jamnique

Były już biurka, pupile, treningi grafika, teraz diety i medycyna XD I to jest to za co kocham to forum! To i ja się wypowiem 😛 Lekarz jak każdy specjalista - jeden dobry, drugi słaby. Akurat całe życie spotykam się z rażącą niekompetencją lekarzy, co sporo mnie kosztowało zdrowotnie, a mogło jeszcze więcej gdybym nadal ślepo wierzył w każdą poradę. Jest taka stara, dobra i nieco zapomniana praktyka - konsylium. Bierze się 2-3 lekarzy i każe im się walczyć ze sobą 😛 Po jakimś czasie rodzi się zwycięska diagnoza. Zwłaszcza jak ma się wątpliwości albo sprawa jest poważna, warto chociaż zasięgnąć drugiej opinii. Można wtedy na przykład uniknąc wykonania biopsji w celu zdiagnozowania czegoś, co można zbadać testem z krwi za 10 zł (true story), albo wzięcia leków które powodują śmierć w połączeniu z innymi lekami jakie już się bierze. Znajomy ordynator powiedział mi kiedyś że w jego pokoleniu jest pełno lekarzy którzy skończyli się uczyć na studiach i potem już nigdy nie czuli potrzeby nadążenia za postępem medycyny. Bardzo to widać. Medycyna też medycynie nierówna - są gałęzie medycyny gdzie wiedza jest oparta o twarde dane, są takie gdzie o dobre dane bardzo trudno i co za tym idzie skuteczność leczenia bardzo niska. Mówiło się kiedyś że dermatologia to uboga krewna medycyny. Dietetyka to uboga krewna dermatologii 😛 P.S. Mam w rodzinie osobę która zajmuje się zawodowo odbieraniem licencji niekompetentnym lekarzom. Pracy jej nie brakuje.

Mniej niż te 40 zł miałem po 5 latach pracy w pewnej dużej polskiej firmie 😉 Myślę że jak się jest świeżo po liceum czy po studiach i chce się zacząć przygodę w branży to te 3000 dla juniora to całkiem niezła kasa. Uczysz się i jeszcze za to płacą - bdb. Oczywiście zakładjąc że tak to wygląda i nie trwa 3 lata 😛

Dla mnie kluczem do tego żeby być zadowolonym z pracy / firmy jest po pierwsze szanować się i nie dać sobą pomiatać za pieniądze (zero tolerancji dla mobbingu i chamstwa), po drugie znać realia rynku i wartość swojej pracy, a z tym jest teraz znacznie lepiej niż było, ale nadal różnie. Jak zaczynałem graniczyło z niemożliwością dowiedzenie się ile za robotę biorą inni ludzie i dlaczego, nie mówiąc już o tym ile podzlecającemu płaci klient. Więc nigdy się nie wiedziało jaki kawałek ciasta się dostaje i czy taki sam jak koledzy po fachu czy 10x mniejszy. Jak ktoś chce zostać kafelkarzem to na dzień dobry wie jakich zarobków może oczekiwać. To jest bardzo ważne, bo koniec końców sprzedajemy za pieniądze swój czas czyli swoje życie. Świadomośc realiów ogranicza też dumping na rynku, co jest dobre dla wszystkich.

Jasne, sytuacje są różne. Znam ludzi którzy strasznie się męczą w czyjejś firmie, znam ludzi którzy się strasznie męczą w swojej firmie czy na frilansie. Robiłem i jedno i drugie 🙂 Chodziło mi bardziej o to żeby wspomnieć o drugiej stronie medalu. Ludzie czasem myślą kategoriami zły etat = zły szef, ucisk, wyzysk i mobbing, kiepskie zarobki, a ten freelance ... freedom! I praca z plaży na Hawajach. A wcale niekoniecznie tak musi być. Mało znam ludzi którzy dobrnęli do takiego etapu żeby sobie wybierać klientów. Za to trochę takich którzy często rozpaczliwie szukają jakiejkolwiek roboty żeby utrzymać firmę / siebie przy życiu. No to wtedy zdecydowanie, klient nasz pan. Jaki by nie był.

Zupełnie inne kontakty z ludźmi masz w życiu pracując na etacie i na frilansie. Na etacie jesteś częścią zespołu ludzi, którzy są kolegami, czasami zostają przyjaciółmi. Jak firma jest normalna to jesteś traktowany uczciwie i uprzejmie, jak każda inna osoba w zespole. Frilansując masz głównie kontakt z klientami którzy marudzą, próbują uniknąć odpowiedzialności za głupie decyzje, zwalają winę na Ciebie, chcą coś za darmo, próbują się wyżywać bo mieli ciężki dzień albo są nauczeni że wszyscy u nich w firmie są na ich komendę. Na etacie klienci nie piszą do mnie bezpośrednio, dostaję sam przefiltrowany przez innych konkret. Zero chamstwa i głupich emocji. Płatności są też zawsze na czas, nie po 3 miesiącach albo "jak nasz klient zapłaci". W polskim światku okołofilmowym zdarza się że o pieniądze trzeba się ostro sądzić i czasami poczekać dwa-trzy lata. Na etacie nikt nie oczekuje że coś będzie "na ASAPie" jak wyśle poprawki w piątek o 18:00 😛 Jako frilanser i tak nie dostaniesz za projekt kwoty jaką dostałaby duża firma, więc za kasę bliską wypłaty pracownika robisz za nagabywacza, sprzedawcę, managera projektu, account managera, dział prawny, IT i na końcu zostaje trochę czasu żeby popracować 😛 Do tego bierzesz odpowiedzialność prawną za cały projekt, cokolwiek pójdzie nie tak z przyczyn niezależnych od Ciebie i płacisz karę umowną. Dla mnie to brzmi jak więzienie, w którym siedzisz i jeszcze musisz po godzinach robić za klawisza 😛

Też absolutnie nie namawiam jak nie ma autentycznej potrzeby

A propos świateł vs HDRI, w HDRLS można też oprócz mapki robić Area Lighty, np kiedy potrzebne są animowane światła, albo właśnie większa kontrola.

Tzn. wiesz, do 1 maja możesz kupić za £95 na rok. Może nie tanio ale taniej niż Netflix 😛 Pytanie czy się przyda na tyle żeby brać.

Właśnie coś podnoszą. Wydaje mi się że jak nie robisz scenek produktowych czy jakichś swoich prac ze stylizowanym oświetleniem to nie ma co brać. W tej chwili w normalnej pracy nie stosuje się dziesiątek świateł więc ustawienie tych kilku które są nie kosztuje wiele wysiłku.

Hej, właśnie sobie znowu wziąłem Indie. Nie chwaląc się byłem tą osobą która przekonała Marka do tego żeby w ogóle wprowadził licencje Indie 😛 Nie jestem power userem więc nie opowiem Ci dogłębnie o zaletach. Musiałby się wypowiedzieć jakiś mistrz z Ars Thanea. W skrócie tylko powiem że pracuje się z tym bardzo przyjemnie. Świecisz sobie klikając na modelu gdzie chcesz mieć bliki, update w programie 3d w którym pracujesz przez bridge jest natychmiastowy. Jeśli korzystasz z Cinemy to tam zdaje się jest tańsza (i dobrze zintegrowana) alternatywa. W Solarisie Houdiniego też jest coś podobnego (ale jeszcze nie testowałem). Jedno czego nie będą miały podobne rozwiązania oparte na skryptach (ale co zdaje się ma plugin Cinemowy) to cała biblioteka HDRi ze zdjęciami świateł, dzięki której światła poza podstawowymi parametrami mają dodatkowy charakter. Jeszcze jedna zaleta to że ustawiasz sobie światło i potem możesz mieć ten sam setup niezależnie od renderera - przeklejasz sobie HDRKę i masz 1:1. Na pytanie czy się (Tobie) opłaca musisz sobie odpowiedzieć już sam 😛

W pierwszym momencie pomyślałem że pani Krysia to jaszczurka.

No proszę, jest myszka, jest kotek, szafa gra 😄

Czekam tylko na tapicerską technologię Harkonnenów żeby wznieść się w przestworza.

Mówisz masz 😛 Do tego prosto z fotoziemniaka. Klawiatura na kolana, myszka na podłokietniku, słuchawki BT na uszy i jazda. Polecam wszystkim kolegom 100kg+

Fajny wątek! Też coś wrzucę jak posprzątam XD

To już wyższy level, gratulacje 😄

XD to samo 😄 Ale bardzo fajna jest opcja żeby sobie wstać na te 30-40 min kilka razy dziennie, rozprostować nogi, pobujać się jak już tyłek boli od siedzenia. Stanie w pracy godzinami może zdrowe nie jest, ale wielogodzinne siedzenie bez przerwy również. Drugą zaletą o której mało kto pisze jest to że można sobie ustawić blat na idealnej wysokości, co bardzo zwiększa komfort pracy.

Jestem na kilku tętniących życiem kanałach discordowych poświęconych Houdiniemu. Ilość treści przy jednoczesnym braku hierarchii informacji jest tak przytłaczająca, że mi się odechciało. Ludzie wrzucają prawdziwe perełki, one toną w kilometrach pogaduch, przeplatają się nawzajem, ciężko za tym nadążyć a co dopiero odgrzebać po kilku dniach. Tymczasem stareńki Odforce jest i przez lata jeszcze będzie kopalnią wiedzy. Fajnie by było mieć szybkość i ilość reakcji (użytkowników) i wygodę Discorda, ale strukturę forum 😛 I tutaj chciałem wspomnieć o rozwiązaniu które widziałem na jednym z kanałów Discorda - ludzie doceniają szczególnie cenne posty, zbierze się dość gwiazdek i dany post ląduje na specjalnym forum, dalej można go edytować w razie potrzeby. W ten sposób pogaduchy w większości zostają na discordzie, a esencja ląduje w odchudzonym wątku. Z tym że dla mnie właśnie fajnie że pogaduchy są tutaj. Sam się rzadko udzielam ale czytam codziennie 😉 Pozdro dla innych dinoużytkowników.

Kumpel spytał mnie dzisiaj ile w Polsce kosztuje sekunda animacji typu wizka exterior plus przejazd kamery. Bez detalu, bez postaci, nieruchome roślinki. Dacie radę podać jakieś sensowne widełki? Kompletnie nie mam pojęcia jak to wygląda z wizkami. Znając inne jego realizacje to pewnie wymagany jest taki średni poziom. Wiem, głupie pytanie, ale liczę na mądrą odpowiedź 😉

Ale to ładne. Gratuluję, świetna robota.

Rzadko się tu udzielam ale nie wyobrażam sobie dnia bez wchodzenia na maxa. Wielkie dzięki za to że poświęcacie swój czas i kasę żeby forum dalej żyło. Co do finansowania, może po prostu trzeba raz do roku zrobić dobrowolną zbiórkę, wzorem Wikipedii?

Gratuluję reela :)

A jak tam Cinebench R20?

Jak feniks z popiołów 😉 Nie wyobrażam sobie dnia bez zaglądania na max3d.pl więc gorąco kibicuję.