dwa po premierze z kupnem gier, ale ostatnio miałem straszną fazę na oldschoolowe, drużynowe erpegi i trochę mi się opcje wyczerpały aż tu akurat pojawił się BG3 (wiem, że był od dawna w EA, ale z zasady trzymam się z dala od wczesnego dostępu) i tak to poszło... Nie ma dramatu, nie czuję się orżnięty, ale spodziewałem się więcej po takich zachwytach. Kurde, chyba się nie da 😞 Ale jeśli dobrze pamiętam to można przelecieć pewną nieco niestabilną postać na stole z trupami, to zawsze coś. No i można zostać liczem, samoświadomym rojem morderczych owadów, smokiem albo taką pół-wróżką i mieć słodką mini-smoczycę za kompana, która rośnie razem z tobą. Opcji jest sporo. Już trochę czasu minęło od kiedy mocno grałem w WotR, ale tak z pamięci najpierw to co dobre: - naprawdę czuje się, że możesz na różne sposoby podejść do questów i problemów w grze. Od świętego rycerza aż po murderhobo, nie miałem poczucia, że gra narzuca jakiś konkretny styl (BG3 jednak trochę narzuca bycie tym dobrym) i wszystko jest dozwolone i do czegoś tam prowadzi (a nie tylko wycinasz sobie kontent, raczej idziesz inną ścieżką) Naprawdę udała im się wolność wyboru. - turboilość buildów. To zarówno plus jak i minus, o czym za chwilę. - dość trudna, na plus jak się lubi wyzwania. - w grze masz dodatkową ścieżkę rozwoju, niezależną od klasy postaci i - Mythic Path. Możesz, zależnie od swoich wyborów zostać wspomnianym liczem, demonem, anielskim wojownikiem, przełamującym czwartą ścianę tricksterem i jeszcze kilka fajnych/dziwnych opcji. Mocno zmienia gameplay, masz unikatowe questy i teoretycznie każda klasa może wybrać każdy Mythic Path i powinno działać, ale jednak wiadomo, że Trickster lepiej uzupełni rogue'a, Lich jakiegoś maga, a Angel to raczej melee. Ale można pokombinować i można też olać to i zostać Legend, czyli zwykłym ludziem . - ogólnie to taki Baldur's Gate 2 na sterydach. Minusy: - w grze jest segment taki trochę jak Heroes of Might and Magic, tylko, że... no, taki se. Fabularnie jesteś przywódcą krucjaty przeciwko demonom i musisz budować jednostki, rekrutować dowódców, walczyć bitwy w stylu HoMM itd. Na papierze spoko, w praktyce bardziej upierdliwe dla mnie. Twórcy gier dali opcję olania tego segmentu (można wyłączyć w opcjach), co już samo w sobie świadczy trochę o tym elemencie gry, ALE! niektóre mythic paths (na pewno Lich) mają questy powiązane z tym segmentem gry i sie wykrzaczają, jeśli weźmie się auto-crusade. Może spatchowali, ale wątpię. Można, jeśli dobrze pamiętam, osobny poziom trudności ustawić dla krucjaty i polecam najniższy. - mnogość wyboru. Ciężko w tą grę grać bez uprzedniego spędzenia iluś godzin na oglądaniu/czytaniu poradników. Gra daje sporo możliwości wyboru, ale jeden zły wybór na początku i okazuje się, że 30 godzin gry poźniej już nie możesz czegoś zrobić, bo jakiś totalnie nieistotny element, jakaś jedna linijka dialogu, okazały się jednak bardzo istotne. Gra ma też trudną dość walkę, BG3 jest bardzo łatwy w porównaniu, i generalnie trzeba mieć dośc przemyślany build, żeby podołać większości wyzwań. A ras, klas, podklas, featów itp. jest niemożliwie dużo i BARDZO łatwo zepsuć postać. Ogólnie wiele elementów wymaga po prostu mocnego metagamingu i to mnie najbardziej wkurzało, bo ja chcę grać w grę, a nie oglądać filmiki na YT o grze albo czytać Fextralife, ale bez tego to z frustracji osiwieć można w tej grze. - zagadki logiczne i środowiskowe. Jest ich sporo, różnych puzzles co to trzeba jakieś tabliczki przesuwać i inne duperele. Jest jedna lokacja, gdzie po paru godzinach upierdliwych zagadek jedna po drugiej postanowiłem obejrzeć poradnik i dowiedziałem się z niego, że czeka mnie jeszcze z dobre 10 godzin ciurkiem tych zagadek... Nawet się nie załamałem, parsknąłem śmiechem i olałem questa, nie do ukończenia jak się nie jest masochistą. Jedna lokacja (całe miasto) w grze jest taka, że zmienia się zależnie od ustawienia kamery i trzeba w kółko nią kręcić, żeby się most ustawił odpowiednio czy inne przejście otworzyło... fajne, przez pierwsze 5 minut, później tylko kurwica. - są rzeczy time-sensitive i odpowyczwanie i upływ czasu mają wpływ na to co się dzieje - ogólnie gra ma dużo takich dziwnych pomysłów, gdzie twórcy bardzo chcieli być kreatywni i często wychodzi to tak średnio, bym powiedział. - jest ruska. To jedna z tych gier nie dla wszystkich, jak nie przeszkadzają ci jej wady, albo wręcz dodają uroku (coś jak z Monster Hunterem i jego dziwnościami) to naprawdę można się bawić setki godzin. Ma bardzo duży replay value, dużo naprawdę zróżnicowanych ścieżek (jedno z zakończeń, to właściwe swoją drogą, jest absurdalnie wręcz ukryte i bez guide'a nie masz szans). Tak, to jest dziwne w MH, chyba japońce mają inne podejście do zwierząt xD Ale mechanicznie sama gra jest nieziemska, dałbym jej drugą szansę. Po prostu pomyśl, że to odstrzał zwierząt, żeby populację kontrolować i choroby się nie przenosiły czy coś 😜 To zdanie dość dobrze oddaje tą grę xD
  10. Poddałem się hypowi nowego Baldursa i trochę żałuję. Gadki, że niby w końcu dokończony produkt, a nie to co zawsze, to między bajki można włożyć. Akt I jest OK, bo był od 3 lat we wczesnym dostępie to jakoś go dopracowali i pewnie większość recenzji opiera się na tych pierwszych nastu godzinach gry, ale dalej to trochę bieda na odpierdol. Ciężko mi to jakoś w skrócie opisać, ale od 2 aktu mam wrażenie, że gram w jakąś betę, albo early access. Porównując z Pathfinder: Wrath of the Righteous, chyba najbliższym konkurentem dla BG3, to przy całej mojej niechęci do WoTR, jest to lepsza gra. Więcej możliwości rozwiązywania questów, naprawdę zróżnicowane ścieżki (w BG3 granie złym praktycznie nie ma sensu i wycina się połowę gry), choć czasem przerost ambicji w WoTR też potrafi wkurzać, szczególnie takimi durnymi pomysłami twórców jak krucjata a'la Herosi z wisha... Do tego oczywiście z oryginalnymi Baldursami nie ma za wiele wspólnego. To zrozumiałe, ciężko, żeby twórcy robili grę wyłącznie pod fanów znających fabułę starych gier sprzed ponad 20 lat, ale równie dobrze mogliby to nazwać Divinity Original Sin 3 i różnicy nie byłoby widać. Na plus za to głosy, naprawdę spoko słucha się dialogów, nawet nie przeklikiwałem... zbyt często. Jak ktoś się zastanawia nad kupnem BG3 to polecałbym poczekać aż wydadzą jakąś Definitive Edition za jakiś czas bo wbrew zachwytom bugów jest sporo. Nie jest to tragiczna gra i może się podobać, nawet bardzo, szczególnie na początku, ale daleko mu do gry dekady czy jakiejś rewolucji. BLASPHEMY! Przecież trzeba te potwory zabijać bo ekologia i gildia i w ogóle coś, a do tego to złe potwory są i bardzo niedobra jest, kiedy nie są zabite, czego nie kumasz? 😛 A tak serio, IMO najlepszy system walki, bijący na głowę Soulsy czy podobne, z wyjątkiem może Nioh 2. Fabuła to trochę jak pierwsze Pokemony na GameBoya czy Super Mario Bros: lekki pretekst do gameplayu i nie ma ani większego sensu ani znaczenia. Ale zgadzam się, największym potworem w Monster Hunterze jest gracz xD
  11. Niestety ze zdjęcia, ale bez żadnych gridów czy coś. Prawilnie z obserwacji, mierząc proporcje kciukiem+ołówkiem itp. Takie studia staram się jak najbliżej do pracy z natury robić. Jak się rozkręcę i jakiś workflow w olejnych wypracuję (bo póki co to jadę głównie na doświadczeniu z digitalu) to postaram się modela jakiegoś dorwać. Oczywiście! Tylko ciężko było patrzeć się na swoje plecy jednocześnie malując, ale dla chcącego nic trudnego 😛
  12. Żeby się nie rozdrabniać to od razu dwa akty w jednym czyli baba z chłopem xD Mam jeszcze postać w sukni i jeden obrazeczek fantasy, wrzucę jak zdjęcia porobię. Format 50x60cm, olej na płótnie (tablica malarska) jakby się kto pytał. Mam też lepszy aparat i lepiej oddaje to jak w realu kolory wyglądają, ale fotograf ze mnie i tak marny 😕
  13. Nic specjalnego do dodania nie mam, trzymam kciuki, że jakoś pokonasz wypalenie i dół po AI. Jak znajdziesz na to jakiś działający sposób to daj znać, bo też szukam 😛
  14. Olejne się robią, a w miedzyczasie to niedługo wychodzi nowy dodatek zatytułowany "Dusk till Dawn" do karcianki "Flesh and Blood" do której namalowałem kilka kart 🙂 Ogólnie to super się z nimi (Legend Story Studios) wspópracowało, kontaktowi, na luzie, kasa spoko i na czas, chętnie bym non-stop coś dla nich robił xD Beaming Bravado: Shroud of Darkness: Grasp of Darkness: Dance of Darkness:
  15. Memy memami, ale głowa do góry, i tak nas wszystkich AI wygryzie xD Znasz się na samolotach i umiesz w 3D, może np. spróbować wyspecjalizować się w designie statków powietrznych? Do tego potrzebna jest wiedza techniczna i znajomość różnych nieoczywistych detali żeby to było jakoś wiarygodne, a sporo ludzi od designu pewnie ma tutaj braki, bo skupiają się bardzo na stronie czysto artystycznej. Są ludzie, którzy robią tylko samochody albo tylko mechy i jakoś chyba im się kręci, trzeba grać na swoje mocne strony.
  16. Kurde, może faktycznie spróbować. Jeszcze się jakoś przywiązuję do tych prac bo to pierwsze większe projekty niż pejzaże czy małe martwe natury i tak mi szkoda zepsuć xD Liczę, że jak urośnie liczba prac to będę odważniejszy.
  17. Olejna ilustracja part 2. Pierwotnie zamierzałem coś z elementami sci-fi, ale stanęło na tym, że smoki + cyborgowe ogry + miasto scifi będzie takim miszmaszem, że nikt nie będzie wiedział o co chodzi, więc zrobiłem normalne fantasy. Wszystko postanowiłem zrobić ręcznie, od konceptów, przez siatkę do perspektywy, szkice, podrysy, studia etc. Wziąłem też większy format, 50x60cm. Szkic: Miał być zbalzowany smok na podwyższeniu ze schodami, co sobie coś tam skubie do żarcia, jacyś strażnicy i coś blisko na pierwszym planie. Pierwotnie miał być ktoś, kto podchodzi jakby na audiencję, ale były z tym 2 problemy: 1. niezbyt klarowne co się dzieje 2. ponieważ ogry miały być wysokie, to niższa postać wyglądała IMO jakby mi się perspektywa rozjechała i zaburzała wysokość postaci. Zmieniłem więc na ogra z miłym wyrazem twarzy. Najpierw siateczka do perspektywy. Jeszcze na tym etapie miały być wieżowce, ale jak wspomniałem zrezygnowałem potem na korzysć chmurek i miasteczka fantasy: Bardziej wykończony podrys: Finalne ołówki spsikane fiksatywą Podrys jest, teraz kolory. Najpierw studia: Numer 2 zdecydowanie lepszy IMO więc stanęło na nim. Parę studiów zanim się zabiorę za całość: Eksperymentowałem ze złotymi rogami, ale chyba za wysokie progi jeszcze dla mnie, więc zrezygnowałem z tego pomysłu. Poadmalunek: Chmury na pierwszy ogień poszły: Miasteczko i początek smoka: Smok dalej: Ogry: No efekt końcowy, ta-daa: Mój setup xD W tle wydruk mojej starej pracy, który zrobiłem jako prezent dla dziadków. Myslę, żeby kiedyś machnąć go w wersji olejnej. Przy okazji przeprowadzki znalazłem mój pierwszy ever "obraz" namalowany tradycyjnymi mediami w kwietniu 2016 (już wtedy dużo rysowałem i odrobinę malowałem digitalowo) i zrobiłem małe porównanie: Jak na pierwszą taką prawilną, zaprojektowaną i wymyśloną ilustrację fantasy olejnymi to myślę, że wyszło spoko, jestem z chmur chyba najbardziej zadowolony. Co do wad to moim zdaniem brakuje harmonii kolorów, następnym razem postaram się ograniczyć paletę, żeby nie było, że jedno niebieskie, inne czerwone, inne zielone, jak kurde z kolorowanki dla dzieci. To pewnie wady przywyczajenia z digitalu, gdzie zawsze można na koniec pieprznać parę overlayów i wszystko ładnie spiąć kolorystycznie. Mógłbym poczekać aż wyschnie i dać jakieś laserunki, ale boję się, że spieprzę, więc odpuszczam. Poza tym ogr na pierwszym planie zbyt wsciekle niebieski, ten błękit ftalowy był chyba błędem... Inna sprawa to takise design postaci, ale to inna kwestia, niekoniecznie związana z olejnymi 😛 I to tyle, biorę się za kolejną 🙂
  18. Jeszcze można by coś dorzucić moim zdaniem: xD
  19. Już nie będę dłubał, biorę się za następną. Ja siebie znam, jak zacznę znowu grzebać i poprawiać to nigdy nie skończę i coś innego spieprzę jeszcze przy okazji xD Ale będę miał na uwadze, że unikać takiego zlewania na przyszłość. Raczej unikam tematu i generalnie o nim nie pamiętam, ale czasem taki wyrzut defetyzmu z dupy mnie ogarnia. Na Twittera nie wchodzę, a IG mi zbanowali nie wiem za co o_O Social media to shit, liczę na to, że kiedyś nie będę musiał się już do nich zbliżać 😄
  20. W sumie to koło tygodnia, ale bardzo się ociągałem i tak zabierałem się do roboty jak sójka za morze. Roboczogodzin to pewnie kilkanaście, jakbym się uparł to 2-3 dni by wystarczyły. Sporo czasu jeszcze tracę na nieefektywne mieszanie kolorów i ogólny brak pewności czy dobrze robię, powinno z czasem się poprawić w tej sferze. Do tej pory malowałem wyłącznie pejzaże i martwe natury (może jeszcze garstkę portretów w ciągu kilku lat namalowałem), więc nie mam jeszcze spójnej metodologii malowania bardziej skomplikowanych rzeczy. Natomiast pod pewnymi względami jest łatwiej/szybciej niż w digitalu - w digitalu zawsze mam w tyle głowy, że można to namalować szybciej, jakimś lepszym brushem, jakiś filtr walnąć, photbash czy inny Photoshopowy trik, który przyspieszy pracę, albo doda jej realizmu albo fajności. Strasznie to obciążające jest i na dłuższą metę męczące. Tutaj jest tylko farba i liczy się dobra iluzja rzeczy, a nie dosłowne ich namalowanie, bo się nie da (przynajmniej nie alla prima i nie w takim tempie). Więc zamiast kminić "jak namalować np. skórę" myślałem raczej "jak zrobić, żeby farba przekonująco udawała skórę". Niby mała różnica, ale często właśnie takim myśleniem udawało mi się zrobić kilkoma pociągnięciami pędzla, to co dziubdziałbym 2-3 godziny w Photoshopie. Nie mam jeszcze jakichś swoich shorthandów na malowanie różnych elementów czy materiałów, ale liczę że z czasem wypracuję i będzie szło sprawniej.
  21. Też mi się podoba, lubię takie luźne prace bez spiny, ale jednak wykończyć też czasem trzeba umieć 🙂 Mój tok myślenia jest taki: to kwestia czasu, kiedy wady AI w stylu koślawych rąk zostaną dopracowane i zwyczajnie będzie się dało wygenerować obraz w 100% nadający się na dowolny produkt AAA. Pomijając kwestie praw autorskich, IP, plagiatów itp, to właśnie ten element fajności związany z tym, że praca jest unikatowa i ma ten ludzki element będzie tym istotniejsza, coś jak domowe jedzenie w dobie McDonalda. A już bardziej ludzko niż ręczne namalowanie czegoś już się nie da chyba. Ilustracja ma przyciągać, taki Magic obiektywnie rzecz biorąc byłby tą samą grą bez żadnych ilustracji, ale jednak to te obrazki w dużej mierze przyciągały ludzi. A jak nie, to cóż, nasra się na płótno, powie, że sztuka i fantastyliony monet same spłyną 😛
  22. Po ciężkiej depresji pewnych rozkminach związanych z AI i jak będzie się to rozwijać postanowiłem pierdolnąć to wszystko i wyjechać w Bieszczady pójść w przeciwnym kierunku, przycisnąć bardziej tradycyjne media i doszlifować oldchoolowe robienie ilustracji 🙂 Nie wiem czy to lepsze wyjście, ale wychodzę z założenia, że jednak fizyczne media mają w sobie "To Coś®", czego digitalowi brakuje i AI będzie ciężko na tym polu konkurować, a w najgorszym wypadku malowanie olejami to bardzo dobre ćwiczenie, więc jeśli to nie wypali to przynajmniej sobie poćwiczę. No i przeprowadziłem się i mam miejsce na zrobienie atelier, więc czemu nie :] Generalnie celuję w coś w stylu starej gwardii ilustratorów do Magica - Greg Manchess, Donato Giancola, Jeff Miracola czy z nowszych Kai Carpenter czy Ryan Pancoast. Dość wysoko, ale liczę, że doświadczenie z digitalu będzie pomocne. To jedziemy. Na pierwszy ogień wziąłem postać, klasyk, żeby nie wkopać się w jakieś tęgie perspektywy czy inne technikalia. Efekt końcowy: Proces: 1. Najpierw rysuneczek 2. Poszprejowany fiksatywą i dalej podmalunek 3. Teraz małe studium kolorów. Generalnie nie lubię skomplikowanych narzędzi, więc maluję praktycznie zawsze tą samą paletą - 3 kolory, po 2 warianty ciepły/zimny na każdy, (żółcień kadmowa cytrynowa, ż. k. jasna, czerwień kadmowa medium, karmazyn alizarynowy (uwielbiam tę nazwę;P), ultramaryna głęboka i błękit ftalowy zielony + biel tytanowa i surowa umbra do szkicu/podmalunku (albo jakiś inny brąz co mam pod ręką). 3a. Szkic 3b. Kolory 4. No i malujemy: Setup trochę na partyzanta, ale dopiero się zadomawiam. Po prawej pomniejsze studia jakie machnąłem zanim zabrałem się w ogóle za całośc (kielon robił za miarkę do medium, nie do topienia frustracji:P): Zdjęcia komórką robione, więc bez szału. Starałem się zamazać bajzel i prywatne rzeczy w tle, mam nadzieję, że nie odbijam się gdzieś w białych gaciach a'la Walter White 😛 Następne planuję coś z jakimś potworem i odrobiną perspektywy, może Shadowrunowy smok z cyberpunkowym miastem w tle czy coś w ten deseń.
  23. Próbuję napisać swoją historię do komiksu (idzie jak krew z nosa) i jedna z postaci tak wygląda. Wrzucam ją tu i tam w różnych pracach, żeby było ciekawiej. Poza tym lubię ten motyw, zawsze przykuwa uwagę i sugeruje jakieś backstory, prawie każdy się o te blizny pyta 🙂 A, i jeszcze speed portrecik, żeby aż tak nie offtopować we własnym wątku 😛
  24. Przy przeprowadzce wygrzebałem kilka reprodukcji prac Haddona Sundbloma i tak mnie naszło na jakiś pinup. IMO takese wyszło, ale chociaż poćwiczyłem trochę malarski brushwork :]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności