Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 10,8k
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Napisano (edytowane)

W Akademiku Medyka w Krakowie ludzie sobie normalnie chlali w pokoju, impreza, jest gites.

W pewnym momencie ktoś już nieźle naprany mówi tak: Ej, a ciekawe czy taka żarówka to się do ust zmieści?.

No i nie zastanawiając się długo wsadza sobie do gęby. Zmieściła się, ledwo ledwo, ale siedzi.

Ludzie się śmieją, że fajnie itp. Ale w pewnym momencie koleś zaczyna robić jakieś rozpaczliwe gesty i macha, że nie może wyjąć.

Ludzie się z niego śmieją, że niby sobie jaja robi, bo jak włożył to i musi wyjąć!

Ale gościu widać mocuję się z tą żarówką już dłuższy czas i coraz poważniej to wygląda

Strach w oczach, szczękościsk z nerwów no i nie wyjmie. Zbić żarówki nie można,

bo wiadomo próżnia to mu szkło poharata całe podniebienie i gardło.

Nie ma rady - jedziemy do lekarza. Zadzwonili po taxi, podjechała, wsiadają.

Taksówkarz jak gościa zobaczył to się zaczyna śmiać, no bo koleś z żarówką w ryju to niecodzienny widok,

ale nic jadą do szpitala i w tym czasie ten drugi koleś opowiada taxówkarzowi co się stało. Gościu też nie wierzy,

bo przecież "jak się da włożyć to się też da wyjąć!". No nic. Dojechali, zapłacili taksiarzowi i do lekarz.

Lekarz też się ubrechtał, że czego to te studenty nie wymyślą po pijaku. Obejrzał go i mówi,

że niestety trzeba mu "poszerzyć uśmiech" skalpelem.

Zoperował, zaszył, koleś wyjął żarówkę. LUZ. Wracają, wchodzą do pokoju, a tam ... siedzi drugi koleś z żarówką w gębie

Nie wierzył, że się nie da wyjąć Jak zobaczył tego ze szwami to obrazu mina mu zrzedła.

No to nic, jadą do tego samego szpitala z gościem. Zabrał ich jakiś inny taksówkarz.

Dojeżdżają, a tu lekarz jak ich zobaczył to mało się nie poryczał ze śmiechu..

ledwo stojąc na nogach odsłania parawan, a tam siedzi... taksówkarz nr. 1 z ...ŻARÓWKĄ W USTACH.

 

-----------------------------------------------------------------------------------------

 

Cytat z cudzej wypowiedzi:

Historia z Krakowa jak bylismy na wycieczce:

W poblizu rynku idzie sobie dresik, łysy, karku, łancuch faluje, jasnobłękitna bluza z kapturem, jakies szelesty i szedl z dziewczyna, a wlasciwie ja ciagnal za soba i podszarpywal z wielka gracja...

Nagle zatrzymal sie, obrocil szarpnieciem dziewczyne w swoim kierunku i wydarł się do niej:

-Stój [przekleństwo pięcioliterowe]!!!... kwiata ci kupie...!

 

i kupil jej różyczke :D:D:D:D:D:D

Edytowane przez Shogun 3D
  • Like 1
Napisano (edytowane)

 

2,31 AdamS :D

 

 

3 kawaly lotnicze:

 

________________________________________________________________________

Leci sobie samolot, w kabinie siedzi kapitan, nagle przybiega stewardesa i

mówi:

- Pppanie kkkapitanie sa... samolot ssię ppali!

- To idź to powiedzieć pasażerom!

- A... ale ja nnie mo... mogę bbo kkkiedy się de... de... denerwuję to się ją...

jąkam.

- A kiedy się nie jąkasz?

- Kie... kkiedy śpie... śpiewam.

- To idź im zaśpiewaj, że samolot się pali.

Stewardesa wyszła więc do pasażerów i zaczyna śpiewać:

- Palimy się!

A pasażerowie:

- Sialalala! \o/

 

________________________________________________________________________

Samolot. Katastrofa nieunikniona. Pilot każe stewardessie przekazać

info pasażerom, ale delikatnie, żeby nie wywołać paniki.

 

Stewardessa wychodzi na pokład i woła:

 

- Czy wszyscy mają paszporty?

- Taaak! - odpowiadają ludzie.

- Świetnie. Wyciągamy paszporty i machamy nimi nad głową!...

 

Ludzie machają wesoło.

 

- Doskonale. A teraz zwijamy paszporty w ruloniki, ciasno,

ciaśniutko...

 

Ludzie zwijają.

 

- Brawo! A teraz, proszę bardzo, każdy wsadza sobie rulonik

głęboko w d..., żeby ratownicy nie mieli potem problemów

z identyfikacją ciał...

 

________________________________________________________________________

Podczas lotu w pewnym momencie kapitan ogłasza, że nastąpiła awaria

jednego z czterech silników i żeby się nic nie obawiać, bo jedynie

podróż wydłuży się o 2 godziny. Za jakiś czas znowu komunikat od

kapitana, że drugi silnik przestał działać, ale że nie ma obawy, bo

pozostałe dwa działają, jedynie lot wydłuży się o kolejne 4 godziny. Po

pewnym czasie pasażerowie dostają komunikat z kabiny pilotów, że trzeci

silnik miał awarię, ale że jest jeszcze jeden sprawny, na którym dolecą

do celu, lecz podróż wydłuży się o kolejne 8 godzin. Na to wstaje

rozdrażniony jeden z pasażerów i mowi:

- Jak się czwarty silnik zepsuje to będziemy tak latać i latać !!!

Edytowane przez thorgal
Napisano

"Któregoś dnia poszłam do miejscowej księgarni katolickiej i ujrzałam naklejkę na zderzak z napisem:

"ZATRĄB, JEŚLI KOCHASZ JEZUSA". Akurat byłam w szczególnym nastroju, ponieważ właśnie wróciłam ze

wstrząsającego występu chóru, po którym odbyły się gromkie, wspólne modlitwy - więc kupiłam naklejkę

i założyłam na zderzak.

Jak dobrze, że to zrobiłam! Co za podniosłe doświadczenie nastąpiło później! Zatrzymałam się na

czerwonych światłach, na zatłoczonym skrzyżowaniu i pogrążyłam się w myślach o Bogu i o tym, jaki

jest dobry... Nie zauważyłam, że światła się zmieniły. Jak to dobrze, że ktoś również kocha Jezusa,

bo gdyby nie zatrąbił, nie zauważyłabym... a tak odkryłam, że MNÓSTWO ludzi kocha Jezusa!

Więc gdy tam siedziałam, gość za mną zaczął trąbić, jak oszalały, potem otworzył okno i krzyknął:

"Na miłość Boską! Naprzód! Naprzód! Jezu Chryste, naprzód!" Jakimże oddanym chwalcą Jezusa był ten

człowiek!

Potem każdy zaczął trąbić! Wychyliłam się przez okno i zaczęłam machać i uśmiechać się do tych

wszystkich,

pełnych miłości ludzi.

Sama też kilkakrotnie nacisnęłam klakson, by dzielić z nimi tę miłość! Gdzieś z tyłu musiał być ktoś z

Florydy,

bo usłyszałam, jak krzyczał coś o "sunny beach". Ujrzałam innego człowieka, który w zabawny sposób

wymachiwał dłonią,

ze środkowym palcem uniesionym do góry. Gdy zapytałam nastoletniego wnuka, siedzącego z tyłu, co to

może znaczyć,

odpowiedział, że to chyba jest jakiś hawajski znak na szczęście, czy coś takiego. No cóż, nigdy nie

spotkałam

nikogo z Hawajów, więc wychyliłam się z okna i też pokazałam mu hawajski znak na szczęście.

Wnuk wybuchnął śmiechem... Nawet jemu podobało się to religijne doświadczenie!

Paru ludzi było tak ujętych radością tej chwili, że wysiedli z samochodów i zaczęli iść w moim

kierunku.

Z pewnością chcieli się wspólnie pomodlić, lub może zapytać, do jakiego Kościoła należę, ale właśnie

zobaczyłam,

że mam zielone światło. Pomachałam więc do wszystkich sióstr i braci z miłym uśmiechem,

po czym przejechałam przez skrzyżowanie. Zauważyłam, że tylko mój samochód zdążył to zrobić,

bo znowu zmieniły się światła - i poczułam smutek, że muszę już opuścić tych ludzi,

po okazaniu sobie nawzajem tak pięknej miłości; otworzyłam więc okno i po raz ostatni pokazałam

im wszystkim hawajski znak na szczęście, a potem odjechałam.

Niech Bogu będzie chwała za tych cudownych ludzi!"

Napisano (edytowane)

Tweety. masz to środkowe w hi-rez ?

 

Dość impulsywna wymiana zdań w chyba ruskim TVShow

http://www.youtube.com/watch?v=EBVSfd7_TCY

 

 

Skoczył z 11. piętra, zniszczył auto i przeżył

http://www.tvn24.pl/-1,1569825.1,0,1,skoczyl-z-11-pietra--zniszczyl-auto-i-przezyl,wiadomosc.html

 

 

ATT00119.jpg

 

 

 

EDIT:

 

Dzwoni bankier do developera:

- Czesc stary, jak sypiasz?

- Jak niemowle.

- Żartujesz?

- Nie. Wczoraj calą noc płakałem i dwa razy się zesrałem.

Edytowane przez Lis
Napisano

uważajcie pierwszego listopada ;)

 

http://www.us.swir.us/droga-przy-cmentarzu

 

jeszcze coś w tych klimatach:

 

Pijaczek zakręcił się przypadkiem na cmentarzu. Zauważył grabarza zajętego swoją pracą i postanowił go dla żartu przestraszyć. Podszedł do niego od tyłu i wrzasnął :"BUUUUAAA!!!". Grabarz ani drgnął, nawet się nie odwrócił i kontynuował swoją pracę. Pijaczek zniesmaczony nieudanym żartem odchodzi. Kiedy wychodzi poza teren cmentarza, nagle dostaje łopatą w łeb i pada na ziemię nieprzytomny. Pochyla się nad nim grabarz i grożąc palcem mówi:

- Straszymy, biegamy, skaczemy, bawimy się... Ale za bramę nie wychodzimyyyy!

Napisano

Napad na bank. Jeden z rabusiów podchodzi do pierwszego z brzegu zakładnika

i zadaje mu proste pytanie:

- Czy widziałeś moją twarz?

- Tak - mówi przerażony mężczyzna.

Rabuś podnosi broń i strzela mu w głowę. Po chwili zwraca się do następnego

z zakładników:

- A ty? Widziałeś jak wyglądam?

- Ja nie, ale żona widziała?

Napisano

Dentysta schyla się właśnie nad pacjentem i ma zamiar rozpocząć borowanie,gdy nagle zastyga w bezruchu i pyta nieufnie:

- Czy mi się tylko wydaje, czy też trzyma pan rękę na moich jądrach??

Pacjent spokojnym głosem:

- To tylko taka mała asekuracja. Bo przecież nie chodzi o to, żebyśmy sobie ból zadawali... Prawda Panie Doktorze?

 

 

 

-----------

 

 

 

 

Idzie niedźwiedź przez las i widzi że pod drzewem jeż coś je... i pyta:

-Co jesz?

W odpowiedzi:

-Co niedźwiedź?

I już się zamachnął żeby jeżowi wytłumaczyć niestosowność jego odpowiedzi kiedy przypomniał sobie, że rano obiecał sam przed sobą że dziś będzie spokojny, opanowany i grzeczny. Więc zapytał ponownie:

-Co jesz, jeżyku?

W odpowiedzi usłyszał:

-Co niedźwiedź, misiu?

 

 

---------

 

Odwróć się i zdejmij majtki!

- Nie, Leszek, nie chcę w dupę!

- Nie bój się, Sylwia, to nie boli.

- A Ksenia mówiła, że boli!

- Ksenia się wierciła, nie mogłem trafić to i może zabolało.

- Leszek... wstydzę się...

- Sylwia, znamy się przecież do lat... Przecież nie możesz się mnie

wstydzić, Sylwia!

- To... to... to zamknij oczy, Leszek!

- Ku..., jak zamknę, to nie trafię!

- Leszek, to weź jakoś... inaczej!

- Inaczej... inaczej! Otwórz usta! Weź do buzi, łyknij! Dobrze....

A teraz idź do poczekalni i powiedz, żeby weszła następna.

Pierdzielone baby, jak się one tej szczepionki od grypy boją!

Tylko: ‘tabletka’ i ‘tabletka’.

Napisano

Pewien gość strasznie chciał zostać hippisem. Napisał więc list do

Stowarzyszenia Hippisów. Napisał tak:

- Nazywam się Jan Nowak, chcę zostać hippisem. Walę wódę rano i wieczorem,

żarłem już wszystkie możliwe prochy, nie myję się od dwóch lat, biegam w

zimę na bosaka i mam włosy tak długie, że wycieram sobie nimi dupę...

Po tygodniu przychodzi odpowiedź:

- Odrzucony. Prawdziwy hippis NIGDY nie wyciera kupra...

 

rozwalił mnie :P

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności