Jump to content

Teczka2d II- Szkicownik Aktualizacja 21.04.2011 !


Recommended Posts

Postanowiłem, że założę sobie szkicownik, żeby wrzucać tutaj tylko jakieś swoje wprawki i naprędce sporządzone rysunki a przy okazji sam fakt jego istnienia może być dobrą motywacją do robienia takowych.

Na pierwszy ogień takie dziady o.

Tusz,piórko,pędzel,ołówek.

 

 

67912167.jpg

 

97299497.jpg

 

65886991.jpg

 

75174253.jpg

 

15233876.jpg

 

46087451.jpg

 

65643698.jpg

Edited by GrzegorzPrzybys
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 44
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ostatnie świetne, fajnie akcentują mimikę te linie. Robiłeś pierw linie, a później do nich twarz, czy miałeś pierw je (np na zdjęciu) a później doprawiałeś liniami? Będę musiał samemu tak wypróbować :>

Twarz 3 i 4 są szczególnie smakowite!

Link to comment
Share on other sites

Mmniej więcej połowa ze zdjęć, połowa z natury. Generalnie patrzyłem na zdjęcie/modela i starałem się zauważyć do jakich "pociągnięć" ołówkiem można uogólnić walor na danej twarzy. Najpierw więc powstawały te pociągnięcia a potem z nich starałem się wydobyć reszte twarzy.

 

Baardzo przyjemne ćwiczenie, z rysunku na rysunek zaczyna się próbować coraz mniej robić fotorealizm a coraz bardziej upraszczać formę. Napewno będe robił takich znacznie więcej, tylko spróbuję jeszcze z innymi technikami. Jakiś tusz, farba, woda - jakoś to jeszcze połączyć.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Już opowiadam.

Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Chociaż dla mnie pójście na ASP było jedną z najlepszych decyzji w życiu. Można się uczyć modelowania, użycia koloru czy kompozycji w zaciszu własnego pokoju, przeglądając fora i czytając książki. Studia te dają jednak coś ponad to. Namawiają Cię do eksperymentowania z nowymi technikami, do znalezienia w rysowaniu czy malowaniu jakiejś równowagi. Z błotem mieszają efekciarstwo i drogi na skróty. Uczą starać się nie przegadać, a właśnie wydobyć to co najbardziej istotne. I jeszcze wielu innych rzeczy. Pierwszy rok i w zasadzie drugi też, to wałkowania podstaw aż do bólu. Wielu świetnych ludzi, którzy mają różnorodne spojrzenie na sztukę. Ta różnorodność tam jest chyba najbardziej inspirująca. Wbrew pozorom nie ma też za dużo tam tzw "artystów" z szalami na szyi i berecie na głowie. Większość osób to inteligentni ludzie z pasją ale też myślący całkiem rozsądnie.

 

Żeby nie było tak całkiem wesoło, to wiadomo że zdarza się też okazja do wysłuchania jakiejś dawki "bullshitu" albo przeintelektualizowanych wywodów. Jednak mi zdarzyło się to usłyszeć tylko na zajęciach z Fotografii. A na malarstwie i rysunku dostaje poprostu solidne dawki wiedzy i konstruktywnej krytyki.

 

Myśle, że złotym środkiem jest właśnie połączenie studiowania na ASP i po godzinach zajmowanie się tym bardziej "komercyjnym" zajęciem jakim są np concep-art, komiks, zlecenia etc. Takie zderzenia tych dwóch odmiennych światów myśle że wychodzi na dobre. Bo oba mają swoje wady i zalety. Czasem np. patrze na moich znajomych z kierunku "malarstwa" i zastanawiam się jak oni wyobrażają sobie swoją przyszłość, chyba tylko w galeriach. A w galeriach miejsc jak wiadomo jest ilość ograniczona.

Link to comment
Share on other sites

Musze sie z Grzeskiem zgodzic w wielu kwestiach. Sam mialem wiele watpliwosci, czy poczatek drogi z ta szkola nie zmienia mnie w sposob znaczacy, a zwlaszcza mojego myslenia i pogladu na pewne sprawy. Teraz wiem, ze obranie tej drogi nauczania bylo dobra decyzja. Z mojej perspektywy wyglada to tak, ze uczelnia dzieli sie na ludzi, ktorym zalezy na rozwoju artystycznym, a takze na tych ktorzy maja po prostu wszystko w nosie. Badzmy realistami, i tak jak Grzesiek napisal nie zawsze jest tak kolorowo wiec w szkolach (zwlaszcza artystycznych) znajdziemy i profesorow wyjatkowych, ktorzy rzetelnie odwalaja swoja robote i pomagaja studentom nie narzucajac im przy tym swojego stylu(! co dla mnie bylo bardzo wazne), a naklaniaja do ekseprymentowania, sluza pomocna reka gdy nie bedziesz sobie z czyms radzil itd. Z drugiej strony znajdziemy tu tez takich ktorzy w szkole nie pojawiaja sie tygodniami, a jak przyjda to zdaja sie nie podchodzic do swojej roboty powaznie, cos tam powiedza, skrytykuja, posmieja sie etc. Mialem szczescie trafiajac do swojej pracowni, gdzie zajecia z rysunku i malarstwa sa naprawde ciekawe, a zarazem rozwijajace wlasnie dzieki dobremu podejsciu do nauczania, dobrej atmosferze itd. Niektorzy znajomi nie sa w tak dobrym polozeniu, i czesto sie skarza na podejscie profesorow do swojej roboty, do tematow jakie im sie narzuca i np. wylaniajacym sie "pseudo-artyzmem". Co do wpisu telthony, jest to smutne i najwidoczniej byla w tej czesci osob, ktore zle trafily...

Link to comment
Share on other sites

Coyote oj nie ma się co zastanawiać! Masz kasę, przyjmą Cię, to idź! Nie to trudno, sam też dasz rade, :) a różnorodnych opinii i bulszitu możesz posłuchać tutaj :P No ja się za pierwszym razem nie dostałem :) a moje plany znasz, ale kto wie, może spotkamy się na uczelni ;]

Link to comment
Share on other sites

Hmm.. Ciężko mi się ustosunkować do tego co telthona napisała na temat swojej uczelni bo nie znam tej uczelni i tych ludzi. Mogę się tylko i wyłącznie wypowiedzieć na temat wrocławskiego ASP, ze szczególnym uwzględnieniem kierunku Grafiki, na którym jestem.

I może to jest ten szczegół bo graficy są uznawani za najbardziej przyszłościowy kierunek, w którym realnie można zarabiać jakieś pieniądze jeśli trochę sie poszczęści.

 

Ja nie zauważyłem żeby ludzie myśleli że stanowią jakąś boheme. Bardziej byłbym skłonny uznać, że jest grupka ludzi, którzy mają większość rzeczy w dupie, nie zastanawiają się co będą robić jak skończą te studia a póki co od czasu do czasu ich coś natchnie i zrobią coś bardziej lub mniej wartościowego. Duża część osób u mnie, jak już wspomniałęm całkiem realnie patrzy na swoje życie i przyszłość i już próbuję różnych zleceń i kontaktów z życiem zawodowym, łapiąc dzięki temu też sporo dystansu do tego co dzieje się na uczelni.

 

Nie odczułem nigdy pogardy ze strony wykładowców, rzadko zdarza się też traktowanie z pobłażliwością. Na przedmiotach projektowych wręcz byłem czasem zażenowany jak poważnie wykładowcy podchodzili do ludzi którzy przychodzili z gównem zrobionym przed 5 minutami. Byłem zażenowany tymi studentami.

Nastroje na uczelniach, ( mówię tu głównie o Wrocławiu, ale wiem że w Gdańsku jest podobnie ) się zmieniają cały czas. Jeszcze 5-7 lat temu komiks w ogóle nie był uważany za sztukę. Musiało przyjśc paru zdolnych studentów którzy pokazali, że można z tego robić sztukę i teraz podejście jest zupełnie inne.

Mało tego. Na pierwszym roku byłem w pracowni bardzo, bardzo konserwatywnego profesora, który od uczelni w zasadzie dostał zadanie wyrobić u świeżaków kompletne podstawy. Ortodoks poprostu. Bez kija nie podchodź. Gdy pokazywałem mu i jego asystentom swoje concncept-arty robione w techlandzie ,komiksy, rzeczy czysto komercyjne byłem przekonany że zostanę zmieszany z błotem. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Profesor postanowił z owych prac zorganizować pierwszą wystawę w semestrze. Dzieliłem miejsce na spółkę z kolegą z malarstwa, który pokazywał studium anatomii wykonane węglem. Abstrakcja.

 

Gdy w liceum usłyszałem od mojej nauczycielki rysunku, żebym dał sobie spokój z malowanie na komputerze bo "to nie ma przyszłości" i "Gieger już to robił" to wiedziałem, że taka postawa zasługuje co najwyżej na uśmiech pod nosem i obrócenie się na pięcie.

Ale jak słyszę od profesorów, żebym kontynuował malarstwo cyfrowe ale dają mi konkretne uwagi co ich w owym malarstwie draźni to z chęcią się temu przysłuc***e i najcześciej w duchu przyznaje im rację.

Gdy słyszę, że mankamentem 95% grafików cyfrowych jest to że używają zupełnie zubożałej palety kolorów, ograniczonej najczęściej do jakiś monochromów - trudno się z tym nie zgodzić. Gdy zachęcają do większej malarskości - trudno się z tym nie zgodzić.

Jedyny raz spotkałem się z pogardą, z tego powodu że maluję cyfrowo. I był to zwykły student z roku wyżej, który siedział cały dniami nad rysowaniem ołówkiem swojej twarzy.

Ja to potraktowałęm jednak jako incydent zabawny, małoszkodliwy.

 

Co do najlepszej pracy ze studentami słabymi a tłamszeniem najelpszych. Zupełnie tego nie zauważam. A może inaczej. Widzę, że większośc wykładowców ma takie podejście -

Jak ktoś nie ma talentu za dużo i nie da się już wiele więcej z niego wykrzesać to się go poklepuje po plecach. No bo po co go niszczyć i demotywować? Jeśli jednak ktoś ma w sobie duży potencjał, to się go poddaje ostrej krytyce. Motywuje do pracy, ale nie chwaleniem ciągłym, ale czasem właśnie sprowadzeniem do gruntu. Dzięki temu ten student i się więcej nauczy i będzie miał motywację, żeby pokazać na co go stać.

Edited by GrzegorzPrzybys
Link to comment
Share on other sites

@ICE

Tia nie pitupituj mi tutaj ;) widziałem twoją teczkę, devianta, jeśli ktoś jest w tyle to ja :D

 

Może źle wybrałem idąc na malarstwo, ale tam pewnie się nie dostałem bo te moje prace były takie nudne i zwyczajne, same ćwiczenia z natury i zdjęć... no i nie było aktu... no ale na grafikę się bałem, ponieważ nie wiedziałem czego do jasnej będą tam ode mnie oczekiwać, jak czytałem co się tam robi, to jakieś rytownictwo w drewnie, fotografia i inne rzeczy na które nie mam ochoty. Ogólnie przez rok ćwiczyłem sam, bo nie stać mnie było by jeździć na warsztaty, konsultacje ominąłem z przyczyn prywatnych :

 

@GrzegorzPrzybys

Jak sądzisz, na co profesorowie zwracają największą uwagę przy rekrutacji, czego oczekują od świeżaka?

Link to comment
Share on other sites

Non scholae sed vitae discimus, też w tym roku uderzam na ASP i szczerze mówiąc mam gdzieś co kto sądzi o Akademii, bo jeśli ktoś ma pasję to z każdego kierunku studiów (obojętnie czy jest na Akademii, Polibudzie czy Uniwerku) jest w stanie wyciągnąć coś dla siebie nawet nie kończąc go. Jeśli pasji brak to i najlepsza szkoła nic nie pomoże myślę.

A ze szkiców dziad najfajniejszy ten azjatycki imo ;)

Link to comment
Share on other sites

sucharek: no, nawet jakbyś poszła na tapeciarstwo, to też prawdopodobnie wyniosłabyś coś dla siebie. ale mówimy tu o uczelni, na której się siedzi 5 lat, uczelni specjalistycznej, która kreuje się na fabrykę artystów, i w tym momencie człowiek oczekuje że wyciągnie z tych studiów coś więcej niż "coś dla siebie". W tym przypadku jest to po prostu marnowanie czasu. Kiedyś na takich uczelniach faktycznie uczyli warsztatu, i wtedy uczono wszystkiego związanego z fachem, a nie drobnych wskazówek powiedzianych w artystycznym lingwistycznym bełkocie.

 

A w journalu nie krytykowałam wszystkich uczelni artystycznych w polsce, tylko akurat tą którą znam z doświadczenia xD na dodatek podkreślałam że to kwestia charakteru. Ale ja mogę mówić, ludzie mają różne zdania, potencjalny student jest bombardowany rozbieżnymi teoriami, ale nie można się temu dziwić. Akademia jest zmienna jak pogoda ;P Profesorowie są różni, ale nie są to osoby które osiągnęły zabójcze sukcesy. Zwykle są to osoby które zaraz po akademii po prostu na niej zostały jako asystenci a z czasem dorobili się własnej pracowni. Ci ludzie nie lubią jak ktoś chce coś zmieniać w tym systemie, i kiedy pojawiają się fajne nowe pomysły i wykłady z młodymi ludźmi to nie reklamują ich i własciwie nikt o tym nie wie, bo w sumie organizacja też nie jest mocną stroną akademii a wszystkie fajne projekty jakie były upadały po kilku miesiącach.

 

Ale może gdzieś indziej jest lepiej. Wiadomo, wszystko zalezy od wszystkiego.

 

A co do prac: zacne ;P szczególnie te linearne.

Link to comment
Share on other sites

każda uczelnia jest specjalistyczna, każda ma na celu wypuszczenie specjalistów z danej dziedziny (nie jest to unikalną cechą Akademii) - jeśli po 5ciu latach nauki student nagle odkrywa, że absolutnie niczego się nie nauczył, to nie z uczelnią jest coś nie tak a ze studentem. Nikt też nikogo na siłę na uczelni nie trzyma ;)

Link to comment
Share on other sites

Hej

Zacznijmy od tego że STUDIA i STUDIOWANIE to określenia na w gruncie rzeczy samodzielną naukę. To nie jest liceum, gdzie przychodzisz na zajęcia na 45 min i nauczyciel ma za zadanie wlać Ci do głowy jak najwięcej wiedzy, żebyś potem zdała maturę, bo jak będą słabe wyniki to on straci pracę.

Studia to czas w którym człowiek ma sam zgłębiać temat, czytać książki, obserwować innych ludzi w tym co robią, zadawać pytania a nie tylko oczekiwać gotowych odpowiedzi i przepisu na sukces.

 

Powtarzam drugi raz, nie wiem jak to jest w Warszawie ( bo Ty Telthona chyba w Wawie jesteś ) - może jest właśnie tak jak mówisz. We Wrocławiu jeśli tylko ktoś chce nauczy się każdej znanej techniki warsztatowej. Łącznie z niemałą ilością technik współczesnych. Myśle, że ludzie, którzy to czytają i myślą nad tym, żeby spróbować ASP powinni to zrobić. Jeśli realnie myślą o własnym rozwoju i mają do tego motywację, plus odrobinę asertywności to jest to właśnie miejsce dla nich.

Link to comment
Share on other sites

Hej

Zacznijmy od tego że STUDIA i STUDIOWANIE to określenia na w gruncie rzeczy samodzielną naukę. To nie jest liceum, gdzie przychodzisz na zajęcia na 45 min i nauczyciel ma za zadanie wlać Ci do głowy jak najwięcej wiedzy, żebyś potem zdała maturę, bo jak będą słabe wyniki to on straci pracę.

Studia to czas w którym człowiek ma sam zgłębiać temat, czytać książki, obserwować innych ludzi w tym co robią, zadawać pytania a nie tylko oczekiwać gotowych odpowiedzi i przepisu na sukces.

Jasne, tyle tylko że najważniejszym elementem jest "móc zadawać pytania i otrzymywać na nie odpowiedzi". Bez tego nie rożni się to prawie niczym od samodzielnego uczenia się w domu, bez studiów.

 

Powtarzam drugi raz, nie wiem jak to jest w Warszawie ( bo Ty Telthona chyba w Wawie jesteś ) - może jest właśnie tak jak mówisz.

To chyba w dużej mierze kwestia uczelni i ludzi jacy się trafią na roku (tu widziałem ogromną różnicę pomiędzy np moim rokiem a młodszym)- przez prawie 3 lata studiowałem na warszawskiej grafice (co prawda "wieczorowo", ale, pomijając poziom rysunku studentów, nie jest to gigantyczna różnica w porównaniu do dziennych) i trafiłem na kilku prowadzących, którzy mają bardziej otwartą głowę, ale w całości uczelnia sprawiała wrażenie bardzo opornej wobec jakichkolwiek zmian, czy wychodzenia poza ramy. Jeśli chodzi o nowsze techniki to owszem, są, ale właściwie tylko w zakresie poznawania narzędzia (illustrator, photoshop, flash, modo), ale już bez wsparcia kreatywnego. Albo miało to jakieś komiczne formy jak projektowanie www bez komputera z prowadzącym, który zajmuje się na co dzień zupełnie czym innym - m.in. scenografią :D

O ile np na malarstwo/rysunek/grafikę warsztatową specjalnie nie narzekam, to już z digital paintingiem nie miało to punktu stycznego. Wspólna wystawa choćby na korytarzu? Ba, w ogóle wystawa digitalu? Niewyobrażalne.

Osobiście czułem duży rozdźwięk wśród prowadzących, którzy (z wyjątkami) dzielą się na starych, doświadczonych, ale trzymających się od XX lat tego samego i na młodych, którzy nie mają z "nowoczesnością" problemu, ale nie mają też wiedzy/doświadczenia by specjalnie pomóc w rozwoju.

Takie "jedni jeszcze nie wiedzą, a drudzy już nie mogą". A czegoś co by te dwa światy spoiło brak.

Ale to subiektywna opinia - każdy szuka i potrzebuje na studiach trochę czegoś innego, a ja dodatkowo szukałem specyficznie bo miałem za sobą kilka lat studiowania architektury ;).

Link to comment
Share on other sites

"Zwykle są to osoby które zaraz po akademii po prostu na niej zostały jako asystenci a z czasem dorobili się własnej pracowni."

lol ... prawda

"Albo miało to jakieś komiczne formy jak projektowanie www bez komputera z prowadzącym, który zajmuje się na co dzień zupełnie czym innym - m.in. scenografią "

loooooooooooooooooooool grubo

 

FZD School to ma dla mnie rece i nogi ... bez pitpitu ,,, ale ma sie nijak do "asp uczelni "gdzie sie chodzi głownie dla towarzystwa i późniejszych znajomosci..

Link to comment
Share on other sites

Ale roczny program w FZD kosztuje ponad 100 tysiecy zlotych, a za taka kase to nie warto.

Chodz faktycznie brak u nas jakichs takich wyspecjalizowanych miejsc, tak naprawde mysle ze jedynymi w ktorych mozna sie nauczyc rzetelnego warsztatu sa pracownie rysunku architektonicznego.

 

Ale, ale my tu dalej o "pierdolach"; Grześ kolego, pokaz nam cos nowego ;)

Link to comment
Share on other sites

Pracownie rysunku architektonicznego i w ogóle tego typu kursy nauczą rzetelnego warsztatu w rysowaniu architektury ew. sprzętów, pojazdów i wszelkich technologicznych wytworów człowieka. Ale moim zdaniem rysowanie postaci ludzkiej i w ogóle anatomii zostaje wypaczone tym specyficznym stylem preferowanym przez architektów. Sam chodziłem na takie kursy, pozniej przesiedziałem 2 lata na architekturze i wiem ile potem sie musiałem namęczyć, ( ba, nadal się męcze ) żeby wyzwolić się od tego technicznego myślenia przy rysowaniu.

Na pewno taki kurs jest niezwykle cenny, ale nie opierałbym na nim całej swojej edukacji w rysunku.

 

A update będzie jutro popołudniu:)

Edited by GrzegorzPrzybys
Link to comment
Share on other sites

Super, podoba mi się ta malarskość. Możesz mi napisać, jakiego filtru z PS użyłeś w poscie #36? Chodzi mi o to delikatne wrażenie, jakbym patrzył przez okulary do 3D. Bardzo często widzę ten filtr w pracach, ale nigdy nie mogłem go znaleźć.

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now



×
×
  • Create New...

Important Information

We are using cookies. Read about our Privacy Policy